Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Ponad 9 mln wykroczeń drogowych w 2024 roku. „Rekord”
Średni czynsz w Brukseli? „Co najmniej 1000 euro”
Polska: Chce zwolnić emerytów z podatku dochodowego. Ale nie wszystkich
Belgia: Zbiórka zużytych urządzeń w szczytnym celu
Flandria: 25 potencjalnych oszustów rozpoczęło studia medyczne!
Ponad 2 tys. darmowych drzew dla mieszkańców Antwerpii!
Belgia: Ponowny wzrost wskaźnika zatrudnienia
Belgia, praca: Oni najczęściej bez pracy
Belgia: Kobiety pożyją dłużej. To duża różnica?
Słowa dnia: Uurtje-factuurtje
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Władza nie oszczędza. Grube sumy na nagrody dla urzędników

W kancelariach prezydenta, Sejmu i Senatu wypłacono pracownikom prawie 600 tys. zł. Tak swoich podwładnych nagradzają najważniejsi w Polsce.

Pod koniec 2022 roku premier Mateusz Morowiecki mówił o zaciskaniu pasa w instytucjach państwowych. Tymczasem minęło zaledwie pół roku – jak podkreśla „Fakt” – a pieniądze na premie i nagrody znowu płyną szerokim strumieniem.

W Sejmie

W Kancelarii Sejmu w tym roku wypłacono 57 takich premii. W sumie poszło na to 167 tys. 391,52 zł – czytamy. Poza tą listą znalazły się kierownictwo Kancelarii Sejmu i członkowie Prezydium Sejmu. Przeciętna wysokość wypłaconej dodatkowej kwoty wyniosła 2936 zł.

W Senacie

W Senacie dla odmiany nagrody otrzymało – oprócz szeregowych pracowników – także kierownictwo. Jak informują służby prasowe, dostał ją szef Kancelarii Senatu minister Adam Niemczewski. Dzięki temu wzbogacił się o 8179,86 zł. Na liście znaleźli się także jego zastępcy: Jarosław Stolarczyk – 3408,20 zł i Karolina Zioło-Pużuk – 3500,20 zł.

Łączna kwota wypłaconych nagród wyniosła 313 tys. 245,81 zł. Otrzymało je 114 pracowników. Przeciętna kwota wypłaconej nagrody wyniosła 2391,19 zł. Kancelaria Senatu pod tym względem okazała się rekordzistą – podaje dziennik.

U prezydenta

Z kolei w Kancelarii Prezydenta premie kosztowały 122,5 tys. zł, a wśród finansowo docenionych jest 6 osób z kierownictwa biur. Sami prezydenccy ministrowie dodatkowych pieniędzy tym razem nie otrzymali.

23.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Awizo zamiast listu? Bo poczcie brakuje listonoszy

Pisma z urzędów czy z sądów trzeba odebrać na poczcie, bo listonosz ich nie przyniesie. Takie sytuacje są niestety coraz częstsze.

Wszystko przez brak listonoszy. Jak opisuje  Te braki kadrowe sprawiają, że – jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” – do ludzi nie docierają wezwania sądowe czy korespondencja urzędowa. Zdarza się nawet, że adresat nie jest nawet informowany awizem, że jakaś przesyłka w ogóle na niego czeka.

Związkowcy: Listonoszy brakuje w całej Polsce

Związkowcy z Poczty Polskiej narzekają, że nie jest to problem pojedynczych powiatów, ale całego kraju.

– Nie znam miejsca w Polsce, gdzie nie brakowałoby listonoszy. Są takie, gdzie jest obsadzona tylko połowa stanowisk. Do tego dochodzą absencje: choroby, urlopy... Stąd bardzo długie przerwy w obsłudze niektórych rejonów – wyjaśnia Piotr Moniuszko, szef Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

Poczta: To pojedyncze przypadki

Sama PP tłumaczy, że nie ma „systemowego problemu” z doręczaniem korespondencji. W sytuacji, kiedy dziennie dostarcza się 4 mln przesyłek, mogą być jakieś problemy.

– Przy takiej skali mogą wystąpić pojedyncze przypadki nieterminowości wynikające z sytuacji losowych – wyjaśnia Daniel Witowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.

Nie da się jednak nie zauważyć, że problem co jakiś czas jest nagłaśniany. Ostatnio na początku czerwca. Także wtedy tłumaczyła to tak, że „niewielki odsetek” nieterminowo dostarczanych przesyłek nie może rzutować na całość.

Ile zarabia listonosz?

Na stronie Poczty Polskiej są oferty pracy – także dotyczące listonoszy. Poszukiwany jest np. listonosz pieszy w Łodzi, samochodowy w Bytomiu, paczkowy w Komornikach (woj. wielkopolskie).

PP oferuje pracownikom np. preferencyjne pożyczki, zniżki na ubezpieczenie na życie i prywatną opiekę medyczną, karty sportowe, dofinansowanie do wypoczynku i zniżki na paliwo.

Co do pensji, to w ogłoszeniu nie jest podawana jej wysokość, ale ostatnie informacje wskazują, że listonosze zarabiają od najniższej krajowej w górę. A ta – przypomnijmy – wynosi obecnie 3600 zł brutto (w styczniu 2024 wzrośnie do 4242 zł, a od lipca 2024 do 4300 zł).

21.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Poczta Polska

(sl)


Polska: Nie zdziw się, kiedy w sklepie każą ci płacić za zrywkę. Uważaj, co pakujesz w reklamówkę!

Cienkie torebki foliowe w sklepach, czyli tzw. jednorazówki, są bezpłatne. Do tego przyzwyczaili się klienci. Ale to się właśnie zmienia.

Sklep znanej sieci marketów, tzw. express. Zakupy robi starsza pani. Przed kasjerem kładzie dwie kostki białego sera. I mówi: – Torebkę poproszę.

Sprzedawca wkłada sery do cienkiej, foliowej torebki, nazywanej również zrywką. Zaraz potem skanuje kod liczbowy przyklejony do lady. Tak nabija opłatę za zrywkę. O co tu chodzi?

Opłata recyklingowa

Od kilku lat mamy w Polsce opłatę recyklingową. Żeby zmniejszyć produkcję śmieci, w sklepach wprowadzono system płacenia za reklamówki. To miało nakłonić klientów do przychodzenia na zakupy z własnymi torbami.

Opłatę recyklingową zapłacimy za wszystkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego, z wyjątkiem bardzo lekkich toreb o grubości materiału poniżej 15 mikrometrów (zrywek). Są wymagane ze względów higienicznych lub oferowane jako podstawowe opakowanie żywności sprzedawanej luzem, gdy zapobiega to marnowaniu żywności – można przeczytać na stronie rządowej.

W 2022 roku Polacy zużyli 872,5 mln takich toreb.

Zrywki płatne

Tymczasem kolejne sklepy wprowadzają opłaty za zrywki – cienkie torebki. Dlatego pan przy kasie za sery (miały już swoje opakowanie) w folii doliczył cenę torebki. Takie opłaty wprowadziły już sieci:

Auchan,
E.Leclerc,
Carrefour.

W Auchan na przykład kosztują 25 groszy.

Ktoś jednak może mieć wątpliwości, czy tak można, bo przecież zrywki nie podlegają opłacie recyklingowej. Tak jest, ale pod warunkiem że są używane do pakowania towarów luzem lub ze względów higienicznych – chodzi głównie o owoce, warzywa, wędliny, mięso, produkty na wagę. W innym przypadku – jak zapakowanie dwóch serów – sprzedawca wręcz powinien pobrać opłatę.

21.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Płaca minimalna. Radość pracowników studzą pracodawcy. Będą zwalniali?

20 procent O tyle wzrośnie w 2024 r. najniższa krajowa. Pracodawcy boją się, że nie udźwigną takiej podwyżki. Rząd zaciera ręce i liczy, ile zyska budżet.

Pracodawcy i związkowcy nie dogadali się w sprawie płacy minimalnej. Ci pierwsi apelował o umiar i zwolnienie tempa wzrostu najniższej krajowej. Ci drudzy domagali się podwyżki płacy minimalnej do 4350 zł oraz 24 proc. podwyżki dla budżetówki.

Oznacza to, że w 2024 r. gwarantowana płaca minimalna wzrośnie od stycznia do 4242 zł (z obecnych 3600 zł), a od lipca do 4300 zł, czyli – jak proponował rząd – o 20 proc.

Pracodawcy tego nie wytrzymają

To zła wiadomość dla pracodawców, dobra – dla rządu. 4242 zł płacy minimalnej brutto dla pracownika – jak policzyła „Rzeczpospolita” – to ok. 5111 zł dla przedsiębiorcy, który te pieniądze będzie musiał wyłożyć. Różnica trafi do ZUS, NFZ i budżetu państwa.

To nie wszystko, bo swoje będzie musiał oddać także pracownik. Jeśli w tym czasie nie zmienią się przepisy podatkowe, to na rękę dostanie on 3222 zł miesięcznie (o 513 zł więcej niż w tym roku).

Ekonomiści ostrzegają, że takie działania rządu mogą zakończyć się zwolnieniami i zwiększyć szarą strefę.

– Tak wysoki wzrost płacy minimalnej oznacza, że rośnie ona dwukrotnie szybciej niż płace w gospodarce – ocenia Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan, cytowany przez pulshr.pl. – Apelujemy, zanim nie jest za późno, o zmianę mechanizmu liczenia płacy minimalnej.

Związkowcy: Niech zajmie się nimi rząd

Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji w Forum Związków Zawodowych (FZZ), uważa, że nawet jeśli podwyżki wynagrodzeń spowodują zwolnienia w małych i średnich przedsiębiorstwach, to nie jest to argument na rzecz zmiany mechanizmu naliczania płacy minimalnej.  W tej sytuacji to państwo powinno wziąć za to odpowiedzialność, bo... – Tylko budżet państwa zyskuje na inflacji – podkreśla w rozmowie z money.pl.

Związkowcy z jednej strony martwią się o pracodawców z małych i średnich firm, bo mogą oni nie udźwignąć 20-procentowej podwyżki płacy minimalnej i będą zwalniać. Z drugie proponują jeszcze wyższą podwyżkę.

Chcą, żeby od stycznia 2024 płaca minimalna wzrosłą nie 4242 zł brutto miesięcznie, ale 4300 zł, a od lipca nie 4300, ale 4540 zł brutto.

I apelują do premiera o dialog pomiędzy rządem a pracodawcami w sprawie zastosowania „(…) mechanizmów wsparcia dla firm, które z powodu rosnących kosztów mogą mieć problemy z utrzymaniem zatrudnienia w 2024 roku”.

Pracodawcy bronią pracowników budżetówki

Powodów do zadowolenia z powody podwyżki płacy nie mają pracownicy budżetówki: ich wynagrodzenia mają wzrosnąć w 2024 r. mniej, niż wskaźnik inflacji, bo – jak proponuje rząd – o 6,6 proc. W ich obronie stanęli pracodawcy.

– Upominamy się o wyższą jakość usług publicznych i większe podwyżki dla państwowej sfery budżetowej – tak wyjaśnił stanowisko pracodawców prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, cytowany przez Radio ZET.

W propozycjach rządu – ocenił – widać wyraźną niekonsekwencję. Płaca minimalna ma wzrosnąć w 2024 roku o 20 proc., ze skutkiem dla pracodawców w wysokości 35 mld zł. W tym czasie podwyżki dla sfery budżetowej mają wynieść tylko 6,6 proc. przy skutkach finansowych poniżej 9 mld zł.

Dlatego rząd powinien zweryfikować proponowane podwyżki wynagrodzeń w 2024 r. i podnieść je z 6,6 do 20 proc.

– Brak takiej decyzji będzie krzywdzący dla budżetówki – podkreślił Jacek Męcina.

21.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed