Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Długie kolejki po drewno opałowe. Ceny wyższe nawet o 100 procent

Długie kolejki po drewno opałowe. Ceny wyższe nawet o 100 procent Fot. iStock

Ceny drewna opałowego biją rekordy. Niekiedy są o 100 proc. droższe niż przed rokiem. Co gorsza – trudno je dostać. W całej Polsce przed składami drewna ustawiają się długi kolejki.

Brak węgla spowodował, że drewno opałowe jest wykupowane na pniu. Niektóre nadleśnictwa wprowadziły nawet limity i zapisy dla zainteresowanych. Co prawda Lasy Państwowe – co zgodnie potwierdzają właściciele składów w rozmowie z RMF FM – nie podnoszą cen, ale to sami przedsiębiorcy przebijają się na licytacjach.

Kupują drewno, gdzie się da

Jacek Krzyżanowski, współwłaściciel składu opału w Lublinie, w rozmowie z RMF FM potwierdza: – Niewiele mamy drewna i bardzo trudno je kupić.

U niego za metr sześcienny grabu trzeba zapłacić około 700 zł, za dąb 680 zł. Przed rokiem te ceny dochodziły do góra 400 zł.

Właściciele składu we Wronkach w Wielkopolsce drewno opałowe sprzedają o 200 proc. drożej niż przed rokiem. Jak powiedzieli RMF FM, skupują je z w całej Polski, a nie jak dotąd w lokalnych nadleśnictwach.

– Wozimy po 200-300 km. Kupujemy od osób prywatnych, od firm, które zajmują się wycinką, ponieważ w Lasach Państwowych jest teraz trudno dostępne – podkreślają.
Za metr najtańszego drewna kominkowego mieszkańcy Wronek muszą zapłacić 590 zł.

Trzeba samemu iść po drewno do lasu

W Lasach Państwowych w Olsztynie za metr sześcienny drewna liściastego trzeba zapłacić 133 zł, iglaste – 105 zł. Można je kupić taniej, ale pod jednym warunkiem: trzeba samemu iść po nie do lasu – doprecyzował w rozmowie z RMF FM Adam Pietrzak, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.

I dodał: – Leśniczy wskaże powierzchnię, na której można przygotować sobie stosy. Następnie leśniczy dokonuje odbioru. Wtedy cena wynosi czterdzieści kilka złotych za metr sześcienny – mówi Pietrzak. I dodaje, że nie każdy jednak umie, ma czas i sprzęt, by to drewno samemu zebrać.
Leśnicy przypominają, że do pozyskania jest także chrust, który jest tani. Kosztuje 50-60 zł za metr sześciennych, ale wymaga pracy i czasu, żeby go zebrać, a potem wywieźć z lasu.

Lasy Państwowe sprzedają coraz więcej gałęzi opałowych

Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych, zapowiada, że Lasy Państwowe nie zwiększą limitu pozyskania drewna opałowego, bo ten – jak tłumaczy portalowi – jest dostosowany do warunków przyrodniczych, a nie do potrzeb przemysłu czy państwa.

Ze względu na kryzys energetyczny polecono jednak leśnikom, żeby ci pozyskiwali jak najwięcej odciętych gałęzi. To drewno nie jest w planie wycinki, jest dodatkowym opałem.

Do końca sierpnia Lasy Państwowe sprzedały o 46 proc. więcej gałęzi opałowych niż przed rokiem. Ich średnia cena jest wyższa o 2 zł niż przed rokiem – metr sześcienny kosztuje 31 zł za. Ale tylko w przypadku, gdy kupujący samodzielnie przygotuje drewno do pomiaru.

Będą palić, czym tylko się da

Brak węgla, brak drewna opałowego, zaporowe ceny… To rzeczywistość, z którą już mierzy się coraz więcej rodzin. Nietrudno się domyślić, co zimą będzie się działo w polskich domach – zwłaszcza jeżeli ta zima okaże się ciężka.

Ludzie zaczną ogrzewać swoje mieszkania i domy, czym się da. Do pieców trafią stare meble, często lakierowane, odpady, plastiki, stare, mokre deski, a nawet – czego na pewno nie można wykluczyć – opony. Rezultatem tego stanu rzeczy będzie… – …smog, który co roku zabija około 50 tys. Polaków – powiedzieli serwisowi 300gospodarka.pl Sławomir Śmiech i Lilia Karpińska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

08.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

Niedziela.BE