Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Nowy pociąg z Louvain-la-Neuve do Dzielnicy Europejskiej w Brukseli
Belgia: Chleb droższy, ale tylko trochę
Belgia: Spada liczba firm budowlanych
Słowa dnia: Bruin stokbrood
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota, 23 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia powołuje komisję do walki z przeludnieniem więzień
Belgia i napad stulecia: Netflix odkryje kulisy kradzieży diamentów
Belgia: Zgwałcił 70-latkę. Trafi do więzienia?
Belgijska poczta zawiesza dostawę paczek do USA!
Belgijski pedofil deportowany z USA po 12 latach
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Polacy robią zakupy jak na wojnę. Rośnie sprzedaż militariów

Niezbędniki, multitoole i broń bez zezwolenia. Od pewnego czasu sklepy z militariami nie narzekają na brak klientów.

Konkretnymi liczbami trudno się podeprzeć, ale ruch w interesie jest widoczny. Sklepy oferujące wojskowe i parawojskowe ubrania i wyposażenie mają teraz swoje 5 minut.

„Atak Rosji na Ukrainę spowodował nie tylko napływ imigrantów oraz masowe zakupy do domowych spiżarni. Wielu Polaków ruszyło także po wszelkie akcesoria militarne niewymagające zezwolenia, jak odzież, racje żywnościowe, hełmy czy broń pneumatyczna. Korzystają na tym również sklepy oraz platformy internetowe” – tak sytuację diagnozuje „Rzeczpospolita”.

Sprzedaż momentalnie wzrosła w lutym i marcu (atak na Ukrainę). Zainteresowanie kategorią militarną na Allegro wręcz wybuchła.

Jest dobrze, chociaż wiosną było lepiej

„Militaria.pl podaje, że ma już w ofercie 66 tys. produktów, a firma poza platformą online sprzedaje również w 11 sklepach stacjonarnych w całej Polsce. Szykuje się do otworzenia kolejnego, tym razem w Bydgoszczy. Firma nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące wzrostu sprzedaży po agresji Rosji na Ukrainę” – podaje Rz. Sklep Bron.pl w lutym tego roku zanotował sprzedaż o 30 proc. wyższą, a w marcu aż o 130 proc. W kolejnych miesiącach było to ok. 40-60 proc. Tak dobrze interes szedł w 2020 roku, gdy wybuchła pandemia i Polacy z zakupami przenieśli się do sieci.

Ruch jest także w sklepach stacjonarnych.

– Niezbędniki, multitoole, buty, plecaki, odzież termiczna... – wylicza hity sprzedażowe pan Piotr ze sklepu na południu Polski. – Marzec był dobrym miesiącem, ale u nas ludzie nie kupowali rzeczy, żeby wysyłać je na Ukrainę. Takie zakupy robili w internecie. Zdarzali się klienci, którzy przychodzili i pytali o kamizelki przeciwkulowe – opowiada.

Militarny biznes – jak mówi sprzedawca – jest sezonowy. Ciężkie buty sprzedają się zimą i latem, gdy zaczyna się sezon górskich wędrówek. Z innymi produktami jest różnie, ale od kilku lat jakiegoś boomu na militaria nie było.

– A teraz jest. Utrzymuje się, choć już nie na tak wysokim poziomie jak wiosną. Nadal jednak sprzedajemy np. więcej plecaków czy butów niż rok temu, choć nie ma na to specjalnie sezonu – dodaje pan Piotr.

20.11.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Wojna: Jak mieszkają Ukraińcy w Polsce? Tylko garstka na koszt państwa

Tylko kilka procent Ukraińców ma w naszym kraju dach nad głową dzięki pomocy państwa. Większość jest już samodzielna.

Zgodnie z najnowszymi danymi Straży Granicznej w ciągu doby z Ukrainy do Polski wjechało 21,9 tys. osób. Wyjechało z naszego kraju 22,3 tys. osób. Od wybuchu wojny, czyli od 24 lutego, przybyło do Polski 7,786 mln osób. Wyjechało blisko 6 mln.

Trudno jest jednak jednoznacznie wskazać, ile uchodźców obecnie przebywa w Polsce. Wiele z tych osób przecież traktowało nasz kraj jak przystanek w drodze na Zachód.

Mieszkania kupują lub wynajmują

Najnowsze badanie Gremi Personal pokazuje, jak mieszkają Ukraińcy. Ponad 60 proc. z nich mieszka w lokalach, które albo wynajmują, albo kupili na własność.

18 proc. wskazało z kolei, że mieszka w akademikach.
6 proc. jako miejsce zamieszkania podaje internat lub ośrodek wypoczynkowy, a 4 proc. – hostel.
10 proc. korzysta z gościnności udzielonej przez Polaków w ich domach.
22 proc. dach nad głową zapewnia pracodawca.
10 proc. respondentów ma mieszkanie opłacone przez rządowy program azylowy.

Z kolei 5 proc. wskazuje, że „żyje na koszt państwa” i tyle samo utrzymuje się dzięki pomocy organizacji pozarządowych.

Rząd zmienia zasady: trzeba będzie płacić

Kiedy wybuchła wojna i ruszyła fala uchodźców, byli oni kwaterowani w halach sportowych, remizach strażackich czy na plebaniach. Teraz takich miejsc jest znacznie mniej, ale jeszcze gdzieniegdzie działają. Ukraińcy na razie mogą tam mieszkać za darmo.

To jednak zmieni się w przyszłym roku. Rząd przyjął już projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Zgodnie z nowymi zapisami osoby przebywające w miejscach zbiorowego zakwaterowania (remizy strażackie, hale sportowe czy parafie) od 1 lutego 2023 r. będą pokrywały część kosztów pobytów. Uchodźcy, którzy będą w Polsce ponad 120 dni, będą musieli zapłacić połowę kosztów, ale nie więcej niż 40 zł dziennie za osobę.

Od 1 maja 2023 r. uchodźcy, którzy będą w Polsce od 180 dni, pokryją 75 proc. kosztów, ale nie więcej niż 60 zł za osobę dziennie. Nie będą płaciły osoby niepełnosprawne, dzieci, osoby w wieku emerytalnym, kobiety w ciąży, dorośli wychowujący dziecka do 1 roku życi i opiekunowie co najmniej trojga dzieci.

Z opłat mają być zwolnione osoby w trudnej sytuacji materialnej (ocenią to urzędnicy wojewody).

20.11.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Wojna
  • 0

Polska: Nasze drogie Boże Narodzenie. Skąd Polacy wezmą pieniądze na święta?

Dla wielu rodzin tegoroczne Boże Narodzenie będzie finansowym wyzwaniem. Polacy nie kryją, że zamierzają oszczędzać głównie na jakości.

Statystyczne gospodarstwo domowe – jak wynika z nowego Barometru Providenta – wyda na nadchodzące święta ponad 300 zł więcej niż przed rokiem.

- 1000-2000 zł przeznaczy na nie 36,6 proc. Polaków.
- 2000 zł i więcej wyda co piąty ankietowany.
- 500 zł i mniej wyda niewiele mniejszy odsetek badanych.

Średnio Polacy zamierzają przeznaczyć na święta 1259 zł, czyli o 307 zł więcej niż rok wcześniej i o 500 zł więcej niż w 2020 roku.

– Wyniki badania pokazują, że w tym roku wydatki świąteczne pochłoną większą część naszego budżetu – komentuje Karolina Łuczak, rzeczniczka prasowa Provident Polska, dla Newserii.

Mężczyźnie planują wydać więcej niż kobiety

Wydatki Polaków na Boże Narodzenie wyraźnie rosną. To m.in. efekt inflacji, która w październiku wyniosłą już 17,9 proc. Jeśli chodzi o żywność, to była jeszcze wyższa i wyniosła 22 proc. w ujęciu rocznym.

Znacznie droższe niż w ubiegłym roku będzie np. pieczenie ciast – mąka podrożała o ponad 45 proc., sery i twarogi – o blisko 29 proc., jajka – o blisko 22 proc., oleje i tłuszcze – o ponad 38 proc.

