- To, że nie doszło do wypadku, to czysty przypadek. Samochód jechał z dużą prędkością w terenie zabudowanym – powiedział prokurator, oskarżający rodziców dziewięciolatka, który jeździł Porsche po ulicach Jabbeke (gmina niedaleko Brugii).

Filmik, w którym widać chłopczyka za kierownicą Porsche oraz słychać siedzących obok niego rodziców, zobaczyć można m.in. tutaj

Według prokuratora chłopiec na tyle dobrze prowadzi pojazd, że można przypuszczać, że nie był to pierwszy raz, kiedy zasiadł za kierownicą samochodu, opisuje dziennik „De Standaard”. Prokuratura domaga się dla rodziców chłopca grzywny w wysokości 3000 euro oraz odebrania prawa jazdy na trzy miesiące.

Film nagrano pomiędzy styczniem a marcem 2016 roku. Rodzice byli wielokrotnie wzywani przez policję na przesłuchanie, ale złożyli jedynie pisemne oświadczenie i korzystają z prawa do odmawiania składania zeznań. Adwokat oskarżonych chce uniewinnienia swych klientów.

- Ten film jest przerobiony i pochodzi ze strony internetowej gazety. Prokuratura nie dysponuje oryginalnym nagraniem. Nie jest więc całkowicie pewne, że chodzi tutaj o moich klientów i ich syna – tłumaczył adwokat, cytowany przez „De Standaard”.

Dla prokuratury sprawa jest jednak jasna. Rodzice pozwolili dziewięcioletniemu synowi na prowadzenie szybkiego samochodu. Tym samym ryzykowali życie nie tylko własne i syna, ale także innych uczestników ruchu.

– To przykre, kiedy widzi się, że nadal są ludzie, którzy łamią najbardziej podstawowe zasady ruchu drogowego – powiedział prokurator, cytowany przez flamandzki dziennik.

13.01.2017 ŁK Niedziela.BE

Podczas prac budowlanych prowadzanych w poniedziałek w centrum Kortrijk, budowlańcy odkopali bombę z czasów II wojny światowej. Ludzie mieszkający i pracujący w promieniu 120 metrów od bomby, zostali natychmiast ewakuowani.

Na miejscu pojawiły się służby ratownicze, policjanci, strażacy oraz oddział saperów. Specjaliści uznali, że bomba najprawdopodobniej nie stanowi zagrożenia i zarządzili całonocny nadzór. Mieszkańcy ewakuowanego obszaru mogli wrócić do swoich domów.

Do rozbrajania bomby doszło dopiero we wtorek, około 8 rano. Mieszkańcy oraz pracownicy zagrożonego obszaru zostali ponownie ewakuowany, podczas gdy zespół saperów pracował nad zabezpieczeniem bomby.

Podobny incydent miał miejsce w Kortrijk w maju ubiegłego roku, kiedy bombę z czasów II wojny światowej przez przypadek odkopano podczas prac budowlanych na Beheerstraat.

12.01.2017 MŚ Niedziela.BE

Belgowie stali się znacznie ostrożniejsi i bardziej dbają o swoje bezpieczeństwo. Co trzeci z nich przyznaje, że zmienił swoje podejście ze względu na zeszłoroczne ataki terrorystyczne.

Według danych zebranych przez Belgijski Instytutu Bezpieczeństwa Drogowego (BIVV), 32% Belgów zmieniło swoje zachowanie i przyzwyczajenia, od czasu zeszłorocznych ataków terrorystycznych. Respondenci przyznali, że rzadziej biorą udział w wydarzeniach publicznych i ograniczają odwiedziny w miejscach, takich jak centra handlowe. Co więcej, ze względu na tragiczne wydarzenia ostatniego roku, Belgowie stali się również bardziej podejrzliwi względem obcych.

Większości Belgów ze smutkiem wyznaje, że ich zdaniem nie istnieje prawdziwe rozwiązanie zagrożenia terrorystycznego i należy nauczyć się z nim żyć, natomiast co piąta osoba uważa, że do ataku może dojść zaledwie 15 kilometrów od jej miejsca zamieszkania.

12.01.2017 MŚ Niedziela.BE

Według prokuratury 60-letni Ivo Poppe pozbawił życia m.in. swoją matkę, teścia i dwóch wujków – opisuje dziennik „Het Nieuwsblad”.

W poniedziałek 9 stycznia zapadła decyzja o tym, że proces w tej sprawie odbędzie się z udziałem ławy przysięgłych. Oskarżony od maja 2014 roku przebywa w areszcie.   

Według śledczych można z prawie 100-procentową pewnością stwierdzić, że Poppe w latach 1978-2011 doprowadził do śmierci co najmniej sześciu osób, w tym swojej matki. Z jego zeznań wynika, że liczba ofiar mogła być jeszcze wyższa i wyniosła co najmniej 10 osób.

Pochodzący z Wevelgem (k. Kortrijk) mężczyzna pracował jako pielęgniarz i duchowny (diakon) w Szpitalu Świętego Serca w mieście Menen. Zajmował się m.in. osobami w podeszłym wieku i śmiertelnie chorymi.

Poppe broni się, tłumacząc, że jedynie na życzenie tych osób skracał ich cierpienia i „prowadził je ku śmierci”. Według prokuratury były to jednak morderstwa.

Mężczyzna pozbawiał życia staruszków, wstrzykując im śmiertelne dawki leków lub dusząc ich, opisuje dziennik „Het Laatste Nieuws”.

11.01.2017 ŁK Niedziela.BE