W Belgii doszło w ubiegłym roku do dziewięciu incydentów związanych z produkcją energii w tutejszych elektrowniach atomowych – poinformował dziennik De Morgen.

Z danych Federalnej Agencji ds. Kontroli Nuklearnej FANC wynika, że w 2017 roku tego rodzaju incydentów było mniej niż rok wcześniej. W 2016 doszło do 15 takich sytuacji, a w 2017 roku do 9.

W 2017 roku odnotowano jednak po raz pierwszy od 2015 roku incydent, który zaliczono nie do najniższej kategorii zagrożenia (1), ale do kategorii 2. W sumie tych kategorii jest siedem, przypomina De Morgen.

Do tego najpoważniejszego incydentu w 2017 roku doszło w lipcu. Wówczas samolotem pasażerskim, lecącym z Zurychu do Brukseli przetransportowano źle zapakowany ładunek z substancją radioaktywną. W efekcie pasażerowie (w tym jeden obywatel Belgii) byli wystawieni na promieniowanie radioaktywne powyżej dopuszczalnego limitu, choć bez znaczącego wpływu na zdrowie, informuje flamandzka gazeta.

O problemach z belgijskimi elektrowniami atomowymi informowaliśmy na tych łamach już kilkakrotnie (np. TUTAJ).

2018.01.10 ŁK Niedziela.BE

Władze sądownicze w Halle-Vilvoorde poinformowały, że na porcie lotniczym w Zaventem, w pobliżu Brukseli, zatrzymano dwie kobiety transportujące narkotyki. Jedna z nich miała przy sobie 12,7 kg kokainy, druga – 4,4 kg heroiny.

Pierwsza ze złapanych kobiet to 28-letnia Brytyjka, która przyleciała do Zaventem z Montego Bay na Jamajce. Policja znalazła w jej bagażu 12,7 kg kokainy. Kurierka ukryła narkotyki w paczkach mąki. Zatrzymano ją pod zarzutem posiadania importowanych narkotyków.

Drugą ze złapanych kobiet jest 50-letnia Amerykanka, która podróżowała ze stolicy Mozambiku liniami lotniczymi Quatar Airways, z przesiadką w stolicy Kataru, Doha. W jej bagażu podręcznym oraz w walizce urzędnicy celni znaleźli łącznie 4,4 kg heroiny. Została zatrzymana pod tym samym zarzutem.

Obydwie kobiety oczekują na przesłuchanie, po którym ma zapaść decyzja, czy podejrzane powinny pozostać w areszcie, czy też mogą oczekiwać na dalsze postępowanie już na wolności.

10.01.2018 KK Niedziela.BE

Belgijski premier, Charles Michel, w miniony poniedziałek zaprezentował swoje mocne stanowisko wobec czterech partii koalicyjnych. W ostrych słowach rozprawił się z szantażem i prowokacjami ze strony opozycji.

"Szantaż nie robi na mnie wrażenia, podobnie jak groźby oraz prowokacje" – przekazał w rozmowie z prywatną rozgłośnią radiową Bel-RTL, której był gościem.

Michel został poproszony o komentarz w sprawie uwag poczynionych w minioną niedzielę przez szefa N-VA, Barta De Wever, który ostrzegał swoich kolegów: jeśli Sekretarz Stanu ds. Migracji i Azylu, Theo Francken, zostanie podany do dymisji, wówczas Nowy Sojusz Flamandzki również będzie musiał odejść.

Premier Belgii potępił tę wypowiedź, podobnie jak "prowokacje" ze strony deputowanego, Erica Van Rompuy (Chrześcijańscy Demokraci), który w niedzielę nazwał Michela „marionetką N-VA". "Kwestie migracji oraz azylu są o wiele ważniejsze niż kłótnie o wielkie czy małe ego" – podsumował szef rządu federalnego. Przypomniał również, że zadaniem jego zespołu jest "ochrona granic w sposób humanitarny, w zgodzie z europejskim i międzynarodowym prawem".

10.01.2018 KK Niedziela.BE

Sonja T. M. została skazana na karę 28-lat pozbawienia wolności – poinformował flamandzki dziennik Het Nieuwsblad.

Pochodząca z Senegalu obecnie 38-letnia kobieta mieszka w Belgii od 1999 roku. Z poprzednim belgijskim partnerem miała jedno dziecko, a z kolejnym, Hellmutem Ulinem, troje kolejnych. To właśnie ta trójka zginęła w pożarze, do którego doszło w lutym 2015 roku w gminie Lennik niedaleko Brukseli.

Ze względu m.in. na nadużywanie alkoholu przez T. M. jej związek z Ulinem był burzliwy, aż w końcu para zamieszkała osobno. Mężczyzna zażądał rozwodu i prawa opieki nad dziećmi.

Kiedy kobieta została list z sądu z żądaniami partnera postanowiła „dokonać zemsty”. Podała dzieciom w wieku 2, 4 i 6 lat środki nasenne, a następnie podpaliła przylegający do domu budynek, w którym przebywały. Żadne z trojga dzieci nie przeżyło, a straż pożarna szybko ustaliła, że doszło do podpalenia. Sonja T. M. została aresztowana.

Przed sądem kobieta tłumaczyła, że chciała tylko spalić budynek, należący do męża, ale zapomniała, że przebywały w nim dzieci. Sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom – w opinii sędziego kobieta świadomie podała leki dzieciom, doprowadziła do budynku przy domu i podłożyła ogień, wiedząc, że doprowadzi to do ich śmierci.

- Wiem, że ona nie chce się przyznać do winy, ale kiedyś nadejdzie taki dzień, że spojrzy mi w więzieniu w oczy. Chciałbym wiedzieć dlaczego to zrobiła, jak mogła wpaść na tak okrutny pomysł – dziennik Het Nieuwsblad cytuje słowa ojca zabitych dzieci. – Mogła odejść, ja mogłem odejść, mogliśmy pójść do sądu. Ale spalić troje naszych kochanych dzieci? Przecież takie coś nie mieści się w głowie? – mówił Helmut Ulin.

10.01.2018 ŁK Niedziela.BE