Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 17-latkowie otrzymają zaproszenie do ochotniczej służby wojskowej
Polska: Składki, składki, składki. Tak rodzice dokładają do szkoły
Belgia: Nastolatek ranny w pożarze e-hulajnogi
Polska: Czas na imprezę. Rusza planowanie i rezerwacja restauracji
Belgia: Ciało kobiety znalezione w Spoor Oost w Antwerpii
Polska: To już koniec stylizacji paznokci, jakie znamy. Jest zakaz
Temat dnia: Czy mieszkańcy Flandrii są szczęśliwi?
Polska: Drony wlatują, jak i kiedy chcą. Jesteśmy bezradni?
Słowo dnia: Blij
Belgia: Pociągi opóźnione z powodu... koni na torach
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Cud w Parczewie się opatrzył. Jezus jeszcze jest, ale ludzi już mniej [ZDJĘCIA]

Osiedle w Parczewie już nie przypomina tego sprzed 3 miesięcy. W połowie kwietnia zaczęli się tam zbierać ludzie, żeby modlić się pod drzewem, na którym „objawiła” się twarz Jezusa. Choć niektórzy mówią, że to Matka Boża.

Dendrolog Mateusz Fieducik tłumaczył, że na pniu widać spękania, otarcia i przebarwienia, które nie są niczym specjalnym.

– Możliwe, że z upływem czasu struktura pnia zmieni się wraz z rozrostem obwodu drzewa. Zmiany takie są czymś zupełnie naturalnym i powszechnie występującym – tłumaczył spragnionym cudu.

Ksiądz Jacek Świątek, rzecznik prasowy Kurii Siedleckiej, uczulał, że śledząc historię objawień po Chrystusie, nie notuje się żadnego pojawienia się na korze drzewa, szybie czy sęku.

– Dlatego żądnej reakcji z naszej strony nie będzie, bo Kościół zajmuje się poważnymi problemami, a nie tanimi sensacjami – mówił o „cudzie w Parczewie”.

Cud w Parczewie

Trzy miesiące temu miasteczko w województwie lubelskim stało się sławne na całą Polskę. Na pniu osiedlowego drzewa ktoś w przebarwieniach na korze dostrzegł twarz Jezusa (lub Matki Bożej).

Od razu na trawniku zaczęli modlić się ludzie.

Przyjeżdżali ludzie z całej Polski. Albo na modlitwy, albo z prostej ciekawości. Z miejsca pojawiły się też opowieści, że komuś ta modlitwa pomogła, że doznał cudu „cudu”. I choć Kościół o żadnym cudzie nie mówi, to pod drzewem było więcej ludzi niż na mszy w lokalnym kościele.

– Tłumy tu przyjeżdżały – wspomina dziś jeden z mieszkańców osiedla. – Teraz też przychodzą się pomodlić, ale już jest ich dużo mniej. Przyjeżdżają też czasami z daleka, żeby tylko zobaczyć, ale to już nie to samo, co wcześniej – podkreśla. Ale nie narzeka, że jest spokojniej.

Pod drzewem stoi kilka zniczy, do pnia przybite są „święte” obrazki. Nikt tu jednak już z taką pewnością o cudzie nie mówi. Ludzie raczej wydają się trochę zażenowani na dźwięk tego słowa.

– Może to cud, a może nie. Nie mnie to oceniać. Ale ważne, że coś się tu dzieje – mówi pani Michalina.

I wspomina, że jeszcze nie tak dawno nawet babcie przyprowadzały pod to drzewo swoje wnuki.

– Nie zawsze, żeby się modlić, ale żeby zobaczyły. Teraz już tak nie ma. Babcie wybierają plac zabaw – dodaje kobieta.

To była niedziela...

Kto jako pierwszy zauważył cud? Przez długi czas nie było wiadomo, ale w końcu udało się ustalić, że mogła to być pani Marzanna. Jak mówiła serwisowi gazeta.pl, to była niedziela, około godziny 17.30.

– Byłam na spacerze z sąsiadką. Przysiadłyśmy na ławce przed tym drzewem, zawsze tam siadamy. Obok drzewa, na trzecim piętrze, balkon ma moja koleżanka z pracy. Spojrzałam w stronę tego balkonu i coś mnie tknęło, jakby ktoś pokierował mój wzrok w kierunku drzewa. Patrzę i zastanawiam się, czy mam jakieś zwidy. Pytam sąsiadki, czy też widzi. „Ale co?” – pyta ona. Mówię, że jest zarys, jakby aureola czy korona. Oczy, usta, nos i zarost. Ona mówi, że też widzi. Druga sąsiadka też. Ale wtedy to było niewyraźne, bo się zaczęło dopiero kształcić. Nie było takie wyraźne jak dzisiaj. Wtedy nikomu nie mówiłam. Mama tak mi doradzała. „Ludzie pomyślą, że zgłupiałaś” – uprzedzała. Mówiła, żeby iść z tym do księdza, ale ja nie chciałam.

Pozostał tylko ślad i... wspomnienia

Od tego zaczęła się ta gorączka, po której dziś jest ślad. Tylko ślad.

– To twarz. Nikt nie powie, że nie. Ktoś może powiedzieć, że Jezus. Ja nie wiem, ale tyle czasu minęło, tyle padało i nic. Nic się nie zmyło – wskazuje idąca osiedlem kobieta.


14.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. News4Media

(sl)


Polska: Gdzie zrobimy najtańsze zakupy? Inflacja nieźle czyści nam portfele

Ceny produktów w większości badanych sklepów w czerwcu były wyższe niż w maju. W ciągu roku zakupy stały się droższe o 50 zł. Gdzie wzrosły najmniej?

Tradycyjnie sprawdziła to ASM Sales Force Agency, a efekty znalazły się w jej czerwcowym Badaniu i Raporcie Koszyk Zakupowy. Jego autor wziął produkty ze sklepów 13 sieci. Ceny wzrosły aż w 9 z nich.

Inflacja to wróg numer jeden

Średnia cena koszyka zakupowego w czerwcu 2023 wyniosła 297,38 zł. To wzrost o 2,28 zł, czyli 0,77 proc. w porównaniu do maja.

To pokazuje, że ceny w sklepach ciągle rosną, chociaż trochę wolniej. W czerwcu za zakupy płaciliśmy 18,1 proc. więcej niż rok wcześniej.

Ceny podstawowych zakupów spożywczych wzrosły rok do roku o ponad 50 zł. W ujęciu rocznym koszyk złożony z produktów nasjtańszych był droższy o 20 proc., natomiast zestaw najdroższych produktów wzrósł o 26 proc.

Za zakupy online trzeba było zapłacić o ponad 100 zł więcej niż w najtańszej sieci.

– Inflacja to wróg publiczny numer jeden. Ona niszczy gospodarkę i oszczędności, a to, co „zjadła”, tego już nie odda – przypomina dr Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych, cytowany przez Radio Zet.

Ranking najtańszych sklepów

Najmniej za zakupy zapłacimy w Auchan. Ta sieć od początku roku jest na pozycji lidera. W jej sklepach koszt koszyka zakupowego ASM wyniósł 241,28 zł.

Różnice w średniej cenie koszyka między pierwszym a drugim i trzecim sklepem w rankingu wyniosły odpowiednio więcej o 10,84 zł (Lidl) i 13,86 zł (Biedronka).

W czerwcu 2023 roku ponownie najdroższy był sklep internetowy e-grocery, gdzie za analizowany zestaw produktów trzeba było zapłacić 345,17 zł, czyli aż o 43 proc. więcej niż w najtańszych sklepach Auchan.



Oficjalnie spada, przy kasach rośnie

– Mimo że w oficjalnych danych GUS inflacja spada, to w sklepach klienci nadal mają do czynienia z drożyzną. Te wzrosty są niestety widoczne przy sklepowych kasach i stąd wciąż wysokie wartości na paragonach. Naszym zdaniem w najbliższych tygodniach największe sieci będą prowadzić aktywną politykę cenową. Możliwe są różnego rodzaju wakacyjne promocje, które mają zwiększać sprzedaż i przyciągnąć do sklepów nowych klientów – uważa Zbigniew Sierocki, dyrektor zarządzający ASM Sales Force Agency.


17.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: W końcu będzie można oddać plastikową butelkę do sklepu. Kiedy i za ile?

Ustawa o systemie kaucyjnym w Polsce przyjęta. Oznacza to, że do większości sklepów będzie można oddawać butelki. Bez paragonu.

Prace nad nowym prawem trwały od lat i kiedy tylko pojawiały się jego kolejne założenia, niemal od razu były modyfikowane. Teraz nareszcie jest już wszystko jasne. Sejm większością głosów przyjął ustawę wprowadzającą w Polsce system kaucyjny za puste opakowania.

Wdraża ona unijną dyrektywę nakazującą zmniejszanie wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko. Efektem ma być jeszcze więcej śmieci, które trafią do recyklingu.

System kaucyjny

I tak, puste opakowania, bez paragonu udowadniającego zakup produktu w danym miejscu, będzie można oddać do każdego sklepu o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych. Mniejsze placówki będą mogły same zdecydować, czy dołączą do systemu.

Będzie można oddawać:

- butelki z plastiku o pojemności do 3 litrów,
- szklane butelki wielorazowego użytku do 1,5 litra.
- metalowe puszki o pojemności do 1 litra.

Przy zakupie takich produktów będzie doliczana kaucja, którą klient odzyska, oddając opakowanie. Wysokość opłaty zostanie jeszcze doprecyzowana, ale według projektu rozporządzenia z kwietnia było to 50 groszy.

System ma zacząć działać od 1 stycznia 2025 roku.

17.07.02023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Proboszcz z zarzutami. Z konta parafii zniknęły gigantyczne pieniądze

Pieniądze były gromadzone na specjalnym funduszu. Miały być wydane na remont bazyliki. Uzbierała się z tego olbrzymia kwota. Pieniądze zniknęły.

Gdzie się podziały? Odpowiedź na to pytanie okazała się równie zaskakująca jak osoba, która za tym stała: proboszcz parafii.

Proboszcz ukradł pieniądze i zawiadomił prokuraturę

Ta historia a zaczęła się od 2 zawiadomień do legnickiej prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Był sierpień 2022 roku.

Pierwsze z nich wysłała kuria. Zawiadamiała w nim, że mogą być prowadzone działania na szkodę parafii. Drugie proboszcz. I on informował o działaniach prowadzonych na szkodę parafii. To po pierwsze. Po drugie, że dostęp do konta parafii mają osoby nieupoważnione. Wreszcie o wyprowadzaniu z niego pieniędzy.  

Ruszyło śledztwo. Wykazało ono, że z parafii zniknęły gigantyczne  pieniądze – ponad milion złotych. Miały one być przeznaczone na renowację Bazyliki Mniejszej Podwyższenia Krzyża Świętego i Świętej Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu oraz w kościele w Gniewomierzu. Przekazał je parafii Ministerstwo Kultury i samorząd.

Zaskakujące w tej sprawie jest to, że ukradł je sam proboszcz, który – przypomnijmy – wcześniej złożył zawiadomienie do prokuratury o znikających pieniądzach.

Prawie wszystko poszło na bitcoiny

Jak ustaliła prokuratura, ksiądz wsadził ponad milion złotych w Bitcoiny, czyli kryptowaluty. Część pieniędzy przeznaczył na potrzeby własne i wycieczkę dla wiernych parafian, na którą wydał kilkanaście tysięcy złotych.

Proboszcz nie przyznaje się do kradzieży parafialnych pieniędzy. Odmówił złożenia zeznań. Na podstawie zebranego materiału prokuratura sformułowała już zarzuty, które usłyszał ksiądz. Są to przywłaszczenia mienia o znacznej wartości oraz niegospodarności, za co grozi mu do 10 lat więzienia. Akt oskarżenia przeciwko kapłanowi wpłynął już do sądu w Legnicy.

Z parafialnej kasy zniknęło w sumie 1 214 000 złotych.

Kryptowaluty: ryzykowna inwestycja

Bitcoiny to – jak przypomina Geekweek.interia.pl – jedna z najpopularniejszych obecnie kryptowalut na rynku elektronicznych systemów gotówkowych. Do obiegu została wprowadzona w 2009 roku.

Wiele osób inwestuje w Bitcoiny z nadzieją na szybki i łatwy zysk. Jest to jednak na tyle chwiejna inwestycja, że łatwo można stracić na niej swoje pieniądze. Jak ksiądz z Legnicy.

Ponieważ odmówił on składania wyjaśnień, to nie wiadomo, dlaczego przywłaszczył sobie pieniądze parafii. Może liczył, że szybko je pomnoży?

14.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock / zdjęcie jest ilustracją do tekstu

(sl)

 

Subscribe to this RSS feed