Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 14 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Bezrobotnych mężczyzn więcej niż kobiet!
Zdrowie Polaków pod lupą. Wygląda na to, że nie jest z nami dobrze
Dua Lipa uznała belgijski sklep za „księgarnię miesiąca”
Belgia: Tego lata utrudnienia na linii metra nr 5
Belgia: Dwa lata więzienia dla seryjnych złodziei?
Belgia: Coraz większe braki kadrowe w brukselskim Sądzie Apelacyjnym
Niemcy: Były przywódca Państwa Islamskiego przegrał proces o deportacje
Belgia: Przedszkole w Belgii to norma. A w Polsce?
Słowo dnia: Pechvogel
Redakcja

Redakcja

Nowy, tajemniczy znak na europejskich drogach. Mandat to 600 zł

135 euro, czyli jakieś 600 zł, mandatu grozi za zignorowanie znaków, który pojawia się w kolejnych państwach Europy. Lepiej uważać, kiedy jedzie się za granicę.

Każdy, kto podróżuje samochodem po Europie, wie dobrze, że generalnie znaki w poszczególnych krajach są do siebie podobne. Ale występują także różnice. Tak samo zresztą jak w przepisach dotyczących kierowców. 

Są kraje, gdzie wymagane są opony zimowe od konkretnej daty, w Polsce takich przepisów nie ma. Są kraje, w których trzeba mieć w bagażniku zimowe łańcuchy na koła, w Polsce nie trzeba. Są kraje, które wprowadzają nowy znak, którego w Polsce nie ma. A na pewno – jeszcze nie ma.

Tajemniczy znak

Francja jest kolejnym państwem, które właśnie wprowadziło nowy znak. To biały romb na niebieskim tle. Co oznacza?

Wskazuje, że pas, którym się jedzie, jest zarezerwowany wyłącznie dla kierowców korzystających z carpoolingu. To wspólne podróżowanie. Co to znaczy?

Że tym pasem mogą się poruszać wyłącznie: autobusy czy taksówki, a także inne pojazdy transportu publicznego. Na liście są także samochody elektryczne. Inne osobówki także mogą tu jechać, ale pod warunkiem, że znajdują się w nich co najmniej 2 osoby.

Za złamanie zasad grozi we Francji 135 euro (ok. 600 zł).

Polski buspas

W Polsce mamy podobne rozwiązania – buspasy, czyli wyznaczone pasy dla transportu zbiorowego. Niektóre miasta pozwalają z nich korzystać także taksówkom, samochodom elektrycznym i motocyklom. Wszystko zależy do decyzji lokalnych władz.

Jeżeli buspasem jedzie pojazd nieuprawniony, to kierowca naraża się na 100 zł mandatu i 1 punkt karny.

23.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock/ Dziennik Urzędowy Republiki Francuskiej

(ed)

 

 

  • Published in Świat
  • 0

Opłatek pod talerzem, czyli zwyczaje bożonarodzeniowe. Kilka może zaskoczyć

Nie ma świąt bez ubierania choinki, kolacji wigilijnej, dzielenia się opłatkiem. Jednak wiele z tradycyjnych zwyczajów powoli popada w zapomnienie. Dlatego warto je przypominać.

W niedzielę 24 grudnia Wigilia, a po niej święta Bożego Narodzenia. To czas bardzo tradycyjny. Bardzo rodzinny, w którym panują określone zachowania i zwyczaje. Powstawały przez setki lat i wpisały się na stałe w polską kulturę. 

Wigilia

„Kiedyś, 24 grudnia wstawano bardzo wcześnie, aby zapewnić sobie w nadchodzącym roku chęć do pracy i krzepkość. Już od świtu zwracano uwagę na różne na pozór mało znaczące wydarzenia, ponieważ istniało przekonanie, że przebieg Wigilii ma wpływ na przyszłe życie człowieka i powodzenie w gospodarstwie przez najbliższy rok” – przypomina Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

Czekano na osobę, która jako pierwsza zajrzy do domu. Jeżeli pierwszy był mężczyzna, oznaczało to pomyślność, a w gospodarstwie narodziny byczków. Jeżeli przyszła kobieta, to nie była pomyślna wróżba na nowy rok. 
 
W niektórych regionach Polski uważano, żeby do chaty nie wszedł „obdarty dziad”. Bo to oznaczało nadchodzącą biedę. 

„Mile widziany był natomiast młody, silny, bogaty mężczyzna i aby nieco pomóc szczęściu, od rana chodził sąsiad do sąsiada z życzeniami” – czytamy.

Pozostałością po czasach pogańskich zostało to, że Wigilię zaczyna się wieczorem. To był czas, kiedy domy odwiedzały duchy zmarłych bliskich. 

Wróżby

Obecnie w domach 24 grudnia już się raczej nie wróży. Ale przed laty było to powszechne.

„Na wsi popularne były w dzień wigilijny wróżby związane z magią urodzaju. Szeroko rozpowszechnionym zwyczajem było kładzenie kawałka opłatka pod każdą miskę z potrawą wigilijną. Jeśli opłatek się przykleił do dna naczynia, oznaczało to urodzaj tej rośliny, z której przygotowana była potrawa. 

Domownicy każdej potrawy musieli spróbować, gdyż wierzono, że ilu potraw się nie spróbuje, tyle przyjemności ominie człowieka w ciągu następnego roku. Zjedzenie każdej z potraw miało z kolei zapewnić urodzaj danej rośliny w przyszłym roku” – podaje ministerstwo. 

Były też inne przepowiednie. Dziewczęta chciały się dowiedzieć, czy szybko wyjdą za mąż. Nasłuchiwano szczekania psa, liczono kołki w płocie, bo ich parzysta liczba oznaczała zamążpójście. Wyciągano także źdźbła siana spod obrusa i sprawdzano kolory. Zielone zapowiadało małżeństwo, żółte – staropanieństwo, a brązowe – czekanie.

Zwierzęta

W wigilijną niedzielę w wielu domach ludzie będą się dzielić opłatkiem także ze zwierzętami. To stary chłopski zwyczaj, ale na wsiach dla zwierząt były kolorowe opłatki. 

„Nasi przodkowie wierzyli, że takie zachowanie ochroni zwierzęta domowe przed chorobami. Wskazane było, żeby krowom opłatek dawała kobieta, ponieważ wtedy będą się darzyć i dawać dużo mleka, natomiast innym zwierzętom gospodarz, aby były silne i zdrowe. Opłatek miał chronić zwierzęta również i od czarów” – podaje MKiDN.

W Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. Zaczynają o północy. 

Chyba mało kto miał szczęście tego doświadczyć. Ale żywa jest opowieść o człowieku, który chciał się dowiedzieć, co o nim mówią zwierzęta. Poszedł do obory, ale zwierzęta zorientowały się, że są podsłuchiwane. Zażartowały, że ich gospodarz niedługo umrze. Człowiek tak się przeraził, że jeszcze tego samego dnia umarł ze strachu. 

Tak dramatyczny finał miało podsłuchiwanie zwierząt. 

24.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(ed)

 

  • Published in Polska
  • 0

Lubimy pomagać. Szczególnie duże serca mamy w Boże Narodzenie. Ale nie tylko

W ostatnim roku, mimo coraz mniejszej zasobności portfeli Polaków, ponad 80 proc. z nich wsparło akcje charytatywne – wynika z raportu „Social banking” Alior Banku.

Niestety pogarszająca się sytuacja materialna wielu osób może niestety wpłynąć na zmniejszenie liczby darczyńców i jednocześnie zwiększyć potrzeby.

Dobrych ludzi jest więcej

Boże Narodzenie jest czasem sprzyjającym dobroczynności. W tym okresie, jak wynika z badań Fundacji Świętego Mikołaja, ponad 62 proc. Polaków czuje potrzebę pomagania innym. 

Najpopularniejszymi formami pomocy są darowizny na cele charytatywne, zakup produktów wspierających akcje dobroczynne, a także bezpośredni wolontariat. Ponad 13 proc. dołącza do akcji charytatywnych prowadzonych przez znane organizacje. Co 10 ankietowany kupuje świąteczny prezent osobom w potrzebie. 

Tylko dla 8 proc. Polaków to przekonania religijne stanowią impuls do spełniania dobrych uczynków, natomiast co 3 Polak wspiera innych przede wszystkim ze względu na poczucie satysfakcji i płynącej z tego radości.

Za niewiele można zrobić tak wiele

Polski Czerwony Krzyż (PCK), jako główna organizacja charytatywna w Polsce, koncentruje się na różnorodnych działaniach pomocowych. 

– Wyliczyliśmy, że wystarczy 78 zł, aby kupić paczkę, która pomoże. Wystarczy 150 zł, żeby zorganizować spotkanie świąteczne, a kilkaset złotych zapewni, że te chwile radości nie będą trwały tylko wieczór, dzień czy dwa – powiedział w rozmowie z Newserią Michał Mikołajczyk, członek Zarządu PCK.

Strategia PCK do 2030 roku obejmuje walkę z głodem, wsparcie zdrowia psychicznego oraz reagowanie na sytuacje kryzysowe. PCK prowadzi zbiórki spożywcze, przygotowuje paczki żywnościowe i świadczy stałą pomoc dla potrzebujących z różnych grup wiekowych.

Biznes zdał egzamin

Zarówno podczas wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, jak i w innych kryzysowych sytuacjach, polski biznes mocno zaangażował się w działania charytatywne. 

– To była bezprecedensowa sytuacja. Wtedy największa liczba firm zgłosiła się do Czerwonego Krzyża, biznes zdał wtedy egzamin. Firmy pytały, co i gdzie trzeba przywieźć, jakie środki przelać. Na około 300 firm, które się do nas zgłosiły, zarówno spośród naszych dotychczasowych, jak i nowych partnerów, na palcach jednej ręki mogę wskazać te, które pytały o dalszą komunikację tego faktu – stwierdził Michał Mikołajczyk. 

Firmy coraz częściej nie tylko przekazują środki finansowe, ale także świadczą usługi pomocowe. Np. w postaci remontu budynku lub szkoleń.

Dużym wyzwaniem dla organizacji pozarządowych jest teraz podtrzymanie poziomu zaangażowania ofiarodawców.

25.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. Canva

(ed)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Nie ma już „Wiadomości” w TVP. Nowa nazwa, nowy prowadzący, nowi dziennikarze

Flagowy program informacyjny Telewizji Polskiej zmienił swoją nazwę. To już nie są „Wiadomości”, teraz jest to „i9.30”.

– Pewnych rzeczy nie będzie. Nie będzie kłamstwa, szczucia i obrażania – zapowiedział w czwartek w programie „i9.30” nowy prezes TVP Tomasz Sygut. 

Dzień przerwy. PiS w siedzibie TVP

To – dodajmy – serwis informacyjny, który zastąpił „Wiadomości”. A te były nadawane bez przerwy od listopada 1989 roku, kiedy zajęły miejsce PRL-owskiego „Dziennika Telewizyjnego”. 

Serwis miał tylko jeden dzień przerwy – w ostatnią środę 20 grudnia. Programu nie było, bo był to dzień, kiedy nowa władza przejmowała kontrolę nad mediami publicznymi w Polsce. 

Również tego dnia siedzibę TVP okupowali politycy PiS. Tak robią to do tej pory sympatyzujący z PiS dziennikarze.

Co w zamian?

Dlatego „i9.30” był programem trochę dziwnym. Z długimi materiałami, z powolnym tempem, bez nagłych, ale płynnych przejść i bez pasków na dole ekranu oraz bez wielu elementów graficznych wykorzystywanych przez telewizję. Jakby obecna ekipa nie miała dostępu do wszystkich zasobów i możliwości technicznych TVP.

To niewykluczone, bo prowadzący „i9.30” Marek Czyż nie siedział za stołem w studiu „Wiadomości”, ale stał w jakimś innym pomieszczeniu.

– Proponuję państwu – jak sądzę – uczciwą umowę: od jutra „Wiadomości” będą państwu prezentowały fotografie świata i dnia, ze wszystkim, co przyniesie. Fotografie, a nie obraz, bo to nie jest to samo. Obraz malowano w tych studiach 8 lat wyłącznie starannie dobranymi barwami. Zapewniam państwa, że to się właśnie kończy – mówił jeszcze w środę Czyż.

W czwartek był pierwszą okazją na sprawdzenie, czy dotrzymał obietnicy.

Wsparcie z TVN-u i Polsatu

W „i9.30” były materiały o przejęciu władzy w mediach, o projekcie budżetu państwa, pieniądzach z KPO dla Polski, sytuacji w Jerozolimie bez turystów, drożyźnie świątecznej. 

Nie robiła ich dotychczasowa ekipa TVP, bo Czyż ściągnął nowe twarze: Marcina Antosiewicza (do 2016 roku w TVP), Witolda Tabakę (TVN24 bis), Mateusza Lachowskiego (niezależnego korespondenta wojennego), Blankę Dżugaj (TVN) i Milenę Bobrowską (Polsat).

W ostatnim materiale była mowa o tym, że telewizja chce być publiczna, dla widzów, a nie dla polityków. Czyż zapowiedział też, że nie będzie likwidowania popularnych pozycji z programu telewizyjnego. 

– Telewizja Polska to nie tylko informacje, ale też seriale, programy, teleturnieje, których nikt państwu nie odbierze – podkreślił Czyż.

22.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. screen TVP

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed