Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Jak długo młodzi mieszkają z rodzicami?
Polska: Drogie, jazda kosztuje majątek, ale są eko. Autobusy wodorowe podbijają polskie miasta
Belgia, praca: W Brukseli trudniej o pracę
Belgia: „Rynek nieruchomości nie nadąża za zmianami demograficznymi"
Niemcy: Volkswagen obiecuje, że nie będzie masowych zwolnień, ale przejścia na emeryturę
Belgia: Młodzi w Belgii częściej biedni niż w Polsce…
Słowo dnia: Aardbeien
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 15 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Wskaźniki recyklingu rosną!
Polska: Pozwolenia budowlane do likwidacji. I nie chodzi o domy i garaże
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Drogie, jazda kosztuje majątek, ale są eko. Autobusy wodorowe podbijają polskie miasta

Przejechanie 100 km kosztuje kilka razy więcej niż spalinowym pojazdem. Ale autobusy wodorowe mają wielką zaletę – nie trują. Pytanie tylko, czy miastom się to wszystko opłaci?

„Z jego rury wydechowej wydobywają się nie spaliny, a para wodna' – tłumaczyło miasto Wrocław, testując autobus wodorowy. I to jest główna zaleta takich pojazdów, które coraz częściej pojawiają się na ulicach. I będzie ich znacznie więcej, bo kolejne miasta wybierają się na zakupy, prowadzą testy, ogłaszają przetargi i podpisują umowy na dostawę wodorowców.

Jednym z takich miast jest Chełm, który kupił aż 26 pojazdów. Ostatnia partia ma wyjechać na ulicę jesienią tego roku. Z kolei Lublin zamówił 20 autobusów na wodór. Wejherowo zamówiło sześć pojazdów. A to tylko kilka przykładów, bo lista miast jest znacznie dłuższa.

Czy to się opłaca?

Ale jest problem. Po pierwsze takie pojazdy są droższe od spalinowych, ale miasta dostają na ich zakup potężne dofinansowanie, potrafiące sięgać 100 procent. Po drugie paliwo jest droższe od oleju napędowego. Wodór w Polsce to nadal nowa technologia i jej wykorzystanie kosztuje.

Kilogram wodoru kosztuje nawet 69 złotych, a autobus potrzebuje co najmniej 5,5 kg, aby przejechać 100 kilometrów. Rachunek jest prosty – kosztuje to ok. 379 zł. Pokonanie takiej samej trasy przez pojazd spalinowy to wydatek trzy razy mniejszy.

- Jak podaje spółka Komunikacja Miejska Rybnik, dysponująca aktualnie 20 autobusami wodorowymi (kosztowały ponad 66 mln zł), na dystansie 100 km jeden z nich zużywa ok. 6,9 kg wodoru, co daje koszt 387 zł. Diesel na takim samym dystansie spala ok. 25 l oleju napędowego, co kosztuje wyraźnie mniej - ok. 108 zł – przytacza liczby portalsamorzadowy.pl i tu trzeba wyjaśnić, że ceny wodoru jednak spadają. Jeszcze rok, dwa lata temu kilogram kosztował 100 zł i więcej.

Jakie plusy?

Plusem wodorowców jest to, że są ekologiczne. A co do kosztów, to okazuje się, że ich użytkowanie nie rodzi takich wydatków, jak w przypadku spalinowych pojazdów. Nie trzeba np. wymieniać oleju silnikowego ani filtrów.

Ekonomista transportu Piotra Rachwalski potwierdza, że faktycznie jazda na wodór jest droższa i dodaje, że jako są to nowsze pojazdy, to nie będą się psuły tak często jak starsze spalinowe. Ale to nie jest, według Rachwalskiego, przekonywający argument.

- Te pieniądze można by przeznaczyć chociażby na inne wsparcie transportu zbiorowego, żeby pracował lepiej.  Wodór może być przyszłością, ale wymaga zmian prawnych, być może fiskalnych oraz technologicznych, jeśli chodzi o pozyskanie wodoru z fotowoltaiki i wiatraków, które praktycznie co weekend nie pracują. Energię, która w tej chwili się marnuje, można by więc wykorzystać do produkcji wodoru. Póki co to jednak teoria – mówi.

Tymczasem żadne miasto, które używa wodorowców nie narzeka. - - Bardzo pozytywnie oceniamy wykorzystanie autobusów wodorowych w komunikacji publicznej. Przede wszystkim poprawił się komfort jazdy pasażerów, a także kierowców. Nie bez znaczenia jest również efekt ekologiczny, tzn. redukcja emisji spalin - chwali zmiany Kamila Świerczyńska z UM Wałbrzycha.


15.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. MPK Wrocław

(sc)

Polska: Drogowcy szykują prezent na wakacje. Korki w drodze nad morze mają być mniejsze

Wiele wskazuje na to, że jadąc nad Bałtyk nie zaliczy się już takich korków jak zwykle. GDDKiA zapowiada, że jeszcze w czerwcu na trasie zajdą zmiany, które usprawnią jazdę.

Jedno jest pewne. Wybrzeże Bałtyku to co roku miejsce docelowe tysięcy Polaków. Jadą tam wypocząć i często wybierają podróż samochodem. Oficjalne dane Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (zebrane podczas badania ruchu) wskazują, że na trasach „o turystyczno-rekreacyjnym charakterze” są okresy, kiedy samochodów jest znacznie więcej.

- W miesiącach wakacyjnych wzrost wyniósł ok. 32-36 proc. i był mniejszy niż w poprzednich latach. Ponadto, ponownie nieznacznie większy ruch wakacyjny obserwowany był w sierpniu – drogowcy opisują sytuację z ubiegłego roku.

Przez remonty i budowy

Żadnemu kierowcy nie trzeba tłumaczyć, że zwiększony ruch często oznacza powolną jazdę i korki. A jak doda się do tego prace drogowe, to korki są wręcz pewne.

- W tym roku sezon ten zaowocuje otwarciem ważnych dróg na północy kraju – donosi money.pl i z tych informacji mogą ucieszyć się osoby planujące wypoczynek nad morzem.
- W ostatnich latach podróżujący do Trójmiasta np. autostradą A1 musieli w okolicach węzła Gdańsk Południe mierzyć się z gigantycznymi korkami. Szczególnie zatory w miejscu tymczasowego ronda dawały się kierowcom we znaki w długie weekendy, nie wspominając o okresie wakacji letnich. Wszystko to w związku z budową obwodnicy aglomeracji trójmiejskiej – tłumaczy serwis.

Nowe odcinki

Dobrą wiadomością jest to, że w środę 18 czerwca GDDKiA ma zamiar udostępnić kierowcom drogowy odcinek Chwaszczyno-Żukowo.

Jednak Mateusz Brożyna, rzecznik prasowy gdańskiego oddziału GDDKiA zastrzega: - Do końca września będą jeszcze trwały prace nad dokończeniem dwóch łącznic, zapewniających bezpośredni wjazd na Trasę Kaszubską. Do tego momentu kierowcy będą korzystali z węzła Dąbrowa na S6.

Trzeba zastrzec, że cały odcinek Gdańsk Południe-Żukowo ma być udostępniony końca tego roku.

Jest jednak jeszcze dobra wiadomość, bo w połowie wakacji drogowcy usuną tymczasowe rondo w obrębie węzła Gdańsk Południe, a to ma usprawnić ruch. Jest to miejsce „spotkania się” kierowców z autostrady A1 z tymi z drogi ekspresowej S7.


12.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sc)

Polska: Co najczęściej ginie ze sklepowych półek? Alkohol na podium

Częściej niż kiedyś kradniemy jedzenie i alkohol. I to w tym segmencie policja odnotowała wzrost kradzieży. Ale to nie one są na topie sklepowych złodziei.

