Tradycyjne dokumenty będziemy mogli schować na dnie szuflady. Na pamiątkę. Bo już wkrótce całkowicie legalnie zastąpi je cyfrowa wersja w rządowej aplikacji.
Czym jest mObywatel? To aplikacja na smartfony wydana początkowo przez Ministerstwo Cyfryzacji, a obecnie przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. W jednym miejscu są zgromadzone wszystkie najistotniejsze sprawy – od e-recept przez dane o polisie i przeglądzie samochodu, paszport covidowy aż po elektroniczne wersje dokumentów: dowodu osobistego, legitymacji szkolnej bądź studenckiej i prawa jazdy. Program dostępny jest do pobrania w Google Play i App Store, a do jego użytkowania niezbędne jest posiadanie Profilu Zaufanego.
Zyskają moc prawną
Choć mObywatel już jest w użyciu od dawna, to jednak elektroniczny dowód osobisty okazywany w ten sposób nie musiał być honorowany w urzędach czy sklepach. Wkrótce ma się to zmienić. Na stronach rządowych pojawił się projekt ustawy, która ureguluje tę kwestię.
„Obecnie potrzeba posiadania cyfrowych dokumentów stała się bardziej powszechna i w większym stopniu odczuwalna. Jest ona determinowana wygodą, stylem życia. Obywatele oczekują możliwości potwierdzenia swojej tożsamości (a także potwierdzenia uprawnień czy dokonywania płatności za usługi publiczne) w sposób zdalny. W obecnym stanie prawnym dokumenty elektroniczne nie są w pełni zrównane w skutkach prawnych z analogicznymi dokumentami wydawanymi i funkcjonującymi w formie tradycyjnej, a przez to często nie są uznawane w relacjach obywatel – urząd, obywatel – obywatel czy obywatel – biznes.
Potrzeba udostępnienia równoważnego dokumentom tradycyjnym rozwiązania cyfrowego i wskazania, w których sytuacjach można je stosować jest sygnalizowana przez administrację, biznes oraz obywateli” – czytamy w uzasadnieniu projektu Ministerstwa Cyfryzacji.
Oznacza to, że aplikacja w telefonie stanie się pełnoprawnym dowodem osobistym, z którym załatwimy sprawy bankowe i urzędowe oraz potwierdzimy naszą pełnoletność np. w czasie zakupów. I to już niedługo, bo przyjęcie projektu zaplanowane jest na drugi kwartał 2022 roku.
Jeszcze więcej funkcji
W wersji 2.0 mObywatela znajdziemy jeszcze kilka nowych udogodnień. Wśród nich pojawi się m.in. możliwość dokonywania wpłat, np. podatków, gdzie do dyspozycji będą również wypełnione formularze. Aplikacja wyśle też powiadomienia o ważnych zmianach w sprawach, takich jak przyjęcie dziecka do przedszkola, zwrot podatku czy otrzymanie dofinansowania z zasobów gminy. Ponadto program zintegrowany będzie z kluczowymi rejestrami – w ciągu kilku chwil możliwe będzie też udzielenie pełnomocnictwa innej osobie, która załatwi za nas urzędowe sprawy.
Ucieszą się również świeżo upieczeni kierowcy, którzy będą mogli niezwłocznie po zdaniu egzaminu legitymować się wirtualnym prawem jazdy, zanim otrzymają je w tradycyjnej formie.
25.05.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. https://www.malopolska.uw.gov.pl/
(sm)
Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Po co łuskać słonecznik?
Zazwyczaj raz w miesiącu jadę do polskiego sklepu. Kupuję wtedy zapasy na kilka tygodni (które kończą się po kilku dniach). Mimo, że mieszkam poza granicami Polski już ponad 20 lat, nadal takie zakupy są nacechowane tęsknotą i melancholią. Wydaje mi się, że są najbardziej impulsywnymi zakupami ze wszystkich, które robię. Za każdym razem kupuję za dużo. Bardzo się cieszę, że pobliskie sklepy są tak dobrze zaopatrzone, ponieważ mogę nabyć nie tylko to, co lubią moje dzieci, ale również przysmaki z przeszłości, to za czym tęskni się najbardziej. Ciastka, cukierki, drzemy… wszystko to, co jadłam będąc dzieckiem, jest w pobliskim sklepie. Jak dobrze, że nadal to wszystko jest produkowane.
Ostatnio będąc w polskim sklepie kupiłam coś, czego nie kupowałam już… bardzo, bardzo długo. Na najniższej półce zobaczyłam opakowanie słonecznika do łuskania. Nagle przypomniały mi się dawne czasy. Pamiętam, jak z koleżankami z podwórka siedziałyśmy na murku, na placu za domem i rozmawialiśmy o tym, co przeczytałyśmy w gazetce „Bravo” i łuskałyśmy słonecznik. Gazetka była jedynym źródłem plotek na temat naszych ulubionych aktorów i piosenkarzy, trudne do wyobrażenia w epoce mediów społecznościowych. Najważniejszym elementem tego procesu było plucie łupinkami słonecznika na ziemię. Teraz, gdy o tym myślę, potrafię sobie przypomnieć, jak bardzo „coolowo” człowiek wtedy się czuł. Nawet jeśli nie znał jeszcze słowa „cool”. Wtedy wiedziało się jeszcze tak mało a cały świat ograniczał się do tego placu.
Przypomniało mi się również, jak moja mama smażyła słonecznik na patelni a cały dom wypełniał ten przyjemny zapach. Potem z bratem łuskaliśmy go na kanapie a mama powtarzała, by uważać, bo słonecznik jest jeszcze gorący.
I jeszcze przypomniało mi się, jak kupowaliśmy słonecznik jeszcze w kwiecie. Do dziś w Polsce można takie nabyć. Może kupię w czasie najbliższych wakacji i zadziwię moją rodzinę. Przypomniało mi się, jak niosłam ten ogromny kwiat do domu a potem wyjmowało się po ziarenku. Zapasów wystarczyło na kilka dni.
W domu nasypałam kupiony słonecznik do jednej miseczki i wzięłam drugą na łupinki. Nie miałam zamiaru pluć na podłogę, nie mam potrzeby poczuć się „cool”, ale przyznam, że przede wszystkim nie chciało mi się potem sprzątać. Mimo, że się starałam łuskać do miseczki i tak narobiłam wokół siebie ogromnego bałaganu i odkurzacz poszedł w ruch.
Mój mąż przyglądał mi się z kompletnym brakiem zrozumienia. Po co to robisz? Zapytał. Jak masz ochotę, możesz kupić w sklepie słonecznik już łuskany. Mniej pracy i zdecydowanie mniejszy bałagan. Ma rację, pomyślałam. Więc dlaczego tak się męczę. Nagle sobie uświadomiłam, że ja nie mam ochoty na słonecznik, ja mam ochotę na łuskanie. Mam ochotę na tę podróż w czasie. Chcę sobie przypomnieć ciepłe promienie słońca na twarzy, radosne rozmowy, zapach trawy i łupinki, które spadały na ziemię. Chcę poczuć zapach smażonych nasionek i to poczucie dumy, że przyniosłam olbrzymi kwiat do domu.
Zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo wszystko się zmienia, ile czasu upłynęło od tamtych chwil. Świat stał się znacznie większy niż ten plac i bardziej skomplikowany. Mamy dostęp do wielu informacji, ale wcale nie wiemy więcej. Czasem tak bardzo chciałoby się usiąść na murku i majtnąć nogami. To wszystko jednak pozostało w przeszłości. Jak dobrze, że jest słonecznik do łuskania i polskie sklepy. Wtedy przeszłość nie jest już tak odległa a tęsknota tak odczuwalna.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
29.05.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
(sm)