Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Podczas burzy z 9 lipca uszkodzonych 20 tys. domów i 1,1 tys. pojazdów
Belgia: W Brukseli skonfiskowano ponad 500 kg metamfetaminy z USA
Belgia: W zoo Planckendael na świat przyszły cztery rzadkie ptaki
Niemieckie samochody elektryczne popularniejsze niż chińskie
Belgia: Tracimy coraz więcej czasu i pieniędzy z powodu korków!
Polska: Wakacje 2024. Ile w tym roku będą nas kosztowały? Więcej niż przed rokiem
Belgia, biznes: Belgia „ziemniaczaną potęgą”
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 27 lipca 2024, www.PRACA.BE)
Były belgijski piłkarz sprzedaje koszulkę Maradony z Mistrzostw Świata w 1986 roku!
Belgia: Ale długi! Belgia musi „zacisnąć pasa”
Redakcja

Redakcja

Belgia najbardziej zakorkowana w Europie

Aż 64 godziny stracił w ubiegłym roku przez korki statystyczny kierowca jeżdżący regularnie po Rotterdamie. Według organizacji INRIX to właśnie Rotterdam jest najbardziej zakorkowanym holenderskim miastem. Najbardziej zakorkowanym krajem Europy Zachodniej jest jednak Belgia.

Dane na ten korków w Europie zaprezentowały m.in. portal holenderski nu.nl i flamandzki dziennik "De Standaard". Pochodzę one z raportu Traffic Scorecard Report przygotowanego przez organizację INRIX. Uwzględniono w nim 94 europejskie miasta z 13 państw, głównie z zachodu Starego Kontynentu.

Średnia dla Holandii wyniosła w 2014 r. 41 godzin  straconych na stanie lub wleczenie się w korkach przez każdego kierowcę jeżdżącego regularnie po niderlandzkich drogach. Sytuacja pogorszyła się w 2014 r. najbardziej w dwóch największych miastach kraju: w Rotterdamie korków było o 31%, a w Amsterdamie o 22% więcej niż rok wcześniej.

Ogólnie jest jednak lepiej niż w 2013 r. Wówczas w Holandii korki pożerały kierowcom 45 godzin rocznie. Eksperci tłumaczą to kryzysem: ze względu na wyższe niż normalnie bezrobocie mniej ludzi dojeżdża do pracy, a słabszy wzrost gospodarczy przekłada się na mniejszy tłok na drogach.

Podobnie jak w 2013 r. Holandia znalazła się na drugim miejscu najbardziej zakorkowanych krajów Europy. Holendrów wyprzedzili jedynie sąsiedzi z południa. Miano najbardziej zakorkowanego kraju Starego Kontynentu przypadło w udziale Belgii. Tu statystyczny kierowca spędzał w 2014 r. w korkach 51 godzin, czyli 10 godzin więcej niż w Holandii.

Belgowie mają jednak i powody do optymizmu. Co prawda nadal w pierwszej dziesiątce najbardziej zakorkowanych miast Europy aż trzy miejsca przypadły w udziale Belgii (Bruksela, Antwerpia i Gandawa), ale inaczej niż w 2013 r. tytuł najbardziej zakorkowanego miasta Europy trafił w ubiegłym roku do Londynu, a nie Brukseli. W 2013 r. brukselski kierowca tracił na staniu w korkach 83 godziny, w 2014 r. już „tylko” 74 godz.

 

30.08.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Ubezpieczenie zdrowotne i służba zdrowia w Belgii

Służba zdrowia w Belgii uchodzi za jedną z najlepszych w Europie. Podobnie jak wiele innych rzeczy w tym wielojęzycznym, wielokulturowym kraju system ubezpieczeń zdrowotnych oraz organizacja służby zdrowia są jednak dosyć skomplikowane. Jak się w tym połapać? Poniżej nasz krótki przewodnik.

Aby ułatwić Państwu odnalezienie się w gąszczu przepisów, instytucji z długimi nazwami, reguł, obowiązków i wyjątków zamieszczamy poniżej podstawowe informacje na temat ubezpieczeń zdrowotnych i służby zdrowia w Belgii.

(Ponieważ większość obcokrajowców przyjeżdżających do Belgii trafia zazwyczaj do jej zamożniejszej, większej, niderlandzkojęzycznej części północnej, w poniższym tekście podawać będziemy głównie niderlandzkie, a nie francuskie, nazwy).

Mieszkam i pracuję w Belgii. Muszę mieć tutejsze ubezpieczenie zdrowotne?

Tak. W Belgii, podobnie jak w wielu innych krajach, istnieje obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne nazywane po niderlandzku „ziektekostenverzekering” („ziekte” – choroba, „kosten” – koszty, „verzekering” – ubezpieczenie).

Instytucje zarządzające środkami uzyskanymi z tego ubezpieczenia to „ziekenfonds” (po fr. „mutuelle”), czyli coś, co na polski moglibyśmy przetłumaczyć jako fundusze zdrowia czy kasy chorych. Kasy chorych nazywane są też po niderlandzku „mutualiteiten”.

Kto powinien zawrzeć podstawowe ubezpieczenie zdrowotne?  

Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne zawrzeć musi każdy, kto mieszka w Belgii i ma co najmniej 25 lat, a także osoby młodsze niż 25 lat, które tu pracują albo otrzymują zasiłek dla bezrobotnych. Dzieci i młodzież do lat 25 (jeśli nie jest jeszcze finansowo niezależna) zapisywana jest automatycznie do kasy chorych, do której należy głowa rodziny.

Co jeśli przyjechałem do Belgii jedynie na krótko?

Jeżeli ktoś przyjechał do Belgii jedynie na krótko, np. w celach turystycznych, oczywiście nie musi się ubezpieczać w tutejszym systemie. W przypadku nagłych problemów zdrowotnych osoba taka powinna móc się wylegitymować Europejską Kartą Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), wydawaną bezpłatnie przez polski NFZ. Ponieważ tego rodzaju ubezpieczenie pokrywa jedynie niezbędne koszty leczenia, warto pomyśleć także o dodatkowym ubezpieczeniu turystycznym. Poza tym należy pamiętać, że nie wszystkie belgijskie placówki medyczne mają podpisane umowy z tutejszymi kasami chorymi, więc ze względu na niższe koszty lepiej unikać placówek, które nie podpisały takiej umowy.

Spośród których kas chorych można wybierać?

W Belgii działa pięć głównych federacji kas chorych, zrzeszających regionalne kasy o podobnych korzeniach i tradycjach politycznych czy religijnych. Belgia to bardzo różnorodny kraj pod względem politycznym, religijnym czy językowym, a struktura kas chorych jest odzwierciedleniem tej różnorodności. Mamy więc:

- Chrześcijańskie Kasy Chorych (Christelijke Mutualiteiten)

- Socjalistyczne Kasy Chorych (Socialistische Mutualiteiten)

- Liberalne Kasy Chorych (Liberale Mutualiteiten)

- Niezależne Kasy Chorych (Onafhankelijke Ziekenfondsen)

- Neutralne Kasy Chorych (Neutrale Ziekenfondsen)

Oprócz tego istnieje federalna (czyli obejmująca cały kraj) kasa chorych, pozbawiona jakiegokolwiek politycznego czy religijnego profilu. Jest to „Hulpkas voor Ziekte- en Invaliditeitsverzekering”, czyli HZIV. Pracownicy belgijskich kolei państwowych (NMBS) należą zaś do osobnej kasy „Kas der Geneeskundige Verzorging”.

Która z kas chorych jest największa i najpopularniejsza?

Największą z pięciu głównych federacji jest federacja Chrześcijańskich Kasy Chorych (Christelijke Mutualiteiten, www.cm.be). Ubezpieczonych jest w niej ok. 4,5 mln z 10,5 mln wszystkich mieszkańców Belgii i liczy ona 19 regionalnych kas: 11 w niderlandzkojęzycznej Flandrii (północ kraju), 7 we francuskojęzycznej Walonii (południe kraju) oraz jedną w niemieckojęzycznej, wschodniej części Belgii.

Kasa federalna HZIV ma 12 lokalnych oddziałów, a „Kas der Geneeskundige Verzorging” – 5.

Kto decyduje o tym, do której kasy należę?

Ty sam. Teoretycznie każdy może sam zdecydować, do której kasy chce należeć. Często jednak pracodawca automatycznie proponuje pracownikom zapisanie się do jednej z nich. Kasy zrzeszone w wymienionych federacjach konkurują ze sobą i zabiegają o nowych członków, więc nie powinno się ich uwarunkowanych historycznie nazw odczytywać w bardzo dosłowny sposób. Nie trzeba być przykładnym katolikiem, żeby zapisać się do „chrześcijańskiej” kasy chorych, a „socjalistyczne” kasy nie są zarezerwowane wyłącznie dla zdeklarowanych socjalistów.  

Ile wynoszą składki i kto je opłaca?

Wszystkie kasy oferują podstawowe ubezpieczenie zdrowotne. Składki na to ubezpieczenie pracodawca automatycznie potrąca z zarobków pracownika. W sumie na ten cel przeznaczanych jest 7,35 % zarobków (3,55% potrącanych z pensji, 3,8% dopłacanych przez pracodawcę). Również osoby pracujące na własny rachunek (tzw. „samozatrudnione”) powinny odprowadzić 7,35% dochodów na to ubezpieczenie.

Jestem ubezpieczony. Jak to udowodnić?

Dowodem, potwierdzającym fakt posiadania ubezpieczenia zdrowotnego jest elektroniczna karta ubezpieczeń społecznych „SIS-kaart” (lub jej nowsza wersja „eID”) albo karta „ISI +” (bez elektronicznego chipu).

Wczoraj się ubezpieczyłem. Czy mogę już dziś korzystać z belgijskiej służby zdrowia?

Jeśli składki na ubezpieczenie zdrowotne płacisz w Belgii dopiero od niedawna, pamiętaj, że przez pierwszych sześć miesięcy nie będziesz miał prawa do zwrotu kosztów leczenia – chyba, że udowodnisz, że zanim ubezpieczyłeś się w Belgii, opłacałeś przez co najmniej sześć miesięcy składki na podobne ubezpieczenie w swoim kraju ojczystym.

Kto kontroluje cały ten system?

Nad prawidłowym funkcjonowaniem całego tego systemu czuwa Rządowy Instytut Ubezpieczeń Chorobowych i Inwalidzkich (RIZIV, www.riziv.fgov.be); pełni on nie tylko funkcje kontrolne, ale i odpowiada za przepływy finansowe pomiędzy ubezpieczonymi a kasami chorych.

Co gwarantuje podstawowe ubezpieczenie zdrowotne („ziektekostenverzekering”)?

Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne pokrywa – w różnym stopniu – usługi medyczne znajdujące się na liście sporządzanej przez RIZIV (przenosząc to na polską rzeczywistość można mówić o swego rodzaju „koszyku podstawowych usług medycznych”). Z tych składek finansowane są również świadczenia związane np. z ciążą, śmiercią czy inwalidztwem (niebędącym konsekwencją wypadku w pracy). Wiele z tych podstawowych świadczeń refundowanych jest jednak jedynie częściowo. Ubezpieczenie podstawowe to minimum; kto nie chce ryzykować ewentualnych wysokich kosztów leczenia w przyszłości, może to ryzyko ograniczyć zawierając dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne.

Istnieje więc też dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne?

Tak, oprócz podstawowego ubezpieczenia kasy oferują dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne (Uwaga! Kasa HZIV oferuje wyłącznie ubezpieczenie podstawowe). Ubezpieczenia dodatkowe poszczególnych kas różnią się od siebie i dotyczą np. kosztów leczenia dentystycznego, zakupu okularów czy aparatów słuchowych, szczepionek, wyższej refundacji kosztów pobytu w szpitalu, itp.

Czy mogę sobie sam wybrać lekarza?

Tak, ubezpieczeni mieszkańcy mogą sami wybierać swoich lekarzy rodzinnych i specjalistów. Ważne, żeby wiedzieć, czy dany lekarz ma umowę z kasą chorych. Teoretycznie do specjalisty można pójść również bez skierowania od lekarza rodzinnego, ale zazwyczaj lepiej takie skierowanie posiadać, gdyż dzięki temu wizyta u specjalisty może okazać się tańsza.

Jak to wygląda z płaceniem za usługi medyczne, np. wizytę u lekarza?

Usługi medyczne są płatne (często z góry), ale ubezpieczeni pacjenci mogą otrzymać zwrot części lub całości kosztów od swojej kasy chorych. Wysokość tego zwrotu jest uzależniona od wielu czynników, w tym osobistej sytuacji pacjenta, ale według portalu www.expatica.com w przypadku zwykłej konsultacji lekarskiej albo niewielkiego zabiegu liczyć można zazwyczaj na zwrot ok. 75% kosztów leczenia.

Pacjent powinien otrzymać od dostawcy usług medycznej (lekarza, przychodni, itp.) dokument potwierdzający daną wizytę oraz fakt zapłacenia za nią (tzw. „getuigschrift voor verstrekte hulp”). Po przekazaniu tego dokumentu kasie chorych ubezpieczony powinien otrzymać od kasy zwrot (części) kosztów, zgodnie z warunkami ubezpieczenia.

Wielu lekarzy, podobnie jak w Polsce, pracuje zarówno dla publicznej służby zdrowia, jak i prywatnie. W przypadku dentystów zdecydowana większość działa na własny rachunek.

Warto poświęcić trochę czasu i dowiedzieć się w swojej kasie chorych („ziekenfonds” albo po fr. „mutuelle”), które usługi, gdzie i w jakim stopniu pokrywa twoje ubezpieczenie.

Skąd mam wiedzieć, czy dany lekarz/przychodnia ma umowę z kasą chorych?

Jeśli chodzi o wysokość opłat, dostawców usług medycznych w Belgii (lekarzy, przychodnie, itp.) pogrupować można w trzy kategorie:

- tych, którzy podpisali umowy z kasami chorych i w całości zaakceptowali oficjalne wysokości opłat za poszczególne usług (w j. niderlandzkim określa się ich mianem „geconventioneerde zorgverleners”)

- tych którzy podpisali umowy z kasami chorych, ale oficjalne wysokości opłat za poszczególne usługi stosują jedynie w wybranych miejscach i określonym czasie (tzw. „gedeeltelijk geconventioneerde zorgverleners”)

- tych, którzy nie mają umów z kasami chorych i sami ustalają wysokość opłat („niet-geconventioneerde zorgverleners”)

Jeśli chce się mieć całkowitą pewność, że opłata za konsultację czy zabieg nie będzie zbyt wysoka i pieniądze te (lub ich część) będzie można odzyskać w kasie chorych, wtedy najlepiej korzystać z usług lekarzy czy przychodni z pierwszej grupy (ewentualnie drugiej, ale jedynie w wybranych miejscach i określonym czasie).

Informacja na temat tego, do której grupy należy dany lekarz czy przychodnia, powinna znajdować się przy wejściu do praktyki oraz w poczekalni, czytamy na stronie www.cm.be.

Jak to wygląda z płaceniem za pobyt w szpitalu?

W przypadku pobytu w szpitalu opłaty za zabiegi i koszty medyczne uiszczane są bezpośrednio przez kasę chorych, zaś dzienne koszty pobytu pokrywające np. koszty zakwaterowania czy wyżywienia opłacić musi sam pacjent. Można jednak zawrzeć dodatkowe ubezpieczenie (w kasie chorych albo prywatnej ubezpieczalni), które pokryje również i koszty pobytu w szpitalu - ponieważ te, w drogiej przecież Belgii, mogą być wysokie.

Kupowanie leków w aptece – ile zapłacę?

Leki bez recepty nie są refundowane, więc koszty ich zakupu chory pokrywa w całości. Jeśli udajesz się do apteki („apotheek” po niderlandzku, „pharmacie” po fr.) z receptą, jesteś ubezpieczony i masz przy sobie kartę SIS, eID czy ISI +, to część kosztów refundowana przez twoją kasę chorych zostanie automatycznie odliczona od ceny i zapłacisz jedynie resztę. W zależności od sytuacji refundacja może wynieść czasem 100%, s czasem jedynie np. 20%. Więcej informacji na ten temat (po francusku, niderlandzku czy częściowo po angielsku) znajdą Państwo na stronie rządowej agencji odpowiedzialnej za rynek leków FAGG www.fagg-afmps.be).   

Czy "ziektenkostenverzekering" jest tym samym co "Vlaamse zorgverzekering"?

Nie, choć z językowego punktu widzenia jest to mylące. W Holandii podstawowe ubezpieczenie zdrowotne nazywa się właśnie "zorgverzekering", zaś w niderlandzkojezycznej części Belgii, jak już wspomnieliśmy, tutejsze ubezpieczenie zdrowotne określa się mianem "ziektenkostenverzekering". Ale oprócz tego w niderlandzkojęzycznej części Belgii (czyli Flandrii) od 2001 r. istnieje inne obowiązkowe ubezpieczenie, nazywane właśnie "zorgverzekering" (lub dokładniej: "Vlaamse zorgverzekering"). Ma ono jednak inne znaczenie niż w Holandii. 

Składki na "Vlaamse zorgverzekering" przeznaczane są bowiem na pokrywanie niemedycznych kosztów opieki nad osobami np. przewlekle chorymi, w podeszłym wieku czy chorymi psychicznie. Dotyczy więc ono swego rodzaju rent i zasiłków dla osób, które ze względu na niepełnosprawność, przewlekłą chorobę czy podeszły wiek nie mogą już same o siebie zadbać (i np. trafiły do domu spokojnej starości czy zakładu psychiatrycznego, albo mieszkają nadal w domu, ale potrzebują opieki pielęgniarki czy innego rodzaju pomocy). Słowo "zorg" znaczy w niderlandzkim zarówno "służba zdrowia" jak i "opieka", a w przypadku "Vlaamse zorgverzekering" chodzi o to drugie znaczenie.    

Mieszkańcy Flandrii w wieku 26 lat i więcej muszą obowiązkowo opłacać składkę na "Vlaamse zorgverzekering", mieszkańcy regionu brukselskiego mogą zdecydować, czy chcą mieć to ubezpieczenie czy nie, a mieszkańcy Walonii (części francuskojęzycznej Belgii) nie mają obowiązku opłacania tego ubezpieczenia. Pobieraniem opłat zajmują się kasy chorych, a w 2020 r. roczna opłata wyniosła 53 euro (lub 26 euro w wyjątkowych sytuacjach). Więcej o tym ubezpieczeniu tutaj: www.vlaanderen.be

 

30.08.2015 Łukasz Koterba Niedziela.BE, aktualizacja 07.08.2020

 

Belgia chce przywrócić rewizje w strefie Schengen

Po ostatnim ataku, do którego doszło w pociągu jadącym z Amsterdamu do Paryża, Belgowie apelują, by ponownie przemyśleć zasady wolnego przemieszczania się koleją w obrębie strefy Schengen. Premier zaproponował przywrócenie kontroli bagażu i tożsamości pasażerów.

Charles Michel zasugerował, że w świetle ostatniego ataku, ponownie powinniśmy rozważyć zasady wolnego przemieszczania się po kontynencie i przywrócić kontrole tożsamości oraz bagażu na międzynarodowych trasach kolei. Przypominamy, że układ z Schengen podpisany został 30 lat temu, społeczeństwu trudno będzie przyzwyczaić się narzuconej na nowo rewizji.

„Układ z Schengen jest ważny dla europejskiej gospodarki i naszych obywateli, ale w obliczu nowych zagrożeń w Europie, być może będzie trzeba wprowadzić nowe zasady kontroli” - powiedział premier Belgii.

Takie rozwiązanie podważałoby jeden z głównych filarów, na których opiera się idea Unii Europejskiej. Piątkowa strzelanina zaniepokoiła również innych europejskich przywódców, którzy być może przystaną na propozycje Belga.

 

28.08.2015 MŚ Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Holandia: Albert Heijn + Delhaize. Superfuzja supermarketów

Ponad 375,000 pracowników, 6,600 sklepów i łączne roczne obroty 54 mld euro – koncern, który powstanie po połączeniu holenderskiej firmy Ahold (właściciel m.in. supermarketów Albert Heijn) i belgijskiej sieci marketów Delhaize będzie ważnym graczem na światowym rynku handlu detalicznego. Czy zyskają również klienci?

O fuzji dwóch gigantów na holenderskim i belgijskim rynku mówiono od dawna. Pierwszą, nieudaną próbę podjęto już w 2006 r. W środę 24 czerwca władze obu firm oficjalnie poinformowały o zawarciu porozumienia w tej sprawie.


Większy brat z Holandii

Na fuzję muszą wydać jeszcze zgodę odpowiednie urzędy, a jeśli tak się stanie, koncern Ahold Delhaize – bo tak ma nazywać się nowa firma – stanie się faktem. Operacja łączenia obu firm, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, potrwać ma do połowy 2016 r.

Według informacji podanych w środę na fuzję zgodziły się jednogłośnie zarządy obu firm. Była to trudna decyzja szczególnie dla szefostwa belgijskiego koncernu. Ahold jest większy niż Delhaize i część Belgów nie życzyła sobie, by „ich sieć” trafiła w ręce Holendrów.

– Nie chcemy iść razem z Holendrami, chcemy pozostać Delhaize, a nie stać się Albert Heijnem – groził jeszcze niedawno jeden ze związkowców Delhaize.

Fuzja odbyć się ma jednak na zasadach partnerskich, przekonują zarządu obu firm. Większy Ahold zachowa najprawdopodobniej ok. 61 % udziałów w nowej firmie, pozostałe ok. 39 % przypadnie w udziale akcjonariuszom Delhaize.


Firma-gigant

Szefem nowej firmy zostanie obecny menadżer Ahold, Dick Boer. Frans Muller, obecny menadżer Delhaize (również Holender) zostanie wiceszefem nowego koncernu. Główna siedziba nowej firmy znajdować ma się na terenie Holandii, informuje portal nu.nl. Czternaście miejsc w radzie nadzorczej ma być podzielonych po równo pomiędzy Ahold i Delhaize.  

Nowy koncern będzie gigantyczną firmą. Obroty Ahold w 2014 r. wyniosły 32,8 mld euro, a Delhaize – 21,4 mld euro. Spodziewać się więc można, że obroty Ahold Delhaize wynosić będą ponad 54 mld euro rocznie.

Obie firmy działają również poza Beneluksem. Delhaize jest obecny w 11 krajach na 3 kontynentach. Pośród ok. 3,400 sklepów Delhaize prawie 1,300 znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a 880 w Belgii i Luksemburgu. Ahold ma 3,200 sklepów w Holandii, Belgii, USA i Czechach.

Koncern Ahold jest też właścicielem m.in. sieci sklepów z kosmetykami (Etos) i alkoholem (Gall & Gall) oraz sklepu online bol.com.

Oba koncerny zatrudniają wiele osób. Dla Delhaize pracuje ok. 150,000 ludzi w 11 krajach na trzech kontynentach. Dla Ahold pracuje 227,000 osób, z czego 97,000 w Holandii.

W sumie nowy koncern zatrudniać więc będzie ponad 375,000 osób w 6,600 sklepach na całym świecie. Co tydzień sklepy koncernu odwiedzać będzie ok. 50 mln klientów.


Długie tradycje

Ahold i Delhaize to także firmy z długimi tradycjami. Pierwszy sklep Albert Heijn otwarto w 1887 r., a pierwszy Delhaize – dwadzieścia lat wcześniej. W 1957 r. to właśnie oddział Delhaize był pierwszym w Europie sklepem z samoobsługą.

Co ta fuzja będzie oznaczać dla klientów oraz pracowników holenderskich i belgijskich supermarketów?  

- Planowana fuzja z Delhaize to fantastyczna szansa na to, by stać się jeszcze silniejszym i bardziej innowacyjnym liderem rynku handlu detalicznego dla naszych klientów, pracowników i akcjonariuszy – tłumaczył Dick Boer, szef Ahold i przyszły szef Ahold Delhaize.

Dzięki fuzji koncern planuje zaoszczędzić ok. 500 mln euro rocznie, m.in. redukując dublujące się w obu firmach stanowiska pracy w administracji.


Czy coś się zmieni?

Klienci nie zauważą większych zmian, przewidują eksperci. Delhaize nadal będzie się nazywać Delhaize i nie ma planów połączenia obu sieci w jedną wielką sieć o tej samej nazwie i z tą samą formułą działania.

– Jeśli marka Delhaize albo Albert Heijn miałaby zniknąć, byłoby to całkowicie bezsensowne – stwierdził w rozmowie z portalem nu.nl Laurens Sloot, wykładowca uniwersytetu w Groningen, zajmujący się rynkiem handlu detalicznego.   

Eksperci przewidują, że dzięki fuzji polepszy się pozycja negocjacyjna nowego koncernu wobec dostawców towarów. Gigant Ahold Delhaize będzie mógł domagać się od nich niższych cen, co może się przełożyć na niższe ceny produktów na sklepowych półkach w Holandii i Belgii. Jeśli tak by się faktycznie stało, klienci raczej zaakceptują tę fuzję...

 

24.06.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed

Login