W okresie od stycznia do sierpnia bieżącego roku brukselskie przedsiębiorstwo komunikacyjne STIB wystawiło łącznie 534 mandaty pasażerom, którzy nie nosili maseczek ochronnych podczas korzystania z transportu publicznego.

Noszenie maseczki w środkach transportu publicznego na obszarze Regionu Stołecznego Brukseli wciąż jest wymagane. Jak donosi Bruzz, w okresie od stycznia do sierpnia przedsiębiorstwo STIB ukarało mandatami 534 osoby, które nie stosowały się do tego nakazu.

„Wciąż komunikaty dotyczące obowiązkowych maseczek ochronnych są niewystarczające” - poinformował brukselski minister zdrowia, Alain Maron (Ecolo), sugerując, że STIB ma problem ze swoimi pasażerami oraz odpowiednim poinformowaniem ich o wymogu.

„Nigdy nie zredukowaliśmy liczby ogłoszeń na ten temat. Informacja o wymogu noszenia maseczki jest ogłaszana na każdym kroku, w metrze co 20 minut” - poinformował rzecznik prasowy STIB, w odpowiedzi na zarzuty. „Codziennie prowadzonych jest 30 kontroli”.

21.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

W trakcie rutynowej kontroli samochodu w brukselskiej dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean (Sint-Jans-Molenbeek) kierowca brutalnie zaatakował policjantów. W sumie rannych zostało pięcioro funkcjonariuszy, poinformował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Troje funkcjonariuszy odniosło poważne obrażenia, a dwoje zostało lekko rannych. Do zdarzenia doszło w poniedziałek o godz. 10:00 przy skrzyżowaniu ulic Gentsesteenweg i Alphonse Vandenpeereboomstraat w dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean.

Policjanci zatrzymali samochód, bo kierowca wcześniej zaparkował w niedozwolonym miejscu. W trakcie kontroli okazało się, że mężczyzna nie był w stanie okazać wymaganych dokumentów. Kierowca zaczął stawiać opór i zachowywać się agresywnie. Na miejsce wezwano dodatkowe patrole.

Mężczyzna rzucił się na stróżów prawa i uderzył policjantkę w głowę dźwignikiem samochodowym. W trakcie szamotaniny ranni zostali również inni funkcjonariusze. W końcu agresywny kierowca został obezwładniony i aresztowany.

Pięcioro funkcjonariuszy trafiło do szpitala. Po udzieleniu im pierwszej pomocy mogli wrócić do domów. W nadchodzących dniach będą jednak przebywać na zwolnieniach lekarskich.

– To był okropny i brutalny akt agresji w trakcie rutynowej kontroli drogowej. Jestem głęboko oburzona – powiedziała burmistrz Catherine Moureaux, burmistrz Sint-Jans-Molenbeek.

21.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Policja na polecenie prokuratury przesłuchuje osoby, które kupiły bilety lotnicze linii OLT Express. Powód takiego działania dotyczy syna byłego premiera i obecnego szefa Platformy Obywatelskiej.

OLT Express to tania linia lotnicza powiązana z Amber Gold – firmą, wokół której wybuchła jedna z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Założyciele tej piramidy finansowej Marcin i Katarzyna P. zostali skazani – odpowiednio – 15 oraz 12,5 roku więzienia. Ich prawnicy jednak złożyli apelację. Pieniądze oszukanych klientów Amber Gold miały być inwestowane właśnie w linię lotniczą, która sprzedawała bilety nawet za 1 zł.

Kiedy tylko afera wyszła na jaw, nabrała znaczenia politycznego. Sejm powołał komisję śledczą, która miała wyjaśnić m.in. zaniedbania służb czy organów skarbowych. Pikanterii sprawie dodał fakt, że w OLT Express pracował syn byłego premiera a dziś lidera Platformy Obywatelskiej – Michał Tusk.

Właśnie jego dotyczą najnowsze działania prokuratury. Jak informuje „Rzeczpospolita”, śledczy sprawdzają, w jaki sposób syn Donalda Tuska otrzymał wynagrodzenie już po upadku przewoźnika. Śledztwo dotyczące Michała Tuska w lipcu tego roku zostało zawieszone, ale okazuje się, że na przesłuchania wzywane są osoby, które kupiły bilety OLT Express.

„Śledztwo zostało zawieszone w oczekiwaniu na realizację czynności w ramach tzw. międzynarodowej pomocy prawnej. Łącznie skierowaliśmy 18 wniosków. Od czasu zawieszenia prokurator nie zlecał realizacji czynności na terenie kraju.” – powiedział dziennikarzom Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury Okręgowej w Łodzi i dodał, że mogło być około 30 tysięcy pokrzywdzonych.

Przesłuchiwani są nie tylko pasażerowie, ale osoby które nabyły bilety. Nawet gdy lot został zrealizowany, a chodzi o końcowy okres działalności przewoźnika, czyli od 11 do 26 lipca 2012 roku. W tym czasie, jak tłumaczą śledczy, linia nie powinna sprzedawać biletów.

Amber Gold miała inwestować w złoto i inne kruszce. Firma działała od 2009 r., kusząc klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji. 13 sierpnia 2012 r. AG ogłosiła likwidację, a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich. Około 300 mln złotych zostało zainwestowanych w tanie linie lotnicze.

21.09.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Radoslaw Idaszak

(sw)

W poniedziałek, późnym wieczorem, doszło do makabrycznego zdarzenia. Motocyklista nieoczekiwanie podjechał do rowerzysty i odciął jego dłoń narzędziem przypominającym maczetę. Nad ranem policja zatrzymała sprawcę brutalnego napadu.

Trafił pod opiekę lekarzy

Dramatyczna napaść miała miejsce na ulicy Lipy w Leżajsku, niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. Około godziny 22 w poniedziałkowy wieczór, do 21-letniego mężczyzny poruszającego się na rowerze podjechał motocyklista. Używając ostrego narzędzia, z nieznanych przyczyn odciął jego lewą dłoń. We wtorek policja poinformowała, że bandyta odpowiedzialny za uszkodzenie ciała ofiary, jest już zatrzymany.

Jak się okazało, to 41-letni Marek T. Poszkodowany trafił pod opiekę medyków ze szpitala w Krakowie. Specjaliści we wtorek podjęli się operacji, podczas której usiłują przyszyć 21-latkowi amputowaną kończynę.

Motyw działania nieznany

Prokuratura Rejonowa w Leżajsku oraz Komenda Powiatowa Policji potwierdziły Gazecie Wyborczej, że zarówno napastnik, jak i jego ofiara, mieszkają w powiecie leżajskim.

„Potwierdzam, doszło do takiego zdarzenia. Młody mężczyzna stracił dłoń. Został przewieziony do szpitala.” – wyjaśnił „Gazecie Wyborczej” Tomasz Potejko, oficer prasowy KPP w Leżajsku.
Narzędzie, które początkowo nazywane było przez pokrzywdzonego maczetą, w rzeczywistości okazało się być tasakiem.

„Zatrzymaliśmy narzędzie, które mogło zostać użyte. Można powiedzieć, że to nóż typu tasak.” – wyjaśniła dziennikowi Katarzyna Leszczak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Leżajsku. Dodała również, że 21-letni mężczyzna nie umiał określić, jakimi pobudkami mógł kierować się jego oprawca.

Usłyszy zarzuty

Jak podaje gazeta, prokuratura zbiera teraz materiał dowodowy, aby w najbliższą środę przedstawić Markowi T. zarzuty. Wówczas skierowany zostanie też wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Zanim to jednak nastąpi, niezbędne będzie ustalenie, czy napastnik w chwili popełnienia przestępstwa był pod wpływem środków odurzających lub alkoholu.

21.09.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)