Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Słowo dnia: Metselaar
Belgia, Flandria: „Ludziom można ufać”. Nie każdy tak uważa…
Belgia, praca: Kobiety rzadziej z pracą i… rzadziej bezrobotne
Polska: Rosyjskie drony nad Polską. Szczątki jednego spadły na dom
Polska: Rosyjskie drony nad Polską. „Akt agresji”
Belgia: Żołnierze na ulicach Brukseli? „Policji przyda się pomoc”
Belgia: Uciekł z więzienia przed... brutalnym strażnikiem? Teraz oskarża
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa, 10 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: 17-latkowie otrzymają zaproszenie do ochotniczej służby wojskowej
Polska: Składki, składki, składki. Tak rodzice dokładają do szkoły
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Proces w sprawie zamachów terrorystycznych w Brukseli odroczony!

Proces w sprawie zamachów terrorystycznych w Brukseli został odroczony. Ataki miały miejsce na lotnisku Zaventem i na stacji metra w Brukseli w dniu 22 marca 2016 roku. Zginęły wówczas 32 osoby, a 340 zostało rannych.

Proces miał się rozpocząć w poniedziałek, 10 października. Jednak zgodnie z najnowszym orzeczeniem sędziego, konieczne jest wprowadzenie modyfikacji do szklanych boksów, w których mają siedzieć oskarżeni.

Sędzia brukselskiego sądu, Laurence Massart, przyjął zarzuty zgłoszone przez obrońców podejrzanych w czasie zeszłotygodniowej rozprawy wstępnej. Otóż oskarżeni siedzieli w oddzielnych boksach, co utrudniało komunikację pomiędzy nimi a ich prawnikami.

Massart zarządził modyfikację boksów i zaproponował stworzenie jednego, dużego boksu, w którym wszyscy oskarżeni mogliby siedzieć podczas procesu. Jak się okazało, skonstruowanie go do dnia 10 października nie będzie możliwe. Rozpoczęcie procesu zostało teraz przełożone.

Nie ujawniono jeszcze daty rozpoczęcia procesu.

27.09.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Ludzie boją się katastrofy atomowej. Proszą w aptekach o jodek potasu

Dzwoniła moja matka. Mówiła, że w elektrowni atomowej doszło do wycieku. I prosi, żeby załatwić jej jodek potasu – opowiada pani Dominika. Polacy się wystraszyli i nie przekonują ich zapewnienia, że nic złego się nie dzieje.

Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia skażeniem radioaktywnym.

– PAA nie odnotowała żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej. Obecnie na terenie Polski nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska – to komunikat agencji z poniedziałkowego poranka.

Jeżeli ktoś chce sam sprawdzić wyniki, to może to zrobić za pomocą interaktywnej mapy. PAA ma w całym kraju ponad 70 przyrządów pomiarowych, w tym ok. 40 stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych, tzw. stacje PMS.

Stawiane są kolejne.

Ale wieści, które ostatnio płynęły z Ukrainy i Niemiec nie są dobre. Rosjanie ostrzelali południowoukraińską elektrownię atomową. Nic się nie stało, ale rakiety spadły 300 metrów od instalacji.

Dzień później w Niemczech doszło do awarii – wycieku. Strona niemiecka, a także polska, zapewniają, że nie ma zagrożenia dla ludzi.

Niepokoje pobudzają doniesienia zachodnich mediów, że prezydent Rosji może rozważać atak atomowy na Ukrainę.

I może strach w Polsce byłby mniejszy, gdyby nasze MSWiA nie wydało komunikatu, w którym informuje, że powiatowe straże pożarne zostały wyposażone w tabletki jodku potasu. To nieorganiczny związek chemiczny stosowany m.in. jako środek wykrztuśny. Przeciwdziała skutkom skażenia radioaktywnego, hamując wnikanie radioaktywnych izotopów do tarczycy. Jodek jest jednym ze składników płynu Lugola, który był podawany po katastrofie atomowej w Czarnobylu w 1986 roku.

– Jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego – zaznacza w komunikacie o jodku potasu MSWiA.

I dodaje: – Jednocześnie informujemy, że w obecnej chwili takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski – dodaje.