Rekordzistą w tej kategorii jest cukier – droższy aż o 98 proc. w porównaniu z październikiem 2021 roku.

Duże podwyżki cen dotyczą także mięsa – wołowina podrożała o 30,8 proc., drób – o 42,3 proc., a wieprzowina – o 27,1 proc. Za ryby i owoce morza płacimy o 22,6 proc. więcej niż rok temu.

– Na tegoroczne święta więcej planują wydać mężczyźni, którzy deklarują, że przeznaczą na ten cel średnio o 200 zł więcej niż kobiety, a także osoby z najmłodszej badanej grupy wiekowej pomiędzy 18 a 25 rokiem życia. One prawdopodobnie planują w te święta kupić więcej prezentów – uważa Karolina Łuczak, cytowana przez Newserię.

Oszczędną gwiazdkę planują z kolei seniorzy, którzy zamierzają wydać średnio 1010 zł. Średni co czwarty przeznaczy jednak na ten cel nawet dwukrotnie niższą kwotę.

Tegoroczny hit prezentowy: pieniądze i bony

Barometr pokazuje też, że Polacy są dość praktyczni w wyborze świątecznych prezentów.

Największą popularnością cieszą się pieniądze lub bony na zakupy, które dają nam możliwość samodzielnego wyboru prezentu.

– Są tegorocznym hitem. Podobnie zresztą jak w roku ubiegłym – dodaje Karolina Łuczak.

Popularnością cieszą się również:

- kosmetyki i perfumy (15,5 proc.),
- odzież i obuwie (9,9 proc.),
- elektronika (8,8 proc.).

Kobiety zdecydowanie częściej niż mężczyźni liczą też na biżuterię (12,4 proc./2,5 proc.) oraz kosmetyki i perfumy (20,2 proc./10,4 proc.). Natomiast panowie chętniej zobaczą pod choinką prezent związany z elektroniką (15,9 proc./2,3 proc.). Nieco ponad 13 proc. badanych wciąż jednak nie wie, jaki prezent chciałoby otrzymać. Ale…

– …55 proc. badanych deklaruje, że ma nadzieję, że coś dostanie – mówi rzeczniczka Providenta.
Jak sfinansujemy organizację świąt?

– Mniej osób niż w poprzednich latach jest w stanie pozwolić sobie na sfinansowanie świąt z bieżących dochodów – w tym roku taką możliwość deklaruje 60 proc. badanych, podczas gdy w ubiegłym ten odsetek sięgał 75 proc. – zauważa rzeczniczka Providenta w rozmowie z Newserią.

– Zwykle będziemy sięgać po oszczędności, w wyjątkowych sytuacjach będziemy pożyczać pieniądze od rodziny i przyjaciół, a w ostateczności – od instytucji finansowych.

20.11.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sejm po cichu zmienił prawo w sprawie pedofilii

Posłowie przyjęli prezydenckie poprawki dotyczące pracy komisji śledzącej pedofilskie przestępstwa w Polsce. Nie przeszła jednak jedna z kluczowych poprawek.

Państwowa Komisja ds. Pedofilii została powołana przez parlament w 2019 roku, a od listopada 2020 roku zaczęła przyjmować zgłaszane sprawy.

„Wniosek do Państwowej Komisji ds. Pedofilii może złożyć każdy, kto wie o takim czynie. Nie tylko pokrzywdzony lub osoba dla niego najbliższa. Nie musi to być sprawa aktualna. Zgłoszenie dotyczyć może wydarzeń sprzed wielu lat” – czytamy na rządowych stronach.

I dalej: „Komisję można zawiadamiać nie tylko o podejrzeniu popełnienia przestępstwa pedofilii, lecz także o tym, że jakieś osoby lub instytucje miały informacje o przestępstwie, ale nie podjęły działań albo starały się to ukryć”.

Przez rok do komisji wpłynęło 318 spraw od pokrzywdzonych

Każdy z przedstawionych przez tę komisję raportów jest porażający. Z ostatniego można się np. dowiedzieć, że przez rok do komisji wpłynęło 318 spraw od pokrzywdzonych, ich bliskich oraz innych osób. Na bieżąco monitorowane były 303 toczące się postępowania karne.

161 osób pokrzywdzonych to dziewczynki, a 114 to chłopcy. W niektórych przypadkach (chodzi o cyberprzestępstwa) nie udało się ustalić płci. Aż 82 ofiary nie ukończyły 10 roku życia, a 9 najmłodszych pokrzywdzonych nie miało 3 lat.

W 121 przypadkach sprawcami były osoby niespokrewnione z ofiarą, w 106 przypadkach – krewni.

Co do „obcych”, to chodzi głównie o duchownych (57 przypadków). Na liście są także:

- nauczyciele, wychowawcy, opiekunowie,
- trenerzy sportowi,
- lekarze.

Wśród poprawek zabrakło kluczowego przepisu

Problemem, jaki napotkała komisja, jest niechęć do współpracy ze strony Kościoła. W sprawie zgwałcenia 2 ministrantów jest kłopot z dotarciem do kościelnych dokumentów. Watykan nie chce się dzielić takimi informacjami, a – zaznaczmy – że zgodnie z wewnętrznymi regulacjami Kościoła katolickiego w Polce, to właśnie ze Stolicy Apostolskiej komisja ma pozyskiwać dane.

Dlatego komisja od pewnego czasu apelowała o zmianę przepisów, które regulują jej działalność.

Te apeli usłyszała Kancelaria Prezydenta. I zaproponowała swoje poprawki do ustawy, którymi właśnie zajmował się Sejm.

Zmiany miały ułatwić komisji dostęp do danych, np. od organów państwa, organizacji pozarządowych, samorządów zawodowych, kościołów, związków wyznaniowych.

„W inicjatywie prezydenta przewidziano przy tym wprowadzenie kar za nieuzasadnione nieprzekazanie informacji i dokumentów, o które wnioskuje komisja. Kary takie nakładałby odpowiedni sąd rejonowy” – wyjaśnia PAP.

Ostatecznie posłowie zgodzili się na zmianę, ale bez tego kluczowego zapisu.

Kościół, jeżeli nie zechce, to nie przekaże komisji dokumentów

W skrócie chodzi o to, że posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz zaproponowała dodanie właśnie zapisu o karach. W przypadku nieuzasadnionej odmowy udostępnienia dokumentów komisji mogłaby wystąpić do sądu w wnioskiem o nałożenie grzywny.

Zgodziła się na to sejmowa komisja ustawodawcza, ale projekt noweli musiał być skierowany do drugiego czytania. Tymczasem poseł Grzegorz Lorek z PiS złożył poprawki na piśmie wraz z wnioskiem o nieodsyłanie już projektu do komisji i przystąpienie od razu do trzeciego czytania.

To sprawy formalne, ale zaważyły na losie nowelizacji, a PiS wśród swoich poprawek umieścił także tę wykreślającą zapis o karach.

„Do momentu głosowań treść poprawek nie została zamieszczona na stronie Sejmu. Dostali je tylko posłowie przed głosowaniem. Dzięki przegłosowaniu podczas środowego posiedzenia wniosku o niekierowanie projektu ponownie do komisji, zmiana przeszła bez żadnej dyskusji na ten temat.

Wnioskodawca nie musiał też publicznie zgłaszać treści poprawki ani jej uzasadniać podczas transmitowanego w internecie i protokołowanego posiedzenia komisji” – punktuje „Dziennik Gazeta Prawna”. I dodaje, że w takim razie np. Kościół, jeżeli nie zechce, to nie przekaże komisji dokumentów i nie zostanie za to ukarany.

„Przepis jest bowiem tak sformułowany, że komisja może żądać dokumentów w zakresie niezbędnym do realizacji zadań przez nią wykonywanych. Ustawa nie rozstrzyga jednak, kto ocenia, czy ta przesłanka zachodzi, czy nie. Jak zwracali już uwagę eksperci, możliwa jest zatem sytuacja, w której komisja występuje o przekazanie dokumentów, a adresat oświadcza, że w jego ocenie nie są one niezbędne dla realizacji zadań komisji” – dodają dziennikarze.

17.11.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed