Europejska organizacja policyjna Europol obawia się, że bojownicy Państwa Islamskiego zaczną stosować w krajach Europy taktyki znane z Syrii i Iraku. Teraz, gdy organizacja terrorystyczna traci zajmowane terytorium ryzyko znacznie wzrośnie.

Poza dużymi i dobrze zaplanowanymi zamachami, które miały miejsce we Francji np. w Paryżu, Państwo Islamskie znane jest ze stosowania prostych ataków terrorystycznych, takich jak samochody pułapki i porwania. Ich sposób działania jednak się zmienił, a wybierane cele już nie są już symboliczne. Według raportu Europolu, teraz terroryści będą starali się przysporzyć jak największych strat gospodarczych i zabić jak największą liczbę osób. W przeszłości cele były związane z rządem, służbami wojskowymi i policyjnymi, w tej chwili bojownicy atakują, gdzie tylko się da.

Kraje Unii Europejskiej, takie jak Francja, Niemcy, Belgia, Holandia i Wielka Brytania, aktywnie działają w koalicji przeciwko ISIS i wkrótce mogą stać się celem bojowników.

Zdaniem Ministra Spraw Wewnętrznych Jana Jambon, raport Europolu nie zawiera jednak nic, o czym wcześniej by nie wiedziano. Jambon zapewnił, ze belgijskie służby bezpieczeństwa są przygotowane i stale monitorują to, jak zmienia się sposób działania ISIS.

05.12.2016 MŚ Niedziela.BE

Trzy petycje, pod którymi zebrano łącznie 31 tysięcy podpisów oraz spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii, przekonały Komisję Petycji Parlamentu Europejskiego do zbadania warunków pracy w restauracjach McDonald's na terenie Unii Europejskiej.

Reprezentanci belgijskich związków zawodowych zwrócili uwagę zwłaszcza na nowe zasady elastycznego zatrudnienia i ich legalności względem unijnego prawa. Związkowcy obawiają się, że taka forma umowy nie zapewnia pracownikom właściwych warunków pracy i zabezpieczenia specjalnego.

Komisja Europejska przesłucha w tej sprawie przedstawicieli McDonald’s i belgijski rząd.

05.12.2016 MŚ Niedziela.BE

Od 1 stycznia 2017 roku we Flandrii na drogach regionalnych (gewestwegen) maksymalna dopuszczalna prędkość wynosić będzie 70 km/h, a nie jak teraz (teoretycznie) 90 km/h.

Słowo „teoretycznie” jest tu istotne. Obecnie we Flandrii (północnej części Belgii, gdzie mówi się po niderlandzku) panuje absurdalna sytuacja. Oficjalna maksymalna prędkość na tych drogach to 90 km/h, ale w przypadku zdecydowanej większości dróg stoją przy nich znaki ograniczające prędkość do 70 km/h.

Obecnie 90 km/h jeździć można jedynie na około 2 000 km z 8 000 km tych dróg. Flamandzkie władze zdecydowały, że czas skończyć z tym absurdem i od początku przyszłego roku oficjalną maksymalną prędkością na tego typu drogach będzie 70 km/h. Dzięki temu będzie można usunąć ok. 30 000 znaków z ograniczeniem do 70 km/h, które obecnie stoją przy tych drogach.

- 68% ofiar śmiertelnych wypadków ginie właśnie na terenach niezabudowanych. Badania pokazują, że kierowcy na terenie zabudowanym jeszcze stosunkowo dobrze stosują się do ograniczeń prędkości – tłumaczy Ben Weyts, flamandzki minister transportu.

– Kiedy jednak wyjeżdżają poza te tereny, często zbyt mocno naciskają pedał gazu. Teraz drogi poza terenem zabudowanym będą lepiej czytelne. Mniej zamieszania powinno prowadzić do większego bezpieczeństwa – dodał Weyts, cytowany przez portal deredactie.be.

Nie oznacza to jednak, że już na wszystkich drogach regionalnych nie będzie można jechać szybciej niż 70 km/h. W niektórych miejscach nadal będzie można jeździć maksymalnie 90km/h – odcinki te będą jednak specjalnie oznakowane.

„Gewestwegen” to drogi, które znajdują się poza terenem zabudowanym, ale nie są autostradami lub drogami szybkiego ruchu.

03.12.2016 ŁK Niedziela.BE

Pracownicy Animalarium należącego do Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego VUB, łamali prawa zwierząt, lekceważąc ich ból i cierpienie. Nieprzydatne do eksperymentów zwierzęta pozbawiano głów lub zamrażano na śmierć zamiast bezboleśnie je uśmiercić.

Cała sprawa wyszła na jaw, gdy członek organizacji GAIA, zajmującej się ochroną praw zwierząt, zatrudnił się w placówce badawczej, jako opiekun zwierząt. Działający pod przykrywką aktywista pracował w miejscu gdzie miały być leczone zwierzęta wykorzystywane przy eksperymentach.

Drastyczne nagrania z placówki zostały umieszczone w internecie. Organizacja GAIA jest przekonana, że po tym, co działo się w VUB, uniwersytet powinien stracić licencję na eksperymentowanie na zwierzętach. Aktywiści wezwali ministra ds. dobrostanu zwierząt, by nałożył na Animalarium kontrole niezależnych ekspertów.

02.11.2016 MŚ Niedziela.BE