Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Mieszkańcy Belgii młodsi niż Polacy
Belgia: Anderlecht z nagrodą za integrację osób niepełnosprawnych
Polska: To było pewne. Kolejne województwa myślą o swoich bonach turystycznych
Wkrótce do Belgii trafi kolejny lek na odchudzanie
Belgia na drugim miejscu w Europie pod względem praw LGBTQ+
Belgia: W ArcelorMittal zagrożonych nawet 190 miejsc pracy
Belgia: Zmiany w emeryturach? „Ludzie to popierają”
Połowa mieszkańców Niemiec chce zakazania skrajnie prawicowej partii AfD
Belgia: Za znęcanie się nad niemowlakami wyrok... w zawieszeniu!
Słowo dnia: Varkensvlees
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polskie truskawki w tym roku będą wcześniej. Nie wiadomo, co z ceną

Wszystko wskazuje na to, że krajowe truskawki lada dzień zaleją targowiska i warzywniaki. To przez to, że plantatorzy postawili na folię. Jeśli ktoś chce robić przetwory, musi bacznie śledzić ceny.

– Na razie truskawki omijam z daleka. Wczoraj w warzywniaku widziałem, że kilogram kosztuje 55 złotych. To zdecydowanie za dużo, choć żona mówi mi, że już widziała stoiska przed marketami z 18 zł za kilogram – opowiada pan Mariusz.

I czeka na spadek cen, żeby rozpocząć sezon truskawkowy. A ten jest krótki. Trwa zwykle od końca maja przez około miesiąc, półtora.

Pierwsze partie polskich truskawek trafiły do marketów na początku kwietnia

Sytuacja z truskawkami w tym roku może być różna. Z jednej strony zdarzające się intensywne deszcze niekoniecznie służą owocom. Do tego trzeba dodać nocne przymrozki, które też nie są niczym dobrym. Stąd właśnie pytanie o zbiory i ceny owoców.

„Na podwarszawskich Broniszach za kilogram krajowych truskawek trzeba zapłacić 15-25 zł. Dla porównania, owoce importowane sprzedawane są w cenie 10-15 zł/kg. Na Giełdzie Kaliskiej polskie truskawki kosztują 20 zł/kg” – donosi serwis sadyogrody.pl.

I wylicza, że w innych rejonach Polski trzeba się liczyć z wydatkiem nawet 30 zł. Dobrą wiadomością jest to, że ceny spadają z dnia na dzień.

Sezon truskawkowy 2025 rozpoczął się od zbiorów truskawki szklarniowej w pierwszych dniach kwietnia. Około 10 kwietnia do znanych sieci handlowych trafiły pierwsze partie polskich owoców – czytamy.

W czerwcu pojawią się owoce hodowane pod gołym niebem

Dobrą wiadomością jest to, że truskawki w tym roku będą (już są przecież pierwsze owoce) wcześniej.

„Ich wczesny wysyp spowodowany jest faktem, że w tym roku więcej plantatorów zdecydowało się uprawiać truskawkę pod folią” – informuje Onet.

A Adrian Woźniak, rolnik spod Kutna, tłumaczy, że w najbliższych tygodniach cena będzie spadać.

Plantatorzy radzą, żeby być na bieżąco z cenami. Zwyczajowo w czerwcu są one najtańsze i wtedy jest czas na robienie przetworów. Teraz jednak może być inaczej. Właśnie w czerwcu na rynek trafiają owoce uprawiane pod gołym niebem, a tych może być teraz mniej. Co oznacza, że wcale nie będą najtańsze.

Nie opłaca się fałszować kraju pochodzenia owoców. Kary są wysokie

W teren ruszyli już kontrolerzy Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, których zadaniem jest sprawdzenie, czy owoców nikt nie fałszuje.

Czyli, czy nie sprzedaje zagranicznych jako polskie.

– Czas od maja do końca września to czas, kiedy pod szczególnym nadzorem są świeże owoce i warzywa. Teraz stawiamy przede wszystkim na świeże truskawki, bo to ulubiony owoc Polaków na wiosennych przyjęciach, majówkach i piknikach. Prowadzimy na bieżąco monitoring na rynku hurtowym i targowiskach – zapewnia Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa IJHARS.

Jak na razie był tylko jeden przypadek fałszerstwa truskawek. W Warszawie greckie owoce udawały krajowe.

Kara za zafałszowanie (np. podanie kraju innego niż ten wskazany w dokumentach) pochodzenia produktu to minimum 1000 zł, a maksymalna – nawet 10 proc. przychodów sprzedawcy z ubiegłego roku.


8.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Legalizacja związkach partnerskich. Podzieliła Polaków na pół

Ustawa o związków partnerskich osób tej samej płci podzieliła Polaków. Nawet w PIS i Konfederacji są jej zwolennicy.

Mimo to ten temat w trakcie kampanii prezydenckiej stał się zupełnie niszowy. Pewnie dlatego, że politycy nie chcą dotykać kwestii, które tak dzielą i tak rozpalają emocje Polaków – ich wyborców.

Takie rozwiązanie ma większe poparcie kobiet

Jak przebiega ten podział? Pracownia Opinia24 na zlecenie Radia Zet zapytała Polaków: Czy przyszły prezydent powinien podpisać zaproponowaną przez Sejm ustawę wprowadzającą związki partnerskie, także dla osób tej samej płci?

• 44 proc. uczestników sondy odpowiedziało, że powinien. Z tego:
24 proc. – zdecydowanie tak,
20 proc. – raczej tak.

• 45 proc. odpowiedziało, że nie powinien jej podpisywać. Z tego:
15 proc. – raczej nie,
30 proc. – zdecydowanie nie.

• 11 proc. nie miało zdania.

Większym poparciem związki partnerskie cieszą się wśród kobiet. Popiera je 49 proc. z nich. W przypadku mężczyzn poparcie sięga zaledwie 39 proc.

Aż 58 proc. ankietowanych w wieku 18-24 lata nie ma wątpliwości, że prezydent powinien podpisać tę ustawę. Przeciw jest 32 proc. Z wiekiem poparcie dla tego rozwiązania spada.

Preferencje polityczne mają znaczenie

Ciekawie rozkładają się głosy w zależności od preferencji politycznych. Spośród wyborców Rafała Trzaskowskiego aż 81 proc. popiera tę ustawę. Przeciw jest tylko 11 proc.

Podobnie jest z wyborcami  Szymona Hołowni. W tym przypadku takie rozwiązanie ma 67 proc. zwolenników i 30 proc. przeciwników.

Z odwrotną sytuacją mamy do czynienia ze zwolennikami Karola Nawrockiego. 82 proc. respondentów nie chce, żeby prezydent podpisał ustawę. „Za” jest zaledwie 12 proc.

Jeśli chodzi o Sławomira Mentzena to przeciwko legalizacji związków partnerskich jest 68 proc. jego wyborców. Odmiennego zdania jest 22 proc.


8.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Sport: Straszna cena kibicowania: Nowe prawo piłkarskie po zamieszkach na stadionie

Ostatnia finałowa rozgrywka pucharu Belgii na stadionie Heizel przeszła do historii nie tylko za sprawą emocji na murawie, lecz przede wszystkim przez niepokojące sceny na trybunach. Belgijski minister spraw wewnętrznych Bernard Quintin (MR) ogłosił pilne działania zmierzające do zaostrzenia ustawy piłkarskiej (voetbalwet). Już wkrótce obowiązywać mają surowsze grzywny (boetes) – indeksowane co roku i sięgające od 250 do nawet 5 000 euro. Najbardziej agresywni kibice (supporters) mogą zostać ukarani zakazem stadionowym (stadionverbod) na ponad 10 lat. Dla wielu fanów piłki nożnej to sygnał, że czasy bezkarności na stadionach właśnie się kończą.

Jednym z głównych narzędzi nowej polityki będą kontrole biometryczne (biometrische gegevens), umożliwiające identyfikację osób z zakazem wstępu. Zamiast tylko tradycyjnych stewardów (stewards), porządku mają pilnować prywatne firmy ochroniarskie (private bewakingsagenten). System ten miałby obejmować również obowiązek meldowania się przez osoby z zakazem w czasie trwania meczów, a nawet technologię rozpoznawania twarzy. Burmistrz Brukseli Philippe Close (PS) zaproponował wprost: dożywotni zakaz stadionowy dla kibiców dopuszczających się rasistowskich zachowań (racistische supporters). To pokazuje, że problem nie dotyczy już tylko bójek, lecz także nienawiści i dyskryminacji.

