Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, praca: Mniej utraconych miejsc pracy z powodu bankructw
Belgia: STIB chce zrekrutować więcej kobiet!
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 19 maja 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Ponad dwa razy większy PKB na mieszkańca niż w Polsce!
Belgia, Bruksela: 27 czerwca kolejny protest związkowców!
Polska: Leki na raka bardziej dostępne. Jest lista Ministerstwa Zdrowia
Belgijski minister potępił czas oczekiwania na lotnisku w Brukseli
Belgia: Firma Engie zaoferuje „happy hour” na... prąd!
Flamandzki rząd odpowiedzialny za monitorowanie wody w kąpieliskach
Belgia, biznes: Bank KBC przejmie słowacki 365.bank
Redakcja

Redakcja

Dojazd do pracy? Mieszkańcy Belgii mają (trochę) bliżej

Średnia liczba kilometrów pokonywanych przez mieszkańców Belgii w drodze do pracy zmniejszyła się w minionych pięciu latach w prawie wszystkich regionach kraju – poinformował flamandzki dziennik „De Standaard”.

Obecnie statystyczny mieszkaniec Belgii dojeżdża do pracy 19 km, opisuje „De Standaard”, powołujący się na informacje zebrane przez walońskie gazety należące do grupy Sudpresse.

Najbliżej do pracy mają mieszkańcy regionu brukselskiego. Średnia odległość pokonywana przez mieszkańców stolicy udających się do pracy to obecnie 15 km. Pięć lat temu było to minimalnie mniej, bo 14 km.

Najdalej do pracy mają mieszkańcy Walonii, czyli francuskojęzycznej części kraju. Tutaj średnia odległość do pracy wynosi obecnie 25 km. Jednak i tutaj odnotowano spadek w porównaniu z 2011 rokiem, kiedy odległość ta wynosiła jeszcze 27 km.

We Flandrii, czyli północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii, statystyczna odległość pomiędzy miejscem zamieszkania a miejscem pracy wynosi obecnie 19 km, informuje „De Standaard”.

 

27.06.2016 ŁK Niedziela.NL

Belgia: Aż 55 osób zmarło w 2015 r. na brukselskich ulicach. „Także Polacy”

W większości były to osoby bez dachu nad głową lub mieszkające w ośrodkach dla bezdomnych albo u znajomych, informuje stołeczny portal bruzz.be, powołujący się na dane organizacji Collectief Straatdoden.

W ubiegłym roku liczba osób, które zmarły na brukselskich ulicach była wyższa niż w 2014 roku. Dwa lata temu takich zgonów było 46, rok temu już 55. A mowa tu jedynie o oficjalnie zarejestrowanych przypadkach śmierci: faktyczna liczba ludzi, którzy zmarli na ulicach Brukseli była zapewne znacznie wyższa, uważają eksperci.

Wśród osób, które w 2015 roku zmarły na ulicach stolicy Belgii dominowali mężczyźni (47 mężczyzn wobec 8 kobiet). Wiek tych osób był bardzo różny: najmłodsza ofiara życia na brukselskiej ulicy miała 19 lat, a najstarsza 87 lat.  

Obywatele Belgii stanowili jedynie 40% wszystkich tych przypadków, pozostałe osoby pochodziły z zagranicy, informuje dziennik „Het Laatste Nieuws”. W sumie doliczono się aż dwudziestu różnych narodowości, a wśród obcokrajowców, którzy w ubiegłym roku zmarli na brukselskich ulicach najwięcej było Polaków, Rumunów i Francuzów, czytamy na buzz.be.    

- W regionie brukselskim mamy do czynienia z olbrzymimi problemami, jeśli chodzi o zakwaterowanie. Coraz więcej ludzi ma w związku z tym trudności. Zasiłki czy zapomogi wynoszą przeważnie około 800-900 euro, a za wynajęcie malutkiego pokoiku trzeba w Brukseli zapłacić obecnie co najmniej 400-500 euro – tłumaczy Bert de Bock z organizacji Collectief Straatdoden, cytowany przez bruzz.be.

Wiele osób decyduje się więc na życie na ulicy, co - jak pokazują statystki zebrane przez Collectief Straatdoden - często kończy się tragicznie.

 

27.05.2016 ŁK Niedziela.BE

Belgia: Zginął w pożarze, bo brat przykuł go łańcuchem. „Chciałem pomóc”.

Małżeństwu z Heusden-Zolder (gmina niedaleko Hasselt) grożą wysokie kary więzienia w związku ze śmiercią 38-letniego Ibrahima A. Chory psychicznie mężczyzna zginął w pożarze, a na ławie oskarżonych w sądzie w Hasselt znalazł się jego brat i szwagierka.

Do pożaru doszło w styczniu 2014 roku, ale pierwsza rozprawa w związku z tą sprawą miała miejsce dopiero w środę 25 maja 2016 r., informuje dziennik „Het Laatste Nieuws'. Ismailowi A., bratu zmarłego mężczyzny oraz jego żonie, czyli szwagierce ofiary, prokuratura stawia zarzut nieludzkiego traktowania Ibrahima A. oraz pozbawienia go wolności wbrew jego woli.

Ibrahim A. cierpiał na schizofrenię. - Po śmierci naszych rodziców brat zamieszkał u nas. Najpierw mieszkał w naszym domu, ale nie układało nam się najlepiej – powiedział flamandzkiemu dziennikowi Ismail A. Mężczyzna wpadł na pomysł, by chorego brata zakwaterować w przyczepie kempingowej, stojącej w ogrodzie. - Z początku to było dobre rozwiązanie, ale później pojawiły się problemy – opowiada mężczyzna. Cierpiący na schizofrenię brat miał zaczepiać przypadkowe osoby osoby, na co skarżyli się okoliczni mieszkańcy.

Ismail wpadł więc na pomysł... przykucia brata łańcuchem. - Łańcuch miał około trzy, cztery metry długości i nie był ciasny. Brat mógł nawet chodzić po ogrodzie, ale na ulicę już nie wyszedł. Po tym, jak wracałem z pracy, ściągałem mu ten łańcuch, bo mogłem go już sam przypilnować – opowiada mężczyzna.

Według Ismaila odpowiednie instytucje nie były w stanie pomóc jego bratu, a kiedy Ibrahim trafiał do zakładów psychiatrycznych, to z nich uciekał. - Nigdzie go nie chcieli, tylko ja chciałem mu pomóc – dodaje.

Styczniowej nocy 2014 roku w przyczepie kempingowej doszło do pożaru. Przypięty łańcuchem 38-latek zmarł w wyniku zaczadzenia. Policja wykluczyła celowe podłożenie ognia. Przyczyną pożaru był niedopałek.

Zarówno brat ofiary, jak i jego żona zostali aresztowani. Kobietę wypuszczono po trzech tygodniach, ale Ismail A. spędził za kratkami cztery miesiące. Obojgu oskarżonych grożą kary pozbawienia wolności od pięciu do dziesięciu lat, informują belgijskie media.

- Gdybym mógł, cofnąłbym czas. Zdaję sobie sprawę, że może powinienem zachować się inaczej, ale jak? Nie mogłem mu zwyczajnie pozwolić szwendać się po ulicy. Byłem jedyną osobą, która opiekowała się bratem i zawsze miałem dobre zamiary. Nadal co roku jeżdżę do Turcji, by odwiedzić grób Ibrahima – tłumaczy się na łamach „Het Laatste Nieuws” Ismail A.

Kolejna rozprawa w sądzie w Hasselt odbędzie się 12 października.

 

27.05.2016 ŁK Niedziela.BE

Rosjanka była na dopingu. Po 8 latach złote medale trafią do Belgijek

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, belgijska sztafeta 4x100 metrów zajęła drugie miejsce. Zwyciężyły Rosjanki. Po latach okazało się, że jedna ze zwyciężczyń była na dopingu. Jeśli te informacje się potwierdzą, złote medale powędrują do Belgijek.

Po zarzutach o doping, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach, ponownie zbadano próbki krwi i moczu zawodników biorących udział w Igrzyskach Olimpijskichw Pekinie.

Belgijska kobieca sztafeta składała się 8 lat temu z Elodie Ouedraogo, Olivii Borlée, Hanny Mariën oraz Kim Gevaert, które w finale zostały pokonane jedynie przez zespół z Rosji.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (ICO) przy użyciu nowych technik ponownie zbadał próbki. Z testów wynika, że pod wpływem dopingu wystartowało w Pekinie 31 zawodników, wśród nich było 14 Rosjan w tym zawodniczka sztafety sprinterskiej.

Belgijki podejrzewały rosyjski zespół o doping i miały nadzieję, że ta chwila kiedyś nadejdzie.

- Powiedziałam moim koleżanką, żeby nie chowały tego srebra zbyt głęboko, bo jestem pewna, że pewnego dnia zdobędziemy złoto. To jednak dziwne, że prawda wyszła na jaw właśnie teraz - powiedziała Ouedraogo.

 

26.05.2016 MŚ Niedziela.BE

Subscribe to this RSS feed