Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Ilu z nas zamawia posiłki online?
Belgia, praca: Tylu ludzi pracuje ponad 49 godzin tygodniowo
Słowa dnia: Echt waar?
Niemcy: Oficer niemieckiej armii przyznał się do szpiegostwa na rzecz Rosji!
Belgia: Starsze małżeństwo zamknięte w piwnicy i znalezione wiele godzin później
Polska: Dzisiaj Dzień Flagi. Data nie jest przypadkowa
Belgia: Pogoda na 2 i 3 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 2 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Pracujących przybywa, ale powoli
Belgia: Król Filip z wizytą w Namibii

Polskie prawo jazdy w Belgii

Polacy mieszkający w Belgii mogą prowadzić samochód posiadając polskie prawo jazdy.

Wskazane jest aby trzy miesiące przed upłynięciem daty ważności dokument został wymieniony na belgijskie prawo jazdy. Należy to zrobić w urzędzie gminy, w którym jest się zarejestrowanym.

Prawo jazdy bez daty ważności należy wymienić w ciągu dwóch lat od dnia zameldowania się w Belgii.

Dokumenty potrzebne do wymiany polskiego prawa jazdy na belgijskie:

- belgijska karta identyfikacyjna

- prawo jazdy

- ewentualnie 1 fotografia, jeżeli zdjęcie użyte w trakcie wyrabiania belgijskiej karty identyfikacyjnej nie jest aktualne

Koszt wymiany prawa jazdy to 25 euro.

Ważne! W trakcie meldowania się po raz pierwszy w Belgii zarejestruj także swoje polskie prawo jazdy. W przypadku utraty prawa jazdy otrzymanie nowego dokumentu będzie szybsze i łatwiejsze.

 

22.12.2014 Niedziela.BE, aktualizacja 01.08.2020

 

Ile kosztuje zabicie męża? 37,000 euro

Mąż wrócił nad ranem kompletnie pijany. Żona nie wytrzymała i zaoferowała znajomemu budowlańcowi 37,000 euro za wykonanie wyroku śmierci. Znajomy się zgodził. Mąż nie żyje, żona i budowlaniec siedzą w więzieniu – oto finał smutnej historii z belgijskiego miasteczka Lebbeke.

To nie scenariusz kolejnej czarnej komedii braci Coen, ale prawdziwa opowieść z niewielkiego miasteczka Lebbeke, położonego kilkanaście kilometrów na północny zachód od Brukseli. Liczące około 18,500 Lebbeke rzadko pojawia się w belgijskich mediach. Jednak okoliczności morderstwa, do jakiego doszło tu na początku czerwca, zwróciły na Lebbeke oczy całego kraju.

 

Czarna wdowa? 

W poniedziałek (2.06) rano 33-letnia kobieta poinformowała policję, że natrafiła w mieszkaniu przy ulicy de Brusselsesteenweg na zwłoki 38-letniego męża, Wima V.C.. 38-latek był znany w okolicy z prowadzenia firmy, zajmującej się handlem samochodami.

Mąż padł najprawdopodobniej ofiarą brutalnych włamywaczy, powiedziała policjantom w trakcie pierwszego przesłuchania (wtedy jeszcze jako świadek), żona ofiary, Katrien R.

- Ponieważ jej opowieść była pełna sprzeczności, szybko stało się jasne, że żonę można uznać za podejrzaną – powiedziała dziennikowi Gazet van Antwerpen Kristine De Beule, rzeczniczka prasowa prokuratury okręgu Dendermonde.

W trakcie przesłuchania dzień później, we wtorek 3 czerwca, kobieta załamała się i przyznała, że to ona zaplanowała i zleciła morderstwo męża. Wykonawcą zlecenia był 44-letni Gino V.R., pracownik budowlany, mieszkający w tym samym miasteczku co jego zleceniodawczyni i ofiara.    

 

37,000 euro? Okrągła sumka, trudno odmówić...

Na razie trudno powiedzieć, dlaczego Katrien R. to właśnie do niego zwróciła się z tą ofertą. Gino V.R. to ojciec trójki dzieci. Dziennikarz Gazet van Antwerpen napisał, że na tym etapie nie wiadomo jeszcze jakiego typu relacja – jeśli jakakolwiek – łączyła Katrien R. z Gino V.R.

Wiadomo jednak, że to najprawdopodobniej wynagrodzenie najmocniej przemówiło do wyobraźni 44-letniego Gino. Za zabicie męża Katrien R. zaoferowała mu 37,000 euro.

- Katrien R. przyznała się do zaplanowania morderstwa swojego męża. Zapłaciła V.R. za oddanie tych fatalnych strzałów. Także on został uznany za podejrzanego i aresztowany po tym gdy w trakcie przeszukania jego mieszkania znaleziono tam pieniądze. V.R. zaprzecza jakoby miał coś wspólnego z tą sprawą – powiedziała rzeczniczka prokuratury w Dendermonde.

Mężczyzna twierdzi, że ma mocne alibi.

 

Bo zupa była… Nie, bo wrócił pijany nad ranem.

Belgijskie media informują także o prawdopodobnych motywach, które pchnęły 33-letnią żonę do zaplanowania morderstwa własnego męża. Najprawdopodobniej w związku Wima V.C. i Katrien R. już od jakiegoś czasu nie układało się najlepiej, piszą flamandzkie gazety.

Dziennik Gazet van Antwerpen zaprezentował nawet teorię, według której to zachowanie przyszłej ofiary w trakcie weekendu poprzedzającego morderstwo mogło odegrać kluczową rolę.

V.C.  poszedł w niedzielę na imprezę (wyścigi samochodowe), z której wrócił dopiero w poniedziałek nad ranem. Kompletnie pijany.  

 „Najwyraźniej właśnie ten incydent był przysłowiową kroplą, która w oczach jego żony Katrien R. przelała czarę goryczy”, napisał dziennikarz wspomnianej gazety.

 

Gdzie ta broń?

W pewnym sensie pozbycie się męża było w przypadku Katrien R. łatwiejsze niż w przypadku innych potencjalnych morderczyń. W domu małżeństwa R.-V.C. znajdowały się trzy sztuki broni. Ich właścicielem był V.C.  

Mężczyzna zginął więc najprawdopodobniej z własnej broni, ustalili śledczy. W trakcie przeszukania budynku znaleziono jedynie dwie sztuki broni. Pistolet, z którego najpewniej strzelano do mężczyzny, jest nadal poszukiwany.

Do mężczyzny oddano co najmniej kilka strzałów, poinformowały belgijskie media.

O tym, czy areszt tymczasowy Katrien R. i Gino V.R. zostanie wydłużony, zdecyduje w piątek (6.06) sąd w Dendermonde.

 

Ł.K., Niedziela.BE

Żywność w Belgii droższa niż u sąsiadów

Życie w Belgii nie jest tanie i dotyczy to również żywności – wynika z analizy przygotowanej przez organizacje Test Aankoop i Prijzenobservatorium (INR), o której napisał flamandzki dziennik Gazet van Antwerpen.

Według Prijzenobservatorium ceny przetworzonych produktów żywnościowych wzrosły w Belgii pomiędzy rokiem 2008 a 2013 o 12,6%. Oznaczało to większy wzrost cen niż w krajach sąsiadujących z Belgią. Tam ceny tych produktów wzrosły średnio o 9,6%.

Z analizy wynika również, że w 2012 roku (danych z kolejnych lat Prijzenobservatorium jeszcze nie posiada) ceny żywności przetworzonej w Belgii były średnio o 13% wyższe niż w Holandii, 8 % wyższe niż w Niemczech i 9,2% wyższe niż we Francji.

Na pocieszenie można dodać, że w 2013 roku ceny żywności były w Belgii stabilne. Część produktów żywnościowych nawet potaniała: było tak na przykład w przypadku markowych towarów spożywczych (spadek cen średnio o 2,3%), wynika z opracowania przygotowanego przez Test-Aankoop.

 

Ł.K., Niedziela.BE

Bruksela: w trakcie MŚ bez alkoholu w sklepie nocnym

Władze miejskie Brukseli zdecydowały, że w trakcie nadchodzących Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Brazylii w sklepach nocnych w stolicy Belgii nie będzie można sprzedawać napojów alkoholowych.

Czerwone Diabły (Rode Duivels), czyli belgijska reprezentacja piłkarska, zaliczana jest czarnych koni turnieju w Brazylii. Już od dawna oczekiwania i nadzieje belgijskich fanów piłkarskich nie były tak wielkie jak przed turniejem, który rozpocznie się 12 czerwca o 22.00 czasu polskiego (i belgijskiego) meczem Brazylia-Chorwacja.

W związku z tym władze niektórych miast obawiają się, że przełożyć się to może na zwiększoną konsumpcję alkoholu. Szczególnie wieczorem i nocą: w trakcie brazylijskiego  mundialu większość spotkań rozegranych zostanie pomiędzy 18.00 a 2.00 w nocy czasu europejskiego.

Rada miejska Brukseli zdecydowała w głosowaniu, że w trakcie trwania mistrzostw (12.06-13.07) pomiędzy godziną 22.00 a 7.00 tamtejsze sklepy nocne nie będą mogły sprzedawać alkoholu. 

Portal deredactie.be postanowił sprawdzić, czy w ślady Brukseli poszły inne miasta. Okazało się, że raczej nie. W Gandawie (Gent), Hasselt, Kortrijk czy Mechelen nie planuje się wprowadzenia takiego zakazu, czytamy na deredactie.be. Także przedstawiciele władz Antwerpii odpowiedzieli dziennikarzom, że „jak na razie tego nie planują”.

Z kolei w niektórych innych miastach podobne zakazy – dotyczące czy to sprzedaży czy to konsumpcji alkoholu – obowiązują już od dawna. Na przykład w Lowanium (Leuven) obowiązuje zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych pomiędzy północą a godz. 8.00 rano.

W Brugii zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach w godzinach nocnych (23.00-8.00) obowiązuje już od maja. Nie planuje się go poszerzać czy zawieszać na czas nadchodzących MŚ.

 

Ł.K., Niedziela.BE

  • Published in Belgia

Podatki w Belgii? Drugie najwyższe w UE!

Chcesz zamieszkać w kraju niskich podatków? W takim razie wyjazd do Belgii nie jest dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem.

Jak wynika z danych opublikowanych przez Komisję Europejską podatki w Belgii pochłaniają aż 45,4% produktu krajowego brutto. Oznacza to, że prawie połowę tego, co Belgowie wyprodukują lub zarobią, trafia z powrotem do budżetu: w formie tych czy innych podatków.

W Unii Europejskiej gorzej pod tym względem jest tylko w jednym kraju. Państwem tym jest Dania. Jeszcze niedawno Belgię wyprzedzała również Szwecja, ale Belgowie Szwedów w podatkowym rajdzie już wyprzedzili.

Komisja Europejska opierała się w swoim opracowaniu o dane z 2012 roku.

Jak pisze dziennik De Standaard wynik na poziomie 45,4% to dla Belgii najwyższy wynik od końca lat dziewięćdziesiątych.

W Belgii najmocniej opodatkowane są dochody z pracy i kapitału. Jedynie podatki nakładane na konsumpcję oraz na produkty szkodliwe dla środowiska naturalnego są w Belgii niższe niż unijna średnia, pisze De Standaard.     

 

Ł.K., Niedziela.BE

  • Published in Biznes

Król Belgów w Polsce!

Król Belgów Filip I spotkał się w Warszawie z prezydentami Polski i Stanów Zjednoczonych. Dzięki wizycie Filipa nad Wisłą belgijskie media obchodom 25-lecia III RP poświęciły wiele uwagi.

Na uroczystości zorganizowane w ćwierć wieku po pierwszych (częściowo) demokratycznych wyborach w Polsce przybyło wielu znakomitych gości z całego świata. Polskie media pisały przede wszystkim o prezydencie USA, jednak głów państwa pojawiło się w Warszawie wiele więcej.

Jedną z nich był król Belgów, Filip I. W trakcie uroczystości w stolicy Polski monarcha spotkał się m.in. z Barackiem Obamą. Belgijska para królewska weszła wspólnie z prezydentem USA na Plac Zamkowy przed Zamkiem Królewskim, napisał flamandzki portal vtm.be.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że żona Filipa I, królowa Matylda, jest mocno związana z Polską. Urodzona w 1973 roku Mathilde Marie Christine Ghislaine d'Udekem d'Acoz to córka polskiej hrabiny, Anny Marii Komorowskiej herbu Korczak. W tym sensie obecna królowa Belgów to w połowie Polka!

O abdykacji poprzedniego króla Belgów Alberta w 2013 r., przejęciu władzy królewskiej przez Filipa I oraz o jego żonie Matyldzie pisaliśmy dokładniej.

Belgijskie media podkreślały, że spotkanie w Warszawie było pierwszym z serii trzech spotkań, do jakich dojdzie pomiędzy Filipem I a Obamą w najbliższych dniach. Jeszcze tego samego dnia panowie spotkają się w Brukseli. Obama po wizycie w Polsce udał się bowiem bezpośrednio do stolicy Belgii. W brukselskim Pałacu Królewskim monarcha spotka się z Obamą przed rozpoczęciem wieczornych rozmów w ramach grupy G7.

Więcej o Pałacu Królewskim w Brukseli TUTAJ

Do trzeciego spotkania Filip I-Obama dojedzie dzień później, w czwartek 5 maja, w Normandii. Odbędą się tutaj gdzie uroczystości związane z 70-leciem lądowania aliantów, co doprowadziło do porażki Hitlera i zakończenia drugiej wojny światowej.

 

Ł.K., Niedziela.BE

  • Published in Polska

Aresztowano podejrzanego o morderstwa w brukselskim Muzeum Żydowskim

Przełom w śledztwie w sprawie zamachu, który w sobotę 24 maja wstrząsnął Belgią. W tydzień po tragedii policja aresztowała w Marsylii 29-latka podejrzanego o zamordowanie trzech osób w Muzeum Żydowskim w Brukseli.

Przypomnijmy: w sobotę 24 maja około godz. 15,50 nieznany sprawca wszedł do budynku Muzeum Żydowskiego w Brukseli i oddał ogień do znajdujących się tam osób.
Zginęły trzy osoby: dwoje turystów z Izraela oraz pracownica muzeum. Inny pracownik muzeum, Belg, został ciężko ranny i w stanie krytycznym odwieziono go do szpitala.

 

Zaplanowany zamach, przypadkowe aresztowanie

Morderca opuścił budynek i udał się w kierunku ulicy Hoogstraat (dzielnica Marollenwijk). Cała akcja zajęła mu niewiele ponad pół minuty, a mężczyzna działał bardzo profesjonalnie.
Do zamachu doszło na dzień przed belgijskimi potrójnymi wyborami (federalnymi, regionalnymi i europejskimi LINK TUTAJ o wynikach pisaliśmy z kolei w tym tekście: TUTAJ). Od razu rozpoczęto poszukiwania sprawcy, jednak początkowo nie przyniosły one żadnego namacalnego efektu.

W niedzielę 1 czerwca belgijskie media poinformowały o przełomie w śledztwie. Dwa dni wcześniej francuska policja aresztowała w Marsylii młodego mężczyznę, podejrzanego o przeprowadzenie zamachu w Brukseli.

Do aresztowania doszło przez przypadek. Pochodzący z francuskiego Roubaix 29-letni Mehdi Nemmouche został zatrzymany w trakcie rutynowej kontroli służb celnych na przystanku autobusowym Saint-Charles w Marsylii. Roubaix to liczące około 100 tysięcy mieszkańców miasto na północy Francji, tuż przy granicy z Belgią.

 

Kałasznikow, rewolwer, flaga

Mężczyzna wysiadł z autobusu linii Amsterdam-Bruksela-Marsylia. Ponieważ na tej trasie często dochodzi do przemytu narkotyków, autobusy są regularnie poddawane dokładnym kontrolom. W trakcie przeszukania bagaży 29-latka natrafiono jednak nie na narkotyki, ale na kałasznikow, rewolwer, mini-kamerę oraz czapkę. Zarówno broń, jak i kamera oraz czapka już na pierwszy rzut oka bardzo przypominały te, które widać na nagraniu z zamachu w muzeum (w budynku był monitoring). Mężczyznę od razu aresztowano.
Według prokuratury, w torbie zatrzymanego znajdowała się również „niesamowicie dużo amunicji”, a kałasznikow był zawinięty we flagę związanej z al-Kaidą organizacji dżihadystów ISIL (Islamskie Państwo Iraku i Lewantu).

Belgijski prokurator Frédéric Van Leeuw poinformował, że przy mężczyźnie znaleziono również nagranie, na którym widać ubrania i broń zamachowca, a głos w tle – najprawdopodobniej nalężący do Mehdiego Nemmouche – mówi, że to właśnie on dokonał zamachu na brukselskie muzeum. „Przeze mnie Bruksela stanęła w ogniu”, słychać w tle.

 

Najpierw strzelał, teraz milczy

Według agencji prasowej Belga mężczyznę aresztowano tymczasowo na cztery doby (do wtorku) pod zarzutem morderstwa, próby morderstwa oraz posiadania broni służącej do działalności terrorystycznej. Nakaz aresztowania zostanie najprawdopodobniej szybko wydłużony.

Jak informuje flamandzki dziennik De Standaard 29-latek po tym jak został aresztowany odmówił składania zeznań i współpracy ze śledczymi. Powoływał się przy tym na prawo do milczenia.

Nie jest to jego pierwszy kontakt z wymiarem sprawiedliwości, informują belgijskie i francuskie media. W 2009 roku został skazany we Francji na karę dwóch lat pozbawienia wolności za udział w brutalnym napadzie.

 

Belgia domaga się ekstradycji

W reakcji na aresztowanie w Marsylii belgijskie władze od razu zwróciły się do francuskich służb z prośbą o ekstradycję podejrzanego do Belgii. Jak informują tutejsze media, w Belgii nie był on znany wymiarowi sprawiedliwości.

W związku z aresztowaniem 29-latka w Marsylii zarządzono we flamandzkim mieście Kortrijk przeszukanie jednego ze stojących tam domów. Władze podejrzewają, że po zamachu mężczyzna mógł tam przebywać. Przesłuchano dwie osoby, jednak nikogo nie aresztowano, informuje dziennik De Standaard.

Z kolei według dziennika Gazet van Antwerpen mężczyzna mieszkał w domu w Kortrijk już od dłuższego czasu. „Sprawca zamachu na Muzeum Żydowskie mieszkał w Kortrijk”, głosił tytuł jednego z tekstów opublikowanych w niedzielę (1.06) na stronie internetowej dziennika.

Również francuskie służby specjalne i wywiad najprawdopodobniej dobrze znały przyszłego zamachowca. Nemmouche to tzw. „Syriëganger”, czyli wychowany na Zachodzie (np. we Francji, Belgii czy Holandii) młody muzułmanin, który wyjechał walczyć do Syrii, a następnie wrócił – jeszcze bardziej zradykalizowany – do Europy.

 

Chodzące bomby zegarowe

Osoby takie są w ostatnim czasie źródłem wielkiego niepokoju we Francji, Wielkiej Brytanii czy krajach Beneluksu. Młodzi muzułmanie z tych państw, najczęściej marokańskiego czy tureckiego pochodzenia, najpierw jeszcze w Europie radykalizują się pod wpływem ekstremistycznych imamów i doniesień w Syrii, Afganistanu czy Iraku. Następnie wyjeżdżają do Syrii, by tam pomagać „braciom”, ekstremistycznym muzułmanom-dżihadystom, w walce z wojskami prezydenta-dyktatora Assada.

Według portalu deredactie.be około 200 osób wyjechało z Belgii, by walczyć w Syrii (część z nich wróciła, część nie). We Francji liczbę takich osób szacuje się na 780.
W zachodnich mediach już wielokrotnie toczyły się debaty na temat zagrożenia, jakie tacy zradykalizowani muzułmanie wracający z Syrii stanowią dla społeczności, do których powracają. Potencjalni terroryści, tykające ładunki wybuchowe – mówiły niektóre głosy.

Jeśli pierwsze doniesienia prasowe na temat aresztowanego w piątek mężczyzny się potwierdzą, oznaczać to będzie, że strach przed „powracającymi z Syrii” był jak najbardziej uzasadniony.

 

Politycy, zróbcie coś z „wojownikami” z Syrii!

Według francuskiej telewizji BFMTV zatrzymany mężczyzna już od ukończenia 17 roku życia mieszkał poza domem. Kiedy już 29-latek zaczął zeznawać, miał powiedzieć przesłuchującym go śledczym, że nie ma stałego adresu zamieszkania.

We francuskich mediach wypowiedziała się również pani adwokat, która broniła go w procesie z 2009 roku. Prawniczka wyraziła swoje zaskoczenie, gdyż według niej był to „raczej inteligentny młody człowiek”, napisał belgijski portal deredactie.be.

Na informację o aresztowaniu podejrzanego zareagowali również najwyżsi rangą politycy. Prezydent Francji Francois Hollande podkreślił determinację francuskiego rządu w „ściąganiu tych dżihadystów i w zapobieganiu temu, by stanowili zagrożenie po powrocie z walki, która nie jest ani ich ani naszą walką”.
- Będziemy ich zwalczać, będziemy ich zwalczać, będziemy ich zwalczać – podkreślił Hollande.

 

Premier Belgii: współpraca w całej Europie

Również premier Belgii (od ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych będący oficjalnie premierem „w stanie dymisji” LINK) Elio Di Rupo zareagował na informację o ujęciu podejrzanego.
- Aby zapobiec powtarzaniu się tego typu tragedii trzeba mieć do dyspozycji więcej narzędzi śledczych, kontrolnych i karnych wymierzonych w radykalne ugrupowania – mówił Di Rupo. I dodał: dotyczy to nie tylko Belgii, ale całej Europy.

Obaj politycy, Hollande i Di Rupo podkreślali bardzo dobrą współpracę francuskiej i belgijskiej policji oraz innych służb. Hollande podkreślił także, że podejrzany został aresztowany „jak tylko postawił swoją stopę na terenie Francji”. Prezydent dodał, że „cały rząd został zmobilizowany” do walki z dżihadystami.

 

Wilders: chcieli mnie zabić

Po ogłoszeniu informacji o zatrzymaniu podejrzanego o zamach w Brukseli, w holenderskich mediach wypowiedział się w związku z tą sprawą Geert Wilders, polityk od lat będący jednym z najostrzejszych krytyków islamu w Europie.

Wilders powiedział, że holenderskie służby poinformowały go jakiś czas temu o tym, że aresztowano dwóch mężczyzn, którzy planowali na niego zamach. Obaj walczyli wcześnie jw Syrii – podobnie jak aresztowany w Marsylii 29-latek.

Holenderskie służby zajmujące się walką z terroryzmem odmówiły skomentowania tych rewelacji. Portal nu.nl pisze jednak, że wiadomo, że w Holandii jak dotąd aresztowano co najmniej dwie osoby, które walczyły w Syrii i wróciły do Europy: 20-latka z Amsterdamu oraz 21-letniego mężczyznę z Delft.

 


05.06.2014 Łukasz Koterba, Niedziela.BE

Zwycięstwo flamandzkich nacjonalistów. Ale nie tych skrajnych.

Bart de Wever: tak brzmi nazwisko wielkiego zwycięzcy niedzielnych „super-wyborów” w Belgii. Kierowana przez niego nacjonalistyczna (choć nie skrajnie) flamandzka partia N-VA wygrała wybory regionalne, ogólnokrajowe i europejskie. Belgię czeka kolejny kryzys polityczny?

Zwycięstwo De Wevera bardzo komplikuje sytuację w kraju, który i bez tego słynie z wiecznych kryzysów politycznych i problemów z formowaniem nowych gabinetów. (O rekordzie świata w długości formowania nowego rządu i znaczeniu wyborów z 25 maja pisałem już TUTAJ).

 

Trzy w jednym

W niedzielę 25 maja Belgowie głosowali w trzech wyborach jednocześnie. W wyborach regionalnych mieszkańcy niderlandzkojęzycznej Flandrii, francuskojęzycznej Walonii (i niewielkiego niemieckojęzycznego regionu na wschodzie kraju), a także dwujęzycznej Brukseli wybierali lokalne parlamenty. W wyborach federalnych wszyscy Belgowie głosowali na posłów do krajowego sejmu (Kamer van Volksvertegenwoordigeres). W wyborach europejskich, podobnie jak obywatele pozostałych 27 państw UE, wybierali posłów do Parlamentu Europejskiego.


Bądźmy szczerzy: bycie wyborcą w Belgii to nie jest łatwa sprawa. A głosować trzeba. Udział w wyborach jest w Belgii obowiązkowy, a kto obowiązek ten zlekceważy, musi liczyć się z grzywną (pisałem o tym tutaj).

W północnej, niderlandzkojęzycznej części kraju we wszystkich głosowaniach tryumfował Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA). Nacjonalistyczna partia charyzmatycznego De Wevera (występuje w teleturniejach! rzuca łacińskimi sentencjami! schudł 50 kg!), mająca w programie postulat większej niezależności dla Flandrii, zgarnęła jedną trzecią flamandzkich głosów. W liczącym 124 mandaty Parlamencie Flamandzkim N-VA będzie miała 43 posłów (32 % głosów).

To właśnie do De Wevera (będącego jednocześnie burmistrzem Antwerpii) należeć będzie inicjatywa w formowaniu nowego rządu regionalnego. Zresztą, nie tylko tego rządu (Belgia ma ich sześć) – ale o tym za chwilę.

Z kolei francuskojęzyczne południe kraju zagłosowało na Partię Socjalistyczną PS obecnego premiera kraju Elio Di Rupo, także ciekawego polityka (gej! zawsze nosi muszkę zamiast krawatu! kiepsko mówi po niderlandzku, mimo że tym językiem posługuje się większość mieszkańców kraju, którym rządzi!). PS zdobyło w Walonii 31 % głosów i triumfowało również w Brukseli: oficjalnie dwujęzycznej, ale w praktyce zdominowanej przez ludność francuskojęzyczną. W stolicy kraju PS zdobyło 23,5 %.

 

Belgijskie puzzle

Co za problem, można powiedzieć, niech sobie więc we Flandrii rządzi nacjonalistyczna N-VA, a w Walonii i Brukseli socjalistyczna PS. Kłopot w tym, że 25 maja odbyły się również wybory do parlamentu federalnego i także w nich N-VA i PS okazały się największym zwycięzcami.

N-VA i PS to jednak ogień i woda. Flamandowie kontra Walonowie. Język niderlandzki kontra język francuski. Prawica kontra lewica. Nacjonaliści kontra socjaldemokraci. Niższe podatki i wydatki kontra wyższe podatki i wydatki. NIE dla Belgii kontra TAK dla Belgii. Kontrasty można mnożyć w nieskończoność. Utworzenie wspólnego rządu, w którym zasiadać będą zarówno przedstawiciele N-VA jak i SP wydaje się mało realistyczne. Ale z takimi stwierdzeniami trzeba uważać: w belgijskiej polityce wszystko jest możliwe.

Szansa na to, że jeden z dwóch wielkich regionalnych zwycięzców znajdzie się poza rządem federalnym, jest jednak duża. Mimo że N-VA będzie po tych wyborach największą frakcją we flamandzkim parlamencie, jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie N-VA De Wevera znajdzie się na lodzie. Wszystko ze względu na ograniczone możliwości koalicyjne: z dążącą do radykalnych zmian ustrojowych partią niewiele innych ugrupowań chce współpracować.

Niewykluczone więc, że obecnemu premierowi Belgii Di Rupo, reprezentującemu francuskojęzycznych socjalistów z PS, znowu uda się zbudować szeroką koalicję, składającą się z walońskich i flamandzkich partii lewicowych, liberalnych i chadeckich. Koalicję, w której ponownie nie będzie flamandzkich nacjonalistów z N-VA: bądź co bądź największej partii z najliczniejszego i najbogatszego regionu kraju. (We Flandrii mieszka ponad 6 mln z 11 mln Belgów). Jakoś jednak te puzzle ułożyć trzeba, a rozwiązania, które ucieszyło by wszystkich, na horyzoncie nie widać.

 

WYNIKI WYBORÓW W BELGII

Wybory do parlamentu ogólnokrajowego (federalnego, tzw. Kamer van Volksvertegenwoordigers, po zliczeniu ok. 98 % głosów)
N-VA 33 mandaty 20,3 % (Flamandzcy umiarkowani nacjonaliści, Bart de Wever)
PS 24 11,6 % (Walońscy socjaldemokraci)
MR 19 9,6 % (Walońscy liberałowie/prawica)
CD&V 18 11,6 % (Flamandzcy chadecy)
Open VLD 14 9,8 % (Flamandzcy liberałowie, Guy Verhofstadt)
SP.A 13 8,9 % (Flamandzcy socjaldemokraci)
CDH 9 4,9 % (Walońscy chadecy)
Groen 6 5,3 % (Flamandzcy Zieloni)
Ecolo 6 3,3 % (Walońscy Zieloni)
VlaamsBelang 3 3,7 % (Flamandzcy skrajni nacjonaliści)
PTB-GO! 2 2,0 % (Walońscy socjaliści/marksiści)
FDF 2 1,8 % (Frankofońscy nacjonaliści, głównie brukselscy)
PartiPopulaire 1 1,5 % (Walońska prawicowa partyjka)

Już sam rzut oka na listę ugrupowań, które uzyskały co najmniej jeden mandat, pokazuje, że zmontowanie jakiejkolwiek większości w belgijskim parlamencie federalnym to prawdziwa sztuka. Do belgijskiego sejmu weszło 13 partii!

 

Mały kraj wielu partii

W liczącej 150 posłów izbie niższej największe ugrupowanie liczyć będzie 33 parlamentarzystów. Tyle, że tą największą partią jest nacjonalistyczna flamandzka N-VA, która najprawdopodobniej nie będzie w stanie stworzyć koalicji rządowej. Rządową większość (50 % plus 1 mandat) trzeba będzie uciułać zapewne z sześciu czy więcej mniejszych partii, mających w swych szeregach od 24 posłów do 1 posła. To nie będzie prosta układanka.

Wracając do wyników: rzuca się w oczy bardzo słaby wynik Vlaams Belang (Interesu Flamandzkiego). Do czasu pojawienia się gwiazdy De Wevera to właśnie Vlaams Belang zbierał większość głosów Flamandów, domagających się większej niezależności dla regionu. Teraz zamiast zwyczajowych kilkunastu procent radykalni nacjonaliści z Vlaams Belang zadowolić się muszą skromnym 3,7 % i jedynie 3 mandatami w belgijskim sejmie (Kamer van Volksvertegenwoordigers). Dominacja Barta de Wevera i N-VA jest po prawej stronie flamandzkiej sceny politycznej bezdyskusyjna.

De Wever posługuje się łagodniejszą retoryką i nie można mu zarzucić szowinizmu czy rasizmu. „Nacjonalizm” NV-A wynika z przesłanek praktycznych, gospodarczych i językowych, a nie z niechęci czy nienawiści wobec obcych. Patrzcie, Belgia w tej formie po prostu nam się nie udała, zdaje się mówić De Wever. Będzie lepiej zarówno dla nas, Flamandów, jak i dla was, Walonów, jeśli się z tym pogodzimy i zdecydujemy się na aksamitny rozwód. Po co się ze sobą wiecznie męczyć? Wielu Flamandów tak właśnie myśli i głosuje na NV-A.

Przy okazji: warto zauważyć, że ze względu na to, że liczba mandatów dla obu grup językowych – niderlandzkojęzycznych Flamandów i francuskojęzycznych Walonów – jest sztywna i wynosi odpowiednio 87 i 63, głosy Walonów, którzy pofatygowali się do urn, ważą czasami więcej niż Flamandów. Dlatego na przykład flamandzkie CD&V, które dostało 11,6 % głosów w skali kraju zadowolić się musi 18 mandatami, gdy tymczasem frankofońska PS, która również dostała 11,6 %, cieszyć się może z 24 miejsc w federalnym parlamencie. Oto Belgia właśnie.

 

Królu Filipie, pomożecie?

Już w dzień po wyborach, w poniedziałek 26 maja, rozpoczęły się konsultacje króla Belgów z szefami największych partii. Dla Filipa I nadchodzące tygodnie będą ważnym sprawdzianem. Głową państwa jest dopiero od lipca ubiegłego roku, kiedy to zastąpił na tronie mającego swe lata ojca, Alberta II. (LINK)

W belgijskim systemie politycznym rola monarchy w formowaniu nowego gabinetu jest znacząca. To do niego należy inicjatywa, to z nim konsultują się liderzy głównych sił politycznych, to on decyduje, która partia wyznaczy tzw. „informatora” – osobę, której zadaniem będzie prowadzenie negocjacji z szefami partii, mających na celu stworzenie nowego rządu.
W poniedziałek Filip I spotkał się ze zwycięzcami wyborów: Bartem De Weverem z flamandzkiej N-VA i Paulem Magnette z frankofońskiej, walońskiej PS. Monarcha rozmawiał też z premierem Elio Di Rupo (PS), który w powyborczy poniedziałek, zgodnie ze zwyczajem, poddał rząd do dymisji. Do czasu wyłonienia nowego gabinetu Di Rupo pozostanie na czele zdymisjonowanego rządu.

Jak długo to potrwa? Tego nikt nie wie. Wszyscy mają nadzieję, że tym razem belgijskie elity polityczne uwiną się szybciej niż ostatnim razem. Pobicia własnego rekordu 589 dni bez wyłonienia rządu nikt sobie w Belgii nie życzy.

Wybory do Parlamentu Europejskiego:
Wraz z wyborami parlamentarnymi w Belgii odbyły się również wybory do Parlamentu Europejskiego.
N-VA 4 mandaty 16,9 % (Flamandzcy umiarkowani nacjonaliści, Bart de Wever)
Open VLD 3 12,9 % (Flamandzcy liberałowie, Guy Verhofstadt)
CD&V 2 12,6 % (Flamandzcy chadecy)
PS-SP 3 10,7 % (Walońscy i niemieckojęzyczni socjaldemokraci)
MR-PFF 2 10,0 % (Walońscy i niemieckojęzyczni liberałowie)
SP.A 1 8,3 % (Flamandzcy socjaldemokraci)
Groen 1 6,7 % (Flamandzcy Zieloni)
Ecolo 1 4,3 % (Walońscy Zieloni)
Vlaams Belang 1 4,3 % (Flamandzcy skrajni nacjonaliści)
CDH-CSP 1 4,2 % (Walońscy i niemieckojęzyczni chadecy)

 

W sumie Belgom przypada 20 mandatów w Parlamencie Europejskim.

Ze względu na zachowanie równowagi pomiędzy Flamandami i Walonami również tutaj, podobnie jak w przypadku wyborów federalnych, dochodzi czasem do dziwacznych sytuacji przy przeliczaniu głosów na mandaty. I tak frankofońskie PS-SP, cieszące się 10,7-procentowym poparciem w skali kraju dostanie 3 mandaty w Parlamencie Europejskim, a flamandzkie CD&V, które dostało o 2 procent głosów więcej dostanie… 2 mandaty. CD-V było dopiero trzecie we Flandrii, a PS-SP zwyciężyło w Walonii – stąd ten bonus.

 

Wybory do parlamentów regionalnych

FLANDRIA: Jak można się spodziewać analizując wyniki na poziomie krajowym i europejskim, także w swym mateczniku flamandzcy (umiarkowani) nacjonaliści Barta De Wevera zdecydowanie wygrali. N-VA zgarnęło ok. 32 % głosów i dostanie 43 mandaty w 124-osobowym parlamencie flamandzkim. Na drugim miejscu znaleźli się chadecy z CD&V (20,5 %), a na trzecim liberałowie z OpenVLD (14,1 %). Skrajni nacjonaliści z Vlaams Belang (5,9 %) znaleźli się dopiero na szóstej pozycji i dali się wyprzedzić dwóm lewicowym partiom: socjaldemokratom z SP.A (14 %) i zielonym z Groen (8,7%).

WALONIA: Na frankofońskim południu Belgii tryumfowała tradycyjnie socjaldemokratyczna PS. Ugrupowanie premiera Di Rupo dostało 31 % głosów. Na drugim miejscu znalazło się liberalno-prawicowe MR (26,7 %), a na trzecim walońscy chadecy z CDH (15,1 %). Bolesnej porażki doznali zieloni z partii Ecolo, którzy w poprzednich wyborach cieszyli się poparciem 18,5 % głosujących, a teraz uzyskali jedynie 8,5 %.

BRUKSELA: Także w (oficjalnie) dwujęzycznej stolicy kraju zwyciężyli francuskojęzyczni socjaldemokraci z PS premiera Di Rupo, uzyskując 23,5 %. Na drugim miejscu znalazło się liberalno-prawicowe MR (20,4 %), a na trzecim frankofońska partia FDF (13,1 %), aktywna głównie w stolicy i okolicach.

 

Łukasz Koterba, Niedziela.BE

Subscribe to this RSS feed