Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgijskie wojsko zrzuciło pomoc humanitarną w Strefie Gazy
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 5 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Chłopiec z Brukseli zaginął na morzu u wybrzeży Francji
Słowo dnia: Permis de conduire / Rijbewijs
Polska: Kasjer w sklepie pyta cię o numer telefonu? Uważaj
Temat dnia: Belgia ogranicza dostęp do schronisk dla azylantów
Polska: Zapłacą więcej za mieszkanie komunalne. Liczą się dochody
Belgia: Agresywny pasażer pociągu potraktowany dezodorantem
Belgia: Do końca sierpnia utrudnienia w ruchu na obwodnicy Brukseli
Belgia: Policja aresztowała wandala niszczącego samochody
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Edukacja zdalna zaczyna wypierać tradycyjną. Szczególnie w obszarze indywidualnej nauki języków obcych

Edukacja online, która upowszechniła się w czasie pandemii COVID-19, na dobre zadomowiła się w systemie edukacji i w niektórych segmentach, jak np. indywidualna nauka języków obcych, wypiera już tradycyjną, stacjonarną formę. Jej zaletą jest m.in. wzrost zaangażowania i atrakcyjności procesu nauczania, wzbogacenie go o elementy nauki i zabawy oraz większa efektywność przyswajania wiedzy. Wciąż są jednak takie obszary, gdzie lepiej się sprawdza stacjonarna forma. – Edukacja online oraz tradycyjna mogą ze sobą koegzystować, a połączone w jeden, dobrze przemyślany system edukacyjny dadzą lepsze rezultaty niż osobno – mówi Marcin Grzelak, prezes i założyciel Tutore Poland.

– Edukacja online jest w tej chwili głównym trendem widocznym w segmencie edukacyjnym. Idzie w parze ze wzrostem znaczenia technologii w całym procesie kształcenia – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Grzelak.

Do upowszechnienia tego trendu mocno przyczyniła się pandemia COVID-19 i zamknięcie szkół, które w ciągu kilku dni musiały przejść na nauczanie zdalne. Edukacja na wszystkich poziomach przeniosła się do świata online. Raport przygotowany przez OECD („Stan edukacji po roku pandemii”) pokazał, że w czasie pandemii odciętych od tradycyjnej, stacjonarnej edukacji zostało w sumie aż 1,5 mld uczniów ze 188 krajów na świecie. W Polsce zawieszenie działalności placówek oświatowych było jedną z pierwszych decyzji podjętych przez rząd po ogłoszeniu stanu epidemii. Nauka zdalna rozpoczęła się 25 marca 2020 roku, w tym czasie działało w kraju 23,6 tys. szkół, w których uczyło się w sumie 4,8 mln dzieci i młodzieży. Przejście z modelu stacjonarnego na online’owy nie obyło się bez problemów. Jak wskazuje raport NIK, wykluczenie cyfrowe uczniów ze względu na brak odpowiedniego sprzętu, dostępu do internetu i wiedzy technologicznej doprowadziły do nierówności w procesie nauczania. Również wielu nauczycieli borykało się z brakami sprzętowymi i kompetencyjnymi, przynajmniej na początku. Część z nich jednak dostrzegła w tej przymusowej zmianie szansę.

– Pandemia zmieniła reguły gry, jeśli chodzi o edukację – wyjaśnia prezes i założyciel Tutore Poland. – W okresie przedpandemicznym przeważał model tradycyjny, w którym nauczyciel dostarczał konkretną wiedzę za pośrednictwem tradycyjnych materiałów takich jak podręcznik, książka, drukowane materiały dydaktyczne, a rzadziej rzutnik i elementy transmitowane z poziomu komputera. Sytuacja, w której nauczyciel zasiadł za swoim komputerem uzbrojonym w kamerkę, mikrofon i miał do dyspozycji uczniów, którzy też byli połączeni za pośrednictwem komunikatorów internetowych, bardzo wzbogaciła proces edukacyjny. Nauczyciele zostali zmotywowani do użycia materiałów, które uatrakcyjniają proces nauki, np. w postaci quizów, gier, zadań interaktywnych, filmów odpowiednio dobranych do podstawy programowej.

W wielu przypadkach nauka online wypiera już tę tradycyjną. Widać to m.in. w segmencie nauki języków obcych w trybie indywidualnym, w którym kursanci mogą w dogodnym dla siebie czasie i miejscu usiąść do komputera i za pośrednictwem platform edukacyjnych wybrać sobie lektora lub materiał dostosowany stricte do swoich potrzeb i możliwości. Zdaniem eksperta w 2022 roku coraz wyraźniejszy był trend indywidualizacji procesu nauczania.

– Środki powinny być dobierane adekwatnie: innymi nauczyciele operują w przypadku dzieci przedszkolnych, innymi w przypadku dzieci wczesnoszkolnych czy nastolatków, a jeszcze innymi w przypadku osób dorosłych – tłumaczy Marcin Grzelak. – Oczywiście zakładamy model idealny, w którym kurs jest dobrze przygotowany, a kursanci po drugiej stronie są zmotywowani i podejmują wysiłek w celu przyswojenia danej wiedzy.

W idealnym modelu wykorzystanie cyfrowych, interaktywnych narzędzi i kanałów w procesie nauczania ma wiele zalet: powoduje, że nauka staje się bardziej atrakcyjna, a samo przyswajanie wiedzy jest bardziej efektywne. Uczniowie stają się bardziej zaangażowani, kształtują cyfrowe kompetencje, a nauczyciele mają okazję pogłębić z nimi interakcje.

– Edukacja online’owa motywuje też firmy z rynku edukacyjnego do wzbogacania swoich kursów o dodatkowe elementy, takie jak np. automatyczne quizy, gamifikacja, indywidualizacja kształcenia czy wykorzystanie sztucznej inteligencji w procesie nauki. Wszystko to podnosi jakość doświadczenia edukacyjnego. Potencjalny kursant ma dostęp do materiałów 24 godziny na dobę, może uczyć się i powtarzać je we własnym tempie czy podejmować nieskończoną liczbę powtórek. Wspiera go w tym także bot – wirtualny nauczyciel, który potrafi zaproponować m.in. uczenie się słówek i sprawdzi, jak uczeń przyswoił zagadnienia z danego tematu. To powoduje absolutny wzrost efektywności procesu uczenia się i jest to rzeczywiście główna, obserwowana przez nas zmiana w edukacji w obecnych czasach – tłumaczy ekspert.

Opracowany przez infuture.institute we współpracy z Collegium Da Vinci raport „Przyszłość edukacji. Scenariusze 2046” pokazuje, że według 79 proc. badanych uczniów i 71 proc. nauczycieli e-learning będzie w przyszłości jedną z najważniejszych form nauczania. Platformy edukacyjne, zastosowanie grywalizacji, wirtualnej lub rozszerzonej rzeczywistości stwarzają przestrzeń do aktywnego zaangażowania, wzbogacają naukę o elementy zabawy i pozwalają stworzyć całkiem nowe doświadczenia edukacyjne. Wciąż są jednak takie obszary, gdzie lepiej sprawdza się tradycyjna, stacjonarna forma.

– W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym rola tzw. żywego nauczyciela jest wciąż bardzo mocna i w wielu przypadkach niezastąpiona. Ma to związek chociażby z samą psychologią nauki dzieci, z ich dozorem fizycznym, ze sterowaniem ich atencją i emocjonalnością. To wszystko ma bardzo duży związek z samym procesem nauczania – podsumowuje prezes i założyciel Tutore Poland.

11.01.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // Tagi: edukacja, nauka zdalna, e-learning, cyfryzacja edukacji, nauka online, kurs indywidualny, platforma edukacyjna, edukacja w czasie pandemii // Mówi: Marcin Grzelak, prezes, Tutore Poland // fot. David MG, Hiszpania / shutterstock.com

(ks)


  • Published in Polska
  • 0

Belgia: Ruch niemal w całej Antwerpii wstrzymany. Powodem awaria prądu

Około godziny 11:00 we wtorek, 10 grudnia, ruch w Antwerpii został częściowo wstrzymany: doszło do poważnej awarii energii elektrycznej. W większości części miasta nie było prądu, co doprowadziło do licznych problemów.

Tramwaje zatrzymały się, przestała działać sygnalizacja świetlna. Okazało się, że uszkodzony kabel w podstacji wyłączył jeden z dwóch transformatorów w momencie, gdy drugi transformator był serwisowany. Doprowadziło to do licznych problemów, utrudnień na drogach oraz w sklepach.

Na szczęście w ciągu godziny możliwe było przywrócenie zasilania na 2/3 obszarów miasta. Wkrótce potem stacja transformatorowa została ponownie podłączona do sieci i przywrócono całe zasilanie w mieście.

11.01.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Banki składają pozwy przeciw frankowiczom

Banki składają pozwy przeciwko frankowiczom o zwrot kapitału oraz wynagrodzenie za korzystanie z niego. Może się tego spodziewać każdy, kto w 2019 r. wystąpił o unieważnienie umowy kredytowej lub w inny sposób wszedł w spór z bankiem. Jak podkreśla portal Prawo.pl - banki podejmują te kroki, bo obowiązuje je 3-letni okres przedawnienia roszczeń.

„Wysyp” pozwów przeciw frankowiczom miał miejsce z końcem roku, ponieważ terminy przedawnienia przypadają właśnie na ostatni dzień roku kalendarzowego. Jak zauważa Prawo.pl - „problem w tym, że w sprawach frankowych nie ma jednolitej linii orzeczniczej wskazującej, od którego momentu należy liczyć początek terminu przedawnienia”.

„Dlatego też banki próbują się zabezpieczać i składają pozwy przeciwko swoim klientom, co do zasady biorąc pod uwagę 3-letni termin liczony od momentu wniesienia pozwu przez frankowicza” - tłumaczy na łamach portalu Karolina Pilawska. adwokat, wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.

Praktyka pozywania kredytobiorców, którzy wytoczyli powództwa przeciwko bankom w 2019 r., ma związek również z treścią uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 r. SN stwierdził, że termin przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału rozpoczyna swój bieg od momentu, w którym umowa kredytu stała się nieważna. „Takie rozumowanie należy ocenić krytycznie, bowiem frankowicz już składając pozew ma świadomość roszczeń, które wywodzi przeciwko bankowi. Niemniej wydaje się, że praktyka sądów powszechnych w tym względzie, podyktowana niewątpliwe rzeczoną uchwałą SN, staje się dość powszechna” - zauważa mec. Pilawska.

Jak podkreśla Prawo.pl - inny punkt widzenia ma Związek Banków Polskich.

„Bank, jak każdy podmiot gospodarczy, musi dbać o swoje interesy oraz klientów, np. deponentów. Nie możemy więc dopuścić do przedawnienia roszczeń. Pozew może (ale nie musi) dostać nie tylko kredytobiorca, który wystąpił przeciwko bankowi do sądu, ale każdy frankowicz, który wszedł w spór z bankiem np. na drodze postępowania reklamacyjnego” - tłumaczy cytowany przez Prawo.pl Tadeusz Białek, wiceprezes ZBP.

Jak wskazują prawnicy, zarówno reprezentujący frankowiczów, jak i banki - problem wymaga spójnego, sprawiedliwego rozwiązania w orzecznictwie. Ogromne znaczenie mogą mieć orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, na które wszyscy czekają.

12.01.2023 Niedziela.BE // Źródło informacji: PAP MediaRoom // fot. Lisa-S, Austria / shutterstock.com

(cj)


  • Published in Polska
  • 0

Fala zachorowań w Polsce może potrwać aż do marca. Eksperci: Konieczny powrót do maseczek

– Z infekcjami górnych dróg oddechowych będziemy walczyć do końca marca z różnym nasileniem w różnych regionach Polski – prognozuje dr n. farm. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie. Jak wskazuje, obserwowany obecnie wzrost zachorowań wywoływany m.in. przez SARS-CoV-2, wirusy RSV, grypy czy paragrypy – jest spowodowany splotem wielu niekorzystnych czynników, w tym pogody i społecznej niefrasobliwości w kontaktach z innymi osobami, co sprzyja przenoszeniu patogenów. Eksperci wskazują, że zalecany jest powrót do maseczek i podstawowych zasad higieny, ale jak na razie nie ma w planach surowszych restrykcji.

– Duża liczba zakażeń jest powodowana wieloma czynnikami, ale głównym jest nasza niedbałość o kontakty z patogenami, czyli wirusami i bakteriami. Poza tym wszystkie epidemie czy zakażenia lokalne pojawiają się w określonym czasie, kiedy zmienia się klimat. Kończy się złota polska jesień, jest zimno i mokro, a to są świetne warunki dla rozwoju patogenów. Zaczynamy chorować m.in. na zakażenia górnych dróg oddechowych już od października i kończymy w kwietniu – mówi agencji Newseria dr n. farm. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie.

W Polsce obserwowany jest w ostatnich tygodniach duży wzrost zachorowań na infekcje wirusowe. Poczekalnie w przychodniach POZ oblegają tłumy pacjentów, w wielu placówkach nie ma możliwości umówienia wizyty do lekarza rodzinnego lub pediatry nawet na kilka dni wprzód. Przyczyną jest nie tylko obecny wciąż wirus COVID-19, ale również grypa, wirus RSV oraz inne wirusy aktywne o tej porze roku. Wszystkie wywoływane przez nie choroby są przenoszone drogą kropelkową i mają podobne objawy, co sprawia duże trudności diagnostyczne.

– Po objawach trudno jest rozpoznać, czy pacjent jest zakażony RSV, SARS-CoV-2, wirusami grypy, czy też paragrypy, bo tych jest sporo. Ich objawy są bardzo podobne. Rozróżnienie może nastąpić dopiero po wykonaniu testu, natomiast to jest test historyczny – wirus musi najpierw wtargnąć do organizmu pacjenta i tam nabroić, muszą się pojawić przeciwciała. Dopiero po jakimś czasie, po otrzymaniu wyniku testu wiemy, czym pacjent był zarażony. Natomiast leczenie każdego przeziębienia powinniśmy zacząć natychmiast – i nie mówię, żeby zaraz leczyć się w szpitalu czy iść do przychodni, ale możemy podjąć leczenie od razu w domu. W przypadku dziecka, jeśli przez dwa–trzy dni nie ma obserwowanej poprawy, to konieczna jest natychmiastowa wizyta u lekarza. Natomiast w przypadku osoby dorosłej, jeżeli nie jesteśmy w stanie sobie poradzić do siedmiu dni, to też powinniśmy skorzystać z pomocy lekarza – mówi dr n. farm. Leszek Borkowski.

3 stycznia Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że trwają prace nad włączeniem do koszyka świadczeń testu w kierunku istotnych zakażeń sezonowych – grypy, SARS-CoV-2 i RSV. Mają one być dostępne bezpłatnie w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej.

Jak wynika z przedstawionych wczoraj danych, w ostatnich dziewięciu dniach grudnia obserwowane było lekkie wyhamowanie epidemii grypy. W tym okresie odnotowano 389 tys. zakażeń i podejrzeń zakażenia. Dziennie to średnio 43,2 tys., czyli o 2 proc. więcej niż jeszcze tydzień wcześniej, ale wolne w szkole ograniczyło zachorowalność w grupie dzieci do 14 lat. Wcześniej to tej grupy dotyczyła połowa infekcji grypowych. Prezes Fundacji Razem w Chorobie wskazuje jednak, że szczyt zachorowań może być dopiero przed nami.

– Niebezpieczny okres zachorowań na infekcje wirusowe górnych dróg oddechowych trwa do kwietnia, ale luty i marzec to jest najgorszy okres, kiedy jeszcze mogą się pojawić kolejne fale. Poza tym sytuacja pod względem liczby zachorowań jest różna w różnych regionach Polski. Te, w których spada liczba zachorowań, powinny się cieszyć, ale i zachowywać rozsądek polegający na tym, że w miejscach publicznych nosimy maseczki – mówi dr n. farm. Leszek Borkowski. – Generalnie wydaje mi się, że z infekcjami górnych dróg oddechowych będziemy walczyć do końca marca z różnym nasileniem w różnych regionach Polski.

Obok grypy największym zmartwieniem szpitali jest w tym sezonie nie COVID-19, ale wirus RSV, który jest szczególnie niebezpieczny dla najmłodszych pacjentów, zwłaszcza wcześniaków, które mają niedojrzały układ oddechowy i immunologiczny. Najwięcej ciężkich zakażeń wymagających hospitalizacji występuje u dzieci w wieku od dwóch do sześciu miesięcy. Drugą grupą szczególnie narażoną na ciężki przebieg tej infekcji są zaś seniorzy, osoby po 65. roku życia z chorobami przewlekłymi układu oddechowego, wadami serca, pacjenci po przeszczepach i w immunosupresji (wrodzonej lub związanej np. z leczeniem onkologicznym).

– Ten wirus jest bardzo niebezpieczny dla dzieci do drugiego roku życia i umiarkowanie niebezpieczny dla dzieci do piątego roku życia. Później jest wirusem, który przechorowuje się w domu bez specjalnych konsekwencji – mówi prezes Fundacji Razem w Chorobie. – Seniorzy mają z kolei słaby układ odpornościowy, bo z wiekiem następuje w organizmie wiele dysfunkcji, zaczynają więcej chorować. Są bardzo narażeni na wszystkie choroby wieku wczesnodziecięcego i dziecięcego. Dlatego jeżeli dziecko choruje, to babcia i dziadek niekoniecznie powinni przy tym dziecku być. Może się okazać, że ta infekcja górnych dróg oddechowych dla malucha będzie przykra, ale bez złych konsekwencji, natomiast dla seniorów mogą być one poważne.

Według ekspertów Polska ma w tej chwili do czynienia z tzw. epidemią wyrównawczą – co oznacza, że po latach walki z COVID-19 i społecznej izolacji pojawiają się teraz infekcje, których wcześniej występowało niewiele. Ministerstwo Zdrowia zaleca, aby zachowywać zasady higieny i w zatłoczonych miejscach publicznych nosić maseczki. Ostrzejsze restrykcje nie są na razie planowane.

– Dzisiaj nie widzę podstaw do tego, żeby wprowadzać surowe restrykcje. Ważny jest natomiast zdrowy rozsądek w zakresie higieny i walki z patogenami – mówi farmakolog. – Trzeba dbać o higienę i wietrzenie pomieszczeń, zwłaszcza tych, w których przebywa dużo osób. To czasami technicznie może być trudne, ale takie wietrzenia sal, korytarzy warto robić dwa–trzy razy dziennie, ponieważ to wpłynie na mniejszą zachorowalność. Żadna szczepionka nie daje 100-proc. gwarancji, bo każdy ma swój indywidualny układ odpornościowy i w związku z tym nie jest pewne, że nie zachoruje, natomiast szczepić się trzeba.

11.01.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // Tagi: pandemia, COVID-19, grypa, wirus RSV, ochrona zdrowia, infekcje układu oddechowego, maseczki, obostrzenia epidemiczne // mówi: dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog, prezes fundacji Razem w Chorobie // fot. kovop58, Słowacja / shutterstock.com

(ks)


Subscribe to this RSS feed