Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Flandria: Lepiej wykształceni, częściej na wakacjach
Belgia popiera europejski plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 90%
Belgijscy inwestorzy szczególnie aktywni na początku roku
Belgia: 41% młodych LGBTQ+ czuje brak akceptacji
Belgia, biznes: W miesiąc przybyło prawie 3 tys. firm!
Belgia: 70% emerytowanych urzędników ma mniej niż 65 lat
Belgia: Na dawnych terenach przemysłowych w Saint-Gilles powstaje nowe osiedle
Belgia, biznes: Wzrost będzie, ale powolny
Słowo dnia: Zwembril
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 27 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Dorabiamy po godzinach, bo nasze pensje nam nie wystarczają

Po godzinach dorabiamy sobie do pensji. Z konieczności, bo dziś jeden etat to – okazuje się – już za mało. Nie starcza na wszystkie potrzeby.

Potwierdza to badania „Jak dorabiają Polacy”. Przeprowadziła je agencja SW Research na zlecenie Gi Group Poland.

Kto sobie dorabia?

Wynika z niego, że do pensji dorabia sobie ponad 40 proc. badanych. A jeszcze więcej, bo prawie połowa, planuje sobie dorabiać.

Na dodatkową pracę częściej decydują się mężczyźni – 49,8 proc. Wśród kobiet na takie rozwiązanie zdecydowało się 40,4 proc. ankietowanych.

Częściej podejmowana przez osoby młodsze. Wśród osób poniżej 24 lat taką opcję wybrało 54 proc. ankietowanych, a w wieku 25-34 lata – ponad 52 proc.

Wśród osób w wieku 50 lat i starszych ten odsetek był znacznie niższy i wynosił 32 proc.  

Dlaczego dorabiamy?

To – jak zauważają autorzy raportu – nie powinno to dziwić, bo aż 7 na 10 pracowników odczuwa skutki „pogorszenia sytuacji gospodarczej”. I to pomimo systematycznego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Nasza zarobki nie zaspokajają naszych rosnących potrzeb.

– Dowodzi to, że Polacy przejęli inicjatywę – szukają dodatkowych możliwości zarobkowania, żeby poprawić swoją sytuację finansową – komentuje Anna Wesołowska, dyrektor zarządzająca Gi Group Poland.

Ile czasu na to poświęcamy?

Od 1 do 9 godzin tygodniowo – 45,9 proc. ankietowanych,
od 10 do 19 godzin tygodniowo – 34 proc.,
od 20 do 29 godzin tygodniowo – 9,9 proc.,
od 30 d0 40 godzin tygodniowo – 3,8 proc.

Jak sobie dorabiamy?

Dominuje praca dorywcza. Tę możliwość wskazało 56 proc. ankietowanych.
Dodatkową pracę u obecnego pracodawcy wybrało 24,1 proc. badanych.
Dorabianie u innego pracodawcy – 28,2 proc.


30.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Mateusz Gessler: Gastronomia mocno się zmienia, bo i portfele naszych klientów się zmieniają. Widać, że zamawiają mniej

Choć w obecnych czasach prowadzenie dobrze prosperującej restauracji to duże wyzwanie i sztuka wyboru, to Mateusz Gessler się nie poddaje. Jak zauważa, Polacy, a w szczególności mieszkańcy Warszawy, nie chcą porzucać swoich nawyków i nadal chętnie odwiedzają swoje ulubione restauracje, by zjeść dobry obiad czy kolację. Zamówienia nie są już może takie duże jak kiedyś, ale on sam cieszy się i z tego, bo jak podkreśla, lepiej mniej niż wcale.

Zdaniem Mateusza Gesslera kluczem do sukcesu w biznesie jest cierpliwość. Czasem idzie lepiej, innym razem wszelkie zawirowania sprawiają, że zamiast zarabiać, trzeba dokładać. Przez lata funkcjonowania w branży gastronomicznej zdążył się już jednak przekonać, że z każdej sytuacji jest wyjście, tylko po prostu trzeba być cierpliwym i robić swoje najlepiej, jak się tylko da, by nie zniechęcić klientów gorszą jakością.

– W naszych czasach żaden biznes nie jest łatwy, ale jeżeli podchodzisz do tego z pasją, ze spokojem, to się da. Gastronomia mocno się zmienia, bo i portfele naszych klientów się zmieniają, bo sytuacja, bo moda i tak dalej. I my musimy się nauczyć reagować na to, dostosować do tego i próbować trochę płynąć z nurtem, który jest na dany dzień. Ja nie zmieniam swojej filozofii gotowania, ale zmieniam trochę podejście do gościa, bo on jest najważniejszy, jest naszym paliwem napędowym. Niestety jest wielu restauratorów, którzy myślą głównie o sobie – mówi agencji Newseria Lifestyle Mateusz Gessler.

Z jego obserwacji wynika, że warszawiacy, nawet jeśli mają teraz nieco mniej w portfelach, to nie rezygnują z wyjść do restauracji. Nadal bardzo chętnie celebrują posiłki w ulubionych miejscach, choć coraz częściej uszczuplają menu.

– Polacy, a szczególnie warszawiacy, kochają wychodzić z domu i jeść w restauracjach, więc oni tego nie przerwali. Widać jednak, że mniej zamawiają, nie zamawiają już zakąski, deseru czy szampana i tak dalej, tylko trochę mniejsze to jest, ale czas spędzają taki sam. Też to pokazuje, że my nie chcemy się poddawać i tylko narzekać, że wszystko jest źle, bo to, że coś się dookoła wali, to trudno, powstaniemy jeszcze raz i sobie poradzimy. I taką mentalność zaszczepiłem też w swoich pracownikach, żeby się nie martwili, co się dzieje teraz, róbmy swoje i cały czas próbujmy dać przyjemność naszym gościom – mówi.

A tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na częste wyjścia do restauracji, Mateusz Gessler zachęca do tego, by nie rezygnowali ze smacznych i pełnowartościowych posiłków. Zamiast iść na łatwiznę i szukać wymówek typu: gotowanie zajmuje dużo czasu, lepiej podjąć trud, poświęcić chwilę i przyrządzić sobie coś, co zaspokoi nasze gusta kulinarne i wyjdzie nam na zdrowie.

– Oczywiście gotowanie to jest coś więcej, niż tylko otworzyć zamrażarkę, wziąć jakiś produkt już przetworzony i wrzucić go do mikrofalówki. I zajmuje trochę więcej czasu, ale jeśli kochasz tych, dla których gotujesz, to nie chcesz im dać byle czego, tak że ten kilkuminutowy wysiłek warto zrobić, ponieważ bardzo ważne jest, jak się odżywiamy – dodaje restaurator.

Swoimi sprawdzonymi przepisami na pyszne dania i poradami żywieniowymi Mateusz Gessler dzieli się z widzami nowego weekendowego programu „Halo tu Polsat”.


29.09.2024 Niedziela.BE // źródło: Newseria // tagi: Mateusz Gessler, gastronomia, branża gastronomiczna, restauracje, sytuacja ekonomiczna, klienci // fot. Shutterstock.com

(sw)

Polska: Do klubów fitness chodzi o 40 proc. więcej osób niż przed pandemią. Sieci takich obiektów szybko się rozbudowują

28 proc. Polaków spełnia kryteria WHO dotyczące aktywności fizycznej w czasie wolnym – wynika z badania Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wciąż najpopularniejsze aktywności to spacer i jazda na rowerze, ale dynamicznie przybywa użytkowników klubów fitness. Liczba klientów takich obiektów wróciła do poziomów sprzed pandemii już na początku 2022 roku, a w ubiegłym odnotowano wzrosty sięgające 40 proc. wejść więcej niż przed pandemią. Sieci liczą na dalsze dynamiczne wzrosty i dostosowują do tego liczbę swoich placówek. Xtreme Fitness Gyms do końca roku zamierza otwierać nowy klub średnio co sześć dni, głównie w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców.

– Branża fitness w Polsce dynamicznie się rozwija i ma ogromny potencjał. Obecnie około 8 proc. Polaków należy do klubów fitness. Średnia w Unii Europejskiej to 10 proc., kraje bardziej rozwinięte, jak Francja, Włochy, Hiszpania, Niemcy, mają już penetrację rynku na poziomie kilkunastu procent, a Skandynawia, Wielka Brytania, Szwajcaria – już ponad 20 proc. – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Dojka, założyciel sieci Xtreme Fitness Gyms.

Jak wynika z badania Ministerstwa Sportu i Turystyki „Poziom aktywności fizycznej Polaków 2023”, odsetek osób w wieku 15–69 lat spełniających kryteria WHO dotyczące poziomu aktywności fizycznej w czasie wolnym wynosi 28 proc. Jeśli uwzględnimy w tym także aktywność związaną z przemieszczaniem się pieszo oraz rowerem, to odsetek ten rośnie do 75 proc.

Zgodnie z wynikami badania przeprowadzonego w ubiegłym roku na zlecenie Nationale-Nederlanden jedna piąta Polaków codziennie podejmuje aktywność fizyczną, a jedna czwarta przynajmniej kilka razy w tygodniu. Podobny odsetek badanych (20 proc.) zapewnia, że stara się podejmować wysiłek fizyczny raz lub dwa razy w ciągu siedmiu dni.

– Na przestrzeni ostatnich 10 lat ogólnie Polacy wydają dużo więcej na zdrowie, sport i rekreację. W ciągu ostatniej dekady wydatki Polaków wzrosły o 130 proc., to 2,5 raza więcej niż średnia w Unii Europejskiej – wylicza ekspert.

Jak podaje Nationale-Nederlanden, ponad jedna czwarta Polaków inwestuje w skali roku do 200 zł na produkty i usługi związane z uprawianą dyscypliną sportu, a jedna piąta – ponad 1 tys. zł. Dla 14 proc. ankietowanych są to z kolei wydatki rzędu 750–1000 zł, a co 10. przeznacza na ten cel między 400 a 750 zł.

– Polacy coraz częściej ćwiczą, dbają o swoje zdrowie, jesteśmy bardziej świadomi w ostatnich dwóch–trzech latach po pandemii. Dużo większa jest grupa docelowa, która korzysta z klubów fitness, notujemy w klubach dużo większą frekwencję, to często są osoby młode, nastolatki – zauważa Łukasz Dojka.

Krajowy Rejestr Długów, powołując się na dane eFitness, podaje, że liczba klientów siłowni i klubów fitness wróciła do poziomów sprzed pandemii już na początku 2022 roku, a w kolejnych miesiącach notowano rozwój na poziomie średnio 2,5 proc. miesięcznie. Rok 2023 przyniósł kolejne przyrosty, sięgające 40 proc. wejść więcej niż przed pandemią. Jednak obiektywnie poziom korzystania z usług fitness w Polsce jest jednym z najniższych w Europie. Preferowaną przez Polaków formą wysiłku – jak wynika z  badania Nationale-Nederlanden – wciąż jest spacer lub nordic walking oraz jazda na rowerze. Branża fitness ma więc nadal duży potencjał rozwoju. Tym bardziej że ceny abonamentów są atrakcyjne w relacji do średniego wynagrodzenia, co przyciąga do siłowni coraz więcej osób. Jak wylicza portal Numbeo.com, średnia miesięczna cena za abonament na siłowni w Polsce wynosi nieco mniej niż 36 dol. Tylko w ośmiu krajach europejskich cena jest niższa.

– Podnosimy świadomość społeczeństwa w zakresie fitnessu, zdrowia, samopoczucia i tego, jak ważny jest sport w naszym życiu. Gonimy kraje bardziej rozwinięte – żeby dotrzeć do 16 proc. uczestnictwa w klubach fitness, to drugie tyle Polaków musi trenować – mówi ekspert.

Jak podkreśla, Xtreme Fitness Gyms to najszybciej rozwijająca się sieć klubów fitness w Polsce. W 2023 roku otworzyła siedem klubów, a w pierwszej połowie obecnego roku – już 13. Plany na drugie półrocze zakładają 29 kolejnych otwarć, czyli w ciągu roku sieć powiększy się o 72 proc. – łącznie na koniec 2024 roku ma działać 100 klubów w Polsce. W pierwszym półroczu podpisano też 52 nowe umowy franczyzowe. Od początku 2024 roku franczyzobiorcy otworzyli kluby między innymi w Sandomierzu, Białymstoku, Łomży, Oleśnicy, Koninie, Poznaniu czy Bytowie.

– Otwieramy kluby fitness szczególnie w tych mniejszych miejscowościach, gdzie mamy największą widoczność. Tam mamy najwięcej klubów. Większość naszych klubów znajduje się w miejscowościach poniżej 100 tys. mieszkańców, gdzie mieszka 75 proc. Polaków – zauważa założyciel sieci.

Według danych EuropeActive i Deloitte’a liczba członków klubów fitness w Europie wzrosła o ok. 4,7 mln, czyli o 7,5 proc., z 62,9 mln w 2022 roku do 67,6 mln na koniec 2023 roku, przewyższając liczbę sprzed pandemii COVID-19. Całkowite  przychody w Europie wzrosły w ubiegłym roku o 14 proc., do 31,8 mld euro, przekraczając tym samym rekordowy rok 2019 sprzed pandemii. Coraz większe zainteresowanie klubami fitness sprawia, że sieć Xtreme Fitness Gyms planuje dalszą ekspansję, nie tylko w Polsce, ale i za granicą.

– Chcemy mieć 227 rentownych klubów do końca 2027 roku, czyli będziemy otwierać kilkadziesiąt klubów rocznie w najbliższych kilku latach. Za dwa, maksymalnie trzy lata planujemy wyjście za granicę i pozyskiwanie master franczyzobiorców, partnerów biznesowych, z którymi będziemy rozwijać nasz biznes. Na początku będą to kraje europejskie, jak Czechy, Słowacja, Bułgaria, Rumunia i Węgry – zapowiada Łukasz Dojka.

Z badania pracowni OpinionWay Polska na zlecenie Xtreme Fitness Gyms wynika, że franczyza należy według Polaków do trzech najbardziej opłacalnych modeli biznesowych, a 60 proc. osób pozytywnie ocenia atrakcyjność klubów fitness w kontekście spodziewanych zysków finansowych.

Sieć wskazuje franczyzobiorcom lokalizację klubu oraz zapewnia w pełni wyposażony lokal. Plan biznesowy zakłada osiągnięcie rentowności klubu już w pierwszych miesiącach po jego otwarciu, a wzrost inwestycji w ciągu od 36 do 42 miesięcy

– W krajach, gdzie branża fitness jest dużo bardziej rozwinięta, modele franczyzowe są bardzo popularne. Kiedy sieć Anytime Fitness wchodziła do Wielkiej Brytanii, była to franczyza pierwsza lub druga na rynku, teraz w Wielkiej Brytanii różnych modeli franczyzowych w samej branży fitness jest ponad 20. U nas jest to początkowy etap rozwoju franczyzy w branży fitness, ale mamy już multifranczyzobiorców, czyli ponad 30 partnerów biznesowych, którzy mają więcej niż jeden klub – wskazuje założyciel sieci Xtreme Fitness Gyms.

Spółka rozwija także nową sieć franczyzową – sal zabaw dla dzieci. Marka Xtreme Kids rozpoczęła działalność dwa lata temu i posiada dwie lokalizacje: w Tarnowie i Opolu.


28.09.2024 Niedziela.BE // źrodło: Newseria // tagi: kluby fitness, siłownie, aktywność fizyczna Polaków, franczyza w branży fitness, Xtreme Fitness Gyms // fot. Shutterstock, Inc.

(sw)

Polska: Zmiana w receptach. Nie będą już przywiązane do jednej apteki

Kiedy ta zmiana wejdzie w życie, część recepty będzie można zrealizować w jednej aptece, a pozostałe leki wykupić w innej. Teraz pacjent jest przywiązany do jednej.

Rozwiązanie wydaje się tak proste, że aż dziwne, że nie weszło w życie wcześniej. Obecnie pacjent przychodzący z receptą do apteki nie musi od razu realizować całej. Może część zapisanych preparatów wykupić jednego dnia, a pozostałe kiedy indziej.

– Nie bywam często w aptekach, ale zdarzyło mi się widzieć – głównie starsze panie – które kupowały część leków, a resztę zostawiały sobie na później. Raz czy dwa zdarzyło mi się tak zrobić, kiedy lekarz zasugerował, że jakiś specyfik mam brać, gdy stan zdrowia nie ustąpi po czymś łagodniejszym – wspomina pan Krzysztof.

Pacjent wierny aptece z konieczności

I problem w tym, że realizację recepty trzeba dokończyć w aptece, w której się to zaczęło. A to kłopot w sytuacji, gdy np. lekarz przepisuje cztery specyfiki, a w aptece A dostępne są tylko trzy. Nie można brakującego dokupić w aptece B. I właśnie to ma się zmienić.

Wszyscy wiedzieli, ale nic nie robili. Pacjenci odetchną

Ministerialny zespół opublikował raport, w którym przedstawił kilka bardzo ważnych propozycji. Jeśli te pomysły zostaną wprowadzone w życie, ułatwią pracę osobom wystawiającym recepty i przyniosą korzyści pacjentom – donosi rynekzdrowia.pl.

I zaznacza, że obowiązek realizacji recepty w jednej aptece to problem zgłaszany od lat.

Zespół w końcu uznał, że system należy zmienić i pozwolić pacjentowi na kupowanie bez konieczności poszukiwań apteki z odpowiednią ilością leku na stanie. To jednocześnie zlikwiduje wymóg powrotu do lekarza w celu otrzymania nowej recepty. I będzie można zrealizować jedną receptę w różnych częściach kraju.

Żeby było to możliwe, konieczne jest ujednolicenie sposobu zapisu dawkowania oraz automatyczne przeliczanie przez system możliwej do wydania ilości leków, co wyeliminuje różnice interpretacyjne w aptekach – dodaje serwis.


27.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Subscribe to this RSS feed