To nie uspokoiło ludzi. – Dzwoniła moja matka. Mówiła, że w elektrowni atomowej doszło do wycieku i prosi, żeby załatwić jej jodek potasu – opowiada N4M pani Dominika z Lublina. – Prosiła, żebym szybko sprawdziła te informacje.

Dodajmy, że lekarze nie zalecają przyjmowania jodku bez powodu. Nie ma działania profilaktycznego. To po prostu zbędne przyjęcie leku.

– Skutkiem ubocznym stosowania preparatów ze stabilnym jodem może być nadmierne uaktywnienie tarczycy, co może doprowadzić do jej nadczynności. U niektórych pacjentów, w tym cierpiących na zaburzenia układu krążenia, może to doprowadzić do zagrożenia zdrowia i życia – przypomina też PAA.

Ale takie zapewnienia nie działają.

– Mamy bardzo wiele telefonów w sprawie jodku potasu. Nie możemy go sprzedać bez recepty i proszenie nic tu nie da.

Ale klienci są nieźle zorientowani. Wiedzą, że dostępne są produkty z jodkiem potasu bez recepty. I takie kupują, choć to suplementacja i na pewno nie ma takiego działania jak lek – mówi N4M jedna z farmaceutek w Puławach.

Okazuje się, że natłok klientów pytających o jodek czy płyn Lugola zaczął się już wcześniej. Zaraz po ataku Rosji na Ukrainę.

– Sprzedaż tego rodzaju preparatów wyraźnie wtedy wzrosła – przyznaje farmaceutka jednej z aptek internetowych.

Na tę panikę zareagował wojewoda lubelski. Na konferencji prasowej o tabletkach z jodkiem mówił tak:

– Mamy je zabezpieczone w takiej ilości, która przekracza liczbę mieszkańców województwa. Dlatego nie powinni oni podejmować w tym zakresie absolutnie żadnych działań – przekonywał Lech Sprawka.

I dodał, że jeśli zajdzie potrzeba, każdy otrzyma lek w jak najkrótszym czasie.

Przypomnijmy, że 1 czerwca tego roku w życie weszło rozporządzenie ministra zdrowia dopuszczające prowadzenie przez apteki dystrybucji produktów leczniczych, wyrobów medycznych. W czasie kryzysu jodek potasu będzie rozdawany w aptekach. Trafi także do szkół.

26.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Jak zdobyć 24 punkty karne w 15 sekund? Ten kierowca to wie [FILM]



Dla tego kierowcy jedna wycieczka zakończyła się wykorzystaniem całej puli punktów karnych. Kiedy pędził po jednej z dróg ekspresowych nie wiedział, że obserwują go policjanci.

Każdemu z nas może zdarzyć się przewinienie za kierownicą. Polskie prawo prawo przewiduje jednak ograniczoną liczbę punktów karnych, które możemy zebrać, zanim stracimy prawo jazdy. W przypadku młodych kierowców (prawo jazdy do jednego roku) jest ich 20, bardziej doświadczeni mogą pozwolić sobie na 24 punkty karne.

Pakiet punktów w mniej niż pół minuty

I dokładnie tyle zdobył ich jednorazowo mężczyzna, który po drodze ekspresowej S7 jechał audi z prędkością zagrażającą bezpieczeństwu jego i innych członków ruchu. Policjanci z Elbląga opublikowali nagranie z tej wycieczki w mediach społecznościowych.



„Mandat 2500 zł, 15 pkt za przekroczenie prędkości o 98 km/h; mandat 200 zł, 4 pkt za korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami; mandat 300 zł, 5 pkt za niezachowanie minimalnego odstępu od poprzedzającego pojazdu podczas przejazdu drogą ekspresową“ – czytamy we wpisie na Facebooku, gdzie można obejrzeć nagranie z policyjnego wideorejestratora.

Jak się okazuje, kamera w radiowozie Grupy Speed nagrywa również pojazdy jadące za nim. 



30 punktów dla kolejnego pirata



Na początku września podobne wyczyny zarejstrowały kamery lublińskich policjantów. 21-letni kierowca prowadził tam auto pod wpływem alkoholu. Licznik jego auta wskazał aż o 97 km/h więcej, niż pozwalały na to przepisy – w terenie zabudowanym pędził z prędkością 147 km/h. Został ukarany 30 punktami karnymi, utracił prawo jazdy, a dalszym postępowaniem w jego sprawie zajął się również sąd.



Nowe przepisy, większy rygor 



17 września – przypomnijmy – zmieniły się zasady dotyczące m.in. szkoleń „kasujących“ punkty karne. Wzrosły też kary dla piratów drogowych.



Po pierwsze: punkty karne


Dotychczas każdy kierowca mógł zaliczyć kilkugodzinny płatny kurs w wojewódzkim ośrodku szkolenia kierowców i wtedy z jego konta „znikało” 6 punktów karnych.

Od 17 września już tak nie jest. Punkty karne będą anulowane dopiero po 2 latach od opłacenia mandatu.

Ministerstwo Infrastruktury zapewnia, że pracuje nad kolejnymi rozwiązaniami. Na ich mocy kurs doszkalający ma być obowiązkowy dla każdego kierowcy, który uzbiera na swoim koncie 24 punkty karne. Tym razem jednak takie szkolenie ma być dłuższe niż obecnie (nawet 28 godzin) i kosztować znacznie więcej. Mowa jest o kwotach od 500 do nawet 2 tys. zł.

Po drugie: mandaty

17 września weszły też w życie przepisy wymierzone w piratów drogowych. Najpoważniejsze zmiany to podniesienie limitu punktów karnych, jakimi może zostać ukarany kierowca. Do niedawna było to maksymalnie 10 punktów, po zmianach limit wynosi 15 punktów. Taka kara jest przewidziana za najpoważniejsze wykroczenia. Na liście znajduje się np. wyprzedzanie na przejściach dla pieszych czy prowadzenie auta po alkoholu.

Przez takie rozwiązanie osoba, która po raz kolejny przekroczy prędkość np. O 9 km/h, nie zapłaci 50 tylko 100 zł. Najmocniej zaboli to jednak w przypadku poważniejszego łamania przepisów:

przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h – mandat 800 zł; w przypadku recydywy to 1600 zł,
o ponad 40 km/h – recydywa 2000 zł,
o ponad 50 km/h – recydywa 3000 zł,
o ponad 60 km/h – recydywa 4000 zł,
o ponad 70 km/h – recydywa 5000 zł.

W przypadku recydywy podwaja się tylko kwota mandatu. Liczba punktów karnych zostaje bez zmian.

Policja przypomina również, że – oprócz przekroczenia prędkości – nowy taryfikator zakłada, że podwójne karanie będzie dotyczyć innych obszarów ruchu, np. nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu:

- pierwszy raz: 1500 zł / recydywa: 3000 zł;
- złamanie zakazu wyprzedzania – pierwszy raz: 1000 zł / recydywa: 200zł0 ;
- wyprzedzanie na przejściu lub przed nim – pierwszy raz: 1500 zł / recydywa: 3000 zł;
- niezachowanie ostrożności i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym z następstwem w postaci poszkodowanego pieszego, rowerzysty itp. – pierwszy raz: 1500 zł / recydywa: 3000 zł;
- omijanie pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu – pierwszy raz: 1500 zł / recydywa: 3000 zł;
- wjeżdżanie na torowisko przy zaporach, które są opuszczane, opuszczone lub nie skończyło się ich podnoszenie – pierwszy raz: 2000 zł / recydywa: 4000 zł;
- wjazd na przejazd kolejowy przy czerwonym świetle sygnalizatora lub jeżeli po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy – pierwszy raz: 2000 zł / recydywa: 4000 zł;
- prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie po spożyciu alkoholu lub innego, podobnie działającego środka – pierwszy raz: 2500 zł / recydywa: 5000 zł.

– Należy pamiętać, że w przypadku szczególnie poważnych sytuacji policjant może skierować sprawę do sądu. W przypadku ukarania przez sąd grzywna może wynieść nawet 30 tys. zł – przypomina policja.

Film: TUTAJ.

26.09.2022 Niedziela.BE // źródło:News4Media // fot. Screen Facebook / KMP Elbląg

(sw)

 

Polska: Sypialnie miast. To miejsce, gdzie ludzie chcą mieszkać

Miasta się wyludniają. Tak wynika z danych GUS. Wielu z nas chce zamieszkać na wsi. Takiej nie za daleko od miasta.

Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 można opisywać długo i na wiele sposobów. Główny Urząd Statystyczny, który niedawno przedstawił kolejną porcję danych, takie badanie przeprowadza co dekadę. Pytano niemal o wszystko i dzięki temu mamy wierny obraz Polski.

– W porównaniu z wynikami NSP 2011 liczba ludności zmniejszyła się w 2021 r. o 475 706, czyli o 1,2 proc. Liczba kobiet zmniejszyła się o 220 730 (1,1 proc.), a mężczyzn – o 254 976 (1,4 proc.) – czytamy w raporcie.

Jego autorzy dodają, że o około 3 procent spadła liczba mieszkańców miast, a wzrosła – o ok. 1 proc. – liczba osób mieszkających na wsi. Z dokładnych danych wynika, że wiele osób porzuca miasto i przeprowadza się na wieś. Ale nie taką odległą od aglomeracji. Chodzi raczej o tzw. miejskie sypialnie, czyli gminy przylegające do miast.

„Największym przyrostem ludności charakteryzowały się przede wszystkim gminy położone w bezpośrednim sąsiedztwie największych ośrodków miejskich, co wynika z siły przyciągania wielkich aglomeracji jako atrakcyjnych rynków pracy. Nadmienić jednak należy, że proces suburbanizacji dotyczy również miast średniej wielkości. Warto zauważyć, że większość głównych ośrodków miejskich odnotowuje spadek populacji” – informuje GUS.

Spośród 37 miast liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców jedynie w 8 wzrosł liczaba ludności. Wśród nich są miasta wojewódzkie: Zielona Góra, Warszawa, Rzeszów, Wrocław, Kraków, Gdańsk, Opole i Białystok.

Pozostałe miasta wojewódzkie odnotowały ubytki, największe w Katowicach i Łodzi.

Analitycy dodają, że trend przenoszenia się na wieś widać też po liczbie nowych budynków mieszkalnych. Co prawda na terenach wiejskich powstawało ich mniej niż w miastach, ale widać wyraźnie, że największy wzrost jest w gminach przy miastach. Tych największych.

Właśnie na takich danych pracowali eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Oceniają sytuację wprost:

„Gminy przynależące do stref podmiejskich odnotowały w ostatnich 10 latach wzrost liczby ludności średnio o 10,5 proc., zaś w okresie 2002-2011 – 10,3 proc. Biorąc pod uwagę cały okres 2001-2021 liczba ich ludności wzrosła o 23,8 proc. Z kolei miasta tzw. „Wielkiej Piątki”, czyli Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Poznań i Wrocław, odnotowały nieznaczny wzrost liczby ludności w porównaniu z 2011 r. (+1,4 proc.), a w okresie 2002-2011 spadek o 2,1 proc.” – czytamy w raporcie.

Wśród 30 gmin, które od 2002 r. zanotowały najszybszy wzrost liczby ludności – powyżej 84 proc. – znajdują się wyłącznie gminy przylegające do większych miast. Dominują gminy z otaczającego Poznań powiatu poznańskiego (7 gmin), 5 gmin znajduje się w powiatach podwarszawskich, 4 – w powiecie wrocławskim, 4 – w sąsiedztwie Trójmiasta, 3 – przy granicach Szczecina, 3 – przy aglomeracji bydgosko-toruńskiej. Po 1 gminie znajduje się w okolicach: Lublina, Olsztyna, Płocka i Głogowa.

Bardzo szybko rośnie warszawski Wilanów. Zanotowano tam wzrost liczby mieszkańców o 268 proc. (od 2002 r.).

„Wilanów znacząco wyprzedza najszybciej rosnącą gminę – podpoznańskie Dopiewo, które zanotowało wzrost liczby ludności o 197 proc. Drugą warszawską dzielnicą o cechach podobnych do podmiejskich gmin jest Białołęka, która zanotowała wzrost liczby ludności o 161 proc. Na drugim biegunie znajduje się warszawskie Śródmieście, które – gdyby było potraktowane jako odrębna gmina – znalazłoby się na przedostatnim miejscu spośród miast pod względem dynamiki zmian liczby ludności (utrata 25,6 proc. populacji w latach 2002-2021)” – podaje PIE.

01.10.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed