Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Logo
Print this page

Akcja „Lucyna” w całej Polsce. To nie jest dobra informacja

Akcja „Lucyna” w całej Polsce. To nie jest dobra informacja Fot. iStock

Z kolejnych miast napływają alarmujące wiadomości. Policjanci w całym kraju przystąpili do realizacji akcji „Lucyna”.

Na czym ona polega?

Policyjni związkowcy od miesięcy domagają się od rządu realizacji porozumienia zawartego jeszcze w 2018 roku. Chodzi głównie o podwyżki. Na razie nie ma porozumienia. Nie ma też decyzji o proteście mundurowych. Kolejny etap rozmów między związkami a MSWiA zaplanowana jest na poniedziałek. Tymczasem wielu funkcjonariuszy nie czeka na wynik negocjacji i protestują na własną rękę. Miedzy sobą mundurowi nazywają to akcją „Lucyna” - od L4, czyli zwolnienia lekarskiego, które biorą policjanci.

Przez to na ulicach brakuje patroli. W Jastrzębiu-Zdroju na zwolnieniach są 22 osoby. Młodszy aspirant Bartosz Frontczak z tamtejszej komendy zaznacza, że nie wie co jej powodem wystawienia zwolnień lekarskich. „W służbie nie pojawili się policjanci referatu patrolowo-interwencyjnego przewidziani na poranną zmianę. Ich miejsce zajęli dzielnicowi, tak że pełną obowiązki patrolu interwencyjnego. Na południe jest przewidziany jeden patrol referatu patrolowo-interwencyjnego. Natomiast prawdopodobnie ci policjanci tez nie stawią się na służbie i będą też zastąpieni przez policjantów rewiru dzielnicowych.” - powiedział dziennikarzom.

Problemy kadrowe są także w Katowicach, Sosnowcu, Bielsku-Białej, Zabrzu, Gliwicach, Krakowie, Poznaniu. Jak donoszą media, w Sosnowcu na zwolnieniach lekarskich jest już ok. 90 proc policjantów.

Związkowcy oczekują np. zmiany schematu wypłacania świadczeń motywacyjnych, większej ochrony prawnej mundurowych, wynagrodzenia za służbę w nocy, niedziele i święta zgodną z Kodeksem pracy oraz 50 proc. stawki godzinowej w przypadku dyżuru domowego. Jeżeli te postulaty nie zostaną spełnione, to może dojść do wielkiego protestu – powtórki z 2018 roku. Policja nie może strajkować, ale może protestować, a taka akcja kilka lat temu przybrała nietypowe formy. Tak jak obecnie, wielu mundurowych poszło na zwolnienia lekarskie. Wtedy nazwano to „psią grypą”. Dodatkowo funkcjonariusze nie wystawiali mandatów, a za wykroczenie udzielali pouczeń. Komendy w całym kraju zostały oflagowane. Dziś policjanci zapowiadają, że są gotowi wrócić do takich metod.

17.09.2021 News4Media // fot. iStock

(sw)

 

Niedziela.BE