Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Owiana złą sławą kawiarnia w Molenbeek zamknięta
Polska: Myślisz, że karta rowerowa to mit? Tu skończyło się mandatem
Belgia: Złodzieje ukradli z lasku... ławki!
Polska: Ile teraz zapłacimy za ciepło. Niektórzy nawet połowę więcej
Belgia: 14 handlarzy narkotyków złapanych w Brukseli Północnej
Polska: Nikotyna w górę. Jej amatorzy wkrótce dostaną po kieszeni
Temat dnia: Belgijscy naukowcy wykryli nową metodę leczenia sepsy!
Polska: Idą zmiany dla pacjentów. Zadzwoni sztuczna inteligencja i za karę „na koniec kolejki”
Słowa dnia: Middellandse Zee
Belgia: 382 aresztowania na festiwalu Tomorrowland!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Nawrocki i PiS mają za mało pieniędzy. Trzaskowski nie narzeka

Niskie wpłaty na kampanię wyborczą Karola Nawrockiego. Mimo apeli i próśb na koncie jest tylko 5 mln zł. Rafał Trzaskowski w tydzień zebrał trzy razy tyle.

Każdy kandydat walczący o prezydenturę Polski może w kampanii wydać maksymalnie 24,6 mln zł. Takie są limity określone przez Państwową Komisję Wyborczą.

Swojego kandydata może wesprzeć każdy polski obywatel. Dlatego walczący o Pałac Prezydencki proszą swoich wyborców o pieniądze.

Ile maksymalnie można wpłacić na swojego kandydata?

I różnie idzie z tymi wpłatami. Teoretycznie komitety wyborcze mają obowiązek informować na swoich stronach internetowych o każdym przelewie od 4666 zł. Jedna osoba może wpłacić na rzecz kandydatów maksymalnie 69 990 zł. Jednak nie każdy komitet prowadzi taki rejestr. Na przykład komitet Rafała Trzaskowskiego rejestru nie ma.

Mimo to wiadomo, że tydzień temu jego sztab zgromadził już około 15 mln zł.

Znacznie gorzej wypada kandydat popierany przez PiS. Karol Nawrocki zebrał na razie 5 mln zł. W rejestrze na stronie kandydata znajdują się 62 pozycje. Sumy różne zazwyczaj 5000, 10 000, 20 000 zł. Uwagę przykuwa jednak maksymalna dozwolona wpłata (69 990 zł) od milionera, jednego z najbogatszych polskich polityków, senatora PiS Grzegorza Biereckiego.

Republika robi konkurencję kandydatowi PiS

– Na tym etapie kampanii powinniśmy mieć z 15 mln zł, zwłaszcza że w kwietniu kampania przyspieszy – money.pl cytuje jednego ze swoich informatorów. I opisuje, że w szeregach PiS niedowierzanie i szok. Bo pieniędzy jest mało.

Między sobą politycy partii Kaczyńskiego sytuację tłumaczą kilkoma kwestiami. Wymieniają drożyznę, przez którą ludzie nie mają pieniędzy, wcześniejszą zbiórkę na PiS (11 mln zł) i tym, że... pieniądze cały czas zbiera TV Republika. Jej widzowie muszą wybierać: wesprzeć kandydata czy stację telewizyjną.


10.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: 700 plus na psa i kota. Sprawdź, jakie warunki trzeba spełnić

Jedna z gmin oferuje 700 złotych na psa lub kota. Z tej propozycji mogą jednak skorzystać mieszkańcy całego kraju.

Chodzi o gminę Kamieńsk w województwie łódzkim. Jej władze postanowiły przeznaczyć po 700 złotych na każdego psa lub kota. Żeby jednak dostać te pieniądze, trzeba spełnić określone warunki.

Gmina zastrzega sobie prawo do kontroli

Pieniądze są dla osób, które zdecydują się zabrać do domu zwierzę z miejscowego schroniska.

„Oprócz zaadoptowania zwierzaka, trzeba jeszcze spełnić ważny warunek. Należy przedstawić w urzędzie gminy faktury, z których będzie wynikało, że 700 zł zostało przeznaczone na potrzeby zwierzęcia. Mowa o wizytach u weterynarza, zakupie posłania, obroży czy smyczy, a także karmy. Dopiero po przedstawieniu dowodów zakupu beneficjent otrzyma pieniądze” – zaznacza Interia.

To forma promowania adopcji zwierząt. Osoba, która przygarnie czworonoga, podpisuje z gminą umowę, na mocy której zobowiązuje się do zapewnienia zwierzęciu jak najlepszych warunków i deklaruje, jak ma zamiar o nie dbać.

Z kolei gmina zastrzega sobie prawo do skontrolowania po jakimś czasie od adopcji sytuacji zwierzęcia.

„Oferta dotyczy nie tylko mieszkańców gminy, ale całej Polski” – czytamy.


10.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Podróbki energetyków na sklepowych półkach trudno odróżnić od oryginału

Po wejściu w życiu zakazu sprzedaży energetyków nieletnim pojawiły się ich podróbki. Te pseudoenergetyki przypominają oryginały.

Od czasu wejścia w życie zakazu sprzedaży energetyków nieletnim – jak wynika z raportu spółki eLeader – na rynku pojawiło się 214 nowych propozycji. Część z nich, chociaż podobne do energetyków, to ich odpowiedniki. Nie wiadomo jednak, jaki jest ich procentowy udział w sprzedaży.

– Opracowaliśmy raport „Napoje energetyzujące w Polsce 2024”, żeby przedstawić sytuację w tej kategorii produktowej po zmianach w prawie. Z naszych analiz wynika, że główni producenci dobrze zaadoptowali się do nowych realiów – podsumowuje cytowana w komunikacie Iwona Puchacz-Wośko, analityk ekspozycji w eLeader.

Jak nie przeczytasz na etykiecie, to nie będziesz wiedział

Sklepy najczęściej nie wyodrębniały ich na ekspozycji. Jak podkreślają autorzy raportu – ani lokalizacją, ani wyglądem. To, jaki napój biorą do ręki klienci, można było ustalić dopiero po lekturze etykiety.

Tymczasem pseudoenergetyki na półkowych sklepach przypominają oryginały dostępne dla osób pełnoletnich.

– Nie zostały jednak wyodrębnione. Rzadko stosuje się też do nich specjalne oznaczenia POSm – wyjaśnia Iwona Puchacz-Wośko.

I dodaje: – Być może dla sklepów i producentów, przynajmniej w tym momencie, ważne jest, aby zachowania zakupowe i nawyki spożywania napojów imitujących energetyki pozostały niezmienione.

Dodajmy, że zgodnie z prawem producent lub importer napojów z dodatkiem kofeiny lub tauryny ma obowiązek oznaczyć je informacją: „Napój energetyzujący” lub „Napój energetyczny”. Nie ma natomiast obowiązku takiego wyróżniania półek sklepowych.

Zakaz sprzedaży energetyków nieletnim

Przypomnijmy, zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom i młodzieży do 18 roku życia obowiązuje od początku 2024 roku. Dotyczy napojów, które zawierają kofeinę w ilości przekraczającej 150 mg na 100 ml lub taurynę.

Te przepisy – jak chce ustawodawca – mają chronić nieletnich przed konsekwencjami nadużywania energetyków. Należą do nich m.in. bezsenność, nerwowość czy zaburzenia koncentracji.


10.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Mięso do kontroli. Inspektorzy nazwali grzechy handlowców

Jakie mięso trafia do polskich hipermarketów? Czy znamy kraj pochodzenia? Odpowiedzi na te pytania poszukiwali inspektorzy IJHARS.

Kontrolerzy z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) wzięli pod lupę ponad 2 tony mięsa wieprzowego – pakowanego i sprzedawanego luzem – w hipermarketach w całej Polsce. Sprawdzili, czy właściwie jest oznakowane.

Ich kontrola – jak podaje na swojej stronie IJHARS – wykazała różne nieprawidłowości w co 10 ze skontrolowanych partii towaru. Co ważne – nieprawidłowości dotyczyły jedynie mięsa sprzedawanego bez opakowania.

To pokazała kontrola jakości mięsa w dużych sklepach

W pięciu przypadkach okazało się, że informacje o miejscu hodowli i uboju były nieprawdziwe. Na etykiecie jako kraj pochodzenia wskazansa była Polska. W rzeczywistości jednak mięso pochodziło z Belgii, Niemiec i Holandii.

W sumie nieprawidłowości w oznakowaniu mięsa stwierdzono w co piątym skontrolowanym sklepie. Inspektorzy stwierdzili m.in.:

podawanie nieprawdziwych danych o kraju pochodzenia mięsa;
brak wizerunku flagi państwa, z którego pochodziło kontrolowane mięso,
stosowanie niezgodnych z obowiązującymi przepisami określeń opisujących pochodzenie mięsa.

Wobec handlowców podejrzanych o zafałszowanie sprzedawanej żywności prowadzone są postępowania administracyjne w celu – jak to określił na swojej stronie IJHARS – „wymierzenia kar pieniężnych, w tym za wprowadzenie do obrotu towarów zafałszowanych”.

Taka gra z klientem może narazić sklep na spory wydatek

– Nieprawidłowe oznakowanie krajem pochodzenia wprowadza konsumenta w błąd i jest zafałszowaniem żywności – podkreśla Przemysław Rzodkiewicz, główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.

I przypomina, że zgodnie z przepisami UE i krajowymi handlowcy maja obowiązek podawania informacji o pochodzeniu mięsa.

Jeśli bez opakowania sprzedawane jest mięso wieprzowe, drobiowe, baranie lub kozie, przepisy zobowiązują sklepy do udostępnienia również grafiki flagi kraju pochodzenia.

Obowiązek informowania o pochodzeniu mięsa dotyczy również producentów. Klienci kupujący mięso w opakowaniu muszą wiedzieć, skąd pochodzi.

– Handlowcom naruszającym ich interesy grozi kara finansowa w wysokości od 1000 zł do nawet 10 proc. rocznego przychodu – przypomina szef IJHARS.


10.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed