Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgijscy rolnicy testują drony do siewu
Belgia: Coraz więcej problemów z sortowaniem śmieci
Belgia: Obraz Rubensa znaleziony w Paryżu!
Brukselska Korporacja Mieszkaniowa pozywa region na kwotę 66,5 mln euro
Belgia: Punktualność pociągów najwyższa od 4 lat!
Belgia: Ceny domów w Ardenach coraz wyższe
Belgia, praca: Spadek bezrobocia w Brukseli!
Belgia, Flandria: „Większość ludzi jest uczciwa”. To popularna opinia?
Słowo dnia: Somberheid
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota,13 września 2025, www.PRACA.BE)
Lukasz

Lukasz

Website URL:

Belgia, biznes: Obniżono rating kredytowy Brukseli. Jakie to ma skutki?

Agencja ratingowa Standard & Poor (S&P) obniżyła rating Regionu Stołecznego Brukseli. Będzie to mieć negatywne konsekwencje finansowe - opisuje belgijski dziennik ekonomiczny „De Tijd”.

Rating kredytowy pozwala ocenić wiarygodność kredytową. Im lepszy rating, tym mniejsze ryzyko, że kredyt nie zostanie spłacony.

Region Stołeczny Brukseli jeszcze do niedawna miał w S&P rating AA-. Oznaczało to „bardzo dużą” zdolność do spłacania pożyczek. Kilka dni temu ocenę tę obniżono jednak do A+ („duża” wiarygodność kredytowa).

Różnica pomiędzy „bardzo dużą” a „dużą” zdolnością do spłacania kredytów może się wydawać niewielka. Na rynkach finansowych ma to jednak istotne znaczenie. Im niższa wiarygodność kredytowa, tym większe koszty kredytu.

Decyzja S&P będzie więc Brukselę sporo kosztować. Rząd Regionu Stołecznego Brukseli, pożyczając pieniądze na rynkach finansowych będzie musiał teraz oferować wyższe odsetki, czytamy w „De Tijd”. Koszty obsługi zadłużenia zatem wzrosną, a to oznacza większą dziurę w budżecie.

Sytuacja budżetowa stolicy Belgii już od dawna nie jest najlepsza. Władze regionu tłumaczą to wysokimi wydatkami w związku z kolejnymi kryzysami (pandemicznym, energetycznym, inflacyjnym). W dodatku Bruksela wydała w minionych latach miliony euro na projekt budowy trzeciej linii metra.


26.03.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: „Co piąty polityk ofiarą przemocy psychicznej lub seksualnej”

Szczególnie mocno na przemoc psychiczną i seksualną w polityce narażone są kobiety. Także młodzi politycy i ci niebelgijskiego pochodzenia częściej doświadczają przemocy.

Mówi się, że politycy powinni mieć grubą skórę. Działalność publiczna siłą rzeczy wiąże się bowiem z byciem ocenianym i krytykowanym.

W dzisiejszych czasach granica pomiędzy krytyką a obrażaniem, wyzywaniem, groźbami i przemocą psychiczną często jednak jest przekraczana. Wiąże się to między innymi z popularnością mediów społecznościowych, dających sprawcom poczucie anonimowości i bezkarności.

Kwestię przemocy w belgijskiej polityce zbadała Anne Van Bavel z Wolnego Uniwersytetu w Brukseli. Udało się jej nakłonić ponad dwustu polityków szczebla ogólnokrajowego i regionalnego do wypełnienia ankiet na ten temat.

Jak się okazało, około jedna piąta polityków w Belgii doświadcza przynajmniej raz miesięcznie przemocy psychicznej lub seksualnej. Chodzi tu między innymi o groźby czy obrażanie, często za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Kobiety zajmujące się polityką dużo częściej niż mężczyźni konfrontowane są z agresywnymi lub obraźliwymi uwagami dotyczącymi ich płci lub wyglądu - czytamy w tekście opublikowanym na portalu flamandzkiego dziennika „Het Laatste Nieuws”.

Przemoc psychiczna i seksualna bardzo negatywnie wpływa na stan psychiczny polityków i polityczek. Prowadzić może między innymi do wielkiego stresu i bezsenności. Także samoocena polityka bardzo spada.

Wiele osób zaangażowanych w działalność polityczną i doświadczających przemocy psychicznej zastanawia się nad zakończeniem kariery. Dotyczy to w szczególności polityków niebelgijskiego pochodzenia, doświadczających tego rodzaju przemocy - wynika z badania Anne Van Bavel.


26.03.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: Kto powinien być premierem? Oto faworyci

Obecnie premierem Belgii jest Alexander De Croo z partii flamandzkich liberałów Open Vld. Nie wiadomo jednak, czy uda mu się zachować stanowisko po najbliższych wyborach federalnych.

Przypomnijmy, już 9 czerwca mieszkańcy Belgii zagłosują w trzech wyborach. Najważniejsze będą te do parlamentu federalnego, bo to one zdecydują o kształcie nowego rządu. Obywatele Belgii zagłosują też w wyborach do parlamentów regionalnych oraz do Parlamentu Europejskiego.

W sondażu wykonanym na zlecenie gazet „Het Laatste Nieuws” i „Le Soir” oraz telewizji VTM NIEUWS i RTL ankietowanych zapytano o to, którzy politycy w ich opinii nadają się do sprawowania funkcji premiera.

Najlepiej w tym zestawieniu wypadł obecny szef rządu. Około 47% uczestników badania stwierdziło, że De Croo nadaje się do sprawowania tej funkcji także po kolejnych wyborach.

Na drugim miejscu znalazła się Sophie Wilmès, liderka frankofońskiej partii liberalnej Ruch Reformatorski (MR). To odpowiednia kandydatka w opinii 42% ankietowanych (uczestnicy mogli wybrać więcej niż jednego kandydata). Wilmès w przeszłości sprawowała już tę funkcję, ale jedynie przez niespełna rok, na przełomie 2019 i 2020 r.

Jak pokazuje przykład De Croo i Wilmès, Belgowie chętnie w fotelu premiera widzą kogoś, kto już ma doświadczenie w piastowaniu tej funkcji. Wilmès cieszy się popularnością przede wszystkim w Walonii (południowej, francuskojęzycznej części kraju). Poparcie De Croo rozkłada się bardziej równomiernie w skali całego kraju.

Barta De Wevera, lidera partii umiarkowanych flamandzkich nacjonalistów N-VA i burmistrza Antwerpii, w roli premiera byłoby w stanie zaakceptować 33% Belgów. We Flandrii, czyli południowej, niderlandzkojęzycznej części kraju, cieszy się on jednak największym poparciem - poinformował dziennik „Het Laatste Nieuws”.


29.03.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: Ważny polityk dostawał pieniądze od chińskiego szpiega?

Według dziennikarzy belgijskiego czasopisma „Humo” i portalu apache.be Filip Dewinter, od dekad czołowy polityk flamandzkiej skrajnej prawicy, przez lata miał pracować na rzez chińskiego wywiadu i czerpać z tego korzyści finansowe.

Dziennikarze śledczy apache.be twierdzą, że Dewinter „na prośbę chińskiego szpiega Changchun Shao wpływał na skrajnie prawicowych polityków w Europie, sprowadził do Belgii chińskie służby specjalne i zaprosił do domu Changchun Shao syryjskiego ambasadora”.

Kiedy w 2017 r. belgijskie władze zorientowały się, że Changchun Shao prowadzi działalność szpiegowską, wydaliły go z kraju. Według dziennikarzy wspomnianych mediów Dewinter miał wtedy lobbować przeciwko takiej decyzji.

Sam Dewinter nie zaprzecza, że kontaktował się z Changchun Shao, ale twierdzi, że nie wiedział, iż ten prowadzi działalność szpiegowską. To stare sprawy, wtedy inaczej patrzyło się na Chiny, tłumaczy Dewinter, a jedyne co mu można zarzucić, to naiwność - dodaje.

Według „Humo” i apache.be polityk ten jednak miał świadomość w czym bierze udział, a za pośrednictwem sieci spółek i firm miał czerpać z działalności na rzecz Chin korzyści finansowe.

Dziennikarze dotarli do faktur, wystawianych przez Dewintera chińskiej organizacji, uchodzącej za narzędzie w rękach chińskich służb. Dewinter miał dla niej przygotowywać „wizytę” w Belgii, a w jednej z chińskich spółek miał pełnić funkcję „doradcy politycznego”.

Polityk twierdzi, że działania te nie miały jednak charakteru politycznego, a w tamtych czasach nie zdawał sobie sprawy, że chińskie organizacje, z którymi współpracował, były powiązane z chińskim aparatem bezpieczeństwa.

Dewinter przez wiele lat był liderem skrajnie prawicowej partii flamandzkich nacjonalistów Vlaams Blok (Blok Flamandzki), a teraz jest ważnym politykiem jej następczyni, czyli Vlaams Belang (Interes Flamandzki). Obecnie jest wiceprzewodniczącym regionalnego parlamentu Flandrii.

Partia Dewintera stanęła w jego obronie. - Te artykuły są pełne starych informacji, z 2015 i 2016 r. Dewinter jeszcze niedawno został oczyszczony przez prokuraturę z zarzutów, jakie się wobec niego tam formułuje. Stwierdzono wówczas, że nie można mu postawić zarzutów karnych, bo nie dopuścił się żadnego przestępstwa - dziennik „Het Laatste Nieuws” cytuje przedstawiciela Flamandzkiego Interesu.


27.03.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Subscribe to this RSS feed