Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 70% emerytowanych urzędników ma mniej niż 65 lat
Belgia: Na dawnych terenach przemysłowych w Saint-Gilles powstaje nowe osiedle
Belgia, biznes: Wzrost będzie, ale powolny
Słowo dnia: Zwembril
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 27 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Agencja pracy tymczasowej Randstad traci zyski
Belgia: Coraz mniej młodych weterynarzy chce pracować na wsi
Belgia: Coraz więcej osób chce zmienić pracę
Belgia, Flandria: Są dzieci, jest urlop za granicą
Belgijscy naukowcy znaleźli lek na ciężką malarię!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Błędne wskazania alkomatów. NIK miażdży policję w raporcie

Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się bezpieczeństwu na drogach. Wyniki są wręcz porażające.

Na przeczytanie całego raportu dotyczącego bezpieczeństwa na drogach, który NIK nazywa „megainformacją”, trzeba poświęcić wiele czasu. Jednym z wniosków, który płynie z dokumentu jest to, że aż w 9 na 10 komendach policji kontrolerzy wykryli nieprawidłowości związane z działaniem alkomatów. Oceniono, że niemal powszechnie używano nieskalibrowanych urządzeń, a przez to mogły one wskazywać nieprawdziwe odczyty.

Błędne odczyty

„W dziewięciu z dziesięciu skontrolowanych komend były nieprawidłowości dotyczące niezapewnienia wymaganej kalibracji ponad połowy posiadanych urządzeń. Ponadto, wskutek nieprzeprowadzenia odpłatnej kalibracji sensorów w terminach określonych w kartach gwarancyjnych, dopuszczono do utraty gwarancji łącznie 20 urządzeń pomiarowych.” - to tylko fragment raportu NIK, która dodaje, że problem jest bardzo poważny, bo w 2020 roku aż 10 procent wypadków spowodowali pijani kierowcy.

Z jednej strony nieskalibrowane urządzenie może zaniżyć wynik i pozwolić pijanemu kierowcy na prowadzenie pojazdu. Z drugiej taki alkomat może też zawyżyć odczyt. Wówczas zostanie ukarana niewinna osoba, która nie znajduje się w stanie nietrzeźwości. Eksperci jednak zaznaczają, że bardziej możliwa jest ta pierwsza opcja. Dlatego NIK proponuje, aby policja kupiła urządzenia, które same przypominają o terminie kalibracji (powinno się ją wykonywać co pół roku). Co więcej, takie działanie trzeba wykonać u producenta lub w wyspecjalizowanym punkcie, a nie samemu. „Z kolei alkomaty, które wcale nie przewidują możliwości kalibracji, nie powinny być rozpatrywane w kategorii narzędzi, które będą decydować o bezpieczeństwie naszym oraz innych uczestników ruchu drogowego.” - oceniają kontrolerzy.

Mniej wypadków

W 2020 roku doszło do 23 540 wypadków drogowych, czyli mniej niż rok wcześniej (30 288). Kontrolerzy jednak uczulają, że nie jest to wynik działań zwiększających bezpieczeństwo na drogach. Główną przyczyną była sytuacja pandemiczna i zmniejszony ruch uliczny. „Należy przy tym zauważyć, że pomimo znacznego spadku liczby zdarzeń drogowych, wzrósł wskaźnik osób zabitych na 100 wypadków (z 9,6 w 2019 r. do 10,58 w 2020 r.), a Polska wciąż pozostaje w czołówce państw europejskich, w których na skutek wypadków drogowych ginie najwięcej osób.” - podsumowuje NIK.

19.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Policja.pl

(sl)

 

Powodzie w Belgii: Już 31 ofiar śmiertelnych i 127 zaginionych

- Mieliśmy nadzieję, że lato będzie spokojniejsze, ale los zdecydował inaczej - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej szef Narodowego Centrum Kryzysowego Bart Raeymaekers, cytowany przez portal vrt.be.

Po wielu miesiącach pandemii, wydawało się, że latem uda się opanować sytuację i wielu ludzi wreszcie będzie mogło wypocząć. Pandemia faktycznie wyhamowała, ale Belgię (i kilka innych państw) dotknął inny kataklizm: straszliwa powódź, która kosztowała życie wielu ludzi i spowodowała olbrzymie straty materialne.

Jak dotąd w Belgii w wyniku niedawnej powodzi zginęło co najmniej 31 ludzi - poinformował w poniedziałkowe przedpołudnie szef Narodowego Centrum Kryzysowego. Ostateczna liczba ofiar śmiertelnych może być dużo wyższa, bo wciąż 127 osób uważa się za zaginione.

Na oddziały pierwszej pomocy w trakcie powodzi trafiło 210 osób. Ponad 50 pokrzywdzonych wciąż przebywa w szpitalach.

Raeymaekers podziękował wszystkim zaangażowanym w walkę z żywiołem i pomoc ofiarom. - W najgorszych chwilach ludzie często pokazują się z najlepszej strony - powiedział, cytowany przez vrt.be.

19.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

Sport: Olimpijski skandal. Polscy pływacy nie wystartują w igrzyskach

Złożyli ślubowanie i polecieli do Tokio, ale nie będą walczyć o medale. Sześcioro polskich pływaków wróciło już do kraju i winią za to związek sportowy.

„Po wielu miesiącach przygotowań do największego sportowego wydarzenia w naszym życiu – Igrzysk olimpijskich - część z nas musi wrócić do Polski przez zaniedbania PZP. Część z nas pozbawiono marzeń o zostaniu olimpijczykami.” - nie ukrywają rozżalenia polscy pływacy wysłani do Tokio, którzy od razu musieli wrócić z Japonii do kraju. Pod oświadczeniem widnieją 22 podpisy naszej kadry pływackiej, mimo że skandal dotknął bezpośrednio sześcioro zawodników:

• Alicję Tchórz,
• Aleksandrę Polańską,
• Mateusza Chowańca,
• Dominikę Kossakowską,
• Jana Hołuba,
• Bartosza Piszczorowicza.

Wielkie zamieszanie

Polski Związek Pływacki zamierzał wysłać na igrzyska 23 zawodników, ale oficjalnie na listach startowych jest tylko 17 nazwisk. Zamieszanie bierze się z tego, że – według przepisów – startują wszyscy sportowcy z tzw. „minimum olimpijskim A”. Natomiast osoby z literą B, mogą brać udział w zawodach, pod warunkiem że będzie jeszcze miejsce na liście startowej. Tyle, że taki zawodnik musi zostać przez krajowy związek zgłoszony, a międzynarodowa federacja pływacka wystawia wówczas specjalne zaproszenie. Szóstka sportowców ich nie dostała, bo nie zostali zgłoszeni.

„Jako zawodnicy powołani do reprezentacji na XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie ufaliśmy, że jesteśmy otoczeni przez PZP opieką rzetelną, zgodną z obowiązującymi przepisami. Pomimo wielu sytuacji kryzysowych w ostatnich latach, ufaliśmy także Panu jako Prezesowi oraz zarządowi przez Pana kierowanemu. Ostatnie wydarzenia nasz kredyt zaufania zniszczyły. Od kilku dni ponosimy konsekwencje niezrozumienia przez PZP przepisów obowiązujących w FINA. Gorzkie doświadczenia z poprzednich Igrzysk niestety nikogo niczego nie nauczyły – okazało się, że praktykowana w Związku od lat zasada ‘jakoś to będzie’ nie działa na szczeblu międzynarodowym.” – napisali pływacy i domagają się dymisji władz związku.

Będzie proces?


Paweł Słomiński, prezes Polskiego Związku Pływackiego przyznaje, że to wszystko nie powinno się wydarzyć i rozumie emocje zawodników. Jednocześnie, w wydanym oświadczeniu, zapewnia że federacja działała zgodnie z przepisami. „Jako Prezes PZP oświadczam, że osobiście nie otrzymałem w żadnym momencie rzeczowej, jasnej informacji, że nasze wystąpienie do FINA z prośbą o zaproszenie polskich zawodników z normą B do rywalizacji w konkurencjach indywidualnych zostało odrzucone.” – zapewnia Słomiński, a wykluczeni z igrzysk zawodnicy zapowiadają, że pozwą związek sportowy.

19.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(sl)

 

  • Published in Sport
  • 0

Polska: Nawet kilkadziesiąt tys. zł za koncert. Tyle zarabiają gwiazdy disco polo

Zenek Martyniuk, zespół Boys czy Bayer Full -  która z tych gwiazd sceny disco polo za występ inkasuje najwięcej? Tylko nieliczni zgadzają się na negocjacje stawki.

Po odmrożeniu imprez artyści wracają na scenę i mają już wypełnione kalendarze na tygodnie do przodu. Na przykład Miły Pan, czyli Piotr Kołaczyński, tylko w lipcu ma zaplanowane 15 koncertów i jak sam mówi - pilnuje, aby stawki nie byłe niższe niż przed wprowadzeniem pandemicznych obostrzeń. „Super Express” sprawdził, ile za występ życzą sobie gwiazdy sceny disco polo. Zestawienie otwiera Zenek Martyniuk i zespół Akcent, który za koncert otrzymuje od 25 000 zł do 30 000 złotych. Na swojej stronie internetowej zaprasza na najbliższe występy. Tylko w lipcu będzie ich jeszcze osiem – w tym dwa jednego dnia. Do połowy sierpnia zapowiedzianych jest siedem spotkań z piosenkarzem na scenie.

Negocjacje?

Za Martyniukiem uplasował się zespół Boys ze stawką 30 000 zł, jednak jak mówi lider grupy Marcin Miller, jest to kwota wyjściowa. „Ale nie będę grał za pięć tysięcy. Wiadomo, że koncerty w plenerze, koncerty w klubach i telewizyjne są inaczej liczone.” - przyznał dziennikarzom. Następni w zestawieniu są już sporo tańsi. Zespół Mejk inkasuje od 16 000 zł do 18 000 zł. W tym przypadku mowy o negocjacji ceny nie ma. Wspomniany Miły Pan też nie pozwala na obniżenie kwoty 14 000 złotych. Bayer Full swoją standardową cenę określa na 25 000 zł, ale obecnie zgadza się zagrać za połowę tej kwoty. „Przetrwałem już różne rzeczy i wiem, że napinanie się i trzymanie się sztywnych stawek za wszelką cenę nic nie daje. Jedyne co się u mnie nie zmieniło, to wypłaty dla członków zespołu. Dostają swoje sto procent i to się nie zmieniło. To, że dla mnie zostaje 500 zł, nie ma znaczenia, bo mam m.in. Zaiksy i nie narzekam.” - ujawnia lider grupy Sławomir Świerzyński.

Inni artyści


Jak te zarobki mają się do stawek innych artystów? Co prawda konkretne kwoty za koncert trzymane są w tajemnicy, ale wiadomo, że za zatrudnienie zespołu Bajm trzeba zapłacić około 60 000 zł. Solowy koncert Beaty Kozidrak to wydatek 55 000 zł dla organizatora. Mniej więcej tyle samo bierze Dawid Podsiadło, a Agnieszka Chylińska jest o 5 000 zł „tańsza”. Monika Brodka chce za koncert 45 000 zł, a Kayah 40 000 zł. Młoda gwiazda polskiej sceny, czyli Sanah zagra za około 35 000 zł. O 5 000 zł mniej niż życzy sobie Sławomir. Viki Gabor i Roksana Węgiel także inkasują po 30 000 zł za występ.

19.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Screen YouTube

(sl)

 

Subscribe to this RSS feed