Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Dużo więcej miejsc w domach opieki niż w Polsce
Polska: Już tak łatwo nie kupisz. Dwa popularne leki przeciwbólowe tylko na receptę
Belgia: Tutaj cztery razy więcej wypadków hulajnóg elektrycznych!
Polska: „Źle zaczął i źle kończy”. Ostre komentarze po ułaskawieniu Bąkiewicza
Belgia, Antwerpia: Handlarz marihuaną skazany
Polska: Ślub w plenerze. Ile trzeba zapłacić za taką uroczystość?
Temat dnia: Częściej i na dłużej. Gdzie na urlopy jeżdżą mieszkańcy Belgii?
Polska: Zmiany w liczeniu stażu pracy. "Nawet nie widziałam, że jestem poza systemem"
Słowo dnia: Ziekenhuis
Belgia: Pożar w Izegem. Na miejscu wykryto azbest
Redakcja

Redakcja

Czy ksiądz może odmówić pogrzebu z katolickim obrzędem? Diecezja wyjaśnia

Matka chciała pochować syna, który zginął w wypadku komunikacyjnym. Według niej, dwaj księża odmówili jednak odprawienia katolickiego obrzędu, dlatego zmuszona była zorganizować pogrzeb świecki. Duchowni widzą tę sytuację nieco inaczej i przedstawiają swoje stanowisko. A my pytamy - czy przedstawiciele wspólnoty kościelnej mogą decydować o tym, komu „należy się” msza? Rzecznik diecezji odpowiada.

Zginął człowiek

Sytuacja miała miejsce w Milikowie k/ Bolesławca. Według relacji lokalnych portali, 38-letni mężczyzna zginął w wyniku wypadku. Jadąc motorowerem uderzył w przydrożny słup. Matka ofiary chciała pochować syna zgodnie z obrzędem katolickim, jednak dwie parafie, w których próbowała dopełnić formalności, rzekomo miały jej odmówić. Według relacji kobiety, księża tłumaczyli, że mężczyzna nie był im znany z uczestnictwa w mszach. Nie pamiętali go również z wizyt duszpasterskich.

Wierzący, niepraktykujący

Matka mężczyzny, który zginął w wypadku uważa, że to nie księża, a Bóg powinien osądzać i decydować. „Dopóki żyję, nie wybaczę tym księżom, Bóg powinien osądzać, nie oni." – czytamy na stronie bolec.info słowa kobiety. Tłumaczy również, że jej syn przyjął zarówno sakrament chrztu, jak i komunii oraz bierzmowania. Był osobą wierzącą, ale niepraktykującą.

Oświadczenie proboszcza

Inną perspektywę przedstawia w swoim oświadczeniu ksiądz Janusz Wilk, proboszcz parafii w Gościszowie. Tłumaczy, że sytuacja była wynikiem szeregu nieporozumień. Według duchownego najpierw w spisie brakowało danych tragicznie zmarłego, później rodzina napotkała kłopoty z dopełnieniem formalności, a kiedy już wszystko było ustalone, miał pojawić się problem z dostępnością księdza. Bliscy zmarłego zostali poproszeni o zmianę terminu, ale jak wskazuje proboszcz, odpowiedzieli, że to nie wchodzi w grę.

Jakie jest stanowisko diecezji?

W rozmowie telefonicznej ks. Waldemar Wesołowski, rzecznik legnickiej diecezji wyjaśnił nam, że w rzeczonym przypadku nie doszło do odmowy katolickiego pochówku.
– Nie są mi znane powody, dla których nie odbył się pogrzeb w parafii zmarłego na terenie Gierałtowa. Jednak tam, gdzie ostatecznie doszło do pogrzebu, czyli w Gościszowie, problemem okazały się błędy w komunikacji pomiędzy rodziną zmarłego, zakładem pogrzebowym i księdzem. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, kiedy zakład pogrzebowy ustala szczegóły pogrzebu bez wcześniejszych ustaleń z administracją cmentarza. Ksiądz chciał pojawić się na pogrzebie, ale narzucono taki termin, który uniemożliwiał jego przybycie. Nie przychylono się do prośby duchownego, dlatego pogrzeb musiał odbyć się bez jego udziału – tłumaczył.

Czy ksiądz może odmówić katolickiego obrzędu?

Ksiądz Waldemar Wesołowski zaznacza, że są sytuacje, w których Kościół może pozbawić zmarłego prawa do katolickiego obrzędu:
- Pogrzebu kościelnego powinni być pozbawieni: apostaci, heretycy i schizmatycy; osoby, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej; inni jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych – wymienia rzecznik legnickiej diecezji. Duchowny podkreśla przy tym, że parafia nie może w tej kwestii kierować się subiektywną opinią na podstawie aktywności wiernego lub innych przesłanek, które nie zawierają się w powyższych przypadkach.

24.05.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: iStock

(el)

 

Porwał chłopca, bo się pomylił. Zabił, bo bał się rozpoznania

To 41-letni mężczyzna zabił 11-letniego Sebastiana. Bał się, że chłopiec po porwaniu go rozpozna.

Sebastian zaginął w sobotę. Chłopiec miał przyjść z podwórka do domu w Katowicach o godzinie 19, ale wysłał rodzicom SMS-a z prośbą o przesunięcie tej godziny.

Rodzicie się zgodzili, ale chłopiec nie wrócił. Rozpoczęły się poszukiwania i zawiadomiono policję, włączyli się w nie również strażacy. Rewir obejmował Katowice i pobliski las pomiędzy jego miastem rodzinnym a Sosnowcem. Na żaden trop nie natrafiono. Nikt ze znajomych Sebastiana nie wiedział, co się z nim stało.

W niedzielę katowicka policja poinformowała o odnalezieniu ciała chłopca. Cały czas trwały ustalenia, a mundurowi sprawdzali zapis z miejskiego monitoringu. Tu także nie było żadnego konkretnego śladu, ale kamery nagrały samochód, który przejeżdżał obok domu Sebastiana. Potem nagranie pokazało, jak to samo auto odjeżdża z bardzo dużą prędkością. Policjanci poszli tym śladem.

W niedzielę zatrzymano też mężczyznę mogącego mieć związek ze sprawą. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” ustalili, że to Tomasz M., 41-letni optyk z Sosnowca. Miał przyznać się do porwania i uduszenia chłopca. Rzekomo zeznał, że się pomylił - chciał porwać dziewczynkę, ale zmyliły go dłuższe włosy Sebastiana. Mężczyzna przetrzymywał dziecko przez kilka godzin. Potem zabrał je na teren budowy domu. Tam znaleziono ciało. Porywacz planował zabetonować zwłoki, ale został wcześniej zatrzymany.

Dlaczego Tomasz M. zabił Sebastiana? To dokładnie będzie wyjaśniała prokuratura, ale według nieoficjalnych informacji porywacz przestraszył się, że po powrocie do domu i zgłoszeniu sprawy policji, chłopiec go rozpozna. Jeszcze w poniedziałek Tomasz M. ma być doprowadzony do prokuratury i tam mają mu zostać przedstawione zarzuty zabójstwa. Grozi za to dożywocie. Mężczyzna przyznał się do winy. Policja podejrzewa, że porywacz kierował się motywami seksualnymi.

24.05.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. Shutterstock Inc.

(el)

 

Polacy obecni na pokładzie samolotu przejętego przez Białoruś

Samolotem linii Ryanair, który został zmuszony do lądowania w Mińsku, podróżowali też obywatele Polski. Unia Europejska może nałożyć na Białoruś sankcje.

Obywatele Polski, lecący z Aten do Wilna maszyną Ryanair, to cztery kobiety. W niedzielę samolot irlandzkich linii, ale zarejestrowany w Polsce, został zmuszony do lądowania w Mińsku. Powodem miała być bomba w samolocie, której finalnie nie znaleziono. Podejrzewa się fałszywe zgłoszenie, które miało uziemić maszynę. Na pokładzie był za to białoruski opozycjonista Roman Protasiewicz, który po lądowaniu został zatrzymany przez białoruskie służby.

Wśród Polek w samolocie była rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Suwałkach, Marta Wiszniewska oraz była wiceprezydent Suwałk Ewa Sidorek.
„Jakieś piętnaście minut od Wilna miałam wrażenie, że samolot zaczyna spadać. Niektórzy nawet coś rzucali o tym, że na pokładzie wybuchł pożar. Samolot wykonywał gwałtowne ruchy. Załoga zachowywała się nerwowo, wydawała chaotyczne polecenia.” – opowiadała dziennikarzom Gazety Wyborczej wiceprezydent i dodała, że na płycie lotniska czekało wielu żołnierzy z psami. „Każdego poddawano osobistej kontroli. Prześwietlano nasze bagaże.” – dodała.

Działania Mińska wywołały  lawinę komentarzy ze strony europejskich polityków. Wielu z nich uznało to za akt terroryzmu państwowego. "Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu." – ocenił premier Mateusz Morawiecki. Nieoficjalne doniesienia mówią, że Warszawa ma zamiar mocno zareagować na działania Mińska. Możliwe są sankcje, jak zakaz wjazdu na teren UE dla osób zaangażowanych w ten incydent. Możliwe są też reperkusje gospodarcze, jak zamknięcie unijnych granic dla produktów białoruskich czy zakazanie liniom Belavia Airlines lotów po unijnym niebie.

Kim jest Roman Protasiewicz? To białoruski opozycjonista, przeciwnik obecnej władzy w tym kraju, który założył serwis Nexta i tam publikuje krytyczne wobec reżimu Łukaszenki materiały. Protasiewicz za pomocą mediów społecznościowych przedstawia np. dowody na łamanie praw człowieka w tym kraju. Działacz leciał na Litwę, gdzie uzyskał azyl polityczny.

24.05.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot. News4Media

(el)

 

Flandria: Wzrost liczby nowych barów i restauracji

Pomimo trwającego kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, który dotknął zwłaszcza branżę gastronomiczną, w Regionie Flamandzkim odnotowano wzrost liczby nowych barów i restauracji.

Jak informuje gazeta De Zondag, pomimo pandemii, w pierwszej połowie bieżącego roku w Regionie Flamandzkim otwarto 861 nowych lokali gastronomicznych. Flamandzki dziennik twierdzi, że ubiegłoroczny, negatywny trend spadkowy został odwrócony i branża się powoli odbudowuje.

„Z jednej strony sektor gastronomiczny jest zazwyczaj bardzo narażony na bankructwa, ale z drugiej strony, jest to branża, która jest w stanie dość szybko się odbudować po zakończeniu kryzysu” - skomentowała flamandzka minister gospodarki, Hilde Crevits.

24.05.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Subscribe to this RSS feed