Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Antwerpski baron narkotykowy poddany ekstradycji do Belgii!
Polska: Szalejemy na drogach Europy. Brakuje nam umiejętności
Belgia: Oddał strzały w kierunku policji. 26-latek zatrzymany
Polsk: PanParagon wskazał, kiedy kupujemy najwięcej alkoholu. Jest zaskoczenie
Belgia: Sprawca strzelaniny w Anderlechcie pojmany w Holandii
Polska: Ceny mieszkań są od teraz jawne. Duża zmiana dla deweloperów
Temat dnia: Aż tylu mieszkańców Belgii nie stać na wakacyjny wyjazd
Polska: Panele na dachach będą obowiązkowe. Sprawdź, od kiedy
Słowo dnia: Windturbine
Belgia: Więcej strzelanin. „W Brukseli najniebezpieczniej”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Gaz rozweselający nie będzie sprzedawany nieletnim

Parlamentarna komisja zdrowia zatwierdziła ustawę zakazującą sprzedaży kapsułek z gazem rozweselającym osobom nieletnim. Podtlenek azotu od wielu lat jest popularnym narkotykiem wśród młodych ludzi.

- Gaz rozweselający wydaje się być nieszkodliwy, ale wcale taki nie jest taki. Młodzi ludzie używają go, by osiągnąć stan odurzenia, co może prowadzić do problemów neurologicznych, a nawet trwałego uszkodzenia mózgu - twierdzi posłanka Nawal Farih.

Wdychanie gazu powoduje niedotlenienie mózgu. Może powodować podrażnienie oczu, gardła, dróg oddechowych i nosa. Mogą wystąpić mdłości, wymioty, a nawet utrata przytomności. W skrajnych przypadkach dochodzi do śmierci.

Jednocześnie podtlenek azotu jest również licencjonowanym lekiem i uznanym w Europie dodatkiem odżywczym. Sprawia to, że trudno wprowadzić całkowity zakaz używania produktu.

- Zakazując sprzedaży podtlenku azotu nieletnim, zrobilibyśmy pierwszy krok w kierunku ochrony młodych ludzi - uważa Farih.

Projekt ustawy musi jeszcze zostać zatwierdzony przez Izbę Reprezentantów. Farih chce, aby Federalna Agencja Leków i Produktów Zdrowotnych (FAMHP) dokonała przeglądu sytuacji z ostatnich trzech lat i oceniła, czy zakaz jest wystarczający.

 

09.07.2020 Niedziela.BE

(mś)

Belgia: Mniej sprzedanych domów i mieszkań, ale ceny nie poszły w dół

W kwietniu i maju 2020 r. w Belgii sprzedano dużo mniej domów i mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego – wynika z danych belgijskich notariuszy, o których napisał m.in. flamandzki dziennik „De Morgen”.

W kwietniu bieżącego roku odnotowano o 24% mniej transakcji sprzedaży nieruchomości niż w kwietniu 2019 r. W maju spadek liczby transakcji był jeszcze większy, bo wyniósł prawie 30%. Mniej sprzedawanych nieruchomości to efekt pandemii koronawirusa i wprowadzonych przez rząd obostrzeń, tłumaczą eksperci.

Część z nich przewidywała, że spadek liczby transakcji przełoży się na spadek cen. Stało się inaczej. W pierwszym półroczu 2020 r. za dom w Belgii płacono średnio 267 tys. euro. To o 1,9% więcej niż w pierwszych sześciu miesiącach roku ubiegłego.

Mieszkania podrożały jeszcze bardziej. W okresie od początku stycznia do końca czerwca 2020 r. płacono za nie średnio 242 tys. euro. To aż o 5,9% więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Średnia cena mieszkania w Belgii wzrosła w ciągu roku więc o około 14 tys. euro, informuje „De Morgen”.

 

09.07.2020 Niedziela.BE
(łk)

 

Słowo dnia: Friet

Dla Belgów frytki, nazywane tutaj „friet” (Holendrzy, szczególnie ci z północnej części kraju, preferują określenie „patat”) to coś więcej niż dodatek do większego posiłku czy kaloryczna przekąska – to także część kultury.

Belgijskie frytki (nazywane też „Vlaamse friet”, czyli „flamandzkimi frytkami”) mają przeważnie około 1,3 cm grubości i są grubsze niż holenderskie (1 cm), choć cieńsze niż niektóre brytyjskie (1,5 cm). Z kolei bardzo cienkie frytki, znane np. we Francji jako „pommes allumettes”, nazywa się w języku niderlandzkim „Franse frietjes”.

Kto wymyślił frytki nie jest jasne, choć zapewne byli to Belgowie lub Francuzi. Jak łatwo przewidzieć, w kraju ze stolicą w Brukseli większą popularnością cieszy się hipoteza, że byli to jednak Belgowie… W belgijskiej Brugii istnieje nawet muzeum frytek (Frietmuseum).

W Holandii frytki nazywa się „friet” lub „patat”, we Flandrii (północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii) dominuje „friet” (a także „frieten”, „frietjes”). Frytkowa granica językowa pokrywa się z granicą historyczną, geograficzną i kulturową.

W katolickiej Flandrii oraz na południu Holandii, np. w (niegdyś) katolickich prowincjach Brabancja i Limburgia, popularniejsze jest określenie „friet”. Na północy Holandii, w historycznie protestanckich regionach, częściej usłyszy się „patat”. Regiony, w których mówi się „friet” pokrywają się mniej więcej z tymi, w których najintensywniej świętuje się karnawał.

Skąd te różne nazwy? Kiedy w Belgii pojawiły się frytki nazywano je początkowo „patat frites” (patatfrites). Słowo „patat” oznacza we flamandzkim (belgijskiej odmianie języka niderlandzkiego) ziemianki, a słowo „frites” wzięło się od „frituren”, czyli od smażenia w gotującym się tłuszczu.

Słowo „patatfrites” szybko okazało się zbyt długie i zaczęto je skracać, opisuje portal rtlnieuws.nl. W Belgii (a także południowej Holandii, mocniej związanej z Flandrią) bardziej przyjęło się „frites” („friet”), bo „patat” oznaczało we flamandzkim już przecież ziemianki. W Holandii, a w szczególności w północnej części kraju, używano częściej „patat” (a ziemniaki nazywa się tu „aardappels”).

Więcej o frytkach w Belgii i Holandii:
13 lipca – Dzień Frytek
Holandia: Frytki w Holandii już od 150 lat!

Wszystkie słowa dnia opublikowane dotychczas na niedziela.be znajdziesz TUTAJ.

09.07.2020 Niedziela.BE
(łk)

 

Policjant, który przypadkowo zastrzelił 2-letnią dziewczynkę, oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci

Policjant, który podczas pościgu policyjnego przypadkowo zastrzelił 2-letnią Mawdę, będzie sądzony za nieumyślne spowodowanie śmierci. W maju minęły dwa lata od tragedii.

Dziewczynka została śmiertelnie postrzelona zbłąkaną kulą w maju 2018 roku. Pochodziła z kurdyjsko-irackiej rodziny, która wraz z grupą innych, nielegalnych imigrantów próbowała przedostać się przez Francję oraz Belgię na terytorium Wielkiej Brytanii. Policja rozpoczęła pościg. Ponieważ kierowca vana odmówił wykonania rozkazów policji i zatrzymania się, jeden z funkcjonariuszy zdecydował się na oddanie strzału. Celował w opony samochodu, ale chybił – kula zabiła 2-letnią dziewczynkę. Niedługo potem oficer, który oddał fatalny strzał, wydał oświadczenie, w którym napisał, że był przekonany, iż poza kierowcą, pojazd był pusty. Nie został wcześniej poinformowany, że ścigany van może transportować nielegalnych imigrantów.

W środę władze sądownicze z Mons zdecydowały, że policjant, który oddał fatalny strzał, zostanie oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Rodzice Mawdy domagali się oskarżenia go o morderstwo lub atak prowadzący do śmierci, jednakże odrzucono ich wniosek.

Według rodziców dziecka, policja powinna wiedzieć, że w przyczepie samochodu znajdują się ludzie i dlatego też nigdy nie powinien paść żaden strzał. Prokuratura przychyliła się do wniosku prawnika oskarżonego i uznała, że nie oddał on strzału z intencją zabicia człowieka. „Nie celował w nikogo bronią, chciał tylko strzelić w oponę pędzącego samochodu, aby go zatrzymać” - przekazał prawnik mężczyzny. Policjantowi grozi kara 5 lat pozbawienia wolności.

Również kierowca pojazdu zostanie oskarżony o spowodowanie utrudnień w ruchu drogowym, które ostatecznie doprowadziły do śmierci dziecka.

 

09.07.2020 Niedziela.BE

(kk)

 

Subscribe to this RSS feed