Wiele belgijskich szpitali ma kłopoty z powodu wzrostu cen energii, łącznie opiewającego na pół miliarda euro – wynika z obliczeń organizacji patronackiej Care Zorgnet-Icuro.

Rosnące ceny energii nie są jednak jedyną przyczyną dodatkowych kosztów. Bezpośrednie finansowanie szpitali za pośrednictwem Federalnej Służby Publicznej (FPS) nie rośnie proporcjonalnie do inflacji. Przykładowo, koszty personelu wzrosły od września o 10,4%.

W ostatnim czasie zamrożone zostały również maksymalne stawki dodatków do opłat. Szpitale mogą naliczać te koszty, jeśli ktoś zdecyduje się na np. pokój jednoosobowy. Obecnie nie jest to możliwe.

Podobne obawy pojawiają się we flamandzkich ośrodkach opieki, gdzie trwają dyskusje dotyczące tego, ile mieszkaniec powinien dziennie płacić za akomodację, życie i opiekę – udział kosztów energii wzrósł z około 3 euro do 7,5 euro dziennie na mieszkańca w czasie krótszym niż rok.

Na swojej stronie internetowej Zorgnet-Icuro domaga się, aby „wszystkie rządy w tym kraju zwracały uwagę na finansową rentowność organizacji opieki zdrowotnej, aby mogły one utrzymać się na powierzchni w czasie trwającego kryzysu i nadal zapewniać ludziom wysokiej jakości opiekę”.

08.09.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Większość mieszkańców Unii Europejskiej pozytywnie ocenia reakcję instytucji unijnych na rosyjski atak na Ukrainę. Pomiędzy poszczególnymi krajami występują na tym polu jednak spore różnice.

Najlepiej reakcję UE na rosyjską inwazję ocenili mieszkańcy Polski i Portugalii, a najgorzej mieszkańcy Grecji i Estonii – wynika z badania opinii publicznej, przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej na przełomie czerwca i lipca tego roku we wszystkich krajach członkowskich (tzw. Eurobarometr).

W Polsce i Portugalii reakcję UE na atak Rosji na Ukrainę dobrze oceniło aż 78% ankietowanych. Negatywną ocenę wystawiło jedynie 15% mieszkańców Portugalii i 20% mieszkańców Polski. Pozostali ankietowani nie mieli zdania na ten temat.

Wysoki odsetek pozytywnych ocen odnotowano również w Danii (76%), na Malcie (75%) oraz w Irlandii i Finlandii (po 74%).

W czterech krajach UE odsetek ludzi negatywnie oceniających reakcję UE na rosyjską agresję był wyższy niż odsetek mieszkańców dobrze oceniających tę reakcję. W Grecji aż 59% mieszkańców było niezadowolonych z reakcji UE na rosyjską agresję. W Estonii było to 54%, a w Słowenii i na Cyprze 51%.

W Belgii reakcję UE na rosyjski atak na Ukrainę oceniło pozytywnie 62% ankietowanych. Negatywną opinię na ten temat wyraziło 36% mieszkańców Belgii – wynika z tego przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej badania.

08.09.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Większość mieszkańców Unii Europejskiej pozytywnie ocenia reakcję swoich rządów na rosyjski atak na Ukrainę. Różnice pomiędzy poszczególnymi krajami są na tym polu jednak całkiem spore.

Najlepiej reakcję własnego rządu na rosyjską inwazję ocenili mieszkańcy Finlandii, a najgorzej mieszkańcy Grecji – wynika z badania opinii publicznej, przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej na przełomie czerwca i lipca tego roku we wszystkich krajach członkowskich (tzw. Eurobarometr).

W Finlandii reakcję rządu na atak Rosji na Ukrainę dobrze oceniło aż 88% ankietowanych. Negatywną ocenę wystawiło jedynie 11% mieszkańców tego kraju, a pozostali ankietowani nie mieli zdania na ten temat. Wysoki odsetek pozytywnych ocen rządu w tej sprawie odnotowano również w Irlandii i Danii (po 81%), Portugalii i Malcie (78%) oraz w Szwecji (75%).

W pięciu krajach UE ponad połowa mieszkańców negatywnie oceniła reakcję swoich rządów na rosyjską agresję. W Grecji aż 64% mieszkańców było niezadowolonych z reakcji rządu na rosyjski atak na Ukrainę. W Bułgarii było to 59%, w Słowacji 55%, a w Słowenii 51%.

W Belgii reakcję rządu federalnego na rosyjski atak na Ukrainę oceniło pozytywnie 64% ankietowanych. Negatywną opinię na ten temat wyraziło 34% mieszkańców Belgii – wynika z tego przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej badania.

10.09.2022 Niedziela.BE / fot. Pascale Vanschoonbeek / Shutterstock.com

(łk)

Michael O’Leary, szef linii lotniczych Ryanair, już w ubiegłym tygodniu zagroził likwidacją bazy w Brussels Airport oraz ograniczeniem liczby połączeń z tego lotniska.

W środę zapadła oficjalna decyzja: Ryanair zlikwiduje bazę w brukselskim Zaventem. Zarządowi irlandzkiej spółki nie podoba się nowy belgijski podatek od biletów lotniczych. Także większe opłaty za korzystanie z portu lotniczego w Brukseli to problem. Są one w Zaventem ponad trzykrotnie wyższe niż w innym belgijskim porcie lotniczym, w Charleroi.

Ryanair ma też kłopot z belgijskimi pilotami. Około 50 z nich poszło do sądu pracy, gdyż twierdzi, że nie przyznano im należnych podwyżek płac. Zarząd spółki uważa, że nie miał takiego obowiązku i ma nadzieję, że sąd nie przyzna racji pilotom.

Likwidacja bazy w Brussels Airport nie oznacza, że Ryanair całkowicie wycofa się z tego portu lotniczego. Obecnie spółka ta ma w ofercie 19 połączeń z Brukseli, z czego 7 z nich obsługiwanych jest przez belgijską bazę. Po zamknięciu bazy Ryanair nadal będzie miał w ofercie 12 połączeń z Brukseli, czytamy w dzienniku „De Standaard”.

Baza ma być zlikwidowana do marca przyszłego roku. Obecnych 80 pracowników bazy zostanie przeniesionych do Charleroi lub do baz w innych krajach „z niższymi kosztami”, poinformował O’Leary.

08.09.2022 Niedziela.BE // fot. Peter Krocka / Shutterstock.com

(łk)