Wszystko to wpisuje się w szerszy kontekst debaty publicznej o granicach wolności słowa i bezpieczeństwa publicznego. W Belgii, podobnie jak w innych krajach europejskich, coraz trudniej znaleźć równowagę między swobodą kibicowania a bezpieczeństwem. Dla Polaków mieszkających w Belgii warto znać nowe przepisy – nie tylko z perspektywy uczestnika meczu, ale też rodzica, sąsiada czy nauczyciela. Czy taka surowość faktycznie odstraszy chuliganów (hooligans), czy tylko odsunie problem na chwilę? Przed nami intensywna debata społeczna – także przy stole z belgijskimi znajomymi.

Mini-słowniczek NL – FR – PL:

voetbalwet – loi sur le football – ustawa piłkarska

boetes – amendes – grzywny

stadionverbod – interdiction de stade – zakaz stadionowy

supporters – supporters – kibice

biometrische gegevens – données biométriques – dane biometryczne

stewards – stewards – stewardzi

private bewakingsagenten – agents de sécurité privés – prywatni agenci ochrony

racistische supporters – supporters racistes – rasistowscy kibice

hooligans – hooligans – chuligani

conclaaf – conclave – narada zamknięta

wetgeving – législation – ustawodawstwo

veiligheid – sécurité – bezpieczeństwo

controle – contrôle – kontrola

verbod – interdiction – zakaz

Co myślicie? Podzielcie się w komentarzach:

Czy czujecie się bezpiecznie na meczach piłkarskich w Belgii?

Jakie kary byłyby waszym zdaniem skuteczne wobec agresywnych kibiców?

Czy udział prywatnych firm ochroniarskich to dobry pomysł?

Czy nowoczesna technologia (np. rozpoznawanie twarzy) powinna być stosowana na stadionach?


9.05.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(cm/dm)

Czy roboty odbiorą nam pracę?

W erze szybkiego rozwoju technologicznego coraz częściej słyszymy o automatyzacji i sztucznej inteligencji. Firmy testują roboty nie tylko w magazynach czy fabrykach, ale również w biurach, a nawet w obsłudze klienta. W Belgii coraz więcej przedsiębiorstw inwestuje w cyfryzację, widząc w niej nie tylko szansę na redukcję kosztów, ale także sposób na poradzenie sobie z brakiem rąk do pracy. Wielu pracowników czuje jednak niepokój – czy roboty nie pozbawią ich pracy?

Automatyzacja może rzeczywiście zastąpić część zawodów – zwłaszcza tych, które opierają się na powtarzalnych czynnościach. Jednak w praktyce okazuje się, że technologia częściej wspiera ludzi niż ich zastępuje. Przykładowo, w jednym z belgijskich centrów dystrybucyjnych wprowadzono roboty mobilne, które transportują towary. Pracownicy nadal wykonują zadania związane z kontrolą jakości, nadzorem i obsługą maszyn – tylko szybciej i bez przeciążenia. Co więcej, pojawiają się zupełnie nowe zawody, związane z utrzymaniem, programowaniem i zarządzaniem tymi technologiami.

Dla wielu Polaków pracujących w Belgii temat ten jest szczególnie istotny. Praca fizyczna i magazynowa to popularne branże wśród naszej społeczności. Warto więc nie tylko śledzić zmiany, ale też rozwijać nowe kompetencje – np. kursy z obsługi systemów logistycznych, podstaw programowania czy języka niderlandzkiego i francuskiego. Świat się zmienia, ale to my decydujemy, jaką rolę chcemy w nim odegrać – z robotem u boku, a nie w jego cieniu.

Słowniczek niderlandzko-francusko-polski

automatisering – automatisation – automatyzacja
robotisering – robotisation – robotyzacja
distributiecentrum – centre de distribution – centrum dystrybucyjne
magazijnmedewerker – préparateur de commandes – magazynier
kwaliteitscontrole – contrôle de qualité – kontrola jakości
vaardigheden – compétences – umiejętności / kompetencje
bijscholing – recyclage / formation continue – dokształcanie
tekort aan arbeidskrachten – pénurie de main-d’œuvre – niedobór siły roboczej
kostenefficiëntie – efficacité des coûts – efektywność kosztowa
ondersteunen – soutenir – wspierać

A Ty?

Czy obawiasz się, że Twoją pracę zastąpi robot?

Czy rozważasz zmianę branży lub dokształcanie się?

Jakie umiejętności warto dziś rozwijać w Belgii?


10.05.2025 Niedziela.BE // Fot. Shutterstock, Inc.

(cm/dm)

Subscribe to this RSS feed