Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Wzrost turystycznych noclegów w nadmorskich miejscowościach
Polska: Te imiona rządziły w pierwszym półroczu 2025. Sprawdź jakie
Belgia, biznes: Tak mało bankructw dawno nie było!
Polska: Okradli NFZ na grube miliony. Luksus na koszt podatnika [FILM]
Belgia: Coraz mniej kobiet zainteresowanych pracą w policji
Polska: To wibrioza tak wszystkich przestraszyła. A było podejrzenie cholery
Temat dnia: Blisko 400 uchodźców odesłanych z Niemiec do Belgii!
Polska: Bursztyny zamiast pogody. Plażowiczów zastąpili poszukiwacze [FILM]
Słowo dnia: Prestatie
Belgia: „Rząd kłóci się o to codziennie”. Będzie kryzys?
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Niebawem poczujemy ich brak. Pielęgniarki nie straszą, pokazują liczby

Ministerstwo Zdrowia uspokaja, że nie wydarzy się nic złego. Pielęgniarki mówią jednak, że z roku na rok będzie ich coraz mniej. Starsze odejdą na emerytury, a młodych jest za mało.

Temat był bardzo głośny już kilka lat temu. Pielęgniarki zaczęły alarmować, że to nie jest zawód, do którego garną się młodzi. Pensje są niskie, wymagania wysokie. To sprawiało, że nie ma kto zasypać dziury pokoleniowej.

Sytuacja nieco się poprawiła po podwyżkach. Obecnie minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarek i położnych z tytułem magistra i specjalizacją wynosi 10 554,42 zł brutto. Ale problem kadrowy nie do końca zniknął.

Ministerstwo Zdrowia: tylko spokojnie

Według danych z 2024 roku mamy w Polsce problem z pielęgniarkami. Polski Instytut Ekonomiczny pliczał, że pielęgniarek brakuje w ok. 70 proc. szpitali. Na 1000 mieszkańców przypada tylko 5 czynnych zawodowo pielęgniarek, ale aż 2 z nich pracują w prywatnych przychodniach czy szpitalach.

„Zgodnie z prognozami Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, do 2030 roku liczba pielęgniarek i położnych w Polsce zmniejszy się o ponad 26 tysięcy” – alarmował serwis cowzdrowiu.pl.

Analizy wykazywały, że bardzo mało nastolatków, planując swoją przyszłość, bierze ten zawód pod uwagę. A średni wiek pielęgniarki wynosił ponad 54 lata i w ciągu ostatnich 15 lat wzrósł o prawie 10 lat.

Już wcześniej Ministerstwo Zdrowia uspokajało, że sytuacja nie jest taka zła i studia pielęgniarskie wybiera coraz więcej osób. Na tyle dużo, że są w stanie w znaczącym stopniu zastąpić na stanowiskach osoby odchodzące na emerytury.

To samo resort mówi teraz.

„W 2030 r. wiek emerytalny osiągnie 9639 pielęgniarek. Jeśli jednak zestawić to z liczbą studentów na I semestrze studiów pielęgniarskich I stopnia, którzy rozpoczęli studia w 2023 r. (12 450), i założyć, że liczba kształcących się na kierunku nie zacznie spadać, wymienialność pokoleniowa zostanie zachowana” – przytacza ministerialne analizy rynekzdrowia.pl.

To jednak może być za mało.

Związek zawodowy: wybierają prywatne przychodnie

Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych uważa, że trzeba kształcić dwa razy więcej pielęgniarek, bo rzeczywistość pokazuje, że tylko część opuszczających uczelnie kieruje się potem do publicznej ochrony zdrowia. Wiele osób wybiera prywatne przychodnie jako miejsca pracy. W grę wchodzą także salony kosmetyczne.

Z analizy związku wynika, że w ciągu 15 lat różnica między zapotrzebowaniem a dostępną liczbą pielęgniarek zwiększy się ze 156 tys. obecnie do 262 tys. w 2039 r. 

„W związku ze starzeniem się społeczeństwa zapotrzebowanie na opiekę pielęgniarską wzrośnie o 16 proc., a liczba pielęgniarek pracujących bezpośrednio z pacjentem spadnie do 199 tys.” – podaje rynekzdrowia.pl.

Obecnie najwięcej kadry na 100 tys. mieszkańców jest w województwach:

- mazowieckim (859,2), 
- lubelskim (771,2) i świętokrzyskim (741,1). 

Najmniej natomiast w województwach:

- pomorskim (494,8), 
- lubuskim (504,6),
- zachodniopomorskim (525,1). 


31.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Czy 1 sierpnia będziemy mieli wolne? Nie można tego wykluczyć

Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego dniem ustawowo wolnym od pracy? Petycja w tej sprawie jest w Sejmie. Decyzja należy jednak do polityków.

1 sierpnia obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego. To wyjątkowa data w naszej historii. Mimo to nie jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

Punkty widzenia

W listopadzie 2024 roku – jak podał Forsal.pl – Stowarzyszenie Lepszy Sulejówek złożyło do Sejmu petycję o ustanowienie 1 sierpnia dniem ustawowo wolnym od pracy. Jej autorzy przekonywali, że ten dzień powinien sprzyjać refleksji nad dziedzictwem Powstania Warszawskiego i umożliwiać udział w uroczystościach.

Dokument trafił do Sejmowej Komisji ds. Petycji. Ta o zajęcie stanowiska poprosiła Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Dopiero po zapoznaniu się z nim komisja zdecyduje, czy wyjdzie  z inicjatywę ustawodawczą.

Jej członkowie – jak relacjonuje serwis – mają wątpliwości wynikające z obawy, że pojawią się kolejne oczekiwania, np. dzień wolny z okazji 1 września. A to dopiero początek całej procedury, bo ewentualny projekt musi jeszcze przejść przez Sejm, Senat i wreszcie prezydenta. 

To oznacza, że 1 sierpnia 2025 roku nie będzie kolejnym dniem wolnym od pracy.

Kalendarz dni wolnych od pracy

Chociaż w tym roku 1 sierpnia nadal będzie zwykłym dniem pracy, niewykluczone, że w przyszłości dołączy do kalendarza dni wolnych od pracy w Polsce. W tym roku – przypomnijmy – są to:

1 stycznia – Nowy Rok
6 stycznia – Trzech Króli
20 i 21 kwietnia – Wielkanoc i Poniedziałek Wielkanocny
1 maja – Święto Prac
3 maja – Święto Konstytucji 3 Maja
8 czerwca – Zielone Świątki
19 czerwca – Boże Ciało
15 sierpnia – Wniebowzięcie NMP
1 listopada – Wszystkich Świętych
11 listopada – Święto Niepodległości
24 grudnia – Wigilia (nowość)
25 i 26 grudnia – Boże Narodzenie


31.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Pod ścianami działowymi nie da się mieszkać. Ostry atak na deweloperów

Koniec z pseudometrami mieszkań. To sposób, w jaki deweloperzy naciągają osoby kupujące lokale. Po wakacjach gotowy będzie projekt ustawy, która ma to zastopować.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, właśnie zapowiedziała – jak podała Interia – że wspomniany projekt ustawy zamknie furtkę do wliczania metrów pod ścianami działowymi do ceny mieszkań. I poinformowała, że kolejne pismo w sprawie liczenia metrażu mieszkań trafiło już do prezesa UOKiK-u.

Ministra: Państwo nie może być bezradne

„Setki tysięcy oszukanych klientów. Miliardy strat dla ludzi, a dodatkowych zysków dla deweloperów. I państwo, które latami rozkłada na tę sytuację bezradnie ręce” – napisała na X.

I podkreśliła: „Państwo nie może być bezradne wobec takich nieuczciwych praktyk. UOKiK musi działać skutecznie”.

Dlatego zapytała w nim prezesa UOKiK-u, jakie podjęto działania wymuszające na deweloperach stosowanie norm w sprawie liczenia metrażu mieszkań, a także, czy w wyniku wcześniej prowadzonych przez UOKiK spraw, oprócz nałożonych kar, deweloperzy zostali zobowiązani do zwrotu nabywcom lokali niesłusznie naliczonych kwot za powierzchnię mieszkań pod ścianami działowymi.

To nie jest powierzchnia użytkowa

Umowa deweloperska powinna zawierać wskazanie sposobu pomiaru powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego – wyjaśniała w swoim pierwszym piśmie do UOKiK-u Pełczyńska-Nałęcz.

I dodała, że obecnie stosowana norma obliczania powierzchni nie uwzględnia m.in. ścian działowych wewnątrz lokalu. Powierzchnia pod wewnętrznymi ścianami działowymi nie spełnia kryteriów, które pozwalałyby zaliczyć ją do powierzchni użytkowej.

„W praktyce deweloperzy wliczają do powierzchni użytkowej lokali powierzchnię pod ściankami działowymi” – zaznaczyła.

Sześciu deweloperów zostało ukaranych

UOKiK poszedł tym śladem i w efekcie ukarał sześciu deweloperów za błędne podawanie powierzchni lokalu, czyli niepodawaniu powierzchni pod ściankami działowymi.

W efekcie – jak czytamy w komunikacie – „(…) konsument nie mógł ustalić, jaką część ceny stanowi cena za powierzchnię pod ściankami działowymi”.

Łączna kara wyniosła 1,6 mln zł.


30.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Burza o kaski dla rowerzystów. Rafał Sonik nie wytrzymał

W Sejmie spotkali się zwolennicy i przeciwnicy wprowadzenia nowego obowiązków dla rowerzystów i jeżdżących na e-hulajnogach. Był gorąco, a znany rajdowiec zagroził własną ustawą.

O obowiązek noszenia kasków przez dzieci jeżdżące na rowerach i e-hulajnogach walczą lekarze. Mówią, że to sprawi, że na stoły operacyjne trafi mniej osób. Ministerstwo Infrastruktury w końcu zdecydowało, że w taką ochronę głowy muszą być wyposażone osoby do 16 roku życia.

I nie każdemu się to podoba. Może dziwić, ale to fakt, że najgłośniej protestują rowerzyści. Mówią, że to zmuszanie ludzi do wydawania kolejnych pieniędzy, bo nie wpłynie to na statystyki wypadków.

Federacja Rowerowa argumentuje także, że obowiązek zakładania kasku zniechęci do jeżdżenia na rowerze. Przywołuje przy tym dane z Australii i Nowej Zelandii, gdzie w analogicznej sytuacji ruch rowerowy w pewnych grupach wiekowych spadł o nawet 40 procent.

Burzliwa dyskusja

Nic zatem dziwnego, że na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego było gorąco. Bo przyszli zarówno zwolennicy zmiany przepisów, jak i jego przeciwnicy.

„Najbardziej emocjonalnie wypowiedziała się Emilia Ornat z Fundacji Ratownictwo Motocyklowe Polska, której zdaniem powinniśmy jak najszybciej założyć „kaski na łeb” dzieciom do każdego pojazdu, który ma kółka, również na rolki, deskorolki, monocykle itp. Jak powiedziała: „to nie jest pytanie, czy, tylko kiedy to w końcu będzie obowiązkowe” – przytacza autokult.pl.

A Łukasz Rakas, ordynator oddziału chirurgii w Warszawie, postawił sprawę jasno: – Jeśli możemy uratować komuś życie bardzo prostym mechanizmem, to zróbmy to.

Z kolei Beata Jurkiewicz, konsultant krajowy ds. chirurgii dziecięcej, zwracała uwagę, że statystyki policji nie oddają pełnej powagi sytuacji. Mówił o poszkodowanych w wypadkach dzieciach, do których  nie wezwano policji. Lekarka ocenia, że liczba wypadków na rowerach jest wyższa, niż pokazują to oficjalne dane.

Rowery i hulajnogi osobno

Po drugiej stronie są rowerzyści, którzy mówią wprost, że wyjściem z sytuacji jest tylko lepsza edukacja dzieci w zakresie poruszania się po drogach i jeździe na rowerze. Powtarzają także, że obowiązek zakładania kasku sprawi, że Polacy zsiądą z roweru. I zwracają uwagę, że jak tylko nowe przepisy wejdą w życie, to posypią się mandaty. Policja będzie karała nawet tych, którzy wsiedli na rower, aby przejechać kilkaset metrów – na plac zabaw czy do sklepu.

„Podkreślają jednocześnie, że jazda w kasku powinna być obowiązkowa dla użytkowników hulajnóg elektrycznych, a te powinny być dostępne nie dla każdego, lecz dla osób od 15 do 16 roku życia, jak to wygląda w niektórych innych krajach europejskich” – czytamy.

Główna propozycja jest taka, żeby rowerzystów nie wrzucać „do jednego koszyka” z jeżdżącymi na hulajnogach.

Mistrz nie wytrzymał

Na posiedzeniu był także Rafał Sonik, rajdowiec, uczestnik Rajdu Dakar, który startował na quadzie. Sonik jest też prezesem fundacji Stars4Stars. I jest gorącym zwolennikiem kasków.

W pewnym momencie nie wytrzymał i zapowiedział, że jeśli przepisy nie wejdą w życie, to jego organizacja przejmie inicjatywę. 

– Kask powinien być obowiązkiem wszystkich i nie powinniśmy deliberować, a jeśli te deliberacje będą trwały dłużej, to zbierzemy jako organizacje społeczne 100 tys. podpisów i zamiast polityków debatujących nad potrzebą czy brakiem potrzeby kasku, po prostu przyniesiemy inicjatywę legislacyjną – zapowiedział Sonik.


30.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / Wikipedia

(sl)

Subscribe to this RSS feed