Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Wampiry z zamku Tergnée - Farciennes – belgijska legenda a może coś więcej? (cz.69)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Wampiry z zamku Tergnée - Farciennes – belgijska legenda a może coś więcej?
Dzisiaj do naszej porannej kawy chcę opowiedzieć nieco makabryczną historię. Domyślam się, że temat jest odrobinę nietypowy, ale opowieść o Tergnée-Farciennes mnie zafascynowała i chciałam się nią dziś z czytelnikami portalu Niedziela.be podzielić.

Sama nie przepadam za horrorami, ale bardzo lubię legendy. Wystarczy pobieżna znajomość starych opowieści, by się przekonać, że większość historii z dreszczykiem, swoje źródło ma w ludowych gawędach.

Dziś opowiem o wampirach. Mit o tych istotach zazwyczaj łączony jest z Europą Środkową, ale okazuje się, że zamieszkiwały (i kto wie, być może nadal zamieszkują) wiele zakątków świata. Również Belgia ma swoje opowieści… a może to coś więcej niż tylko legendy?

Obraz krwiopijcy jest bardzo uniwersalny i pojawia się w wielu kulturach. Prawdopodobnie każdy zna postać hrabiego Draculi. Zacznę może od kilku najważniejszych informacji. Wampirem może być zarówno kobieta jak i mężczyzna. Osoby te wierzą, że krew ma magiczną moc. W przeszłości uważano, że była ona nośnikiem duszy. Jednak, co najważniejsze, wierzono, że jest również źródłem młodości. Właśnie te opowieści dały początek mitowi wampira, który dla przedłużenia życia pije krew młodych i zdrowych ludzkich ofiar.

Okazuje się, że wiele osób wierzyło głęboko w to, że krew innych może dać im młodość i z tego powodu, opowieści o wampirach są zarówno legendą, jak i prawdą. Prawdą, ponieważ takie praktyki się odbywały, legendą, bo krew nikomu młodości nie przedłużyła. Bez względu na ilość litrów spożytej hemoglobiny, nikt nie zatrzymał upływającego czasu.

A cóż należy zrobić z wampirzycą lub wampirem? Odpowiedź zna każda osoba, która choć raz przeczytała lub obejrzała film o tych znanych krwiopijcach. Oczywiście najlepiej działają kołki wbijane w serce. Jeśli osoba podejrzana o bycie wampirem zmarła z innego powodu i tak należało przebić serce kołkiem lub przynajmniej gwoździem, tak dla pewności, bo nigdy nie wiadomo, czy za jakiś czas nie wróci do życia ze zdwojonym pragnieniem czerwonych krwinek. Czemu o tym wszystkim wspominam?
Już wyjaśniam.

Moja dzisiejsza opowieść swój początek ma w roku 1851 w Tergnée, na przedmieściach Farciennes, kilka kilometrów od Charleroi w Hainaut, na południu od Brukseli. W miejscu tym w owym czasie rozpoczęto rozbiórkę kaplicy Saint-Jacques, podczas której robotnicy odkryli pięć wnęk. W każdej z nich stała trumna. Dwie należały do osób dorosłych a trzy do dzieci. W każdej z nich znajdowały się kości. Oczywiście w znalezisku tym nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że ciała czterech pogrzebanych tam osób przebito długim gwoździem w miejscu, w którym znajdowało się serce zmarłego. Pośród kości znaleziono również piąty gwóźdź.

Właśnie w tamtej chwili narodziła się legenda o wampirach z Farciennes, którą dziś opowiadam.

Ale kim byli ci dwaj dorośli i troje dzieci, których szczątki pochowano w kaplicy Saint-Jacques?
Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi, że byli to członkowie rodu Batthyány, hrabiów von Német-Ujvár, węgierskiego pochodzenia, którzy w XVIII wieku zajmowali zamek Farciennes. W latach 1724-1742 kilku członków tej rodziny - w tym dzieci – zmarło. Zostali oni pochowani właśnie w kaplicy Saint-Jacques. Tak, pochodzili właśnie z Węgier! Legenda głosi, że zmarli byli rodziną hrabiego Draculi.

Serca przebito im prawdopodobnie zapobiegawczego, aby nie powróciły już do życia, czyli można wywnioskować, że wszyscy byli posądzeni o wampiryzm.

Opowieść o wampirach nie byłaby kompletna bez zaskakującego zakończenia. Gwoździe, które znaleziono w trumnach przekazano do Muzeum Archeologicznego w Charleroi, próżno ich jednak tam szukać. Cztery z pięciu gwoździ zniknęły z muzeum w bardzo tajemniczych okolicznościach. Co się z nimi stało? Nikt nie wie.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka

27.09.2020 Niedziela.be

(AS)

Last modified onponiedziałek, 28 wrzesień 2020 20:10
Niedziela.BE