Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek 10 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgijska poczta chce przekształcić się w lidera logistyki!
Polska: Praca w wakacje. Jak i za ile zrobić badania do gastronomii?
Belgia: Mniej utraconych miejsc pracy w wyniku bankructw
Belgia: Spożywamy więcej nabiału
Belgia: „Budowa linii metra nr 3 potrwa dłużej”
Bruksela na 34. miejscu wśród „najlepszych miast na świecie”
Belgia: Iggy Pop i Sex Pistols wśród gwiazd Lokerse Feesten!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 9 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: 1 na 10 osób przyznaje się do wzięcia chorobowego bez ważnego powodu
Redakcja

Redakcja

Zmiany unijnych traktatów będą największą reformą ustrojową w dotychczasowej historii Wspólnoty. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga

Zmiany w dwóch kluczowych unijnych traktatach to temat, który od kilku tygodni budzi w Polsce kontrowersje, nie tylko wśród polityków. Parlament Europejski zaproponował w nich m.in., żeby więcej decyzji było podejmowanych większością głosów bez wymogu jednomyślności. Chce też przesunąć część obszarów do współdzielonych albo wyłącznych kompetencji UE i zmienić model funkcjonowania Komisji Europejskiej. Wprowadzenie tych zmian oznaczałoby radykalne reformy ustrojowe w Unii Europejskiej, bez precedensu w jej dotychczasowej historii. Jednak do tego jeszcze bardzo długa droga, wymagająca jednomyślnej zgody wszystkich Wspólnoty, a tej na razie nie ma. Nie ma jednak wątpliwości, że zmiany w funkcjonowaniu UE są potrzebne, choćby ze względu na jej planowane rozszerzenie.

– W Polsce mamy ostatnio wzmożoną debatę związaną z tym, że Parlament Europejski przedstawił niedawno propozycję zmiany traktatów europejskich. Formalna zmiana traktatów to proces bardzo żmudny, długi, wymagający zaangażowania wielu podmiotów i na koniec konieczne jest też zaakceptowanie tych zmian przez wszystkie państwa członkowskie UE. Dlatego ten krok, który podjął Parlament Europejski, jest dopiero pierwszy w tej całej długiej procedurze, jest inicjacją dyskusji, zwróceniem uwagi na ważne tematy. Sama zmiana traktatów jest jeszcze czymś odległym. Natomiast w instytucjach unijnych istnieje przekonanie, że jakieś zmiany są konieczne. One mocno wiążą się z tym, że UE stara się rozszerzać na inne kraje kandydujące, takie jak Ukraina – mówi agencji Newseria Biznes Bartłomiej Balcerzyk, dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.

Parlament Europejski 22 listopada br. zagłosował w Strasburgu za przyjęciem raportu Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO), który rekomenduje zmianę dwóch unijnych traktatów – Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE). Łącznie chodzi o ok. 270 poprawek, które – jak wskazał PE – mają zacieśnić współpracę i zwiększyć zdolność Unii do działania oraz sprawić, że jej obywatele będą mieć większy udział w podejmowaniu decyzji. Jednym z argumentów przemawiających za ich wprowadzeniem jest też usprawnienie procesów decyzyjnych w związku z potencjalnym rozszerzeniem UE.

– Do powiększenia UE najprawdopodobniej dojdzie, pytanie tylko, jak szybko. A jeśli będziemy mieć w Unii Europejskiej 30 czy jeszcze więcej państw, to konieczna jest rozmowa o tym, jak podejmować decyzje w ważnych sprawach, żeby nie zdarzyło się tak, że jedno państwo będzie blokować i szantażować inne. Dlatego właśnie potrzebnych jest kilka zmian, które ułatwią nam współpracę w powiększonej Unii – zwraca uwagę Bartłomiej Balcerzyk.

Główne zmiany traktatowe, przewidziane w raporcie AFCO i przyjęte przez PE, to m.in. rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach oraz przeniesienie dwóch obszarów – ochrony środowiska oraz bioróżnorodności – z poziomu państw członkowskich do kompetencji wyłącznych UE. Ta propozycja zakłada też znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych w siedmiu obszarach: polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ochrony granic, zdrowia publicznego, obrony cywilnej, przemysłu i edukacji.

