Robotnicy pracujący przy rozbiórce pustego domu w zachodniej Francji doznali nie lada zaskoczenia, kiedy na miejscu swojej pracy odkryli pokaźną liczbę złotych, belgijskich monet datowanych na 1870 rok. Na 600 monetach widnieje wizerunek króla Leopolda II. Ich wartość oszacowano na 100 tys. euro. Robotnicy otrzymają do podziału tzw. „znaleźne”.

Do niecodziennego odkrycia doszło w Pont-Aven w Bretanii. Najpierw odkryto pojemnik. Kiedy robotnicy zaczęli nim potrząsać, zrozumieli, że nie jest on pusty. Po otwarciu okazało się, że w środku znajduje się 600 złotych, belgijskich monet z wizerunkiem króla Leopolda II - każda z nich o nominale 20 franków belgijskich. Na miejsce wezwano policję, która zapieczętowała znalezisko.

Co ciekawe, właściciel nieruchomości nie był zbytnio zdziwiony odkryciem, ponieważ jego dziadek był kolekcjonerem monet.

Zgodnie z francuskim prawem, robotnikom należy się znaleźne w wysokości połowy wartości odnalezionego skarbu. Druga połowa trafi do właściciela nieruchomości.

12.06.2018 KK Niedziela.BE

Decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych o wprowadzeniu ceł na import stali i aluminium może się okazać dla belgijskiej gospodarki bardzo kosztowna.

Według Pietera De Crema, wiceministra ds. handlu zagranicznego, wprowadzenie ceł przez USA kosztować może belgijską gospodarkę od 3 mld do 4 mld euro rocznie, informuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

- Mamy do czynienia zarówno z nieprzewidywalnością prezydenta Trumpa, jak i z planami, które zapowiedział. Według niego na amerykańskim rynku sprzedaje się zbyt wiele zagranicznych produktów – powiedział polityk chadeckiej partii CD&V w rozmowie z dziennikarzem programu telewizyjnego „De zevende dag” („Siódmy dzień”).

Pieter De Crem podkreślił, że Stany Zjednoczone są ważnym partnerem handlowym Belgii. W 2017 roku belgijskie firmy wyeksportowały do USA produkty i usługi warte w sumie ponad 18 mld euro, wynika z danych agencji handlu zagranicznego.

Stany Zjednoczone są dla Belgii szóstym największym partnerem, jeśli chodzi o eksport. Więcej belgijskie przedsiębiorstwa eksportują jedynie do Niemiec, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Włoch.

12.06.2018 ŁK Niedziela.BE

Pochodzący z Ukrainy mieszkaniec Kortrijk wsadził kotkę Sprotje na 15 minut do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika – poinformował dziennik „AD”.

Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Kilku młodych ludzi spędzało noc ze środy na czwartek w mieszkaniu w Kortrijk pijąc alkohol i grając w gry komputerowe. W pewnym momencie jeden z nich wsadził dziesięciomiesięczną kotką do piekarnika nastawionego na temperaturę 200 stopni Celsjusza – opisuje flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Po około kwadransie jeden z uczestników imprezy wyciągnął zwierzę i się nim zajął. Do weterynarza poparzony kot trafił dopiero w piątek. Według weterynarzy Sprotje była w bardzo złym stanie. Podano jej silne leki przeciwbólowe, a rany oparzeniowe posmarowano specjalną maścią, czytamy w gazecie „De Standaard”. Teraz stan kotki Sprotje już się poprawił, opisuje dziennik.

Aby uzbierać ok. 500 euro na leczenie, przychodnia weterynaryjna zorganizowała internetową zbiórkę pieniędzy. O okrutnym potraktowaniu kotki poinformowało wiele mediów, również zagranicznych, więc nie dziwi, że odzew był olbrzymi. W kilka dni internauci przekazali na leczenie Sprotje… ponad 8 000 euro. Ponieważ potrzeba jedynie 500 euro, reszta pieniędzy zostanie przekazana schronisku dla zwierząt, opisują belgijskie media.

Oprawcy kotki grozi najprawdopodobniej tylko grzywna. Cytowani przez dziennik „Het Laatste Nieuws” weterynarze zapowiadają, że zrobią wszystko co w ich mocy, by kara była surowsza i mężczyzna trafił za kratki. – Nie mogę sobie wyobrazić, że dostanie tylko grzywnę. Trudno przecież o przykład większego okrucieństwa. Ten mężczyzna nie jest normalny – powiedział jeden z weterynarzy, cytowany przez „Het Laatste Nieuws”.
 
11.06.2018 ŁK Niedziela.BE

82-letni mężczyzna zmarł w wypadku z udziałem samolotu ultralekkiego, który rozbił się w okolicy Doische (prowincja Namur). Nie wiadomo, czy do tragedii doszło na skutek błędu pilota, czy też usterki maszyny.

Mężczyzna wystartował w miniony piątek, z pasa startowego w Matagne-la-Petite, najprawdopodobniej po wykonaniu kilku prac konserwacyjnych na swojej maszynie (które regularnie przeprowadzał w tej lokalizacji).

Jakiś czas później, córka powiadomiła władze o zniknięciu ojca - od jakiegoś czasu nie mogła się z nim skontaktować. Policja poszukiwała mężczyzny przy pomocy helikoptera wyposażonego w kamerę termowizyjną, dzięki czemu akcja ratunkowa mogła toczyć się również w nocy. W sobotę nad ranem, na polu oddalonym o ok. 2 km od miejsca startu, znaleziono ciało 82-latka oraz wrak jego samolotu.

W bazie wojskowej w Florennes toczy się obecnie dochodzenie w tej sprawie. Badane są przyczyny wypadku - obecnie nie wiadomo, czy tragedię spowodowały usterki mechaniczne, czy błąd pilota. Poza tym prokuratura w Dinant przekazała, że śmierć uznano za nieszczęśliwy wypadek.

11.06.2018 KK Niedziela.BE