Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 8 maja 2025, www.PRACA.BE)
4 na 10 pracowników w Belgii nigdy nie bierze chorobowego!
Polska: Taką emeryturę otrzymują zakonnice. Znacznie mniej niż księża
Belgijskie sklepy bezradne wobec kradzieży? Handlowcy chcą sami wymierzać kary
Polska: Edukacja klimatyczna w szkołach. Od kiedy? To już o niej wiadomo
Belgia: Strażacy uratowali ze strumienia konia
Polska: Pijemy coraz więcej. Jesteśmy w europejskiej czołówce
Temat dnia: Wyciek ropy na odcinku kanału Gandawa-Terneuzen
Polska: Zaskoczenie w pośredniaku. Wiele osób ma prawo do zasiłku przez cały rok
Papież – przywódca Watykanu, sumienie świata
Redakcja

Redakcja

Polska: Policjanci odzyskali bentleya wartego 1,5 miliona złotych

Policjanci w niespełna 3 godziny od momentu zgłoszenia, odnaleźli i zabezpieczyli skradzionego bentleya wartego półtora miliona złotych. Samochód wrócił do właściciela. Funkcjonariusze zajmujący się przestępczością samochodową kontynuują czynności związane z tą kradzieżą.  

Policjanci z komisariatu w Wawrze zostali zaalarmowani przez właściciela samochodu o kradzieży bentleya, którego wartość wynosiła półtora miliona złotych.

Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że pozostawił auto otwarte z kluczykami w stacyjce i wyszedł tylko do stoiska z pieczywem. Kiedy po chwili wrócił jego samochodu nie było.

Sprawą od razu zajęli się funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością samochodową. Przed upływem 3 godzin bentley został zlokalizowany na jednym z parkingów w podwarszawskiej miejscowości. Policjanci zabezpieczyli auto, które wróciło do właściciela.

Aktualnie funkcjonariusze kontynuują czynności związane z kradzieżą i wyjaśniają jej okoliczności w celu ustalenia sprawcy.


17.04.2020 Niedziela.BE // źródło: Komenda Stołeczna Policji, Warszawa // fot. Policja, Warszawa

(kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Wychodzisz z domu? Zasłoń usta i nos!

Od 16 kwietnia w POLSCE obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Każdy, kto wychodzi z domu w POLSCE, musi zakryć te części twarzy. Może to zrobić w POLSCE za pomocą maseczki jednorazowej, maseczki materiałowej, chusty, apaszki czy szalika. Dzięki temu w POLSCE chroni siebie i innych. Osoby w POLSCE zakażone koronawirusem, które przechodzą chorobę bezobjawowo, nie będą nieświadomie zarażać innych.

Obowiązek zasłaniania ust i nosa na terenie Polski obowiązuje do odwołania. Dotyczy wszystkich, którzy znajdują się:

  • w pojazdach komunikacji zbiorowej (autobusach, tramwajach, w metrze itp.),
  • w samochodach – dotyczy sytuacji, w których razem jadą osoby obce, to znaczy takie, które nie mieszkają ze sobą (np. koledzy z pracy, sąsiedzi itp.),

PRZYKŁAD: Jadę samochodem z mamą, z którą mieszkam na co dzień. W takiej sytuacji nie musimy zasłaniać ust i nosa.
PRZYKŁAD: Podwożę samochodem koleżankę, z którą nie mieszkam na co dzień. Dla bezpieczeństwa mamy obowiązek zasłaniania nosa i ust podczas przejazdu.

  • na drogach i placach (dotyczy również osób jeżdżących np. rowerem lub hulajnogą),
  • w zakładach pracy (dotyczy osób, które mają styczność z osobami z zewnątrz – interesantami, klientami, obywatelami itp.),

PRZYKŁAD: Nie mogę pracować zdalnie, ale wszystkie zadania realizuję w pracy w swoim pokoju. Nie mam styczności z osobami spoza pracy. W takiej sytuacji nie mam obowiązku zasłaniania ust i nosa.
PRZYKŁAD: Pracuję na recepcji i muszę odbierać dokumenty od kurierów i klientów. Mam styczność z osobami z zewnątrz. W takiej sytuacji muszę zasłaniać usta i nos.

Nie masz obowiązku zasłaniania ust i nosa w pracy, chyba że obsługujesz klientów zewnętrznych.

  • w budynkach użyteczności publicznej (np. w urzędach, szkołach, uczelniach, przychodniach i szpitalach, na poczcie, w bankach i restauracjach),
  • w sklepach i na targowiskach,
  • w punktach usługowych,
  • na klatkach schodowych, w windach, pralniach i innych miejscach wspólnych, z których korzystają mieszkańcy bloków.

Ważne!
Policjanci, strażnicy graniczni, kasjerzy w banku czy sprzedawcy w sklepie mogą zażądać od nas odkrycia twarzy w celu identyfikacji. Mamy obowiązek uczynić to na ich prośbę.

Ważne!
Pracownicy sklepów i punktów usługowych mogą zakrywać twarze przy pomocy przyłbicy, jeśli wszystkie kasy, punkty sprzedaży, okienka itd. są oddzielone od klientów dodatkową przesłoną ochronną.

Małe dzieci, osoby chore i rolnicy. Kogo jeszcze nie obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa?

Zakrywać usta i nos muszą co do zasady wszyscy. Wprowadzamy jednak kilka wyjątków. Wśród nich znajdują się:

  • dzieci do 4 lat,
  • osoby, które mają problemy z oddychaniem (okazanie orzeczenia lub zaświadczenia nie jest wymagane),
  • osoby, które same nie mogą założyć lub zdjąć ochrony z twarzy z powodu stanu zdrowia (okazanie orzeczenia lub zaświadczenia nie jest wymagane),
  • osoby poruszające się samochodem – jeżeli pasażerowie mieszkają ze sobą,
  • osoby poruszające się samochodem – jeżeli przebywa tam jedynie kierowca albo kierowca z dzieckiem do lat 4,
  • pracownicy w zakładach pracy, budynkach użyteczności publicznej i obiektach handlowych. WAŻNE! Osoby, które bezpośrednio obsługują interesantów lub klientów w tych miejscach, mają jednak obowiązek zakrywania ust i nosa!
  • kierowcy publicznego transportu zbiorowego i przewoźnicy prywatni – pod warunkiem, że są oddzieleni od pasażerów przesłoną,
  • duchowni sprawujący obrzędy religijne,
  • rolnicy wykonujący prace w gospodarstwie,
  • żołnierze Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i wojsk sojuszniczych, a także funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego, wykonujących zadania służbowe.

Czym się ochronić? Nie tylko maseczką!

Usta i nos możemy zasłonić za pomocą szalika, chusty, apaszki czy innym fragmentem odzieży. Nie ma nakazu korzystania wyłącznie z maseczek ochronnych.

Jeżeli jednak zdecydujemy się na maseczki, warto wiedzieć, po które najlepiej sięgnąć. Na co zwrócić uwagę?

Maseczki mogą być wykonane z tkanin:

  • bawełnianych,
  • bawełnianych z domieszką elastanu,
  • bawełnianych z lnem,
  • lnianych,
  • poliestrowych,
  • wiskozowych z domieszką poliestru,
  • poliamidowych z poliestrem,
  • fizeliny.

Maseczka powinna przylegać ściśle do twarzy, ale pozostawać wygodę noszenia i oddychania. Maseczki wielorazowe powinniśmy prać po każdym użyciu.

Jak samemu zrobić maseczkę?

Możesz szybko i łatwo zrobić maseczkę własnoręcznie – skorzystaj z przykładowego wzoru wykrojnika, który znajdziesz na dole strony. Wystarczy kawałek materiału (tkaniny, z których powinna być wykonana maseczka, znajdziesz powyżej) oraz dwie gumki, np. recepturki. Jeżeli używasz lekkiego materiału, zwielokrotnij liczbę warstw tkaniny.

  • Maseczka powinna być wiązana z tyłu na troki lub mieć gumki umożliwiające założenie jej za uszy.
  • W części środkowej powinna zawierać zakładki (harmonijkę), które pozwolą dopasować ją do kształtu twarzy (i zakryć tym samym nos, usta i brodę).
  • Górna krawędź powinna być wzmocniona, aby umożliwić szczelne dopasowanie maseczki do nosa.
  • Rozmiar mierzony „na płasko” to co najmniej 17,5 cm x 9,5 cm.


Wszystkie aktualne zasady bezpieczeństwa oraz obowiązujące obostrzenia w POLSCE ►

 


16.04.2020 Niedziela.BE // źródło: gov.pl / policja.pl // Fot. Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

 

  • Published in Polska
  • 0

Co dziesiąty Polak w związku z koronawirusem bardziej martwi się o swoje finanse niż zdrowie. Co czwarty już stracił część lub całość dochodów

W wyniku pandemii koronawirusa co czwarty Polak już stracił pracę lub część wynagrodzenia. Wśród zatrudnionych na niepełny wymiar czasu, na umowę-zlecenie czy o dzieło problem dotyczy 64 proc. ankietowanych – wynika z badania BIG InfoMonitor. Jednocześnie tylko część ma poduszkę finansową, która umożliwia im przetrwanie do trzech miesięcy. Dlatego też połowa Polaków zamierza oszczędzać na wydatkach, także tych podstawowych.  

– Spytaliśmy Polaków, czego obawiają się w okresie pandemii – czy bardziej o zdrowie, czy o swoje finanse. Okazało się, że co 10. bardziej boi się o to, że nie będzie miał za chwilę z czego żyć, niż o to, że się zarazi. Niemal połowa obawia się na równi problemów zdrowotnych i finansowych – mówi agencji Newseria Biznes Halina Kochalska, ekspertka Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.

Z badania 4P przeprowadzonego pod koniec marca dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że koronawirus ma poważne konsekwencje dla naszych finansów. Blisko 40 proc. pracodawców przyznaje, że bierze pod uwagę zwolnienie lub ograniczenie pensji pracowników. Co szósty badany sygnalizował, że jego dochody już stopniały, a 7 proc. już straciło źródło utrzymania. Na problemy z utratą części lub całości dochodów skarżą się przede wszystkim zatrudnieni na umowę-zlecenie i o dzieło (64 proc.) oraz prowadzący działalność gospodarczą (75 proc.).

– Polacy już sygnalizują, że są zwalniani z pracy, niemal 20 proc. badanych mówiło o ograniczeniu obowiązków zawodowych, co przełożyło się na spadek wynagrodzenia. Nie są to opowieści bezpodstawne, bo przedsiębiorcy pytani o to, jak reagują na to, co się dzieje teraz w gospodarce, odpowiadają, że w tym roku – jeśli nie w tej chwili, to za chwilę – będą ograniczać wynagrodzenia, nie będą wypłacać pensji – podkreśla Halina Kochalska.

Największe obawy towarzyszą osobom, które nie mają odłożonych żadnych pieniędzy. Prawie co piąty badany podkreśla, że starczy mu oszczędności na kolejny miesiąc lub maksymalnie dwa. 15 proc. ankietowanych jest w stanie przeżyć do trzech miesięcy, a kolejne 10 proc. – do pół roku.

– Niewielkie oszczędności mają głównie pracownicy na umowach cywilnoprawnych, w większości zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin oraz, jak wskazują badania, osoby prowadzące działalność gospodarczą. To w tych dwóch grupach problemy finansowe są spotęgowane – wskazuje ekspertka BIG InfoMonitor.

Wśród osób pracujących na umowach cywilnoprawnych 40 proc. widzi przed sobą maksymalnie dwumiesięczne perspektywy. Wśród prowadzących działalność gospodarczą odsetek ten wynosi 30 proc.

Utrata lub ograniczenie dochodów sprawiły, że Polacy planują oszczędności. Pod koniec marca 30 proc. planowało ograniczyć większe wydatki, a 20 proc. chciało ciąć nawet te podstawowe.

– W drugim tygodniu kwietnia plany oszczędzania dotyczące wydatków zadeklarowało aż 60 proc. badanych. Widać, że Polacy zamierzają zacisnąć pasa, bo to, że ograniczenia się skończą, nie oznacza, że wrócimy do stanu, który panował w gospodarce przed ogłoszeniem stanu epidemii. Każdy już się z tym liczy. Jednak nasze ograniczenia wydatków dodatkowo będą napędzały kryzys w gospodarce, bo ona żywi się właśnie naszymi zakupami – zauważa Halina Kochalska.

Większość Polaków deklaruje, że mimo problemów finansowych nie zamierza przekładać żadnych zobowiązań finansowych na później. Jeśli jednak sytuacja miałaby ich do tego zmusić, co 10. wskazuje, że odłoży w czasie raty kredytów konsumpcyjnych, czynsz lub podatki.

– Najwięcej osób pomyślało o przełożeniu na później rat kredytów konsumpcyjnych. Jest to dobra opcja, bo banki oferują wakacje kredytowe. Zaznaczyłabym tu jedynie, by skorzystać z tych wakacji, zanim zaczniemy opóźniać spłaty rat, bo w przeciwnym razie to utrudnia rozmowę z bankiem – przypomina ekspertka.

Z danych BIG InfoMonitor oraz BIK wynika, że jeszcze przed wybuchem pandemii kłopoty z terminowym spłacaniem zobowiązań miało 2,8 mln osób, a ich łączne zaległości sięgały 79 mld zł. 

 


16.04.2020 Niedziela.NL // źródło: Serwis Informacyjny Newseria // Fot. Shutterstock, Inc. // Tagi: Polska, pandemia, wpływ koronawirusa na stan finansów, utrata pracy w związku z koronawirusem, oszczędności Polaków, BIG InfoMonitor

(kmb)

 

 

Polska. Ekspertka: im bardziej powszechne będą testy diagnostyczne, tym szybciej ludzie powrócą do pracy

Im szybciej upowszechnimy badania na wykrycie COVID-19 oraz przeciwciał (tzw. szybkie testy) i dowiemy się, kto już przeszedł lub przechodzi tę chorobę, tym szybciej będziemy mogli powracać do normalnego funkcjonowania, chroniąc osoby starsze – uważa dr Aneta Afelt z ICM Uniwersytetu Warszawskiego.  

Ekspertka podkreśliła w rozmowie z PAP, że wyniki modelowania dotyczące prognoz związanych z rozwojem epidemii COVID-19 są obarczone w tej chwili dużą niepewnością, ponieważ po raz pierwszy stykamy się z tego rodzaju wirusem. Bardzo ważna jest również dla poprawności wyników modelowania informacja o pacjentach bezobjawowych, czyli tych z nas, którzy są nieświadomymi nosicielami wirusa, będą jego wektorem.

Ponadto w Polsce – jak zaznaczyła - nadal mamy do czynienia z zakażonymi, których chorobę potwierdza test molekularny. Nie przeprowadza się jeszcze na szeroką skalę testów wykrywających przeciwciała (tzw. szybkich testów serologicznych). To ostatnie badanie – zastosowane na szeroką skalę pozwalałoby na „uwalnianie” części społeczeństwa na wyjście z izolacji. Pracownicy mogliby powracać stopniowo na rynek pracy.

„Obecnie w wielu krajach rozpoczęto działania strategiczne, które mają na celu wytypowanie tej części populacji, która nie będąc testowana na wirusa, jest testowana na obecność przeciwciał (testy serologiczne – PAP). Strategią austriacką czy niemiecką jest to, by testy populacyjne, wykrywające przeciwciała umożliwiały stopniowy powrót ludzi odpornych na wirusa do pracy” - zauważyła dr Aneta Afelt.

Jej zdaniem ma to sens, ponieważ – przy rozprzestrzenianiu się wirusa na taką skalę, jak ma to miejsce obecnie - należy oczekiwać, że część naszej populacji już nabrała odporności, a część właśnie jej nabiera.

„Należy się temu wszystkiemu uważnie przyglądać, przygotowywać do ponownego otwarcia kraju, ale wcześniej – przed podjęciem tak odpowiedzialnych społecznie decyzji, należy przeprowadzić rzetelne badania przesiewowe, aby wiedzieć, jaki jest stan odporności populacji i nie wzbudzić epidemii na nowo” - powiedziała.

Ekspertka dodała, że obserwowany w tej chwili przyrost dziennych zachorowań w Polsce ma związek w dużej mierze ze zwiększaniem skali wykonywania testów. „Ta liczba stwierdzony zachorowań będzie przyrastała wraz z przyrostem liczby testów” – zauważyła.

Jednocześnie wytłumaczyła, że kontrolować epidemię można dzięki upowszechnieniu badań, ale nie można tego osiągnąć z dnia na dzień. Dodała, że obserwując jak układa się sumaryczna liczba potwierdzonych przypadków w Polsce można stwierdzić, że mamy sytuację zbliżoną do niemieckiej, choć „w stosunku do niej przesunięci jesteśmy o około 10 dni, co oznaczać może, że nie jesteśmy jeszcze przed etapem stabilizacji zachorowań” - powiedziała.

Natomiast w najbliższym czasie, jeśli będziemy odpowiedzialni, powinniśmy zacząć stabilizować liczbę zachorowań w ciągu doby.

„Jeśli utrzymamy izolację, to liczba zachorowań nie zwiększy się gwałtownie, a to w polskim systemie zdrowia jest bardzo istotne, by można było efektywniej leczyć. Byłoby idealnie, gdyby szczyt zachorowań udało nam się efektywnie spłaszczyć nawet kosztem wydłużenia izolacji” – powiedziała.

Jej zdaniem im spokojniej będziemy nabierać odporności populacyjnej, tym łatwiej będzie systemowi zdrowia opiekować się tymi osobami, które będą potrzebować opieki długoterminowej.

Równocześnie zauważyła, że jeśli sprawdzą się przewidywania epidemiologiczne, to wirus pozostanie z nami jako kolejne przeziębienie, z którym będziemy mieć do czynienia sezonowo, tak jak cztery poprzednie wirusy, które są z nami od dłuższego czasu - HCoV-OC43, HCoV-229E, HCoV-HKU1 i HCoV-NL63.

„Ten wirus bardzo szybko się rozprzestrzenia i zostanie pewnie wśród nas na dłużej. Ważną kwestią jest to, jak będzie on ewoluował i z jakiego rodzaju mutacjami będziemy mieli do czynienia. W epidemiologii mówi się o smart-wirusach i niezbyt mądrych wirusach. Smart-wirusy przystosowują się do swojego gospodarza i nie powodują długo znaczących szkód w jego organizmie. Miejmy nadzieję, że koronawirus będzie ewoluował właśnie w tym kierunku” – podsumowała dr Aneta Afelt.



16.04.2020 Niedziela.BE // autorka: Klaudia Torchała // źródło: www.naukawpolsce.pap.pl // fot. Shutterstock, Inc. 

(kmb)

 

Subscribe to this RSS feed