Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa, 10 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: 17-latkowie otrzymają zaproszenie do ochotniczej służby wojskowej
Polska: Składki, składki, składki. Tak rodzice dokładają do szkoły
Belgia: Nastolatek ranny w pożarze e-hulajnogi
Polska: Czas na imprezę. Rusza planowanie i rezerwacja restauracji
Belgia: Ciało kobiety znalezione w Spoor Oost w Antwerpii
Polska: To już koniec stylizacji paznokci, jakie znamy. Jest zakaz
Temat dnia: Czy mieszkańcy Flandrii są szczęśliwi?
Polska: Drony wlatują, jak i kiedy chcą. Jesteśmy bezradni?
Słowo dnia: Blij
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Weźmie nawet próbkę popiołu. Sprawdź, co może urzędnik w twoim domu?

Trwają kontrole pieców i opału. Urzędnicy wchodzą do domów i sprawdzają, co i czym palimy. Okazuje się, że takie kontroler może całkiem sporo. A kara jest wysoka.

Kontrole wynikają z lokalnych przepisów – tzw. uchwał antysmogowych. To dokumenty, w których dokładnie opisano, jakich pieców grzewczych można używać i czym należy w nich palić. Wszystko po to, żeby wyeliminować tzw. kopciuchy, czyli najstarsze piece, które nie spełniają obecnych norm.

To też przepisy, które mają nakłonić Polaków, żeby do ogrzewania używali lepszej jakości opalu, a nie najtańszego i najmocniej trującego.

Jeżeli ktoś złamie te przepisy musi się liczyć z karą wynoszącą nawet 5 tysięcy złotych.

Kontrole i kary

„Niemal w całej Polsce trwają kontrole przestrzegania uchwał antysmogowych (w miejscach, gdzie takie obowiązują) oraz zakazu spalania odpadów i pozostałości roślinnych” – przypomina portalsamorzadowy.pl.

I zaznacza, że jeżeli ktoś będzie utrudniał kontrolę pieca, to popełnia przestępstwo z art. 225 Kodeksu Karnego.

„W przypadku wykrycia nieprawidłowości podczas kontroli, właściciel nieruchomości będzie zobowiązany do ich niezwłocznego usunięcia. Jeśli okaże się, że piec nie spełnia obowiązujących norm emisji, właściciel będzie musiał wymienić go na nowoczesne urządzenie grzewcze” – czytamy.

Co może urzędnik-kontroler?

Kontrolami zajmują się urzędnicy wyznaczeni do tego przez np. wójta. I okazuje się, że taka osoba może całkiem sporo. Jej zadaniem jest weryfikacja tego, czy ktoś nie pali śmieciami, skontrolowanie pieca i jakości paliwa.

Co zatem może?

Sprawdzić jakość paliwa: zweryfikuje, czy mieszkaniec używa odpowiedniego rodzaju paliwa, które nie zanieczyszcza środowiska, czy nie spala odpadów.

Pobrać próbki popiołu: próbki te zostaną przebadane w laboratorium, aby potwierdzić, czy piec działa prawidłowo.

Dodatkowo kontroler może robić zdjęcia, które mają pomóc w ocenie stanu technicznego pieca i pomieszczenia kotłowni. Może także poprosić o przedstawienie dokumentów urządzenia – dowodu zakupu i jego specyfikacji technicznej.

Kontrolera może też zainteresować dowód zakupu opału.


4.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Polska: Seksualne wykorzystywanie dzieci w internecie. Jest tego coraz więcej

Sieć zalewa coraz więcej treści przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci. Istnieje proste narzędzie, żeby szybko o tym informować właściwe służby.

Jak podał Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji, w ciągu ostatniego roku w sieci wykryto ponad 7 razy więcej treści dotyczących seksualnego wykorzystywania dzieci. 85 proc. ofiar to dzieci poniżej 13 lat, a 95 proc. to dziewczynki.

– Wzrost przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci w internecie to bolesne przypomnienie o ciemnej stronie technologii – powiedział szef Ministerstwa Cyfryzacji.

400-procentowy wzrost incydentów z wykorzystaniem dzieci

W 2024 roku – w porównaniu z rokiem 2023 – Polska odnotowała ponad 400-procentowy wzrost incydentów – jak to określa strona Ministerstwa Cyfryzacji – związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci.

90 proc. przypadków zamieszczanych na serwerach w Polsce jest usuwanych w ciągu 48 godzin od zgłoszenia (85 proc. już w 24 godziny od zgłoszenia).

– Dane pokazują, że jesteśmy w sytuacji trudnej i wymagającej bardzo mocnych decyzji – podkreślił minister Gawkowski cytowany przez gov.pl.

I dodał: – Naszą odpowiedzią na to wyzwanie jest skuteczna współpraca – międzynarodowa, instytucjonalna i społeczna – która pozwala szybciej wykrywać i usuwać przestępcze treści. Jeśli więc ktokolwiek natrafi w internecie na niepokojące materiały, na których widać na przykład wykorzystywanie dziecka, powinien jak najszybciej je zgłosić.

Widzisz, zgłoś od razu. Skorzystaj z aplikacji mObywatel

Ministerstwo Cyfryzacji zapewniło proste narzędzie do przesyłania takich zgłoszeń. Jest ono wbudowane w aplikację mObywatel, a dokładnie w usługę „Bezpiecznie w sieci”.

– Apelujemy, aby w razie konieczności nie wahać się i korzystać z tego rozwiązania – mówi wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

W usługę „Bezpiecznie w sieci” wbudowana jest funkcja „Nielegalne treści”. Umożliwia ona użytkownikom aplikacji – jak wyjaśnia strona ministerstwa – „zgłaszanie niepokojących materiałów w sposób prosty i intuicyjny.

Potem są one analizowane przez ekspertów z zespołu Dyżurnet.pl działającego w NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Naukowa), a w razie potrzeby przekazywane odpowiednim służbom w Polsce i za granicą.

Ochrona dzieci w internecie to wysiłek nas wszystkich

Zespół Dyżurnet.pl – wyjaśnijmy – od 20 lat pełni rolę kluczowego punktu kontaktowego do zgłaszania nielegalnych treści w sieci, zwłaszcza tych związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci.

– Ochrona dzieci w internecie to wysiłek nas wszystkich – przypomina Martyna Różycka, kierowniczka zespołu Dyżurnet.pl, na gov.pl. – Zarówno zespołów reagujących, które działają, aby ograniczyć dystrybucję materiałów, jak i platform internetowych i policji. Ale to też działania rodziców oraz wszystkich użytkowników internetu.


4.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sl)

Polska: Rząd legalizuje uzdrowicieli? Ostre stanowisko Ministerstwa Zdrowia

Przygotowujemy ustawę, która ukróci działania wszelkich szarlatanów! – ogłasza ministra zdrowia. I zapewnia, że ludzi mogą leczyć tylko lekarze. Jednak nowe przepisy wywołały olbrzymie oburzenie. Znachor i uzdrowiciel to teraz normalna działalność gospodarcza.

Leczenie na odległość, przekazywanie energii, stosowanie groźnych dla zdrowia i życia substancji i odradzanie chodzenia do lekarzy. Od kilku lat głośno jest w Polsce o uzdrowicielach, którzy narażają swoich „pacjentów” na niebezpieczeństwo. Także od dawna lekarze biją na alarm i proszą, żeby takie praktyki ukrócić.

W miejscach pijawek pojawiły się duże rany

– Moja teściowa od lat zmaga się z różnymi bólami. Lekarze nie bardzo jej pomagają i kilka miesięcy temu zwróciła się w stronę tzw. medycyny alternatywnej. Jeździła pod Warszawę, gdzie kobieta przystawiała jej pijawki – opowiada pan Michał.

I dodaje, że taka terapia nie pomagała, a co gorsza były kolejne kłopoty.

– W miejscach pijawek pojawiły się duże rany, które z każdym dniem robiły się coraz większe. Teściowa zaczęła wydzwaniać do tej uzdrowicielki, ale gdy kobieta się dowiedziała w jakiej sprawie, przestała odbierać – opowiada.

To może prowadzić do błędnej interpretacji zakresu uprawnień

Tymczasem właśnie wybuchł skandal. Okazuje się, że kilka dni temu do zestawu kodów w Polskiej Klasyfikacji Działalności doszła nowa liczba. PKD to spis tego, czym ma się zajmować przedsiębiorca rejestrujący w Polsce firmę. Nowy kod PKD może dopisać sobie w każdym momencie, rozszerzając działalność.

Od kilku dni PKD ma nowy kod.

„Dotychczasowa kategoria „Działalność paramedyczna” (86.90.D) została zastąpiona nowym kodem 86.96.Z, obejmującym działalność związaną z medycyną tradycyjną, uzupełniającą i alternatywną. Choć zmiana ta miała na celu dostosowanie polskich przepisów do międzynarodowych standardów, lekarze oraz eksperci ostrzegają, że może ona prowadzić do nieporozumień i błędnej interpretacji zakresu uprawnień różnych podmiotów działających w ochronie zdrowia” – tłumaczy serwis cowzdrowiu.pl.

I to ta zmiana wywołała oburzenie i protesty, bo lekarze i eksperci oceniają, że rząd właśnie zalegalizował uzdrowicieli.

Naczelna Rada Lekarska też protestuje

Nowy kod PKD, który obejmuje medycynę tradycyjną, uzupełniającą i alternatywną, nie pozwala na odróżnienie na podstawie tego kodu działalności uzdrowiciela od działalności lekarza – punktuje adwokat Radosław Tymiński. I ocenia, że pacjenci mogą być wprowadzani w błąd.

Naczelna Rada Lekarska także protestuje.

– Jeżeli ktoś doradza leczenie przeziębienia np. czosnkiem, to wtedy szkodliwość społeczna nie jest groźna. Ale gorzej jest, jeżeli taki uzdrowiciel chce pomóc w leczeniu chorób onkologicznych. Jeżeli lekarz onkolog stwierdza, że konwencjonalnymi metodami już nic nie da się zrobić i trzeba pacjenta objąć tzw. opieką paliatywną, wtedy chory chwyta się przysłowiowej brzytwy i szuka pomocy w medycynie niekonwencjonalnej. Najczęściej trafia wtedy na oszustów – mówi rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

Ministra zdrowia się tłumaczy

Sytuacja jest na tyle poważna, że musiała ją tłumaczyć ministra zdrowia Izabela Leszczyna.

„Polska musiała dostosować klasyfikację PKD do klasyfikacji EUROSTATU. Uwagi, jakie zgłaszał MZ (w zakresie licznych działalności, w tym tzw. uzdrowicieli) nie zostały uwzględnione, bo tekst musi być spójny z tekstem EUROSTATU. Jednocześnie informuję, że zgodnie z polskim prawem, świadczenia z zakresu opieki zdrowotnej mogą wykonywać tylko osoby wykonujące zawód medyczny!” – napisała na platformie X.

I dodała, że jej resort wspólnie z rzecznikiem praw pacjenta pracuje nad ustawą, „która ukróci działania wszelkich szarlatanów”.

Zwolennicy medycyny naturalnej bronią swoich metod leczenia

Tymczasem zwolennicy medycyny naturalnej podpisują się pod petycją w obronie takich praktyk. To już ponad 3 tysiące osób.

„Nasilenie krytyki medycyny naturalnej niezwykle wzrosło na przestrzeni kilku miesięcy, co wynika z wielu czynników: sensacyjnych doniesień prasowych, złej kondycji finansowej ochrony zdrowia, rosnących żądań płacowych pracowników medycznych oraz rozczarowania jakością udzielanych świadczeń zdrowotnych.

Rozumiemy te problemy, lecz nie pozwolimy na to, abyśmy stali się kozłem ofiarnym dekad zaniedbań. Jako branża zdajemy sobie sprawę z istnienia „czarnych owiec”, popularnych „pseudonaturoterapeutów”, którzy wprawdzie posługują się retoryką zdrowia i natury, ale ich głównym celem nie jest pomoc, lecz własny dochód i zysk” – czytamy w petycji.


7.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Polska: Jako kraj wymieramy. Z roku na rok jest nas coraz mniej. 2024 był katastrofą

Na koniec ubiegłego roku liczba ludności Polski wynosiła zaledwie 37,49 mln. To oznacza, że spadła o 147 tys. w porównaniu z 2023 rokiem.

Główny Urząd Statystyczny podaje, że stopa ubytku rzeczywistego wyniosła -0,39 proc., co oznacza, że na każde 10 tys. osób ubyło 39 mieszkańców. Liczba zgonów nadal przewyższa liczbę narodzin – w 2024 roku na świat przyszło zaledwie 252 tys. dzieci, o 20 tys. mniej niż rok wcześniej.

To – podkreślmy – najmniejsza liczba urodzeń od czasów II wojny światowej.

Kryzys demograficzny trwa od dekad

Chociaż problem niskiej dzietności stał się głośny dopiero kilka lat temu, to demografowie alarmowali o nim od dawna.

Od 2012 roku liczba ludności w Polsce systematycznie maleje, a jedynym drobnym wyjątkiem był rok 2017, kiedy populacja wzrosła o niecały tysiąc osób. Przez ponad dekadę (od 2013 roku) mamy ujemny przyrost naturalny, a od 2019 roku to zjawisko dotyczy także wsi.

Optymalny współczynnik dzietności powinien wynosić 2,1-2,15, podczas gdy w 2023 roku w Polsce wynosił jedynie 1,16.

Część ekspertów uważa, że skuteczna poprawa sytuacji demograficznej w krótkim czasie jest niemożliwa, pomimo działań politycznych i programów wsparcia dla rodzin. Mediana wieku kobiet rodzących dziecko wzrosła do 31 lat.

Przez problem z dzietnością rynek pracy znalazł się w kryzysie

Kurcząca się populacja wpływa również na gospodarkę. Liczba osób w wieku produkcyjnym na koniec 2024 roku wynosiła niespełna 22 mln, o 175 tys. mniej w stosunku do roku poprzedniego.

Współczynnik obciążenia demograficznego, czyli liczba osób w wieku nieprodukcyjnym przypadających na 100 osób w wieku produkcyjnym, wzrósł do 72. To ogromna zmiana w porównaniu z 2010 rokiem, kiedy wynosił 55.

Żyjemy dłużej i dłużej pobieramy emerytury

Jednocześnie wydłuża się średnia długość życia. W 2023 roku wynosiła już 74,7 roku dla mężczyzn i 82 lata dla kobiet. A im dłużej żyjemy, tym siłą rzeczy będziemy dłużej pobierać emerytury.

GUS nie pozostawia złudzeń: sytuacja demograficzna Polski pozostaje trudna i w najbliższej przyszłości nie należy oczekiwać zmian gwarantujących stabilny rozwój.


3.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

Subscribe to this RSS feed