Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 14 maja 2025, www.PRACA.BE)
Polska: Nie segregują śmieci, dostają kary i idą do sądu. Setki spraw
Polska: Kim jest Ignacy z bluzy Stanowskiego? Ludzie masowo wpłacają pieniądze
19-latek wjechał w policjanta w Antwerpii!
Belg zaginął w Liechtensteinie. Szczęśliwy finał sprawy
Temat dnia: 15 belgijskich żołnierzy rannych podczas ćwiczeń w Szkocji!
Polska: W tych zawodach mogliby pracować kandydaci na prezydenta
Słowo dnia: Liederen
Belgia: Eurowizja - dziś Belgia i Polska walczą o finał!
Niemcy: Zakazano działalności skrajnie prawicowej grupy „Królestwo Niemiec”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

W zeszłym roku 46 tys. mieszkańców Belgii odmówiło przyjęcia spadku

Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy w 46 tys. sprawach krewni zmarłych odmówili przyjęcia spadku, najczęściej dlatego, aby uniknąć płacenia długów po osobach zmarłych.

Co miesiąc około 3,2 tys. osób otrzymuje testament zmarłej osoby i odmawia jego przyjęcia. Głównym powodem jest fakt, że osoby te byłyby wówczas odpowiedzialne za długi pozostawione przez zmarłego.

„Nikt nie jest zobowiązany do przyjęcia spadku. Jeżeli zmarły pozostawił więcej długów niż majątku, spadkobierca może zrzec się spadku u notariusza. Notariusz nie pobiera za to opłaty. Dotyczy to również sytuacji, gdy aktywa netto (kwota, która pozostaje po odliczeniu wszystkich długów) są niższe niż 5 219,19 euro. Koszty pokrywa fundusz utworzony przez notariusza” - czytamy w oświadczeniu Federacji Notariuszy.

Niemniej jednak, warto pamiętać o tym, że odrzucenia spadku nie można cofnąć i kiedy klamka zapadnie, spadkobierca nie może rościć sobie praw do żadnego przedmiotu będącego częścią majątku zmarłego, nawet do bezwartościowego czajniczka z porcelany, czy, co ważniejsze, do zdjęć rodzinnych.

Jeżeli osoba wymieniona w testamencie formalnie nie odrzuci spadku, po jej śmierci za długi będą odpowiadać jej zstępni.


19.08.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Co oznacza prawo szariatu i Jak wygląda życie w Afganistanie?

Afganistan uważa się za państwo o skrajnej nierówności płciowej. Trwająca od 20 lat wojna, wypowiedziana Talibom przez Amerykanów, stała się jednak „światłem w tunelu” dla Afganek. Dzięki niej doceniono rolę społeczną kobiet. Teraz wszystko może się zmienić i wrócić do korzeni.

Ucierpią kobiety

W środowej konferencji Talibowie, którzy od kilku dni zajmują stolicę Afganistanu, Kabul, ogłosili powrót prawa szariatu. Najwięcej do stracenia mają kobiety, które przez lata walczyły o swoje prawa, a teraz znowu mogą je stracić. Aby to zrozumieć, warto przyjrzeć się sytuacji z końca lat 90. Wówczas organizacja islamistów, która znana jest ze swojego terroru, zakazała przedstawicielkom płci żeńskiej korzystania z rozrywek, zdobywania wykształcenia, pracy, wychodzenia poza dom bez towarzystwa mężczyzn. Obowiązkowe było również zasłanianie ciała burką. Niestosowanie się do nakazów skutkowało torturami lub nawet egzekucją.

Mogły normalnie żyć

Wyzwolenie kobiet przyszło razem z wojną, którą Amerykanie wypowiedzieli Talibom po samobójczym zamachu islamistów na World Trade Center. Odsuwając terrorystów od władzy, stanowisko prezydenta Afganistanu objął Hamid Karzaj. To właśnie jego władza okazała się zbawienna dla obywatelek tego kraju. W 2004 r. uchwalono konstytucję, gwarantując jednocześnie równouprawnienie. Od tego momentu Afganki mogły uczestniczyć w życiu kulturalnym, rozrywkowym, edukować się, a nawet zasiadać w parlamencie.

Zapewniają o bezpieczeństwie


Tuż po zajęciu przez Talibów Kabulu, przedstawiciele terrorystycznego ugrupowania zapewnili publicznie, że prawa i godność kobiet zostaną przez nich zachowane, zgodnie z nową konstytucją. Mimo to, z zagranicznych mediów zaczęły napływać informacje o dyskryminacji Afganek w sklepach i zakładach usługowych. Pracownice zostały ostrzeżone, aby nie wracały do miejsc, w których są zatrudnione. Obywatelkom zabroniono nawet wchodzenia do lokali z asortymentem dla nich przeznaczonym. Z przestrzeni miejskiej przedsiębiorcy pozbywają się wizerunków kobiet, ponieważ boją się, że mogłyby być przyczyną agresji ze strony bojowników.

Nie chcą przymusowych małżeństw

Kobiety w Afganistanie boją się, że będą zmuszane do małżeństw z Talibami. Według brytyjskiego „Daily Mail” bojownicy zbierają nawet listy niezamężnych Afganek w wieku od 12 do 45 lat, które mogłyby zostać ich „żonami”. W rzeczywistości kobiety mogą stać się po prostu fizycznymi i seksualnymi ofiarami terrorystów. Najodważniejsze z nich wyszły na ulice Kabulu, aby protestować przeciwko rządowi Talibów. Skandowały też hasła, które miały nakłonić samozwańczych rządzących do uszanowania praw i roli społecznej żeńskiej części społeczeństwa.

Boją się też mężczyźni

Z Afganistanu uciekają też mężczyźni. Na celowniku Talibów mieli znaleźć się nie tylko byli członkowie policji i służb bezpieczeństwa, ale również urzędnicy rządowi oraz wszystkie podmioty, które mu sprzyjały. Nieoficjalnie mówi się, że bojownicy krążą po miejscowych domach w poszukiwaniu m.in. pracowników zagranicznych organizacji, które wspierały kraj oraz dziennikarzy solidarnych z rządowymi mediami. O swoje życie obawiają się też osoby, które pomogły wojskom NATO podbić Afganistan. Ofiary mają być rozstrzeliwane przez bojowników. Strach spowodował masowe ucieczki, co doprowadziło do chaosu i paraliżu na miejscowych lotniskach.

Powtórka z historii

Wszystko, co udało się przez lata osiągnąć Afgańczykom walczącym o zbudowanie bezpiecznego i sprawnie funkcjonującego państwa, szanującego prawa i poglądy jego obywateli, dziś może zostać zrujnowane. Choć Talibowie zapewniają, że zabijanie i agresja nie są ich celem, z przejętych przez terrorystów terenów docierają sprzeczne informacje. Wielu ekspertów twierdzi, że spokój oraz opanowanie w przekazie Talibów jest tylko pozorne i zniknie wraz z ostatnimi amerykańskimi żołnierzami. Trudno jest jednak wyobrazić sobie proobywatelską władzę, kiedy do świata przemawiają islamistyczni fanatycy z bronią w ręku.  

19.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. timsimages.uk / Shutterstock.com

(ss)

 

  • Published in Świat
  • 0

Polska: Elektroniczna wyprawka. Co przyda się dziecku w nowym roku szkolnym?

Oprócz tradycyjnej wyprawki szkolnej, przed pierwszym dzwonkiem warto skompletować także kilka urządzeń cyfrowych. Podpowiadamy, co może pomóc twojemu dziecku w nauce.

Tablet czy laptop?

Zdecydowanie najbardziej pomocnym sprzętem elektronicznym dla ucznia będzie tablet lub laptop. Wybór odpowiedniej opcji powinniśmy dostosować przede wszystkim do wieku dziecka. Pociechom uczęszczającym do klas 1-3 z pewnością wystarczy tablet. Jest on lekki i mobilny. Przyda się do korzystania z e-booków, gier edukacyjnych czy nauki języków. Wybierając odpowiedni model trzeba zwrócić uwagę na wielkość ekranu, która przekłada się oczywiście na wagę całego urządzenia oraz na wytrzymałość baterii. Nieco starsi uczniowie zdecydowanie będą potrzebowali więcej funkcji. Chociażby swobodnego dostępu do klawiatury przy tworzeniu dłuższych tekstów czy możliwości zainstalowania większej liczby programów np. do odrabiania prac domowych z informatyki. Taki sprzęt jest droższy, ale powinien posłużyć nam dłużej. Tu należy skupić na parametrach procesora, pamięci RAM oraz dysku twardego. Jeżeli nie znamy się na tego typu sprzęcie, najlepiej o pomoc poprosić specjalistę, którego możemy znaleźć w niemal każdym sklepie z elektroniką.

Zestaw do nauki zdalnej

Mikrofon, kamera i słuchawki - jeśli twoje dziecko jeszcze nie ma dobrego sprzętu do nauki zdalnej, lepiej zastanów się nad kupnem bądź wymianą takiego zestawu. Przed nami czwarta fala koronawirusa. Minister Edukacji zapowiedział co prawda, że uczniowie wrócą do szkolnych ławek, natomiast sytuacja na pewno będzie zmieniać się dynamicznie, w zależności od przyrostu zakażeń w kraju. To oznacza, że uczniowie mogą wrócić do nauki zdalnej lub hybrydowej. Urządzenia, z których będą wtedy korzystać nawet kilka godzin dziennie, muszą być więc dobrej jakości. To przełoży się z pewnością na efekty ich edukacji. Laptopy czy tablety mają już wbudowane kamerki i mikrofony, ale do komputera stacjonarnego trzeba taki zestaw dokupić. Najlepiej wybrać kamerę, która posiada także funkcję mikrofonu. Oszczędzamy przy tym fundusze, a także miejsce na biurku naszego dziecka. Na dobrą jakość sprzętu powinniśmy postawić także wybierając słuchawki. Muszą być przede wszystkim wygodne, dlatego przed zakupem najlepiej by pociecha je po prostu przymierzyła.

Smartwatch vs. smartfon

Jeżeli chcesz mieć kontakt ze swoim dzieckiem, zastanów się nad zakupem smartwatcha lub smartfonu. Ten pierwszy jest dobrą opcją dla nieco mniejszych dzieci, które nie używają jeszcze telefonów komórkowych. Smartwatche posiadają bowiem funkcje zegarka, a przy użyciu karty SIM dają możliwość zainstalowania różnych aplikacji, a także odbierania i wykonywania połączeń oraz wiadomości SMS. Taka inteligentna opaska może być także dobrą motywacją do uprawiania sportu. Dzięki mierzeniu codziennej aktywności, pociecha może bić swoje własne rekordy i motywować się do wysiłku. Większość urządzeń tego typu posiada także moduł GPS, dzięki któremu rodzic może sprawdzić, gdzie obecnie przebywa jego dziecko. Smartfon to zdecydowanie bardziej rozbudowane urządzenie, które polecane jest dla starszych dzieci. Jego dodatkowym atutem jest oczywiście aparat fotograficzny, który pozwala nastolatkom na uwiecznianie swoich wspomnień i dzielenie się zdjęciami z innymi.

22.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Chce szturmować Warszawę, nazywają go drugim Lepperem. Kim jest lider Agrounii?

Wyprowadza rzesze rolników na ulice, ma duży posłuch na wsi i nie wyklucza założenia własnej partii politycznej. Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, staje się coraz bardziej palącym problemem rządu oraz Prawa i Sprawiedliwości.

Kiedy dziennikarze zapytali Mateusza Morawieckiego o planowane na 24 i 25 sierpnia blokady dróg przez rolników, szef rządu odpowiedział, że poprosi szefa MSWiA o odpowiednią na to reakcję. To tylko dolało oliwy do ognia na linii władza – Agrounia. Szef tej rolniczej organizacji skomentował to tak: „Premier Morawiecki wczoraj obraził wszystkich rolników i powoduje, że nasze państwo jest coraz częściej odbierane przez nas jak jakiś układ mafijny i przypomina to, co czytamy w ‘Ojcu Chrzestnym’, niż w państwie demokratycznym. Skończmy z fikcją i mówieniem o tym, że jesteśmy krajem solidarności.” - powiedział Michał Kołodziejczak. Rząd powinien obawiać się nie tylko utrudnień w ruchu w czasie powrotów z wakacji, ale też zapowiadanego na jesień "najazdu rolników na Warszawę". Jeśli wierzyć Kołodziejczakowi, to może być największy protest, jaki stolica zobaczy w tym roku.

Lepper XXI wieku

Kim jest człowiek, który wydał rządowi rolniczą wojnę? Komentatorzy porównują Michała Kołodziejczaka do Andrzeja Leppera. Nieżyjący lider Samoobrony też wybił się na protestach i blokach dróg. Jeżeli trzymać się tego zestawienia, to szef Agrounii jest XXI-wiecznym Lepperem. Znakomicie wykorzystuje internet i media społecznościowe. Nagrywa filmy w dyskontach - bierze z półek produkty i pokazuje do kamery, gdzie zostały wyprodukowane. Narzeka, że nie ma w sprzedaży polskich wędlin, serów, że nie ma przepisów, które dałyby naszemu rolnikowi zarobić. Krytykuje rząd za błędy w walce z Afrykańskim Pomorem Świń (ASF), za przeznaczanie na to za małych pieniędzy. Uderza celnie, jak wtedy, gdy reporterce TVP wypomniał dotację na media publiczne w kwocie 2 mld zł i zestawił to z brakiem dofinansowania 200 mln zł na walkę z ASF. „Te 200 mln niech sobie minister wsadzi w d... i niech sobie tymi pieniędzmi wytrze d... Na tym nie poprzestał.” - mówił na jednym z protestów.

Rolnik wie, że w telewizji tej wypowiedzi nie puszczą, ale wie też że zobaczy to ponad 275 tys. obserwujących facebookowy profil Agrounii i 34 tys. fanów samego Kołodziejczaka. Ma nad Lepperem zasadniczą przewagę. O ile szef Samoobrony upominał się o rolników, lider Agrounii upomina się też o pielęgniarki czy ratowników medycznych.

Żona i córka

32-latek, mówiący składnie, ostro, celnie, pochodzi ze wsi Orzeżyn w Łódzkiem. Z żoną, z którą ma jedną córkę, uprawiają ziemniaki i kapustę pekińską. Polityką zainteresował się już w 2014 r., kiedy z listy PiS został wybrany na radnego gminy Błaszki. Szybko z partii został wyrzucony, bo już wtedy okazał się jej srogim krytykiem. Na początku 2018 r. zaczął organizować rolników niezadowolonych z niskich cen skupu. Przez demonstracje i jego styl, zrobiło się o nim głośno. Zwalczał każdego w ostatnich latach ministra rolnictwa, ale widać było, że najlepiej rozumie się z Janem Krzysztofem Ardanowskim. Ale i jemu nie udało się zmiękczyć Kołodziejczaka. Ten organizuje medialne akcje rolnicze, jak nocne wyrzucanie obornika pod domami posłów PiS. To była reakcja na przyjęcie przez sejm tzw. „piątki dla zwierząt”, co polska wieś skrytykowała.

Teraz mówi o mocniejszym zaangażowaniu się w politykę. Nie wyklucza założenia partii albo tego, że w jakiejś innej formie Agrounia wystartuje w wyborach parlamentarnych. Kołodziejczak, któremu zależy na zainteresowaniu mediów, przyznaje, że nie spodziewał się nigdy, iż będą powstawać o nim artykuły. „Myślę, że to nie jest przejaw nawet najmniejszego narcyzmu i nic podobnego, ale to całkiem spoko kiedy tak o tobie piszą, kiedy twoja działalność kogoś interesuje. Wielu nie doceniało mojej, naszej drogi Agrounii, kiedy zaczynaliśmy. Myśleli, że to wszystko się skończy... jednak było inaczej.” - komentuje.


20.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Kołodziej

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed