Zgodnie z danymi opublikowanymi w środę przez Obserwatorium Zdrowia i Spraw Społecznych w Brukseli, co trzeci mieszkaniec stolicy zarabia mniej, niż wynosi minimalne miesięczne wynagrodzenie.

Choć produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca Brukseli wyniósł w 2013 roku 61,899 euro, w porównaniu do 26,183 euro w Walonii i 35,922 euro we Flandrii, bogactwo w stolicy generowane jest jedynie przez niewielką grupę społeczną. W rzeczywistości, 1/3 mieszkańców żyła w 2014 poniżej progu ubóstwa, które wynosi 1085 euro miesięcznie na jedną osobę w rodzinie. Co więcej, ponad 1/5 społeczeństwa w wieku produkcyjnym pobiera od miasta dodatkowy zasiłek.

Niepokojące są nie tylko niskie dochody mieszkańców Brukseli, ale również lokalna dysproporcja poziomu zatrudnienia. Dla przykładu, stopa bezrobocia w Woluwe-Saint-Pierre wynosi 10,3%, natomiast w Saint-Josse-ten-Noode już 30,1%. Status społeczno-ekonomiczny wpływa negatywnie nie tylko na komfort życia mieszkańców Brukseli, ale również na ich zdrowie i długość życia.

18.10.2015 MŚ Niedziela.NL

Spotkania głów państw to okazja nie tylko do rozmów o polityce, ale i nawiązywania kontaktów gospodarczych.

Dlatego przedstawiciele aż 22 flamandzkich firm przyjechali do Polski wraz z królem Belgów Filipem, odbywającym nad Wisłą oficjalną wizytę państwową, opisuje dziennik „De Tijd”. Flandria to północna, niderlandzkojęzyczna, bogatsza część Belgii.

O wizycie belgijskiej pary królewskiej w Polsce już informowaliśmy („Król Filip z wizytą w Polsce: Czujemy się tu jak w domu”, czytaj TUTAJ). Belgijski monarcha spotkał się z trakcie wizyty w Polsce m.in. z prezydentem RP Andrzejem Dudą.

Dziennik „De Tijd” przypomina, że Polska to istotny partner gospodarczy dla flamandzkich przedsiębiorców. W 2014 r. firmy z tej części Belgii wyeksportowały do Polski towary i usługi na łączną kwotę 5,27 mld euro.

„De Tijd” przedstawia Polskę jako kraj ze stałym, znacznym wzrostem gospodarczym. „Ekonomiści przewidują, że PKB Polski wzrośnie w 2015 r. o 3,3%, a w 2016 r. o 3,4%”, opisuje w czwartkowym wydaniu flamandzki dziennik.

17.10.2015 ŁK Niedziela.BE

Mark Rutte, premier Holandii, doznał w czwartek 15 października niezwykłego zaszczytu: jako pierwszy szef zagranicznego rządu wygłosił przemówienie we flamandzkim parlamencie w Brukseli.

Rutte powiedział m.in., że "Flandria i Holandia to najlepsi sąsiedzi", a Holendrów i Flamandów łączy język, wspólna historia, podobieństwa kulturowe oraz interesy gospodarcze. Jako ciekawostkę przypomniał jednak badanie, z którego wynikało, że „nigdzie na świecie różnice kulturowe pomiędzy dwoma graniczącymi ze sobą narodami posługującymi się tym samym językiem nie są tak wielkie jak w przypadku Holandii i Flandrii” (cytat za portalem nu.nl).

- Nie zmienia to jednak faktu, że o wiele więcej nas łączy niż dzieli – dodał Rutte.

Nie obyło się również bez akcentów humorystycznych. Szef holenderskiego rządu nawiązał do fatalnych wyników holenderskiej reprezentacji piłkarskiej (która nie awansowała do Euro 2016) i powiedział, że w związku z tym latem przyszłego roku wielu holenderskich fanów kibicować będzie zapewne belgijskim piłkarzom. Flamandzcy parlamentarzyści odpowiedzieli na to głośnymi oklaskami.

Rutte mówił także wiele o współpracy gospodarczej. Przypomniał, że Belgia to po Niemczech drugi najważniejszy partner gospodarczy Holandii, czytamy we flamandzkim „De Standaard”. Porty w Rotterdamie i Antwerpii po setkach lat ostrej konkurencji są teraz partnerami, ściśle ze sobą współpracującymi, podkreślał Rutte.  

Flamandzkiego parlamentu nie należy mylić z parlamentem belgijskim. Flandria to północna, niderlandzkojęzyczna część Belgii. Flamandzki parlament jest więc parlamentem regionalnym; najważniejsze debaty odbywają się w Belgii jednak w ogólnokrajowym parlamencie, w którym zasiadają przedstawiciele wszystkich regionów.  

17.10.2015 ŁK Niedziela.NL

Dziennikarze pracujący dla norweskiej gazety, odkryli belgijską stronę internetową, na której pedofile z całego świata dzielili się pornografią dziecięcą. Witryna została zamknięta już pod koniec sierpnia, jednak nadal nie udało się dotrzeć do wszystkich osób zamieszanych w nielegalną działalność.

Prokuratura stara się przede wszystkim ustalić, kto był odpowiedzialny za założenie strony internetowej. Witryna służyła głównie do wymiany nielegalnych plików i oferowała korzystanie z kilku linków, które dostępne były po uiszczeniu opłaty. Użytkownicy, którzy decydowali się zapłacić, otrzymywali dostęp do filmów pornograficznych i zdjęć, które można było znaleźć za pomocą zwykłej wyszukiwarki internetowej.

Zdaniem firmy, która zajmuje się zakupem domen internetowych, pornograficzna strona założona została 10 lat temu. Według zebranych danych, średnio w ciągu miesiąca witrynę odwiedzało ok. 150 000 użytkowników. Dotychczas, norweskim reporterom udało się zidentyfikować 95 000 osób.

16.10.2015 MŚ Niedziela.BE