Kolejna zmiana miałaby też dotyczyć zmiany systemu ważenia głosów w Radzie UE. Obecnie w głosowaniach, gdzie nie obowiązuje jednomyślność, do podjęcia decyzji konieczna jest tzw. większość kwalifikowana, czyli 55 proc. państw członkowskich (15 na 27), które reprezentują co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE. Zgodnie z nową propozycją ten próg miałby zostać obniżony do 50 proc.

– Rozszerzenie współpracy pomiędzy państwami w kontekście potencjalnych zmian funkcjonowania Unii wzmocni naszą wspólnotę. To widać w aktualnej sytuacji dotyczącej na przykład sankcji wobec Rosji. Gdybyśmy mogli podejmować decyzje większościowo, byłoby to znacznie szybsze, ponieważ obecnie mamy jedno, może dwa państwa, które starają się spowalniać te sankcje, natomiast większość państw członkowskich jest przekonana, łącznie z Komisją Europejską, że tutaj szybkie działanie jest konieczne. To dla mnie jest przykład, który pokazuje, że w wielu strategicznych decyzjach, także dla Polski, głosowania większościowe byłyby bardziej korzystne – ocenia dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.

To właśnie te propozycje budzą jednak najwięcej kontrowersji. Po głosowaniu PE dotyczącym zmian w unijnych traktatach europosłanka PiS Beata Szydło skomentowała, że pozbawią one państwa członkowskie prawa weta i prawa do obrony swoich interesów. Według polityków PiS reformy będą też oznaczać likwidację państw narodowych i pozbawienie ich suwerenności na rzecz decyzji podejmowanych odgórnie w Brukseli.

– Niektóre z tych propozycji PE, dotyczące np. polityki fiskalnej czy transformacji energetycznej, są trudne dla Polski. Pytanie, czy lepiej pozostać w tej dyskusji i wypracować jakieś wspólne rozwiązania, czy się obrazić i w ogóle w niej nie uczestniczyć. Wydaje mi się, że Polska powinna obrać taką drogę, aby szukać kompromisów, bo są inne rozwiązania, które są dla nas bardzo korzystne – mówi Bartłomiej Balcerzyk. – Elementy zmian w funkcjonowaniu UE, które byłyby dla Polski niezmiernie ważne, to m.in. wszystko, co się wiąże z unią energetyczną, uniezależnieniem od paliw kopalnych i ich dostaw z Rosji. Inny ważny element to też kwestie bezpieczeństwa. Polska jako kraj graniczący z Rosją i Białorusią jest żywotnie zainteresowana tym, żeby UE była w jeszcze większym stopniu czynnikiem stabilizującym i zapewniającym bezpieczeństwo.

Zwolennicy zmian wskazują na potrzebę dalszej integracji i zacieśnienia współpracy w ramach UE, aby mogła ona skuteczniej podejmować decyzje – bez ryzyka ich blokowania i szantaży ze strony jednego państwa – oraz skuteczniej działać na arenie międzynarodowej. Część ekspertów wskazuje też, że treść traktatów nie jest niezmienna i ten instrument powinien być na bieżąco dostosowywany do aktualnych wyzwań.

– Formalna zmiana traktatów jest drogą bardzo długą i żmudną, natomiast są też inne możliwości, dzięki którym można by przeprowadzić kilka zmian w funkcjonowaniu UE niejako szybciej – mówi ekspert. – Jest możliwość proceduralna, która pozwala państwom członkowskim w Radzie na jednomyślne określenie, że w danym zakresie wspólnej polityki znosimy jednomyślność. I gdyby państwa członkowskie podeszły do tego w ten sposób, to można by bez zmiany traktatów w określonym zakresie polityk – to może być np. polityka międzynarodowa czy dotycząca bezpieczeństwa – znieść jednomyślność i przez to uczynić UE trochę bardziej elastyczną.

Wśród innych propozycji w raporcie AFCO znalazły się także zmiany w Komisji Europejskiej, która miałaby otrzymać nową nazwę: Europejski Organ Wykonawczy, a jej skład zostałby zmniejszony do 15 osób, co oznacza, że nie każdy kraj członkowski miałby w KE swojego przedstawiciela. Proponowane zmiany w tym obszarze zakładają też m.in. zmianę aktualnej procedury wyboru przewodniczącego Komisji oraz możliwość wprowadzenia wotum nieufności wobec indywidualnych komisarzy. Inna propozycja dotyczy uproszczenia procedury zawieszania w prawach członka tych państw, które naruszą wartości unijne, takie jak praworządność, demokracja czy prawa człowieka, wprowadzenie euro jako waluty obowiązkowej dla wszystkich krajów członkowskich czy referenda w całej Unii dotyczące ważnych kwestii (np. poparcia wspomnianych propozycji reform).

Zgodnie z zapowiedzią hiszpańskiej prezydencji raport AFCO miał 12 grudnia br. trafić pod obrady rady ministrów ds. europejskich, a dalej zostanie przekazany Radzie Europejskiej. Nie będzie raczej przedmiotem obrad podczas grudniowego szczytu szefów państw i rządów państw, zaplanowanego na 14–15 grudnia. Mają na nim zostać podjęte decyzje ws. m.in. rewizji unijnego budżetu i ewentualnego rozpoczęcia negocjacji członkowskich z Ukrainą. Węgry zapowiedziały w tej sprawie swoje weto.

18.12.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // tagi: traktaty unijne, reforma UE, jednomyślność w UE, weto, Komisja Europejska, rozszerzenie UE, negocjacje akcesyjne z Ukrainą // mówi: Bartłomiej Balcerzyk, dyrektor przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce // fot. WJarek, Polska / shutterstock.com

(cd/gru)

  • Published in Świat
  • 0

Biznes: Hejt w internecie mocno uderza w przedsiębiorców. To coraz częściej działanie wyspecjalizowanych podmiotów, które na tym zarabiają

Przedsiębiorcy coraz częściej padają ofiarą hejtu w sieci. Zwykle nie jest to działanie ze strony niezadowolonych klientów, ale konkurencji, która decyduje się na atak hejterski, żeby podbudować własną pozycję rynkową, „profesjonalnych” hejterów czy wręcz całych farm trolli, które na tym zarabiają. – Konsekwencje są bardzo dotkliwe – mówi Katarzyna Michniewska, inicjatorka kampanii #StopHejtowiZaPieniądze. Obraźliwe posty, nieprawdziwe recenzje na blogach czy wręcz całe strony internetowe, powstające wyłącznie w celu zdyskredytowania konkretnej firmy, to szkody przede wszystkim dla jej reputacji i zysków – utracone zaufanie klientów skutkuje niższą sprzedażą i gorszymi wynikami finansowymi, obniżeniem wartości firmy czy trudnościami w pozyskaniu nowych inwestorów. Cierpi na tym także kondycja psychiczna przedsiębiorców.

– Skala hejtu wymierzonego w przedsiębiorców jest dziś bardzo duża. Sama jako przedsiębiorca borykam się z takim elektronicznym sabotażem naszej firmy od ponad 15 lat. Są setki, tysiące firm, które też mają z tym problem – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Michniewska, prezes spółki Eko Cykl Organizacja Odzysku Opakowań i autorka kampanii społecznej #StopHejtowiZaPieniądze. – Przyczyny i źródła tego zjawiska są różne. To może być działalność konkurencji, która chce poprawić swoją pozycję rynkową, działanie niezadowolonych kontrahentów bądź pracowników, którzy zostali odrzuceni przez firmę. Istnieją też wyspecjalizowane biznesy, które sieją hejt, żeby na tym zarabiać.

Hejt w internecie, jedna z form cyberprzemocy, urósł już do rangi potężnego problemu społecznego podkreślali eksperci podczas debaty zorganizowanej przez http://PolitykaZdrowotna.com . Dotyka wszystkich bez wyjątku: mniejszości, grupy o określonym światopoglądzie, celebrytów, indywidualne osoby, a nawet dzieci i nastolatków. Zazwyczaj ma formę agresywnych, złośliwych komentarzy, obraźliwych memów, grafik czy filmów albo opinii wyrażanych wulgarnym językiem, bez pokrycia w faktach. Takie zachowania nasila powszechne w internecie poczucie bezkarności i anonimowości.

– Hejt jest dziś bardzo powszechnym zjawiskiem – mówi Katarzyna Szamburska-Lewandowska, psycholożka z Centrum CBT. – Anonimowość w sieci daje złudne poczucie bezpieczeństwa, daje możliwość przekraczania granic, poczucie braku odpowiedzialności za słowo kierowane do jakiejś osoby bądź grupy. Bardzo łatwo jest celować mową nienawiści w określone środowiska zza ekranu monitora.

Hejt dotyka wszystkich, ostatnio często mówimy o potrzebie ochrony dzieci, ja często spotykam się również z tym hejtem, który dotyka przedsiębiorców. On polega na zamieszczaniu negatywnych opinii na temat produktów i usług, na temat prezesów, członków zarządu, na temat samej firmy – dodaje Katarzyna Leder-Salgueiro, adwokatka z Kancelarii Leder.

Jak pokazało tegoroczne badanie Bright Local („Local Consumer Review Survey 2023”), aż 98 proc. konsumentów szuka w internecie recenzji i opinii na temat firm, zanim zdecyduje się coś od nich kupić lub skorzystać z ich usług. Najczęściej korzystają w tym celu z Google’a, Yelpa, Facebooka, TripAdivisora oraz portali takich jak YouTube, Instagram czy TikTok. Prawie połowa (46 proc.) konsumentów uważa, że recenzje firm w internecie są tak samo godne zaufania jak osobiste rekomendacje od znajomych lub rodziny. Aż 69 proc. deklaruje bardziej przychylne podejście do skorzystania z usług firmy, która ma pozytywne recenzje (dotyczy to zwłaszcza sektorów takich jak usługi i handel, opieka zdrowotna i usługi motoryzacyjne), a 58 proc. – do wyboru firmy, która ma wysoką ocenę w postaci co najmniej trzech gwiazdek. Tylko niewielki odsetek jest w stanie rozważyć skorzystanie z usług firmy z negatywnymi opiniami bądź niską oceną. Te statystycznie mają więc małą szansę na pozyskanie nowych klientów.

Z drugiej strony aż 42 proc. konsumentów badanych przez Bright Local jest przekonanych, że widziało w internecie fałszywe recenzje na temat firm oraz ich produktów czy usług (wzrost z 37 proc. w 2021 roku). Często wynikają one z faktu, że przedsiębiorcy – podobnie jak wszystkie inne grupy – też padają ofiarą hejtu w sieci. Zwykle ma on formę niesprawiedliwych, negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych, szkalujących postów, nieprawdziwych recenzji na blogach, obraźliwych komentarzy, a nawet całych stron internetowych powstałych wyłącznie w celu zdyskredytowania konkretnej firmy. Problem dotyczy także jednoosobowych działalności gospodarczych, czyli indywidualnych przedsiębiorców, którzy nigdy nie zatrudniali, a krążą na ich temat hejterskie wpisy od rzekomych pracowników.

Konsekwencje są bardzo dotkliwe – mówi Katarzyna Michniewska. – W naszym przypadku borykamy się z ogromnym problemem związanym z pozyskiwaniem nowych pracowników. Nasz biznes dotyczy ochrony środowiska, czyli dziedziny, która szybko się rozwija, tu wchodzą nowe dyrektywy unijne, jest duża potrzeba tworzenia nowych usług. Dlatego też stale mamy potrzebę zatrudniania nowych ludzi. Natomiast nieprawdziwe, negatywne opinie, które krążą na nasz temat na różnego rodzaju portalach, powodują, że potencjalni pracownicy się nie pojawiają. Albo w momencie, kiedy już się pojawią, to zamiast rozmawiać o sprawach merytorycznych musimy dementować, prostować te nieprawdziwe opinie na nasz temat. Oprócz utrudniania rekrutacji wpływa to też na pozycję konkurencyjną firmy.

Negatywne opinie i komentarze mogą skutkować zszarganą reputacją marki, utraconym zaufaniem potencjalnych klientów i obniżonym morale pracowników. To może mieć wymierne skutki w postaci niższej sprzedaży i gorszych wyników finansowych, obniżenia wartości firmy czy trudności w pozyskaniu nowych inwestorów.

– Naszym pomysłem na ograniczenie skali hejtu wobec firm jest głośne mówienie o tym problemie hejtowania za pieniądze, informowanie o istniejących na rynku rozwiązaniach, które pozwalają na sabotowanie i oczernianie firm, bezpodstawne niszczenie ich reputacji – mówi autorka kampanii społecznej #StopHejtowiZaPieniądze.

Ekspertki podkreślają, że atak hejterski może mieć wpływ także na zdrowie psychiczne przedsiębiorców.

– Przedsiębiorca w takiej sytuacji jest odpowiedzialny i członkowie jego zespołu odczuwają bardzo silny stres, mogą odczuwać lęk, co jest naturalną reakcją na mowę nienawiści, mogą się pojawić dużo poważniejsze objawy związane z obniżonym nastrojem. Bardzo trudno prowadzić firmę, odpowiadać za ludzi, realizować misję i cel, kiedy człowiek mierzy się z czymś, co jest tak naprawdę w jego poczuciu niesprawiedliwe, niewyobrażalne i nie powinno mieć miejsca, co wpływa nie tylko na jego życie, ale także na życie jego pracowników i firmy – mówi Katarzyna Szamburska-Lewandowska.

Jak mogą sobie z tym radzić? Najskuteczniej odciąć się od źródła hejtu, jednak nie zawsze jest to możliwe.

– Na pewno powinni uruchomić różnego rodzaju interwencje i procedury kryzysowe, które pomogą poradzić sobie z własnym stresem i ze stresem pracowników, ale też zabezpieczyć dobre imię firmy od strony organizacyjno-prawnej. Więc to jest wielopłaszczyznowe działanie, które będzie miało konsekwencje na wielu płaszczyznach: i osobistej, i relacyjnej, i organizacyjno-prawnej – mówi psycholożka.

Firma, w którą wymierzony jest hejt, może wystąpić z pozwem do sądu przeciwko platformie, która zamieszcza, publikuje hejterskie wpisy. Może zgłosić się do prokuratury i żądać ustalenia osób, które takie hejterskie wpisy zamieszczają. Może również wystąpić do sądu z prywatnym aktem oskarżenia – wymienia Katarzyna Leder-Salgueiro.

Ważna jest świadomość, że hejt nie jest bezkarny i jest klasyfikowany jako przestępstwo. Zazwyczaj jest to zniesławienie z art. 212 Kodeksu karnego, który stanowi: „Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”. Sprawcy w takim przypadku grozi nawet rok pozbawienia wolności. Adwokatka Katarzyna Leder Salgueiro podkreśla jednak, że potrzebne są działania ustawodawcze, żeby móc systemowo, bardziej efektywnie walczyć z tym problemem.

– Chciałabym ufać, że hejterzy nie są bezkarni, i dążę do wykazania ich odpowiedzialności przed sądami i prokuratorami. Nasze prawo ma środki, które pozwalają ścigać takie osoby, aczkolwiek byłoby łatwiej, gdyby ustawodawca zauważył w końcu potrzebę zmiany legislacji – mówi ekspertka z Kancelarii Leder. – Wprowadzenie zmian ustawodawczych i przepisów, które stwarzałyby możliwość identyfikacji autorów wpisów, z pewnością pomogłoby w ograniczeniu skali hejtu w internecie. Chodzi o to, żeby podmiot bądź osoba nim dotknięta wiedziała, kogo może pociągnąć do odpowiedzialności. W tej chwili anonimowość powoduje, że ten hejt się szerzy.


18.12.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // tagi: hejt w internecie, hejterzy, atak hejterski na firmy, wpływ hejtu na działalność przedsiębiorców, kondycja psychiczna przedsiębiorców, reputacja firmy, opinie, szkalowanie, recenzje, farmy trolli // mówi:Katarzyna Michniewska, autorka kampanii #StopHejtowiZaPieniądze, prezeska Eko Cykl / Katarzyna Szamburska-Lewandowska, psycholożka, psychoterapeutka w Centrum CBT / Katarzyna Leder Salgueiro, adwokatka, Kancelaria Leder // fot. new seria

(kd/kg)

  • Published in Biznes
  • 0

Adam Woronowicz: Na planie „Skazanej” czułem się niekomfortowo. Wiem, że przemoc na ekranie dobrze się sprzedaje, ale podczas takich scen nogi się pode mną uginały

Adam Woronowicz: Na planie „Skazanej” czułem się niekomfortowo. Wiem, że przemoc na ekranie dobrze się sprzedaje, ale podczas takich scen nogi się pode mną uginały. Aktor dołączył do obsady „Skazanej” w drugim sezonie serialu i, jak podkreśla, propozycja twórców tej produkcji sprawiła mu dużą radość. Entuzjazm został jednak nieco przygaszony wraz z rozpoczęciem zdjęć, gdy uświadomił sobie, że jego bohater – dyrektor zakładu karnego Sylwester Hepner – stosuje przemoc nawet wobec kobiet. Adam Woronowicz przyznaje, że do tej pory nie mierzył się w swojej karierze z taką rolą, dlatego na planie nie czuł się zbyt komfortowo i miał wiele obaw. Zastanawiał się też, czy takie drastyczne sceny rzeczywiście są niezbędne i jaki będzie ich wydźwięk.

– Oglądałem pierwszy sezon „Skazanej”, bardzo mi się podobał i jak się dowiedziałem, że mam propozycję zastąpienia Tomka, który stracił kierowanie tą placówką penitencjarną i na jego miejsce pojawi się Hepner, to się ucieszyłem – mówi agencji Newseria Lifestyle Adam Woronowicz.

Aktor nie spodziewał się jednak, że będzie miał do zagrania aż tak bezwzględną postać. Hepner bowiem to człowiek pozbawiony ludzkich uczuć, niezwykle podły, cyniczny, wyrachowany i agresywny. Poniża osadzone, stosuje wobec nich przemoc i bierze udział w nielegalnym procederze handlu kobietami, które wypuszcza za mury więzienia pod pretekstem pracy lub przepustki. Jego postępowanie jest godne potępienia, a dla odtwórcy roli – wręcz nie do przyjęcia.

– W trakcie realizacji zdjęć okazało się, że jestem strasznie zły. Naprawdę było grubo i zaczęło to do mnie docierać w miarę grania. Bo co innego, jak sobie czytamy te scenariusze, a co innego, jak wchodzi człowiek na plan i ma do odegrania jakąś scenę, która jest megaprzemocowa, no i w sumie wtedy uginają się nogi, bo mamy do czynienia z epatowaniem przemocą. Tej przemocy było bardzo dużo, i werbalnej, i fizycznej. No i taka była moja refleksja. Jako aktor nie czułem się z tym komfortowo, gdzieś w sobie miałem z tym problem i zastanawiałem się, czy my przypadkiem nie robimy tego wyłącznie dlatego, że to się fajnie sprzedaje, ludzie lubią to oglądać. A w sumie jest to przemoc, jeszcze faceta w stosunku do kobiet – tłumaczy Adam Woronowicz.

Jak jednak zauważa, mimo takich trudnych emocjonalnie scen atmosfera na planie produkcji była bardzo miła. Dało się odczuć pełny profesjonalizm i to właśnie pomagało przełamać się w niezbyt komfortowych sytuacjach.

– My się bardzo dużo śmiejemy, dużo rozmawiamy, dużo żartujemy i to jest nasz wentyl. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że to są tylko nasze role i dzięki temu utrzymujemy w tym wszystkim nasze zdrowie psychiczne. Czujemy się bezpiecznie ze sobą, z osobami, które tworzą produkcję, i jeżeli gdziekolwiek pojawi się jakaś wątpliwość, to szybko ją wyjaśniamy. Kiedy wchodzimy na plan, to za każdym razem jest to święto, że realizujemy taki, a nie inny serial – dodaje aktor.

Nowe odcinki trzeciego sezonu „Skazanej” są udostępniane w serwisie Player w każdy piątek.


18.12.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // tagi: Adam Woronowicz, Sylwester Hepner, „Skazana 3”, rola, negatywny bohater, czarny charakter, serial, produkcja, Player // mówi: Adam Woronowicz, aktor // fot. new seria

(cd)

Magdalena Lamparska: Macierzyństwo nauczyło mnie miłości bezwarunkowej i cierpliwości. Rodzina jest dla mnie fundamentem

Zdaniem aktorki Alicja z nowej produkcji Tomasza Mandesa zatytułowanej „Cały ten seks” to kobieta ze wszech miar wyjątkowa – ciepła, wrażliwa, uczuciowa, ale w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwa, bo mimo wielu prób nie może zostać mamą. Magdalena Lamparska doskonale rozumie rozgoryczenie swojej bohaterki, bo ma świadomość, jak wiele radości daje kobiecie macierzyństwo. Dla niej samej rodzina to fundament, który pomaga przetrwać wszystkie życiowe zawirowania.

Komedia romantyczna „Cały ten seks” opowiada historię sześciu par, które są na różnych etapach związku i zmagają się z szeregiem wyzwań oraz rozmaitych problemów. Wśród nich są: Alicja i Robert (w tych rolach Magdalena Lamparska i Piotr Witkowski) desperacko próbujący począć dziecko.

– W filmie „Cały ten seks” wcielam się w postać Alicji. Miałam ogromną potrzebę opowiedzenia jej jako bohaterki, bo ona jest dla mnie taką everymanką. Chciałam po prostu pokazać w niej ciepłą, wrażliwą, dobrą dziewczynę, której ogromnym marzeniem jest to, żeby zostać mamą i to właśnie macierzyństwo jest dla niej celem, spełnieniem, a nie na przykład śledzenie trendów. Bardzo zależało mi właśnie na tym, żeby pokazać kobietę, która po prostu tworzy ognisko domowe i  w tym odnajduje swoje szczęście – mówi agencji Newserii Lifestyle Magdalena Lamparska.

Aktorka nie ukrywa, że bardzo podoba jej się postać Alicji. Ceni jej system wartości, sposób okazywania uczuć i determinację w walce o spełnienie największego życiowego marzenia. Przyznaje też, że budując tę rolę, utożsamiała się ze swoją bohaterką, bo dobrze wie, co może czuć kobieta w jej sytuacji.

– Zawsze staram się tworzyć moje postacie tak, że dużą część biorę z siebie, a poza tym Alicja jest mi bardzo bliska, dlatego że też bliskie jest mi macierzyństwo. I w jej historii to, że ona nie może zostać mamą, bardzo we mnie rezonowało, bo sama jestem mamą i uważam, że jeżeli kobieta bardzo chce nią być, a nie może, to jest to ogromny ból serca. I po prostu czując to, co daje mi macierzyństwo, domyślam się, jaki to może być deficyt i brak – podkreśla.

Magdalena Lamparska jest mamą sześcioletniego Tymoteusza i rocznej Mili. Jak przyznaje, wychowanie dzieci to dla niej najważniejsza rola życia.

– Macierzyństwo nauczyło mnie definicji, czym jest miłość bezwarunkowa, czym jest cierpliwość, ale też na pewno pokazuje to, co jest ważne w życiu i przy różnych problemach czy jakichś zawirowaniach. Zawsze ten fundament i rodzina są dla mnie kluczowe – dodaje aktorka.

Komedia „Cały ten seks” miała premierę 10 listopada w Amazon Prime Video. To pierwsza polska komedia produkcji własnej Amazon Prime.

18.12.2023 Niedziela.NL // bron: New seria // tagi: Magdalena Lamparska, aktorka, film, komedia romantyczna, „Cały ten seks”, bohaterka, Alicja, macierzyństwo // mówi: Magdalena Lamparska, aktorka // fot. New seria

(kd)

Subscribe to this RSS feed