Belgijski sąd skazał pięciu polskich włamywaczy na kary pozbawienia wolności od 6 do 30 miesięcy. Skazani będą musieli też wypłacić ofiarom 75 tys. euro odszkodowania – poinformował dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Mężczyźni włamywali się m.in. do domów w Roeselare, Kuurne, Koolskamp i Ruiselede. Przestępcy kradli pieniądze, telewizory, biżuterię i inne kosztowności. Z jednego z domów wynieśli też walizeczkę z 60 tys. euro w gotówce.

W trakcie włamań kryminaliści dokładnie przeszukiwali mieszkania, przy okazji je demolując, opisywał prokurator. Z miejsca włamania dwukrotnie odjechali samochodami zabranymi ofiarom. Oprócz tego mieli dwa inne kradzione auta, na których umieścili kradzione tablice rejestracyjne.

Włamywacze wpadli w sierpniu ubiegłego roku. Przyłapano ich na gorącym uczynku. Mężczyźni chcieli się włamać do domu ze spuszczonymi roletami zewnętrznymi. Przestępcy myśleli, że w domu nikogo nie było, ale mylili się. W samochodzie, którym przyjechali, policja znalazła krótkofalówki oraz sprzęt, używany do włamań.

Główny oskarżony został skazany na 30 miesięcy więzienia (z czego 8 miesięcy w zawieszeniu), a pozostali usłyszeli niższe wyroki. Najniższy wyrok w tej sprawie to 6 miesięcy pozbawienia wolności (z czego 1 miesiąc w zawieszeniu), opisuje „Het Laatste Nieuws”. Oprócz tego Polacy będą musieli wypłacić ofiarom włamań łącznie 75 tys. euro odszkodowania.

26.06.2019 Niedziela.BE

(łk)

W wiosce Rekem w Limburgii, odkryto liczącą niecały metr bombę pochodzącą z czasów II wojny światowej.

Około godziny 11:30, w wiosce Rekem w pobliżu Lanaken, na nietypowe znalezisko natrafili pracownicy budowy. Bomba liczy 90 cm długości oraz ma średnicę 25 cm – przekazał burmistrz Lanaken, Marino Keulen.

Odkrycie ładunku doprowadziło do zatrzymania wszelkich prac budowlanych. Na miejscu zjawiła się straż pożarna, a także zespół ekspertów zajmujących się rozładowywaniem materiałów wybuchowych (SEDEE). Jak wynika z najnowszych doniesień, wciąż trwają prace mające na celu usunięcie bomby.

Nie wiadomo jeszcze, czy zespół SEDEE zdetonuje ładunek w miejscu znalezienia, czy też w innej lokalizacji. Ewakuacja mieszkańców okolicy nie była konieczna.

26.06.2019 Niedziela.BE

(kk)

W najbliższą sobotę w zoo Pairi Daiza otwarta zostanie nowa sekcja, a mianowicie „The Last Frontier” – przekazały dziś władze ogrodu zoologicznego z Brugelette.

Najnowszy „świat”, będący przedstawieniem przyrody Kolumbii Brytyjskiej (Kanada) oraz Alaski, otrzymał nazwę “The Last Frontier” („Ostatnia granica”). Liczy osiem hektarów, na których znajdują się lasy oraz rzeki. Jeśli chodzi o zwierzęta, będzie można zobaczyć tam m.in. niedźwiedzie brunatne oraz czarne, jelenie kanadyjskie, skunksy, wydry, żurawie, a także znacznie więcej rozmaitych gatunków. Również flora będzie bardzo bogata, składająca się z około tysiąca roślin charakterystycznych dla południowej Alaski.

Więcej na temat najnowszej sekcji parku można znaleźć: TUTAJ.

Przypomnijmy, że w tym roku zoo Pairi Daiza zostało uhonorowane tytułem „Najlepszego Parku Zoologicznego” w Europie. Poza tym otrzymało wiele innych tytułów, w tym: „Najlepszego Zoo w Belgii i Holandii”, „Najpiękniejszego Parku w Belgii” oraz „Najpiękniejszego Środowiska dla Zwierząt”.

Informacje na temat biletów oraz godzin otwarcia można znaleźć na stronie internetowej zoo: TUTAJ.

26.06.2019 Niedziela.BE

(kk)

Brukselski Urząd Pracy Actiris rozważa dopuszczenie do stołecznego rynku pracy osób nieposiadających odpowiednich dokumentów, np. ludzi, którzy bezskutecznie ubiegali się o status uchodźcy – poinformował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Actiris podkreśla, że na razie nie zapadły żadne decyzje, a możliwość taka jest tylko analizowana. Według brukselskiego Urzędu Pracy dopuszczenie nielegalnych imigrantów do rynku pracy mogłoby być jednym ze sposobów na ograniczenie braków kadrowych w niektórych branżach.

Za takim rozwiązaniem opowiadają się m.in. brukselskie organizacje pracodawców i niektóre związki zawodowe, podkreśla Actiris. – Specjalny zespół bada obecnie prawne i praktyczne konsekwencje takiego rozwiązania – przyznał rzecznik prasowy Actiris, cytowany przez dziennik „De Morgen”.

Pomysł ten spotkał się ze zdecydowaną reakcją belgijskich władz centralnych. – Nie ma o tym mowy, nie zgadzam się na to – powiedziała minister ds. azylu i imigracji Maggie De Block. Według niej imigranci, którzy nie dostali pozwolenia na pobyt w Belgii, w ten sposób mogliby je „okrężną drogą” jednak uzyskać.

- To miałoby olbrzymi „efekt przyciągający”: wszyscy nielegalni imigranci w Europie, znajdujący się w sytuacji bez perspektyw, usłyszeliby, że tu w Brukseli mogą uzyskać odpowiednie dokumentu i zaczęliby tu przyjeżdżać – skomentował ten pomysł były wiceminister ds. azylu i imigracji Theo Francken, cytowany przez gazetę „De Morgen”.

26.06.2019 Niedziela.BE

(łk)