Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Mieszkania za 1 zł. Takie ceny deweloperzy podają w ofertach
Belgia: Przed nami krótkotrwała poprawa pogody!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek,18 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Fala eksplozji w Etterbeek
Polska: Czas na narodowy startup dronowy. Biznes już się włącza do tej inicjatywy
Temat dnia. Polski europoseł: „Moje auto zostało ostrzelane w Brukseli”
Polska: Będą więcej zarabiać. Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast
Rumuński uciekinier aresztowany w Brukseli
Polska: Co do plecaka ewakuacyjnego? Zaglądamy do „Poradnika bezpieczeństwa”
Belgia: Uwaga na ograniczenia ruchu na E40
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Nastolatek oblany benzyną i podpalony. Policja nie wyklucza próby samobójczej

Czy nastolatek mógł oblać się benzyną i podpalić? Jakie jest prawdopodobieństwo, że ktoś mu w tym pomógł? Na te pytania będą próbowali odpowiedzieć funkcjonariusze, którzy prowadzą śledztwo w sprawie wczorajszego, dramatycznego zdarzenia.

W niewielkiej miejscowości Mucharz w okolicach Wadowic służby ratunkowe odebrały we wtorek zgłoszenie o 15-letnim chłopcu, który prawdopodobnie podjął tragiczną decyzję o samospaleniu. Wadowickie oddziały policji i straży pożarnej natychmiast skierowały na miejsce swoje patrole i zastępy. Niestety informacja znalazła swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Dziecko w ciężkim stanie, oblane benzyną i podpalone, wymagało natychmiastowej pomocy specjalistów.

- Wczoraj przyjęliśmy zgłoszenie, że w pobliskiej miejscowości podpalił się 15-letni chłopiec. Policjanci przybyli na miejsce potwierdzili zdarzenie. Dziecko zostało przetransportowane do szpitala w Krakowie śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie udzielić szczegółowych informacji, ponieważ okoliczności tego incydentu są wyjaśniane – potwierdziła nam mł. asp. Agnieszka Petek, rzeczniczka Komendanta Powiatowego Policji w Wadowicach.

Płomienie miały poparzyć nawet 50 proc. ciała poszkodowanego chłopca. Jego stan jest ciężki, lekarze walczą o życie nastolatka. Policjanci z wadowickiej komendy nie wykluczają próby samobójczej, jednak dziś nie można jeszcze ustalić tego z całą pewnością.

- Wstępne oględziny wykluczyły udział osób trzecich, ale nie wykluczamy żadnej hipotezy. Możliwe, że chłopiec targnął się na swoje życie. Sprawą zajmie się prokuratura, która ustali dokładny przebieg zdarzenia oraz jego przyczynę – wyjaśniła oficer prasowa wadowickiej policji.

Co robić, kiedy widzimy płonącego człowieka?

Jeśli kiedykolwiek zdarzy wam się stanąć na drodze płonącego człowieka, przede wszystkim trzeba doprowadzić go do znalezienia się na ziemi i unieruchomienia – strach i panika powodują, że ofiara biegnie, ucieka, a to wzmaga płomienie. Następnie należy zadusić ogień, najlepiej kocem gaśniczym, ale jeśli nie ma takiego w pobliżu, można zrobić to własnymi ubraniami. Zanim podejmiecie się zdjęcia spalonej odzieży z poszkodowanego, trzeba obficie oblać go wodą, jeśli tylko jest dostępna. Po ugaszeniu i rozebraniu, ofiarę należy jak najszybciej owinąć w czystą tkaninę, np. prześcieradło i jeśli to możliwe, również w koc termiczny. Podczas prowadzenia akcji ratunkowej trzeba stale kontrolować czynność oddechową i świadomość pacjenta. W razie potrzeby należy podjąć resuscytację i czekać na przyjazd pogotowia. Poproście osoby w pobliżu, aby wezwały pomoc, dzwoniąc pod nr 112.

05.05.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. OSP Mucharz

(sm)

 

Polska: "Żona zawsze wierzy, że wrócę do domu cały i zdrowy" - wywiad ze strażakiem

Codziennie czuwają nad naszym bezpieczeństwem, zawsze są gotowi do akcji, dziś obchodzą swoje święto. O pracy w straży pożarnej, co czują, gdy wyje syrena, rozmawiamy ze starszym kapitanem Piotrem Wolińskim z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Elblągu.

St. kpt. Piotr Woliński pracuje w straży pożarnej od 13 lat. Prywatnie jest mężem i ojcem 1,5-rocznego Kuby, w czerwcu spodziewa się z małżonką drugiego chłopczyka.

Od dziecka chciałeś zostać strażakiem?

Każde dziecko marzy, żeby zostać strażakiem, policjantem, żołnierzem. Już od najmłodszych lat interesowałem się strażą, ale dopiero w klasie maturalnej, kolega mnie zafascynował pożarnictwem i dlatego podjąłem decyzję, żeby rozpocząć naukę w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. To był na pewno przełomowy moment w moim życiu, którego nie żałuję i podjąłbym jeszcze raz taka samą decyzję.

Co przychodzi ci na myśl, gdy słyszysz dźwięk syreny?

Przychodzi jedno - że coś się dzieje. Ktoś może potrzebować naszej pomocy i trzeba jak najszybciej wyjechać do akcji, by nieść pomoc według zasady „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”.

Pracujesz w straży już od 13 lat, po takim czasie, można wpaść w rutynę. Czy obecnie każdy wyjazd, to te same czy nowe emocje?

Nie można traktować wyjazdów rutynowo. Każde zdarzenie jest inne, z każdym towarzyszą emocje. W tym zawodzie rutyna może zgubić, a my nie możemy sobie na to pozwolić, bo w naszych rękach, może być ludzkie życie i zdrowie. Do każdej akcji musimy być mocno skoncentrowani, dlatego tak ważnym czynnikiem jest codzienne szkolenie. Podczas nich uczymy się nowych rzeczy, podnosimy swoje umiejętności, przypominamy różne dziedziny ratownictwa i je utrwalamy. Im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej później w akcji.

Pamiętasz swoją pierwszą akcję, w jakiej uczestniczyłeś?

Tak, to był 1 maja, piękny upalny dzień, pożar na 9 piętrze w wieżowcu. Towarzyszył mi wtedy stres, adrenalina i dużo emocji. Na szczęście, na strachu się skończyło i był to tylko przypalony garnek.

Co czujesz po udanej akcji?

Na pewno ulgę, jak opadną emocje oraz satysfakcje z tego, że nasz trud i wysiłek nie poszedł na marne, bo wiemy, że pomogliśmy innym ludziom. To nas jeszcze bardziej motywuje do dalszej pracy.

Co jest najlepsze w byciu strażakiem?

Najlepsze w byciu strażakiem jest to, że możemy pomagać w różnych sytuacjach, nawet z narażeniem własnego życia, za co jesteśmy szanowani i doceniani przez społeczeństwo. Każdy strażak, zarówno PSP i jak OSP jest dumny, zakładając mundur, że może służyć dla lokalnej społeczności oraz kraju.

Ale rodzina nie ma łatwego życia? To nie jest typowa praca od 7-15...

Tak, praca zmianowa, to nieobecność w domu przez 24 godziny. Żona się martwi, jak jadę na służbę i zawsze wierzy, że wrócę do domu cały i zdrowy. Wiadomo, że teraz - jak już nie jestem na pierwszej linii „frontu” - to ryzyko jest mniejsze. Za to większa jest odpowiedzialność, bo na moich barkach spoczywa bezpieczeństwo strażaków podczas akcji. Dlatego po pracy każdą wolną chwilę spędzam w gronie bliskich i przyjaciół. Zawsze strażacy sobie życzą z okazji naszego święta, tyle powrotów co wyjazdów, dlatego chciałem dołączyć się do życzeń i życzyć dodatkowo dużo zdrowia i uśmiechów w tych trudnych czasach wszystkim funkcjonariuszkom, funkcjonariuszom, druhnom oraz druhom.

Wiem, że byłeś w Stanach Zjednoczonych i widziałeś amerykańskie jednostki strażackie, czym się różnią od polskich?

Systemy się różnią już na etapie finansowania. W USA straże podlegają pod miasta, w każdym stanie jednostki różnią się od siebie. W USA samochody są budowane od podstaw pod pożarnicze, u nas robione są zabudowy do już istniejących samochód ciężarowych. Inna jest też specyfikacja pracy ze względu na drewniane konstrukcje budynków, a co za tym idzie, taktyka działań jest inna niż w Polsce.

Sprzętowo na pewno nie odbiegamy od naszych kolegów zza oceanu, więc możemy być dumni z naszego wysokiego poziomu wyszkolenia i posiadanego ekwipunku. Dlatego nasi strażacy wyjeżdżają za granicę w ramach międzynarodowych modułów ratowniczych, jak to miało miejsce między innymi podczas pożarów lasów w Szwecji czy po wybuchu w Bejrucie.

Jak wygląda teraz praca podczas pandemii, co się zmieniło?

Pandemia nałożyła na strażaków dodatkowe obowiązki. Strażacy uczestniczą m.in. w tzw. izolowanych zdarzeniach ratownictwa medycznego. Są to zdarzenia, do których nie ma możliwości natychmiastowego zadysponowania karetki lub, gdy przewidywany czas dotarcia karetki jest znacznie dłuższy, niż czas dotarcia straży pożarnej. Pomagamy w dystrybucji maseczek i płynów do dezynfekcji, jak również w dowożeniu ludności na szczepienia. Jeżeli zajdzie potrzeba jesteśmy przygotowani na transport butli z tlenem do szpitala.

08.05.2021 Niedziela.NL // źródło: News4Media // fot. Archiwum prywatne

(sm)

 

Polska: Powstaje "numer 112" dla zwierząt - dzwonić na niego będą ludzie

Komu zgłosić sprawy związane z niedolą zwierząt? Często policja odsyła do straży miejskiej, a ta kieruje do odpowiednich służb pomagających w takich sprawach. O ile w danym mieście takie są. Często to wydłuża interwencję, a tym samym skraca żywot zwierząt, jeśli pomoc nie przyjdzie na czas. Teraz się to zmieni. W Polsce powstaje aplikacja, która ma zostać zwierzęcym odpowiednikiem numeru alarmowego 112. Pozwoli ona w szybki i łatwy sposób zgłosić do odpowiednich służb potrzebę interwencji w sprawie zwierzęcia.

Szybkie działanie, profesjonalna pomoc i dostęp dla każdego - to podstawowe założenia aplikacji Animal Helper. Ma ona zrewolucjonizować ratowanie zwierząt w całej Polsce, uprościć formę kontaktu i stworzyć system pomocy. Ma być odpowiednikiem numeru alarmowego 112.

"Chcesz zgłosić przypadek niehumanitarnego traktowania zwierząt? Ale… Zaraz, zaraz. Kto w zasadzie się tym zajmuje? Gmina, policja, weterynarz, a może jakaś fundacja? Nie chcemy, byś tracił cenny czas na szukanie odpowiedzi. To czas, który może uratować życie zwierzęcia"- wskazują autorzy pomysłu.

Aplikacja ma ujednolicić, usystematyzować i uprościć formę kontaktu. Stworzyć jeden system obiegu informacji, by powiadomić odpowiednie, miejscowe organy ścigania i służby ratunkowe.

Na każdym smartfonie za darmo

Aplikacja ma mieć prosty interfejs i intuicyjne menu, które pozwolą szybko wysłać zgłoszenie ze zdjęciem lub filmikiem, geotagiem i opisem sprawy, aby zarówno młodsi, jak i starsi użytkownicy mogli posługiwać się nią z łatwością.

Program będzie bezpłatny, dostępny na każdy smartfon z Androidem i iOS, dzięki czemu każdy może ją pobrać, bez dodatkowo płatnych funkcji.

Jak będzie działać?

Podczas wypełniania formularza zgłoszenia, aplikacja bezpośrednio przekieruje użytkownika do funkcji aparatu lub galerii zdjęć. Jak podkreślają pomysłodawcy fotografie lub film to najlepsze dowody w sprawie znęcania się, zaniedbywania lub potrącenia czy porzucenia zwierzęcia na pastwę losu. Wszystkie sprawy przyjmować będą specjalnie przeszkoleni pracownicy centrali, do których trafią zgłoszenia formularzowe. W przypadku zgłoszeń telefonicznych, aplikacja będzie podpowiadała, w zależności od regionu, szereg numerów lokalnych służb interwencyjnych.

Program przekaże dokładne miejsce zdarzenia przy użyciu modułu GPS. Dzięki temu powiadomione służby szybciej dotrą na miejsce zdarzenia.

W aplikacji mają się znaleźć również wskazówki prawne, weterynaryjne, zoopsychologiczne oraz porady pierwszej pomocy, wsparte infografikami dla łatwiejszego przyswajania informacji.
Pomysłodawcami aplikacji są Paweł Gebert, biegły sądowy z zakresu ochrony i dobrostanu zwierząt, oraz Adam Van Bendler, stand-uper oraz założyciel Fundacji Psia Krew. Na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka na stworzenie aplikacji. Zebrano już niemal 100 tysięcy zł z potrzebnych 105 tysięcy zł. Autorzy pomysłu planują  rozpocząć działania w drugim kwartale 2021 roku.


08.05.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media //  fot. Shutterstock, Inc.

(sm)

 

Port w Antwerpii zainwestował w oświetlenie LED

W tym miesiącu port w Antwerpii zakończył szeroko zakrojony projekt polegający na wymianie 2423 tradycyjnych żarówek na interaktywne oświetlenie typu LED.

Projekt został zrealizowany przy współpracy flamandzkiego operatora systemów energetycznych, firmy Fluvius, zaś wymiana oświetlenia trwała około 4 miesiące.

Nowe żarówki LED mają specjalny profil ściemniania i są lepsze dla środowiska, ponieważ są bardziej wydajne niż tradycyjne żarówki. Poza ekologią, urzędnicy mają nadzieję, że żarówki poprawią bezpieczeństwo w porcie.

„Nowe, interaktywne oświetlenie LED wysyła nam komunikat, kiedy zostaje uszkodzone. Umożliwi to szybszą reakcję i natychmiastowe rozwiązanie problemu. (…) Co więcej, poprawi widoczność. Dobre oświetlenie ma kluczowe znaczenie, kiedy używane są kamery monitorujące” - poinformował Peter Melis, manager ds. projektów technicznych w porcie w Antwerpii.

Zainstalowano również liczniki cyfrowe, które będą mierzyły zużycie energii. Do 2023 roku port w Antwerpii chce zredukować zużycie energii o 5%.


08.05.2021 Niedziela.BE // fot. Erik AJV / Shutterstock.com

(kk)

 

Subscribe to this RSS feed