Właściciel baru ulokowanego nieopodal Leuven, został skazany na 3 miesiące pozbawienia wolności. Poza tym musi zapłacić grzywnę w wysokości 1000 euro. Wszystko dlatego, że nalał klientowi piwa, łamiąc tym samym obostrzenia.

„Kara, którą na mnie nałożono, jest nieproporcjonalna do popełnionego wykroczenia” - przekazał Wim Poppe, właściciel lokalu Gitan w Kessel-Lo (Leuven).

Pewnego dnia, kiedy Poppe i jego dziewczyna wydawali ostatnie zamówienia na wynos, obok ich lokalu przechodził jeden z ich stałych klientów. „Mężczyzna zapytał, jak nam się wiedzie i spytał czy może na chwilę wejść do środka. Następnie zapłacił nam 100 euro, aby wesprzeć nasz biznes. W ramach wdzięczności zaoferowałem mu kufel piwa. Wtedy na miejscu zjawiła się policja”.

Ponieważ właściciel baru odmówił zapłacenia grzywny, sprawa trafiła do sądu. Mężczyzna został skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności. Poza tym musi zapłacić karę w wysokości 1000 euro, a także pokryć koszty postępowania sądowego w wysokości 300 euro.

„Zamierzam złożyć apelację od wyroku i znaleźć prawników, którzy specjalizują się w takich sprawach” - poinformował Poppe.

07.01.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Sąd z Antwerpii skazał 69-letnią kobietę na 5 lat pozbawienia wolności za nękanie męża i doprowadzenie go do samobójstwa, a także za zaniechanie udzielenia mu pomocy.

69-latka znalazła swoją ofiarę poprzez ogłoszenie umieszczone w sekcji matrymonialnej w gazecie, gdzie napisała, że szuka męża. Odpowiedział mężczyzna z Kasterlee (prowincja Antwerpia). Następnie związek rozwinął się błyskawicznie. Mężczyzna zmienił nawet testament, pozostawiając cały swój majątek nowo poznanej partnerce. Niedługo potem para wzięła ślub. To wówczas rozpoczęło się znęcanie psychiczne kobiety, która zabraniała mężczyźnie wielu aktywności, a także kontaktów z córką.

Po trzech miesiącach mężczyzna powiesił się w garażu. Kiedy jego małżonka znalazła go, wciąż żył. Nie zadzwoniła jednak po pomoc, a ściągnęła z jego palca obrączkę. Po jego śmierci rościła sobie prawa do jego całego majątku.

Poza karą 5 lat pozbawienia wolności, kobieta musi także zapłacić 1000 euro kary, poza tym utraciła wszelkie prawa do spadku po mężu. Okazało się, że 69-latka już wcześniej próbowała kontrolować innych mężczyzn. Ponieważ sąd uznał, że jest ona niebezpieczna, nakazano natychmiastowe aresztowanie.

07.01.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Pandemia koronawirusa doprowadziła do znacznego wzrostu cen nieruchomości. Domy podrożały w 2020 r. średnio o 5,7%, a mieszkania o 6,8% - poinformowała organizacja Fednot zrzeszająca belgijskich notariuszy.

Za dom w Belgii płacono w ubiegłym roku średnio 277 tys. euro. To o 15 tys. euro więcej niż w 2019 r. Jeśli uwzględnić inflację, oznaczało to wzrost cen o 14 tys. euro. Był to najwyższy wzrost cen od dekady, poinformował portal vrt.be.

Średnia cena mieszkania wyniosła w 2020 r. 244 tys. euro i była o 16 tys. euro wyższa niż rok wcześniej. Po uwzględnieniu inflacji – która nie była w ubiegłym roku wysoka – oznaczało to wzrost średniej ceny o około 15 tys. euro.

Do wzrostu cen przyczyniła się przede wszystkim pandemia, czytamy na stronie Notaris.be. W sumie w 2020 r. sprzedano o 2,7% mniej nieruchomości niż rok wcześniej. To głównie większe i droższe domy cieszyły się w ubiegłym roku dużą popularnością.

- W trakcie kryzysu pandemicznego własny dom stał się dla wielu ludzi zapewne jeszcze ważniejszy. Kupcy wybierali często mieszkania z ogrodem, balkonem lub dodatkowym pokojem, w którym mogliby w spokoju pracować zdalnie. Tego rodzaju nieruchomości z wyższej kategorii cenowej były bardzo pożądane – powiedział Bart van Opstal, rzecznik prasowy Notaris.be.

07.01.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgijska aplikacja do śledzenia zakażeń koronawirusem, Coronalert, współpracuje obecnie z podobnymi aplikacjami dostępnymi w 10 innych krajach.

„W wielu europejskich krajach koronawirusowe aplikacje oparte są o te same mechanizmy, co sprawia, że możliwe jest powiązanie ich” – poinformował jeden z developerów Coronalert, Bart Preneel.

Odtąd każdy, kto korzysta z aplikacji Coronalert, będzie mógł anonimowo wymieniać informacje na temat zakażenia koronawirusem nie tylko z użytkownikami z Belgii, ale też z Polski, Niemiec, Holandii, Hiszpanii, Irlandii, Włoch, Danii, Litwy, Chorwacji oraz Cypru. Dane są wymieniane poprzez serwer nadzorowany przez Komisję Europejską, ale nie wszystkie kraje UE są do niego podłączone.

Szefowa międzynarodowej jednostki ds. śledzenia kontaktów, Karine Moykens, przekazała że to bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza dla tych osób, które mieszkają bądź pracują przy terenach przygranicznych. Niestety, Coronalert nie współpracuje z francuską aplikacją.

Póki co, belgijska aplikacja została pobrana około 2,3 mln razy.

07.01.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)