Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Co decyduje o wyborze sklepu? To przyciąga nas jak magnes
Belgia: Uratowano psa chihuahua, który utknął na ruchomych schodach
Belgia, biznes: W kwietniu mniej bankructw niż w marcu
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek 20 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Eurowizja - na kogo zagłosowała Belgia? Były punkty dla Polski?
Polska: Chaos i znakoza na polskich drogach. Ani jednej trasy dobrze oznaczonej
Belgia: Dwie osoby ranne w wypadku w Brukseli
Polska: Zarobić na truskawkach. Lepiej zbierać, czy sprzedawać? Takie są stawki
Lawina w Szwajcarii. Dwie osoby nie żyją, wśród rannych Belgijka
Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Już we wrześniu podwyżki zasiłków i emerytur. W październiku wyższe płace w sektorze publicznym.

Inflacja rośnie szybciej niż się spodziewano, a zatem do rewaloryzacji zasiłków, emerytur i płac w sektorze publicznym także dojdzie szybciej niż początkowo zakładano – poinformowały w poniedziałek belgijskie media.

W tym miesiącu inflacja w Belgii wyniosła 2,73% w skali roku. To najwyższy poziom od marca 2019 r. Do wzrostu inflacji przyczyniły się przede wszystkim wyższe ceny energii. Gaz ziemny podrożał w ciągu roku o prawie 50%, a ceny energii elektrycznej są najwyższe w historii.

Wysoka inflacja oznacza, że spełnione zostały warunki wymagane w przypadku rewaloryzacji świadczeń. Jeśli inflacja osiągnie określony poziom, to do tego rodzaju rewaloryzacji dochodzi w Belgii automatycznie.

W związku z tym do podwyżki zasiłków i emerytur dojdzie już we wrześniu tego roku. To wcześniej niż wynikało z poprzednich prognoz. Belgijskie Biuro Planowania zakładało, że stanie się tak dopiero w październiku, poinformował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Świadczenia te wzrosną o 2%. W październiku o tyle samo wzrosną też płace w sektorze publicznym. Płace w sektorze prywatnym wzrosną zapewne później. To, kiedy do tego dojdzie, zależy od zapisów w układach zbiorowych pracy, obowiązujących w poszczególnych branżach.

31.08.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Ekspert: nie ma mowy o uniwersalnym leku na COVID-19

Nie ma mowy o uniwersalnym leku na COVID-19, bo to bardzo skomplikowana choroba i każda z jej czterech faz jest inna, a więc wymaga innej reakcji – powiedział PAP prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych UM w Lublinie.

„Co to znaczy lek na COVID? Czy to jest lek, który we wczesnym etapie ma zahamować w ogóle rozwój choroby? Czy lek, który ma uzdrowić umierającego? Mówimy o chorobie tak skomplikowanej, o tak różnych etapach, że tu nie ma mowy o uniwersalnym leku” – zastrzegł prof. Tomasiewicz, który jest członkiem Rady Medycznej ds. COVID-19 działającej przy Prezesie Rady Ministrów i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Podkreślił też znaczenie czasu, w którym pacjent zgłasza się do lekarza po wystąpieniu pierwszych objawów choroby. „W różnej fazie się ludzie zgłaszają i w różnej fazie potrzebują interwencji. Nawet jeśli powstanie cudowny lek przeciwwirusowy, to jeśli pacjent zgłosi się w ostatniej - III lub IV fazie do lekarza - to ten lek mu w ogóle nie pomoże” – mówił Tomasiewicz i przypomniał podręcznikową zasadę działania leku, określanego mianem „przeciwwirusowy” - Powinno się go zastosować tuż po wykryciu zakażenia wirusem, po wystąpieniu pierwszych objawów, ale przed gwałtownym namnożeniem wirusa i ewentualnym rozwojem niekontrolowanej reakcji zapalnej zwanej „burzą cytokinową”.

W ostatnich tygodniach media donoszą o kolejnych lekach, które przeszły pozytywnie trzecią fazę badań klinicznych i zyskują pozytywną rekomendację międzynarodowych instytucji medycznych. W sierpniu br. brytyjski regulator leków dopuścił do użycia lek Ronapreve, który do zwalczania koronawirusa wykorzystuje przeciwciała stworzone laboratoryjnie. Lek ten stosuje się do leczenia i profilaktyki zakażenia SARS-CoV-2 u pacjentów powyżej 12 roku życia, u których istnieje ryzyko progresji choroby do stanu ciężkiego. „Oznacza to, że trzeba go zastosować bardzo wcześnie” – zaznaczył Tomasiewicz.

Sam prof. Krzysztof Tomasiewicz kieruje badaniem klinicznym z wykorzystaniem swoistej immunoglobuliny – przeciwciała wytworzonego przez ludzki organizm, pobieranego z osocza ozdrowieńców. Preparat do leczenia COVID-19 został opracowany przez spółkę Biomed w Lublinie, a badanie kliniczne, które rozpoczęło się na początku roku i objęło 100 pacjentów – zostało sfinansowane przez rządową Agencję Badań Medycznych.

„Mamy zrekrutowanych 100 pacjentów – ostatni z nich właśnie kończy leczenie. To jest badanie z podwójnym zaślepieniem i randomizacją – tak, jak to powinno być przy tego typu badaniach. Nasi statystycy przystępują do odślepiania pacjentów i pod koniec września będziemy mogli powiedzieć, jakie są korzyści ze stosowania immunoglobuliny. Jesteśmy już po ocenie niezależnego komitetu bezpieczeństwa i ta ocena jest wysoce pozytywna - nie ma żadnego poważnego działania niepożądanego” – informował prof. Tomasiewicz podczas wykładu online, zorganizowanego w środę 25 sierpnia przez Polską Akademię Nauk i Centrum Nauki Kopernik.

W rozmowie z PAP profesor przypomniał z kolei, że COVID-19 jest chorobą bardzo skomplikowaną, a jej przebieg specjaliści podzielili na cztery fazy. Na całym świecie trwają badania nad opracowaniem leków poświęconych różnym fazom choroby. Lek, nad którym pracuje prof. Tomasiewicz, przeznaczony jest dla pacjentów zaliczanych do I i II fazy choroby – czyli przed wystąpieniem stanu zapalnego w organizmie.

„Założyliśmy, że do badania włączamy pacjentów, którzy mają wskazania do hospitalizacji. Zaliczamy do nich zarówno osoby, które nie wymagają terapii tlenowej, jak i te, które potrzebują wspomagania tlenowego o niskim przepływie lub wysokim przepływie” – powiedział naukowiec.

Wskazał też kolejne ważne kryterium, jakim jest czas podania swoistej immunoglobuliny. Dziewiąty dzień od momentu wystąpienia objawów chorobowych jest ostatnim, kiedy można podać preparat. Jest to również związane z faktem, że w tej samej terapii wykorzystywany jest inny lek – remdesivir.

„Remdesivir ma również swoje ograniczenia czasowe, jeśli chodzi o jego podanie” – przypomniał Tomasiewicz. Wyjaśniając, jak leczenie jest rozłożone w czasie, powiedział: „cała obserwacja pacjenta trwa 28 dni, preparat podajemy przez okres 3 kolejnych dni – dwie iniekcje domięśniowe danego dnia”.

Tomasiewicz, który ma blisko 20-letnie doświadczenie w prowadzeniu badań klinicznych przyznał, że do badania eksprymentalnego - inaczej niż w przypadku szczepionek – trudno znaleźć chętnych.

„Nie każdy pacjent, który przychodzi z COVID-19, może dostać immunoglobulinę. W czasie szczytu trzeciej fali mieliśmy mnóstwo pacjentów w bardzo złym stanie, dla których było za późno na podanie immunoglobuliny. Nie kwalifikowali się do tego leczenia” – wyjaśnia Tomasiewicz. Przypomina, że bardzo ważne są wszystkie procedury informacyjne. „Ludzie boją się badań klinicznych – eksperymentalnych, a my podając pacjentowi zgodę do podpisania, musimy dać pełną informację dotyczącą ryzyka – łącznie z tą, że preparat nie jest przebadany” – wylicza.

We wrześniu ubiegłego roku pojawiła się informacja dotycząca kroków podjętych przez firmę Biomed, by opracowany, ale jeszcze przed zakończeniem testów lek dopuścić do warunkowego wykorzystywania w praktyce medycznej. „Nic nie wiem na temat starań o dopuszczenie warunkowe. W ogóle nie było to ze mną konsultowane” – poinformował profesor w rozmowie z PAP.

Temat wykorzystywania w terapii COVID-19 przeciwciał z osocza pobieranego od ozdrowieńców poruszano w przestrzeni publicznej niemal od początku pandemii. Tomasiewicz przypomniał o różnych momentach zwrotnych, od promocji osocza w postaci zachęcania do zbiórki – do zniechęcających artykułów i komunikatów w profesjonalnych czasopismach naukowych.

O osoczu, na bazie którego przygotowywany jest lek Biomedu, brytyjscy naukowcy napisali w maju b.r. w piśmie "Lancet", że „nie jest wprawdzie szkodliwe, ale też nie pomaga”. Prof. Tomasiewicz skomentował w rozmowie z PAP, że świat naukowy ma mocno wyśrubowane kryteria statystyczne. „W tym samym Lancecie lub New England Journal of Medicine mamy szereg artykułów, które pokazują skuteczność osocza: to jest mniej więcej połowa za i połowa przeciw. Są różne aspekty, które mogą wpływać na wyniki badań – odpowiedni lek trzeba podać o odpowiedniej porze. Nawet w tym artykule z Lancet, o którym wspominamy, w dwóch ostatnich akapitach jest informacja, że w pewnej puli populacji pacjentów osocze może być skuteczne. Może całkowity wydźwięk artykułu jest negatywny, ale furtka pozostaje otwarta” – argumentował Tomasiewicz.

Ekspert wyjaśniał również, na czym polega trudność badania klinicznego. Pacjent dostaje szereg różnych leków, a tylko u części osób włącza się lub wyłącza lek eksperymentalny. Na końcu bardzo trudno ocenić, co ostatecznie wpłynęło na taki a nie inny stan pacjenta. „Przecież tych pacjentów – nieważne czy oni są na osoczu, placebo, immunoglobulinie – ratuje się innymi lekami – podaniem tlenu, sterydów, remdesiviru itd. Wskazanie jednego różnicującego czynnika nie jest proste. To musiałby być cudowny lek, uzdrawiający jak za dotknięciem różdżki – żeby wykazać różnice między dwiema grupami w sposób natychmiastowy i ewidentny” – spuentował.

01.09.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Urszula Kaczorowska // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

Ekspert: nie ma mowy o uniwersalnym leku na COVID-19

Nie ma mowy o uniwersalnym leku na COVID-19, bo to bardzo skomplikowana choroba i każda z jej czterech faz jest inna, a więc wymaga innej reakcji – powiedział PAP prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych UM w Lublinie.

„Co to znaczy lek na COVID? Czy to jest lek, który we wczesnym etapie ma zahamować w ogóle rozwój choroby? Czy lek, który ma uzdrowić umierającego? Mówimy o chorobie tak skomplikowanej, o tak różnych etapach, że tu nie ma mowy o uniwersalnym leku” – zastrzegł prof. Tomasiewicz, który jest członkiem Rady Medycznej ds. COVID-19 działającej przy Prezesie Rady Ministrów i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Podkreślił też znaczenie czasu, w którym pacjent zgłasza się do lekarza po wystąpieniu pierwszych objawów choroby. „W różnej fazie się ludzie zgłaszają i w różnej fazie potrzebują interwencji. Nawet jeśli powstanie cudowny lek przeciwwirusowy, to jeśli pacjent zgłosi się w ostatniej - III lub IV fazie do lekarza - to ten lek mu w ogóle nie pomoże” – mówił Tomasiewicz i przypomniał podręcznikową zasadę działania leku, określanego mianem „przeciwwirusowy” - Powinno się go zastosować tuż po wykryciu zakażenia wirusem, po wystąpieniu pierwszych objawów, ale przed gwałtownym namnożeniem wirusa i ewentualnym rozwojem niekontrolowanej reakcji zapalnej zwanej „burzą cytokinową”.

W ostatnich tygodniach media donoszą o kolejnych lekach, które przeszły pozytywnie trzecią fazę badań klinicznych i zyskują pozytywną rekomendację międzynarodowych instytucji medycznych. W sierpniu br. brytyjski regulator leków dopuścił do użycia lek Ronapreve, który do zwalczania koronawirusa wykorzystuje przeciwciała stworzone laboratoryjnie. Lek ten stosuje się do leczenia i profilaktyki zakażenia SARS-CoV-2 u pacjentów powyżej 12 roku życia, u których istnieje ryzyko progresji choroby do stanu ciężkiego. „Oznacza to, że trzeba go zastosować bardzo wcześnie” – zaznaczył Tomasiewicz.

Sam prof. Krzysztof Tomasiewicz kieruje badaniem klinicznym z wykorzystaniem swoistej immunoglobuliny – przeciwciała wytworzonego przez ludzki organizm, pobieranego z osocza ozdrowieńców. Preparat do leczenia COVID-19 został opracowany przez spółkę Biomed w Lublinie, a badanie kliniczne, które rozpoczęło się na początku roku i objęło 100 pacjentów – zostało sfinansowane przez rządową Agencję Badań Medycznych.

„Mamy zrekrutowanych 100 pacjentów – ostatni z nich właśnie kończy leczenie. To jest badanie z podwójnym zaślepieniem i randomizacją – tak, jak to powinno być przy tego typu badaniach. Nasi statystycy przystępują do odślepiania pacjentów i pod koniec września będziemy mogli powiedzieć, jakie są korzyści ze stosowania immunoglobuliny. Jesteśmy już po ocenie niezależnego komitetu bezpieczeństwa i ta ocena jest wysoce pozytywna - nie ma żadnego poważnego działania niepożądanego” – informował prof. Tomasiewicz podczas wykładu online, zorganizowanego w środę 25 sierpnia przez Polską Akademię Nauk i Centrum Nauki Kopernik.

W rozmowie z PAP profesor przypomniał z kolei, że COVID-19 jest chorobą bardzo skomplikowaną, a jej przebieg specjaliści podzielili na cztery fazy. Na całym świecie trwają badania nad opracowaniem leków poświęconych różnym fazom choroby. Lek, nad którym pracuje prof. Tomasiewicz, przeznaczony jest dla pacjentów zaliczanych do I i II fazy choroby – czyli przed wystąpieniem stanu zapalnego w organizmie.

„Założyliśmy, że do badania włączamy pacjentów, którzy mają wskazania do hospitalizacji. Zaliczamy do nich zarówno osoby, które nie wymagają terapii tlenowej, jak i te, które potrzebują wspomagania tlenowego o niskim przepływie lub wysokim przepływie” – powiedział naukowiec.

Wskazał też kolejne ważne kryterium, jakim jest czas podania swoistej immunoglobuliny. Dziewiąty dzień od momentu wystąpienia objawów chorobowych jest ostatnim, kiedy można podać preparat. Jest to również związane z faktem, że w tej samej terapii wykorzystywany jest inny lek – remdesivir.

„Remdesivir ma również swoje ograniczenia czasowe, jeśli chodzi o jego podanie” – przypomniał Tomasiewicz. Wyjaśniając, jak leczenie jest rozłożone w czasie, powiedział: „cała obserwacja pacjenta trwa 28 dni, preparat podajemy przez okres 3 kolejnych dni – dwie iniekcje domięśniowe danego dnia”.

Tomasiewicz, który ma blisko 20-letnie doświadczenie w prowadzeniu badań klinicznych przyznał, że do badania eksprymentalnego - inaczej niż w przypadku szczepionek – trudno znaleźć chętnych.

„Nie każdy pacjent, który przychodzi z COVID-19, może dostać immunoglobulinę. W czasie szczytu trzeciej fali mieliśmy mnóstwo pacjentów w bardzo złym stanie, dla których było za późno na podanie immunoglobuliny. Nie kwalifikowali się do tego leczenia” – wyjaśnia Tomasiewicz. Przypomina, że bardzo ważne są wszystkie procedury informacyjne. „Ludzie boją się badań klinicznych – eksperymentalnych, a my podając pacjentowi zgodę do podpisania, musimy dać pełną informację dotyczącą ryzyka – łącznie z tą, że preparat nie jest przebadany” – wylicza.

We wrześniu ubiegłego roku pojawiła się informacja dotycząca kroków podjętych przez firmę Biomed, by opracowany, ale jeszcze przed zakończeniem testów lek dopuścić do warunkowego wykorzystywania w praktyce medycznej. „Nic nie wiem na temat starań o dopuszczenie warunkowe. W ogóle nie było to ze mną konsultowane” – poinformował profesor w rozmowie z PAP.

Temat wykorzystywania w terapii COVID-19 przeciwciał z osocza pobieranego od ozdrowieńców poruszano w przestrzeni publicznej niemal od początku pandemii. Tomasiewicz przypomniał o różnych momentach zwrotnych, od promocji osocza w postaci zachęcania do zbiórki – do zniechęcających artykułów i komunikatów w profesjonalnych czasopismach naukowych.

O osoczu, na bazie którego przygotowywany jest lek Biomedu, brytyjscy naukowcy napisali w maju b.r. w piśmie "Lancet", że „nie jest wprawdzie szkodliwe, ale też nie pomaga”. Prof. Tomasiewicz skomentował w rozmowie z PAP, że świat naukowy ma mocno wyśrubowane kryteria statystyczne. „W tym samym Lancecie lub New England Journal of Medicine mamy szereg artykułów, które pokazują skuteczność osocza: to jest mniej więcej połowa za i połowa przeciw. Są różne aspekty, które mogą wpływać na wyniki badań – odpowiedni lek trzeba podać o odpowiedniej porze. Nawet w tym artykule z Lancet, o którym wspominamy, w dwóch ostatnich akapitach jest informacja, że w pewnej puli populacji pacjentów osocze może być skuteczne. Może całkowity wydźwięk artykułu jest negatywny, ale furtka pozostaje otwarta” – argumentował Tomasiewicz.

Ekspert wyjaśniał również, na czym polega trudność badania klinicznego. Pacjent dostaje szereg różnych leków, a tylko u części osób włącza się lub wyłącza lek eksperymentalny. Na końcu bardzo trudno ocenić, co ostatecznie wpłynęło na taki a nie inny stan pacjenta. „Przecież tych pacjentów – nieważne czy oni są na osoczu, placebo, immunoglobulinie – ratuje się innymi lekami – podaniem tlenu, sterydów, remdesiviru itd. Wskazanie jednego różnicującego czynnika nie jest proste. To musiałby być cudowny lek, uzdrawiający jak za dotknięciem różdżki – żeby wykazać różnice między dwiema grupami w sposób natychmiastowy i ewidentny” – spuentował.

30.08.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Urszula Kaczorowska // fot. Shutterstock, Inc.

(ks)

 

Polska: W ostatnich dniach w klinice zaczęli się pojawiać pojedynczy pacjenci z bardzo ciężkim przebiegiem COVID-19. „Niestety, są to osoby młode, wszystkie niezaszczepione. ... "

Setka pacjentów wzięła dotąd udział w badaniu klinicznym z zastosowaniem immunoglobuliny w leczeniu COVID-19. Wnioski z tej pierwszej analizy powinny być gotowe pod koniec września – powiedział PAP kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK 1 w Lublinie prof. Krzysztof Tomasiewicz.

Badanie kliniczne z zastosowaniem immunoglobuliny anty SARS-CoV-2 z osocza ozdrowieńców rozpoczęło się w grudniu 2020 r. Ośrodkiem wiodącym jest Klinika Chorób Zakaźnych SPSK 1 w Lublinie. Partnerem projektu są Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie oraz Biomed Lublin, który odpowiadał za produkcję pierwszej partii immunoglobuliny. Projekt otrzymał 5 mln zł dofinansowania z Agencji Badań Medycznych. „Przeprowadzana jest obecnie analiza śródokresowa, która da pierwsze, wstępne odpowiedzi na temat skuteczności terapii swoistą immunoglobuliną” – przekazała PAP Agencja Badań Medycznych.

Prof. Tomasiewicz poinformował, że do tej pory 100 pacjentów wzięło udział w badaniu klinicznym. „Setny pacjent jeszcze nie zakończył badania, ale jest to kwestia 2-3 tygodni. Ta liczba pacjentów będzie teraz analizowana przez statystyków. Najpierw będziemy dokonywali +odślepienia+ , żeby wiedzieć, kto dostawał lek, a kto placebo, następnie analizowane będą wszystkie parametry, które były zbierane podczas badania. To nie jest analiza końcowa. Wnioski z tej pierwszej, częściowej analizy powinny być gotowe pod koniec września” – zaznaczył w rozmowie z PAP profesor.

Zapytany o swoje pierwsze obserwacje, odpowiedział, że wszyscy uczestnicy badania klinicznego wyzdrowieli. „Wszystko zakończyło się szczęśliwie, natomiast nie wiemy, kto dostawał immunoglobulinę. Część pacjentów zdrowiała szybciej, a u części pacjentów ten przebieg choroby był zdecydowanie cięższy. Jednak dopóki nie będziemy mieli +odślepienia+, to nie będzie można podać jakichkolwiek wniosków czy obserwacji” – podkreślił zakaźnik.

Zapewnił też, że lek jest bezpieczny. Kwestia jego bezpieczeństwa była już oceniana po 20 pierwszych pacjentach przez niezależny komitet bezpieczeństwa. „I to się potwierdziło w dalszym etapie badań, bo nie było praktycznie żadnych poważnych działań niepożądanych. Lek jest na pewno bezpieczny, ale czy skuteczny, będziemy mogli powiedzieć dopiero po zakończeniu badań klinicznych” – wyjaśnił prof. Tomasiewicz.

Podczas rozmowy z PAP odniósł się również do obecnej sytuacji epidemicznej związanej z koronawirusem. Zaznaczył, że w ostatnich dniach w klinice zaczęli się pojawiać pojedynczy pacjenci z bardzo ciężkim przebiegiem COVID-19. „Niestety, są to osoby młode, wszystkie niezaszczepione. Mamy poczucie takiego powrotu do przeszłości: znów pacjenci nie zgłaszają się do lekarzy, do ostatniej chwili czekają w domu i dopiero w ciężkim stanie trafiają do szpitali. Obawiam się, że to może być początek kolejnego wzrostu zachorowań. Patrząc na to, co dzieje się w innych krajach, nie jestem jakoś specjalnie optymistycznie nastawiony” – powiedział prof. Tomasiewicz.


31.08.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Gabriela Bogaczyk // fot. Shutterstock, Inc.

(ss)

 

Subscribe to this RSS feed