Polska: Uwaga na te sms-y! Oszuści powołują się na urząd skarbowy
Służby skarbowe ostrzegają przed fałszywymi sms-ami w sprawie rzekomego zadłużenia w urzędzie skarbowym. To kolejny atak oszustów!
Podkreślmy: resort finansów nie wysyła podatnikom tego typu wiadomości. To oczywista próba wyłudzenia danych lub pieniędzy.
Urzędy skarbowe przypominają, że nadpłatę lub niedopłatę wynikającą z rozliczenia rocznego podatku można sprawdzić w serwisie e-Urząd Skarbowy na stronie podatki.gov.pl albo w swoim urzędzie skarbowym. Resort finansów nie jest nadawcą wiadomości, które trafiają do podatników.
Służby skarbowe pokazały, jak wygląda przykładowy fałszywy sms, który coraz częściej trafia do Polaków.
W żadnym wypadku nie należy klikać w przesłany link i najlepiej taką wiadomość od razu usunąć z telefonu.
"Bądźmy ostrożni i zachowajmy czujność przy wszelkich transakcjach, z jakimi spotykamy się na co dzień i dbajmy o swoje dane. Poświęcenie kilku sekund na zweryfikowanie, jaką transakcję mamy zaakceptować, może uratować nas przed utratą pieniędzy" - apeluje policja.
Podobne ataki były już przeprowadzane wcześniej. To kolejna odsłona tego typu praktyk.
13.05.2022 Niedziela.BE // źródło: Nesw4Media // fot. iStock
(sm)
Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Wielojęzyczne przekleństwa
Kilka tygodni temu pisząc tekst do naszej porannej kawy wspomniałam o przeklinaniu w kilku językach. Napisałam wtedy, że mój syn zaklął w języku polskim i że to w moich uszach zabrzmiało całkiem inaczej, niż jeśli wymsknie mu się przekleństwo po niderlandzku lub angielsku. Zaczęłam się zastanawiać, jak to jest z wielojęzycznością i przeklinaniem. Rozważanie na temat słów ogólnie przyjętych jako wulgaryzmy jest niezwykle ciekawe. Te słowa są częścią każdego języka i zagłębianie się na przykład w ich historię jest pasjonujące. Dla przykładu w przeszłości przeklinanie było bronią. Używanie „złych” słów miało prawie magiczną mąć. Działo się tak, ponieważ w przeszłości sądzono, że każde przekleństwo realnie oddziaływało na człowieka. Oznacza to, że słowa te mogły pozbawiać nie tylko dobrego samopoczucia, ale także sił witalnych. Coś w tym musi być, ponieważ słowa mają ogromną moc, zarówno te, które ranią, jak i te które potrafią uszczęśliwić. Niezwykle interesujące jest, że słowa zmieniają swoje znaczenie i nie wszystko, co kiedyś było przekleństwem nadal nim jest. Powstają również wciąż nowe wulgaryzmy.
Prawie każdy przeklina. Przyznam, że nie lubię tego robić, ale oczywiście zdarza mi się. Zazwyczaj, gdy jestem już doprowadzona do ostateczności i nie wiem, co począć. Jednak nie w każdym języku, który znam, „czuję” te słowa tak samo. W języku polskim, gdy jestem doprowadzona do szewskiej pasji używam wyrażenia „cholera jasna”. Mówię to z takim przejęciem, że na początku naszej znajomości mój mąż Holender myślał, że „jasna” to również wulgaryzm.
Teraz, gdy zastanawiam się nad tym, dochodzę do wniosku, że przekleństwa w każdym języku mają dla mnie również różną wagę wulgarności. Ważnym jest również to, kto je wypowiada. Dla przykładu, gdy moje dzieci przeklinają po polsku brzmi to dla mnie znacznie gorzej, niż jeśli powiedzą coś niestosownego po niderlandzku. Natomiast, gdy zdarzy im się to w języku angielskim, drażni mnie najmniej. Raczej nie używam standardowych polskich przekleństw, ponieważ wydaje mi się, że ze względu na nagminne ich używanie przez moich rodaków, całkiem straciły swoją siłę. Jeśli już używam, wolę nowsze wersje, czasem nawet nie do końca jeszcze uznawane za pełnowartościowe wulgaryzmy. Taka „motyla noga” przydaje się w wielu sytuacjach. Nie lubię również przeklinać po niderlandzku, ponieważ wiem, że otoczenie rozumie te wulgaryzmy a ja nie odczuwam ich wagi. Fascynują mnie niderlandzkie przekleństwa, ponieważ są tak różne od polskich. W tym języku klnie się głównie nazwami chorób.
Natomiast, gdy mojemu mężowi zdarza się przekląć po polsku, zawsze rozbawia mnie do łez. Chyba nie ma nic zabawniejszego, niż nie do końca poprawnie wypowiadane przekleństwa przez osoby, dla których język polski nie jest językiem ojczystym lub przynajmniej drugim.
Przekleństwa mają swoją wagę, bez względu na język, jeśli osoba klnąca robi to świadomie. Oznacza to, że jest powód, aby użyć brzydkiego słowa. Właśnie dlatego ktoś kiedyś powiedział, że osoba przeklinająca wcale nie musi być wulgarna. Najgorzej, gdy używa się przekleństw jako wstawki lub tak zwane przecinki. Wtedy, bez względu na temat, nie można uchodzić za osobę dobrze wychowaną. A jakie mogą być powody używania brzydkich słów? Najczęściej przeklina się, by odreagować stres. Innym powodem jest chęć wyzwolenia się ze społecznych kondensatów. Często jest również oznaką buntu. Czasem przeklinając, można jednym słowem przekazać bardzo wiele. Szybko można zakomunikować swoje poglądy, intencje lub uczucie. Znam osoby, które przeklinają, ponieważ dzięki temu czują się bardzo nonszalanckie, choć muszę przyznać, że taka nonszalancja jest mało elegancka.
A co do tej listy dodadzą wielojęzyczne osoby? To, że mimo znajomości kilku języków, brzydkie słowa w każdym brzmią inaczej. I to te różnice mają wpływ na to, kiedy i jakich wulgaryzmów używają.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
15.05.2022 Niedziela.BE/ / fot. Shutterstock.com
(as)