Policja opublikowała dane o kradzieżach sklepowych w pierwszym kwartale 2025 roku. Co z nich wynika? Że – jak podaje Business Insider – znowu rośnie liczba kradzieży kwalifikowanych jako przestępstwa, czyli o wartości powyżej 800 zł.

W sumie w tym okresie zarejestrowano ponad 9,2 tys. kradzieży sklepowych – o 151 więcej niż w pierwszym kwartale 2024.

To kradniemy w sklepach. Lista artykułów

Sklepowych złodziei interesują – po pierwsze – artykuły chemiczne, drogeryjne, perfumeryjne, kosmetyczne i toaletowe (4843 przestępstwa).

Na drugim miejscu znalazły się artykuły spożywcze (1991 przestępstw), a na trzecim – alkohol (1547 przestępstw).

Patrząc na liczby, największy przyrost policja odnotowała wśród artykułów spożywczych i alkoholu.

Tam odnotowano najwięcej kradzieży

Najwięcej przestępstw kradzieży (wartość skradzionych towarów powyżej 800 zł) policja odnotowała w województwie mazowieckim – 1969 przypadków. Na kolejnych miejscach znalazły się województwa dolnośląskie (1538) i śląskie (1050).

Jeżeli chodzi o wykroczenia (wartość skradzionych towarów poniżej 800 zł), to w tym rankingu – jak podaje serwis – prowadzą województwa:

- śląskie (10 194),
- mazowieckie (9044),
- dolnośląskie (8619).


12.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sensacja przyrodnicza. Sądzili, że wyginęła, ale czarna pszczoła wróciła po 50 latach

Zadrzechnia fioletowa wróciła i zachwyciła naukowców. Owad miał już nigdy nie pojawić się w Polsce, a tymczasem wrócił i jest o nim głośno. Szukajcie czarnej pszczoły.

Dlaczego jest to takie ważne? Bo może świadczyć o tym, że ekosystem Polski zmienia się na plus i się regeneruje. A właśnie pogarszający się stan przyrodniczy sprawił, że czarna pszczoła zniknęła z naszego kraju. Nie widziano jej od 50 lat i eksperci musieli uznać tego owada za wymarłego.

Wielki powrót

Zadrzechnia fioletowa – taka jest oficjalna nazwa pszczoły została zauważona na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego (woj. lubelskie).

„Ten uważany do niedawna za wymarły w Polsce owad, odzyskuje lub zdobywa nowe tereny. Absolutnie nieinwazyjny, całkowicie niegroźny, lubi kwietne łąki oraz martwe, próchniejące drzewa. A że jednego i drugiego w Parku mamy pod dostatkiem – to i mamy nowy gatunek owada w Roztoczańskim Parku Narodowym” - informuje park i zachęca: „Wypatrujcie tą ciemnofioletową, naprawdę okazałą i robiącą wrażenie „bambaryłę” i dzielcie się swoimi obserwacjami”.

Też we Wrocławiu

Wygląda na to, że faktycznie zaczął się wielki powrót czarnej pszczoły, bo jeszcze w 2024 roku Uniwersytet Wrocławski donosił, że owada zaobserwowano na terenie kampusu uczelni.

„Dwa osobniki latające nad złamanym pniem lipy na terenie kampusu Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego przy ulicy Przybyszewskiego wypatrzył jeszcze latem student Zarządzania Środowiskiem Przyrodniczym Grzegorz Lewek” - podał UW.

Ale tu trzeba wyjaśnić, że to co nazywa się czarną pszczołą to właściwie dwa owady. Jeden to zauważony właśnie na Roztoczu zadrzechnia fioletowa, a drugi to zadrzechnia czarnoroga, która pojawiła się we Wrocławiu.

Link: TUTAJ


12.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. RPN

(sc)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed