Na poufnym spotkaniu polityków PiS z ust prezesa tej partii padły słowa, na które wielu zebranych na sali zareagowało bardzo entuzjastycznie. Jarosław Kaczyński mówił m.in. o Niemcach.

Zamknięte spotkanie klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości odbyło się w środę wieczorem. Politycy tej partii informacje o posiedzeniu otrzymali kilka godzin wcześniej, a w przesłanej im wiadomości wyraźnie zaznaczono, że obecność jest obowiązkowa. Przemawiał prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Według anonimowych relacji poruszał najważniejsze obecnie tematy polityczne.

Nawoływał do mobilizacji, mówił, że posłowie muszą być obecni na wszystkich głosowaniach, a partia nie może sobie pozwolić na przegraną w sejmie. Prezes wspominał także o problemach i w tym kontekście, jak opisują uczestnicy spotkania, padło nazwisko Łukasza Mejzy. To wiceminister sportu, który według doniesień medialnych, miał w przeszłości zarabiać w mało etyczny – wręcz można przypuszczać oszustwo – sposób, obiecując wyleczenie nieuleczalnie chorych.

Uwaga mediów jednak skupia się na innych słowach Kaczyńskiego. Według informacji wielu redakcji i dziennikarzy Kaczyński wspominał o Niemcach. „Jak mówi nam jeden z posłów, Jarosław Kaczyński stwierdził, że 'Niemcy chcą budować IV Rzeszę'. Drugi potwierdza, że 'słowa o IV Rzeszy w kontekście polityki Niemiec padły'” - opisuje np. portal wp.pl, a Wojciech Szacki z „Polityki” ujawnia, że według jego informatorów były to słowa: „Ciężkie terminy przyszły na Europejczyków. Niemcy wyłożyły karty na stół i chcą budowy IV Rzeszy. My na to nie pozwolimy”.

Według anonimowych relacji uczestników spotkania, prezes po wygłoszeniu tych słów, otrzymał gromkie oklaski.

02.12.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki

(sg)

Kolejna fala pandemii, podobnie jak poprzednie, zdezorganizowała pracę wielu szkół. Przybywa placówek, które z powodu dużej liczby zakażeń koronawirusem oraz wysokiej liczby uczniów przebywających na kwarantannie, musiano tymczasowo zamknąć.

Dobrze to pokazują dane z Flandrii, a więc północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii. W ubiegłym tygodniu z powodu pandemii zamkniętych było tutaj 69 placówek edukacyjnych. Są to szkoły, które w całości przestawiły się na tryb edukacji zdalnej.

W tym tygodniu takich placówek jest już dużo więcej. W sumie na tryb edukacji zdalnej przeszło w całości aż 112 szkół, poinformował Ben Weyts, minister edukacji we flamandzkim rządzie regionalnym. Chodzi tutaj o 66 szkół podstawowych oraz 46 szkół średnich. Oprócz tego musiano zamknąć 3 internaty, poinformował flamandzki portal vrt.be.

Według ministra zdrowia w rządzie federalnym, Franka Vandenbroucke, „we flamandzkich szkołach panuje chaos”. Nie jest to jednak wina dyrekcji tych placówek, nauczycieli i uczniów, dodał minister.

– Nauczyciele i dyrekcje szkół robią, co mogą, ale problemem jest olbrzymia fala zakażeń koronawirusem, która przechodzi przez szkoły – powiedział minister Vandenbroucke, cytowany przez vrt.be.

02.12.2021 Niedziela.BE // fot. lonndubh / Shutterstock.com

(łk)

Ekspert pracujący na intensywnej terapii w szpitalu akademickim w Gandawie, Dominique Benoit, poinformował że z powodu „nieodpowiedzialnych działań belgijskich polityków wszystkie miejsca na intensywnej terapii są zajęte”.

„Wczoraj, po raz pierwszy od wybuchu pandemii koronawirusa, nie mieliśmy ani jednego wolnego miejsca na oddziale intensywnej terapii. Leczymy łącznie 33 pacjentów z Covid-19” - skomentował
Benoit.

Na szczęście, lekarze nie są jeszcze zmuszeni do dokonywania wyborów odnośnie tego, którzy pacjenci otrzymają pomoc, a którzy nie, choć – jak twierdzi Benoit – presja dotycząca podejmowania trudnych decyzji jest coraz większa. Zdaniem lekarza, za dwa tygodnie liczby osiągną poziom szczytowy i jest to skutek złych decyzji polityków.

„Wciąż biliśmy na alarm. W mediach społecznościowych zachowywaliśmy się niemal histerycznie. Politycy powinni byli działać wcześniej. Będziemy zachowywać się jak profesjonaliści, ale za to co nas czeka w najbliższych dwóch tygodniach, odpowiadają politycy” - twierdzi Benoit.

02.12.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Z najnowszej analizy przeprowadzonej Brussels Institute for Statistics and Analysis (BISA) wynika, że do 2025 roku liczba studentów szkół średnich uczących się w Regionie Stołecznym Brukseli wzrośnie o około 10 tys.

W związku z tym BISA wzywa rząd do zadbania o to, aby zwiększono pojemność szkół w najbliższych latach – już teraz placówki zmagają się ze zbyt dużą liczbą uczniów.

Instytut obliczył, że w roku szkolnym 2024-2025 do brukselskich liceów zostanie zapisanych prawie 110 tys. uczniów – co oznacza wzrost o 10% w porównaniu z 2020 rokiem. Następnie, w latach 2029-2030 liczba uczniów nieznacznie spadnie do 107 000.

W latach 2009-2010 i 2019-2020 stworzono prawie 8700 nowych miejsc w szkołach średnich w Regionie Stołecznym Brukseli. Oczekuje się, że do 2025 roku pojemność szkół zostanie zwiększona z myślą o kolejnych 12 500 uczniach.

Podczas gdy zapotrzebowanie na miejsca w szkołach średnich rośnie, w szkołach podstawowych w Brukseli sytuacja jest odwrotna. Od roku szkolnego 2016/2017 liczba dzieci zapisywanych do przedszkoli stale spada, co w niedalekiej przyszłości przyczyni się do spadku liczby uczniów szkół podstawowych.

02.12.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)