Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Zakazano działalności skrajnie prawicowej grupy „Królestwo Niemiec”
Polska: Na połączenia z tego numeru trzeba uważać. Bo można dużo stracić
Belgia, Bruksela: Mężczyzna na skuterze zginął w zderzeniu z radiowozem
Polacy za obowiązkowym szkoleniem wojskowym. Kto ma bronić granic?
Belgia: Ważyła 30 kg... „Zagłodzili ją na śmierć”
Bezdomny mężczyzna zmarł na stacji metra w Brukseli
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek 13 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Pożar zniszczył bar w Charleroi
Lekarz potępia fatalną opiekę zdrowotną w więzieniu w Brukseli
Polska: Kiedy nareszcie będzie ciepło? Jest konkretna data
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Skala nielegalnej inwigilacji nigdy nie była tak duża. Przed oprogramowaniem szpiegowskim nie da się w 100 procentach zabezpieczyć

Niedawno okazało się, że oprogramowanie szpiegowskie Pegasus było wykorzystywane do prowadzenia inwigilacji dziennikarzy, aktywistów, a nawet przywódców politycznych. To tylko kolejny dowód, że zaawansowane techniki szpiegowskie rozprzestrzeniają się szerzej i stanowią wyzwanie dla  prywatności i bezpieczeństwa w świecie online. Możliwość inwigilacji mają nie tylko rządy, lecz także małe grupy i pojedyncze osoby. – Skala szpiegowania nigdy nie była tak duża – ocenia Mirosław Maj, prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

– Amnesty International opublikowało swój raport dotyczący inwigilacji różnych osób – m.in.  polityków i dziennikarzy – za pomocą oprogramowania Pegasus. Dla obserwatorów działań związanych z wykorzystywaniem różnych narzędzi technologicznych do inwigilowania, do dostosowania środków technicznych w prowadzeniu najróżniejszych operacji, nie jest to zaskoczenie – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Innowacje Mirosław Maj.

Amnesty International w lipcu poinformowało, że oprogramowanie szpiegowskie NSO Group, Pegasus, zostało wykorzystane do ułatwienia łamania praw człowieka na całym świecie na masową skalę.

– Dobrze, że są szczegółowe badania i możemy posługiwać się faktami. Oczywiście działanie tego typu oprogramowania i cała otoczka operacyjna z tym związana to szczegóły, które trudno w stu procentach potwierdzić – zaznacza prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

Pegasus to złośliwe oprogramowanie, które infekuje iPhone'y i urządzenia z systemem Android, aby umożliwić operatorom narzędzia wydobywanie wiadomości, zdjęć i e-maili, nagrywanie rozmów i potajemne aktywowanie mikrofonów. Tymczasem dochodzenie przeprowadzone przez „Guardiana” i 16 innych organizacji medialnych wykazało powszechne nadużywanie tego oprogramowania, które według producenta miało być przeznaczone wyłącznie do użytku przeciwko przestępcom i terrorystom.

Od 2016 roku zainfekowanych oprogramowaniem zostało ok. 50 tys. numerów. Wśród klientów izraelskiej NSO znalazło się 10 państw – Azerbejdżan, Bahrajn, Kazachstan, Meksyk, Maroko, Rwanda, Arabia Saudyjska, Węgry, Indie oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Na liście inwigilowanych znaleźli się m.in. dziennikarze „New York Timesa”, „Wall Street Journal”, Bloomberga, Al Jazeery, Radia Wolna Europa, „El Pais”, „Le Monde”, Reutersa, Associated Press i „The Economist”. „The Guardian” podaje, że część z nich została zamordowana, np. Cecilio Pineda Birto, niezależny dziennikarz z Meksyku, który ujawniał przypadki korupcji.

– Skala związana z inwigilacją albo stosowaniem środków technicznych do prowadzenia działań operacyjnych jest olbrzymia i dotyczy działania służb w co najmniej kilkudziesięciu krajach. Jeśli mówimy o tym zjawisku w kontekście zjawisk negatywnych, jak np. inwigilacja, nielegalne podsłuchiwania, działania na rzecz zwalczania np. politycznego pewnych grup, to skala też jest spora. Ale jest ograniczona w stosunku do niektórych państw, często związanych z różnymi reżimami, a przede wszystkim z niekontrolowanym użyciem tego typu środków – tłumaczy Mirosław Maj.

Sama firma NSO Group podaje, że sprzedaje produkty tylko wojskowym, organom ścigania i agencjom wywiadowczym w 40 krajach. Twierdzi też, że rygorystycznie sprawdza rejestry praw człowieka swoich klientów, zanim pozwoli im na użycie swoich narzędzi szpiegowskich. Zaprzecza, jakoby Pegasus mógł zostać użyty w innym celu.

– Oprogramowanie, które jest zaawansowane technicznie i służy służbom do tego, żeby zwalczać zjawiska nielegalne w danym kraju, musi być używane. Natomiast mogą następować spory natury politycznej, społecznej, tego, co uważamy za nielegalne, czy użycie czegoś przeciwko dziennikarzom w danym kraju powinno w ogóle wchodzić w rachubę. Zazwyczaj powinniśmy odpowiadać, że nie, bo często kojarzymy te przypadki z niedemokratycznymi krajami. Natomiast trzeba pamiętać, że takie oprogramowanie jak Pegasus może służyć do różnych celów, również do legalnych – zauważa prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

Choć oprogramowanie izraelskiej firmy dostarcza wielu wrażliwych danych na temat użytkowników, już sam smartfon może być potężnym narzędziem do śledzenia. Może monitorować wszystko – lokalizację, nawyki, komunikację, na co użytkownik dobrowolnie, choć często nieświadomie, wyraża zgodę, instalując poszczególne aplikacje. Dlatego użytkownicy smartfonów powinni chronić przede wszystkim swoją prywatność. Ochrona przed takim oprogramowaniem jak Pegasus w zasadzie nie jest możliwa.

– Nie ma czegoś takiego jak stuprocentowe bezpieczeństwo. Można podjąć pewne działania związane z dbaniem o bezpieczeństwo swojego oprogramowania, np. co jakiś czas restartując system. Może się okazać np., że Pegasus nie radzi sobie z sytuacją, w której telefon zostanie ponownie uruchomiony. Niestety zła informacja jest taka, że przy determinacji osób wykorzystujących Pegasusa jesteśmy w trudnej sytuacji, choć nie beznadziejnej. Natomiast niezależnie od Pegasusa i tak powinniśmy chronić swoje telefony przed różnego rodzaju potencjalnymi naruszeniami z zewnątrz, również np. o charakterze ekonomicznym, żebyśmy nie tracili np. naszych środków w ramach bankowości elektronicznej – podkreśla Mirosław Maj.

 

29.08.2021 Niedziela.BE // źródło: newseria // tagi: inwigilacja, szpiegowanie przez Pegasusa, inwigilacja dziennikarzy, walka z terroryzmem, zainfekowane smartfony, szpiegostwo, Fundacja Bezpieczna Cyberprzestrzeń // mówi: Mirosław Maj prezes z Fundacja Bezpieczna Cyberprzestrzeń

(ss)

 

Polska: Suknia dla miss od projektantki Agaty Dudy. "Reprezentuje przemysł drobiarski"

Miss Supernational to konkurs piękności, którego finał odbył się w ostatnią niedzielę. Reprezentującej nas Polce nie udało się zdobyć głównej nagrody, jednak jej postać wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród internautów. To wszystko za sprawą patriotycznej sukni stworzonej dla niej przez tę samą projektantkę, która ubiera Agatę Dudę.

Walczyły o tytuł najpiękniejszej

W niedzielę na terenie Nowego Sącza odbyła się gala, podczas której przedstawicielki z całego świata walczyły o tytuł miss. Wśród 58 reprezentantek pojawiła się również Polka - Natalia Balicka. Pochodząca z Wielkopolski 22-latka w 2020 r. zdobyła tytuł I Wicemiss Polski, co szerzej otworzyło jej drzwi do kariery w zawodzie modelki. Teraz usłyszało o niej jeszcze więcej osób, choć w konkursie Miss Supernational nie wygrała.

Miała na sobie kurę

Natalia Balicka zdecydowała się wystąpić na gali w stroju, który miał być symbolem patriotyzmu. W nawiązaniu do narodowych barw, dziewczyna założyła czerwoną suknię, której białym elementem był gorset przypominający orła. Jeszcze w czasie trwania transmisji z konkursu piękności, internauci zaczęli udostępniać zdjęcia i zrzuty ekranu przedstawiające kreację Wielkopolanki. Niektórzy ocenili nawet, że nietypowy strój przypomina kurę. Złośliwi komentowali, że uczestniczka imprezy „promuje branżę drobiarską”.

Projektantka tworzy dla żony prezydenta


Autorką kreacji przygotowanej dla Natalii Balickiej jest Ela Piorun, która odpowiada również za garderobę pierwszej damy.

„Cały czas szukam nowych pomysłów, ale to bardziej tkanina mówi mi, co mogę z nią zrobić, to ona nadaje ton. W szyciu na miarę zaczynamy od tego, że klient akceptuje próbkę tkaniny, na tej podstawie szyjemy projekty i gdy chcemy je urozmaicić, by fajnie wyglądały, znów przedstawiamy kilka propozycji i zazwyczaj jedna jest zaakceptowana.” – opowiadała projektantka w jednym z wywiadów dla "Faktu".

Sukienkę uszytą na okoliczność Miss Supernational można porównać do pomysłów na skalę światową. O podobnej kreacji głośno było w 2001 r., kiedy Bjork założyła na siebie tiulowego łabędzia, jako dodatek dobierając torebkę przypominającą jajko. Magazyn „Time” okrzyknął suknię „najgorszą kreacją Oscarów wszech czasów".

23.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Screen / Youtube Miss Colombia ON

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Architekci krytykują prezydenta Dudę. Nie chcą takiej odbudowy pałacu

Najlepsi polscy architekci piszą do Andrzeja Dudy w sprawie odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. Głowa państwa właśnie zdecydowała o inwestycji wartej około 2,5 mld złotych. Eksperci naciskają na przeprowadzenie specjalnego konkursu.

List został wysłany nie tylko do Andrzeja Dudy, ale także do premiera, marszałków sejmu i senatu, ministra kultury czy prezydenta Warszawy. Pod pismem widnieją podpisy prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Marty Sękulskiej-Wrońskiej oraz Grzegorza Stiasnego, wiceprezesa organizacji. SARP to znane, cenione stowarzyszenie zrzeszające najlepszych architektów polskich i takie stanowiska zajmuje wyłącznie w najważniejszych sprawach. Tym razem chodzi o planowaną odbudowę Pałacu Saskiego wraz z Pałacem Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie.

Pomysł prezydenta


Ta inwestycja, która w ciągu 10 lat ma pochłonąć około 2,5 mld złotych, to autorska inicjatywa Andrzeja Dudy, który zapowiedział ją jeszcze 11 listopada 2018 r. W lipcu tego roku parlament przyjął specustawę zezwalającą na odbudowę, zniszczonego podczas II wojny światowej przez Niemców, kompleksu w centrum stolicy. Niedawno prezydent podpisał ustawę. „Mam nadzieję, że teraz dzięki tej ustawie o przygotowaniu i realizacji inwestycji te wspaniałe obiekty zostaną Warszawie, warszawiakom, Polsce i nam wszystkim przywrócone jako budynki, w których będzie realizowana działalność społeczna, kulturalna i edukacyjna.” - mówił Andrzej Duda po złożeniu podpisu. Według zapisów ustawy w pałacu ma się znajdować Kancelaria Senatu i Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie oraz inne podmioty prowadzące działalność „kulturalną, edukacyjną lub społecznie użyteczną (…).”.

Protestują

SARP zaznacza, że stanowisko organizacji jest skonsultowane z władzami stowarzyszenia, a architekci wyrażają „zaniepokojenie” rekonstrukcją pałacu. „Obawiamy się, że ekspresowy tryb inwestycji, zakładający pominięcie wielu ważnych procedur, w tym szczegółowych uzgodnień konserwatorskich może doprowadzić do powstania obiektów o wątpliwej architektonicznej jakości, które zarówno nie stanowić będą wartości historycznej, jak i swoim standardem rozminą się ze współczesnymi potrzebami, oczekiwaniami.” - czytamy w liście.

Chodzi o to, że pałac ma powstać na specjalnych warunkach. Bez konkursu architektonicznego, korzystając z wielu uproszczeń urzędowych, a ustawa nie wskazuje nawet w jakiej formie obiekt miałby być odbudowany – czy w pierwotnej, czy w późniejszych, kiedy dokonano w kompleksie wielu zmian. Architekci dają także do zrozumienia, że sama przyszłość pl. Piłsudskiego (tam ma stanąć pałac) nie została rzetelnie przedyskutowana, a duże inwestycje publiczne powinny zostać poprzedzone merytorycznymi rozważaniami.

„W przypadku tak istotnej przestrzeni, jak Plac Piłsudskiego w Warszawie, rozwiązaniem koniecznym powinno być ogłoszenie konkursu architektonicznego dopuszczającego różne rozwiązania, nie zaś wyłącznie ścisłą rekonstrukcję.” - alarmują eksperci w liście do najważniejszych osób w państwie.

Pałac Saski

Powstał w wyniku rozbudowy XVII-wiecznego pałacu Jana Andrzeja Morsztyna, był wielokrotnie przebudowywany w kolejnych wiekach. W okresie II Rzeczypospolitej był siedzibą Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a sąsiedni Pałac Brühla należał do MSZ. Kompleks został wysadzony w powietrze przez Niemców pod koniec grudnia 1944 r., a jedynym śladem, który po nim pozostał, jest fragment trzech środkowych arkad, w których znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza.


25.08.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Jan Lechna/gov.pl

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0

Biznes: Porty w Szczecinie i Świnoujściu przeżywają inwestycyjny boom. Dzięki rozbudowie obsłużą dwukrotnie więcej ładunków

Modernizacja i pogłębienie toru wodnego Świnoujście – Szczecin do 12,5 m będzie krokiem milowym w rozwoju obu portów. Tej inwestycji towarzyszy szereg dodatkowych przedsięwzięć, które przygotują porty na przyjęcie nawet dwukrotnie więcej ładunków niż dziś, a to z kolei wpłynie na przyspieszenie rozwoju całego regionu. – Jedno miejsce pracy w porcie generuje od trzech do ośmiu w jego otoczeniu – mówi Monika Woźniak-Lewandowska, rzeczniczka Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Inwestycje mają się zakończyć w 2023 roku i opiewają na ponad miliard złotych.

Pandemia nie wpłynęła w negatywny sposób na procesy inwestycyjne w zespole portów Szczecin i Świnoujście. Przeciwnie, właśnie realizowane są inwestycje, o których mówiło się od lat. Ku końcowi zbliża się modernizacja i pogłębienie toru wodnego Świnoujście – Szczecin do głębokości technicznej 12,5 metra. To jest absolutnie milowy krok w rozwoju portów. Ale żeby ilość obsługiwanych ładunków wzrosła, Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście musi dostosować nabrzeża portowe do nowej głębokości technicznej toru wodnego. Z drugiej strony musimy je przystosować do przyjęcia większej masy ładunkowej – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Monika Woźniak-Lewandowska, rzeczniczka prasowa Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.

Zarząd jest obecnie jednym z największych inwestorów w regionie. Po zakończeniu pogłębiania toru wodnego Świnoujście – Szczecin do tego drugiego portu będą mogły zawijać jednostki z ładunkiem 45–50 tys. t i zanurzeniem 11 m. Dzisiaj tamtejsze terminale obsługują statki o zanurzeniu do 9,15 m z ładunkiem 25–30 tys. t. W rejonie Basenu Kaszubskiego i Kanału Dębickiego trwają prace nad modernizacją i budową nowych nabrzeży, które będą dostosowane parametrami do obsługi większych jednostek.

Ale to nie wszystko. W obydwu portach – w Szczecinie i Świnoujściu – modernizowana jest infrastruktura techniczna: sieci wodociągowe, kanalizacyjne, elektroenergetyczne, a więc wszystko, czego nie widać gołym okiem, a co wpływa na sprawne funkcjonowanie portu i spółek portowych – wymienia rzeczniczka ZMPSiŚ. – Z kolei terminal promowy w Świnoujściu dostosowujemy do obsługi transportu intermodalnego. Budujemy tam też dodatkowy parking dla samochodów ciężarowych po to, aby na wypadek spiętrzenia ruchu ciężarówek na terminalu promowym samochody nie blokowały dojazdu do niego.

Jak podkreśla, projektem, który całkowicie zmieni strukturę przeładunków w zespole portów i pobudzi gospodarkę regionu, jest budowa Głębokowodnego Terminala Kontenerowego w Świnoujściu. Powstanie on w ciągu najbliższych kilku lat i docelowo ma osiągnąć roczną zdolność przeładunkową ok. 2 mln TEU (znormalizowanych kontenerów). W jego sąsiedztwie powstaje także dodatkowe nabrzeże do redystrybucji gazu LNG. Budowane jest dodatkowe stanowisko rozładunkowo-załadunkowe do obsługi mniejszych jednostek: gazowców, bunkierek i jednostek feederowych.

Wartość wszystkich inwestycji to ponad miliard złotych. Ale modernizowane są także drogi dojazdowe do portów w Szczecinie i Świnoujściu: kolejowe wspólnie z PKP PLK i kołowe. Projekty zakończą się w 2023 roku i wtedy do portów wkroczy absolutnie nowa jakość obsługi ładunków – przekonuje Monika Woźniak-Lewandowska. 

Obecnie pod Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście podlega 14 km linii nabrzeży, czyli 45 nabrzeży portowych, na których operuje 11 przedsiębiorstw przeładunkowych.

– Kiedy zakończymy cały proces inwestycyjny, liczba obsługiwanych nabrzeży także wzrośnie. Będzie to ogromny skok jakościowy i ilościowy, jeżeli chodzi o obsługę ładunków w zespole portów Szczecin – Świnoujście. Inwestycje wpłyną nie tylko na strukturę przeładunkową w portach, ale i podwoją praktycznie ilość obsługiwanych ładunków. Proszę zwrócić uwagę, jak wielki to będzie miało wpływ na gospodarkę regionu – mówi rzecznika ZMPSiŚ.

Szacuje się, że jedno miejsce pracy w porcie generuje od trzech do ośmiu miejsc pracy w regionie w otoczeniu portu.

– Jeżeli stworzymy warunki do zwiększenia ilości przeładowywanych towarów, to siłą rzeczy potrzeba będzie więcej ludzi do pracy, zarówno w porcie, jak i do obsługi całego łańcucha logistycznego – podkreśla Monika Woźniak-Lewandowska.

Od stycznia do końca lipca porty w Szczecinie i Świnoujściu obsłużyły prawie 19 mln ton ładunków, a ich ilość rośnie w tempie dwucyfrowym. Wzrosty tonażu ładunków dotyczyły przede wszystkim węgla, rudy, zboża, drobnicy i kontenerów. W pierwszym półroczu węgiel i ruda zanotowały zwyżkę na poziomie 35 proc. w porównaniu do pierwszych sześciu miesięcy 2020 roku. Dwucyfrowy wzrost o 13 proc. ma też drobnica (w tym 16 proc. drobnica promowa). Kontenery zakończyły półrocze wynikiem o 7,6 proc. lepszym w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku, a podobne wyniki odnotowały towary masowe, np. zboża i paliwa.

W czasie pandemii koronawirusa porty nie odnotowały ani jednego dnia przestoju, a w całym 2020 roku spadki w przeładunkach wyniosły jedynie 3 proc. Największe spadki przypadły na okres od stycznia do sierpnia i wynosiły okresowo od 7 do 8 proc. Z kolei od września do końca 2020 roku porty notowały już wzrosty przeładunkowe.

28.08.2021 Niedziela.BE // bron: newseria // tagi: porty w Szczecinie i Świnoujściu, inwestycje portowe, Szczecin, Świno

(ss)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed