Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Brugia walczy z turystami kradnącymi kostki brukowe!
Belgia: Żydzi wzywają do dekryminalizacji obrzezania
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 18 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Sklepy otwarte o godzinę dłużej? Jest decyzja
Polska: Jan Urban zaczyna pracę w reprezentacji. Unika odpowiedzi o Lewandowskiego
Belgia: Złodziej torebek z Brukseli oczekuje na wyrok
Polska: Diety pudełkowe dla ludzi już były. Teraz hitem jest catering dla psów
36-letnia Belgijka zginęła w Szwajcarii
Polska: Co się dzieje z cenami owoców? „W tym roku przetworów nie będzie”
Temat dnia: Czy woda pitna w Belgii jest bezpieczna?
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia, Flandria: Nowy system GPS w tramwajach usprawni ruch drogowy?

Aby poprawić punktualność tramwajów Agencja Ruchu Drogowego oraz przedsiębiorstwo komunikacyjne De Lijn chcą zainwestować w systemy GPS, które umożliwią skomunikowanie maszyn ze światłami drogowymi.

Agencja Ruchu Drogowego, która odpowiada za utrzymanie dróg we Flandrii, we współpracy z flamandzkim przedsiębiorstwem komunikacyjnym De Lijn, chcą usprawnić przemieszczanie się tramwajów i poprawić ich punktualność.

W tym celu rozpoczęto poszukiwania dostawcy systemów GPS przeznaczonych specjalnie dla tramwajów – umożliwiają one połączenie pomiędzy jadącym tramwajem, a najbliższymi światłami drogowymi. Dokładniej rzecz ujmując, system wykrywa zbliżający się tramwaj i jeśli jest to możliwe, zmienia wcześniej światło na zielone, dając tym samym priorytet tramwajowi.

Nowy system zostanie zainstalowany w 313 maszynach, głównie w Antwerpii. Koszt inwestycji to około 300 tys. euro. Nowe systemy mają działać od początku przyszłego roku.


24.06.2019 Niedziela.BE

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Ceny na stacjach paliw wreszcie zaczęły spadać. Ich dalsze losy zależeć będą od lipcowego spotkania producentów ropy

Ropa naftowa po wzrostach cen w I kwartale roku zaczęła tanieć pod koniec kwietnia, by na początku czerwca dojść do najniższych w tym roku poziomów ze stycznia. Mimo to w kolejnych tygodniach ceny na stacjach benzynowych ani drgnęły. Dopiero w pomiarze cen z 19 czerwca, dokonanego przez e-petrol.pl, po raz pierwszy od zimy pokazały 3-4–groszowy spadek. Wcześniej analitycy liczyli jednak nawet na kilkunastogroszowe obniżki. To, czy do nich dojdzie, zależeć będzie w dużej mierze od ustaleń szczytu OPEC+, zaplanowanego na początek lipca.

– Ceny paliw w Polsce zależą głównie od sytuacji na rynkach światowych. Na rynku naftowym jest naprawdę spora zmienność – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw e-petrol.pl. – W ostatnich miesiącach dominował trend podwyżkowy związany głównie z sytuacją polityczną i działaniami największych producentów na świecie. Porozumienie kartelu OPEC z innymi producentami spoza tej grupy wywindowało ceny ropy do wysokich poziomów. Obowiązujące limity wydobycia cały czas powodują, że na rynku ropy jest mniej.

Nadzieją na poprawę sytuacji kierowców jest nadchodzące spotkanie grupy OPEC+ (producentów ropy zrzeszonych w kartelu oraz kilkunastu spoza organizacji), które zaplanowane jest na 1–2 lipca (wcześniej zakładano, że odbędzie się o sześć dni wcześniej). Z końcem czerwca kończy się bowiem dotychczasowe porozumienie na temat ograniczenia dostaw ropy na rynek. Może ono zostać albo przedłużone bezterminowo, albo zakończone, a wtedy w zależności od przewidywanej podaży ropa zacznie drożeć lub tanieć.

– Poza tym formalnym porozumieniem mamy problemy wewnętrzne krajów takich jak Wenezuela czy amerykańskie sankcje na Iran, które też w naturalny sposób ograniczają podaż ropy na świecie. Te elementy mogą skłonić Arabię Saudyjską i Rosję, bo to są główni rozgrywający w tej grupie, do tego, żeby na rynek trafiło jednak trochę więcej ropy – przewiduje Grzegorz Maziak. – Jeżeli tak się faktycznie stanie, to jest szansa na spadek cen na światowych giełdach naftowych i w dalszej perspektywie także na stacjach w Polsce.

Ceny ropy naftowej WTI gwałtownie spadły w ostatnim kwartale 2018 roku, by do kwietnia br. odzyskać dwie trzecie wartości i sięgnąć 66–67 dol. za baryłkę. Późniejsze spadki znów sięgnęły kilkunastu dolarów i tuż przed połową czerwca surowiec kosztował niewiele ponad 51 dol. za baryłkę. Tymczasem na stacjach benzynowych najpopularniejsza benzyna 95-oktanowa nie staniała ani razu od przełomu lutego i marca. Dopiero między 12 a 19 czerwca odnotowano spadek o 3 gr do 5,22 zł na litrze. W wypadku diesla były to nawet 4 gr – do 5,15 zł.

Przyczynami długiego nieprzekładania się zniżek cen ropy na ceny benzyny są z jednej strony czas, jaki musi minąć, nim odbiją się one na cenach hurtowych, a potem detalicznych, z drugiej – chęć odbudowania marż przez operatorów stacji, wreszcie relacja złotego do dolara, słabnąca w drugiej połowie maja i w miarę stabilna w czerwcu.

– Kierowcy pewnie pamiętają początek tego roku, kiedy mieliśmy ceny poniżej 5 zł, bo w porównaniu z styczniem tego roku benzyna jest wyraźnie droższa. Trochę mniej bolesny jest ten początek roku dla kierowców tankujących olej napędowy. W przypadku autogazu mamy nawet trochę niższe ceny niż te notowane w styczniu, więc to jest ta grupa kierowców, która z pewnością z mniejszą obawą podjeżdża na stację paliw. Ale trzeba też pamiętać o tym, że w przypadku autogazu nie mieliśmy opłaty emisyjnej, czyli jednego z czynników przekładających się na wzrost cen paliw notowany od początku roku – podkreśla Grzegorz Maziak.

Jeszcze na przełomie maja i czerwca analitycy spodziewali się nawet kilkunastogroszowych spadków na stacjach benzynowych w perspektywie 2–3 tygodni. Czy zarysowany trend będzie kontynuowany, zależy od decyzji producentów ropy. Jednak warto też zauważyć, że ceny nie są jednakowe we wszystkich regionach, choć różnice sięgają kilku groszy w zależności od województwa i lokalizacji stacji. Tradycyjnie taniej jest w Wielkopolsce czy na Górnym Śląsku, drożej – w Lubuskiem i na Opolszczyźnie.

– Większe różnice na pewno możemy znaleźć, porównując stacje różnego typu, czyli stacje przy autostradach to zawsze są najdroższe lokalizacje, ale też nawet w obrębie poszczególnych miast czy miejscowości widać spore różnice, które potrafią sięgać nawet kilkudziesięciu groszy na litrze paliwa. Zawsze decydującym czynnikiem dotyczącym polityki cenowej stacji w danej lokalizacji, jest lokalny mikrorynek i konkurencja – zauważa analityk portalu e-petrol.pl. – Ważna jest też specyfika stacji i jej obrót. Jeżeli sprzedaje więcej paliwa, to prawdopodobnie dostanie lepsze ceny zakupu, dzięki temu będzie mogła sprzedawać je trochę taniej. W ujęciu geograficznym ta zmienność cen nie jest tak duża.


24.06.2019 Niedziela.BE

(newseria)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia, Bruksela: Manneken Pis nie zostanie ubrany w kostium Michaela Jacksona

Radna miejska ds. kultury, Delphine Houba, odrzuciła pomysł ubrania brukselskiego pomnika siusiającego chłopca w kostium Michaela Jacksona. Powodem są oskarżenia zmarłego muzyka o pedofilię.

Manneken Pis miał zostać ubrany w kostium Michaela Jacksona z powodu zbliżającej się rocznicy śmierci muzyka, która przypada na dzień 25. czerwca. Radna ds. kultury, Delphine Houba, interweniowała w tej sprawie, co poskutkowało odrzuceniem tego pomysłu.

Decyzja ta jest związana ponownymi oskarżeniami muzyka o pedofilię, a dokładniej, z filmem dokumentalnym pt. „Leaving Neverland”, którego premiera miała miejsce w marcu tego roku. W filmie Jackson jest oskarżony o molestowanie seksualne dwóch chłopców – dziś dorosłych mężczyzn – Wade'a Robsona oraz Jamesa Safechuck. Należeli oni do kręgu znajomych muzyka. W „Leaving Neverland” opowiadają oni szczegółowo, jak artysta wykorzystywał ich seksualnie na terenie swojej posiadłości Neverland. Dokument jest dostępny na platformie HBO GO.

Kostium, który został już przygotowany, nie trafi również do Manneken Pis Museum, gdzie mieści się 1025 kostiumów siusiającego chłopca.

 

24.06.2019 Niedziela.BE

(kk)

 

 

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia, Bruksela: Kierowcy przekraczający prędkość terroryzują Schaarbeek

Mieszkańcy gminy Schaarbeek w Brukseli twierdzą, że są terroryzowani przez kierowców, którzy przekraczają prędkość. Z tego powodu przeprowadzono akcję protestacyjną, w ramach której mieszkańcy gminy położyli się na ulicy w tym samym miejscu, gdzie tydzień wcześniej potrącona została dziewczyna, a kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Za zgodą policji w akcji wzięło udział około 50 osób.

Mieszkańcy uruchomili także platformę o nazwie 1030/0, nawiązującą do kodu pocztowego i zerowej tolerancji dla prędkości, którą chcieliby wdrożyć. Platforma została założona 1,5 roku temu, po tym jak Stephanie Verbraekel, dziennikarka pracująca dla De Standaard, zginęła po uderzeniu przez pojazd. Po tej tragedii wdrożono ograniczenie prędkości do 30 km/h, a policja przeprowadza częstsze kontrole prędkości. Mimo to w Schaarbeek wciąż dochodzi do niebezpiecznych wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów.

- Należy ponownie przemyśleć politykę mobilności. Dlaczego w krajach skandynawskich i w Holandii bezpieczeństwo ruchu drogowego jest priorytetem, a tutaj znajduje się na dole listy? Mieszkańcy są naprawdę w to zaangażowani. Możemy dostrzec to na ulicy, ale także w mediach społecznościowych - twierdzi Pieter Fannes z 1030/0.

 

24.06.2019 Niedziela.BE

(mś)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed