Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Tutaj połowa mieszkań za mniej niż 202 tys. euro
Słowo dnia: Vrijwilligerswerk
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 20 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Palimy mniej, ćwiczymy więcej, ale też częściej oglądamy tv
Belgia: Flandria osiąga wysokie wskaźniki recyklingu
Uniwersytet w Antwerpii poszukuje uczestników do badań nad bakteriami w zlewie
Belgia: Coraz więcej wymuszeń i kradzieży w szpitalach!
Belgia: Własny dom? Tutaj nawet o 26% drożej
Belgia: Minister chce wyższych kar dla przestępców narkotykowych
Niemcy: „Zwiększymy gotowość na przyszłe pandemie”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Nowe prawo już od 1 lipca. Trzeba będzie utrzymać schrony. Kto za to zapłaci?

Rząd porządkuje sprawę ze schronami i miejscami ukrycia. Kto teraz będzie odpowiadał za stan takich miejsc? I dlaczego rachunki za mieszkanie mogą z tego powodu pójść w górę?

O schronach w Polsce zaczęło być głośno po ataku Rosji na niepodległą Ukrainę. Polacy zaczęli się zastanawiać, gdzie się można ukryć w razie nagłej potrzeby. Na jaw wyszła prawda, którą i tak wszyscy znali: polskie schrony i inne miejsca ukrycia są z opłakanym stanie.

– Wszystkie garaże podziemne czy piwnice w konstrukcjach żelbetowych, a tak głównie budujemy od 50 lat, są na tyle dobrymi obiektami, że można je spokojnie uznać za miejsca schronienia, choć nie są prawdziwymi schronami.

Nie byłbym jednak aż takim pesymistą, że nie ma w ogóle miejsc, gdzie można się schronić – pocieszał w Sejmie posłów Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.

Jednocześnie przyznał, że w całej Polsce jest 62 tys. miejsc, które można uznać za schrony. Jednak jest tam miejsce tylko dla 1,3 mln osób, czyli około 3 proc. społeczeństwa.

Wielkie liczenie

Dlatego Straż Pożarna zaczęła wielką inwentaryzację takich miejsc. Strażacy chodzili po piwnicach i garażach, sprawdzając stan pomieszczeń. W końcu została przedstawiona interaktywna mapa miejsc schronienia.

W trakcie akcji sprawdzono 234,7 tys. obiektów budowlanych w całym kraju. 224,1 tys. uznano za miejsca doraźnego schronienia, 903 spełniały wymogi schronu, a 8719 uznano za miejsca ukrycia.

Mapa znajduje się: TUTAJ

Według ekspertów mapa jest wadliwa, bo wiele umieszczonych lokalizacji przed niczym człowieka nie uchroni. Jest jeszcze jeden problem. Po przyjęciu przez parlament Ustawy o obronie ojczyzny (marzec 2022) nie wiadomo, kto odpowiada za schrony i ich stan techniczny. Wcześniej zajmowali się tym starostowie, ale ten obowiązek został z nich zdjęty, a nie został wskazany nowy organ.

Nowe prawo: spółdzielcy protestują

Ostatecznie już 1 lipca wejdzie w życie rozporządzenie MSWiA w sprawie obiektów budowlanych wykorzystywanych do zbiorowej ochrony.

„Z jego treści wynika, że obowiązek ich przygotowania i utrzymania spoczywa na zarządcach, czyli na spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych” – alarmuje portalsamorzadowy.pl.

Co to oznacza? Istnieje poważna obawa, że utrzymanie schronu, miejsca ukrycia, jego remont zostanie dopisany do rachunków za mieszkanie.

Samo MSWiA w uzasadnieniu do rozporządzenia stwierdza: „Jako kierunek zmian prawnych należy przyjąć rozwiązania umożliwiające partycypację społeczeństwa w tworzeniu warunków dla ich bezpieczeństwa i możliwości schronienia, co byłoby skorelowane z nadawaniem powszechnego charakteru obronie cywilnej”.

Poważne wątpliwości do tego rozwiązania ma Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP. Prezes związku Jerzy Jankowski mówi wprost: – Jeszcze chwila i będziemy musieli kupować rakiety bojowe.


10.06.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sc)


  • Published in Polska
  • 0

Polska: Firmy dopłacają do wypoczynku. Jak się załapać na dodatkową kasę?

Pracodawcy mogą dopłacać do wypoczynku swoich pracowników. Dofinansowanie może wynieść nawet ponad 2 tys. zł. Nie każdemu jednak należą się te pieniądze.

Korzystając z pieniędzy Zakładowego Fundusz Świadczeń Socjalnych (ZFŚS) firmy mają prawo dofinansować urlopy swoich pracowników. Według „Faktu” dzięki temu ich urlopowy budżet może wzrosnąć nawet o ponad 2200 zł.

Gdzie działa Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych?

Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych musi działać w firmach, które zatrudniają:

co najmniej 50 pracowników w pełnym wymiarze godzinowym,
co najmniej 20, ale mniej niż 50 pracowników w pełnym wymiarze godzinowym, jeśli wniosek o utworzenie funduszu został złożony przez zakładową organizację związkową.

Obowiązek utworzenia ZFŚS obejmuje również wszystkie jednostki budżetowe oraz samorządowe zakłady budżetowe, niezależnie od liczby zatrudnionych pracowników.

Jak otrzymać dopłatę do wakacji?

Osoba, która chce skorzystać z dopłaty do wakacyjnego wypoczynku, musi złożyć u pracodawcy wniosek wraz z oświadczeniem o swojej sytuacji majątkowej i rodzinnej. Żeby skorzystać z dopłaty, pracownik musi wziąć co najmniej 14-dniowy urlop. Istnieje również możliwość starań o dopłatę do kolonii dla dziecka. Wysokość dofinansowania zależy od wpłat do ZFŚS. Te leżą po stronie zakładu pracy.

Ile wynosi świadczenie?

Wysokość dopłaty nie zależy od stażu pracy ani od kwalifikacji zawodowych, dlatego warto zapoznać się ze stawkami proponowanymi w swojej firmie.

Mimo to istnieją określone górne limity świadczeń:

pełny etat - 1662,97 zł,
3/4 etatu - 1247,23 zł,
1/2 etatu - 831,49 zł,
1/4 etatu - 415,74 zł.

Pracownicy zatrudnieni w szczególnie uciążliwych warunkach pracy mogą otrzymać dopłaty w następujących wysokościach:

pełny etat - 2217,29 zł,
3/4 etatu - 1662,97 zł,
1/2 etatu - 1108,65 zł,
1/4 etatu - 554,32 zł.

Pracownicy młodociani (uczniowie szkół branżowych) mogą starać się o następujące kwoty:

pierwszy rok nauki - 221,73 zł,
drugi rok nauki - 266,07 zł,
trzeci rok nauki - 310,42 zł.

Szef nie może żądać od pracownika dokumentów potwierdzających wydatkowanie otrzymanej dopłaty do wakacji. Nie jest też wymagane przedstawianie faktur, rachunków ani biletów.

10.06.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Tylko do końca miesiąca można zamrozić ceny prądu

Osoby, które chcą zapłacić mniej za prąd, mają coraz mniej czasu na złożenie wniosku. A bez tego można przeżyć szok, gdy zobaczy się rachunek.

Zamrożenie cen prądu to jeden z elementów tarczy chroniącej nas przed gwałtownym wzrostem cen. Sprowadza się to do tego, że osoby, które złożą odpowiedni wniosek do swojego dostawcy energii, będą miały zapewnioną cenę na poziomie tej z 2022 r.

Obowiązują jednak limity:

do 2 MWh rocznie – dla wszystkich gospodarstw domowych,
do 2,6 MWh rocznie – dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami,
do 3 MWh rocznie – dla gospodarstw domowych z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników,
do 250 kWh rocznie – dla działki w rodzinnym ogrodzie działkowym (ROD).

Jeżeli ktoś przekroczy wskazany poziom zużycia prądy, za pozostałą zapłaci zgodnie z wyższymi stawkami. A o to nietrudno, bo nasze domy są wypełnione urządzeniami elektrycznymi, a niektóre z nich potrzebują bardzo dużo prądu.

Jednak zgodnie z oficjalnymi danymi GUS przeciętne roczne zużycie energii przez gospodarstwo domowe w mieście to 2035 kWh rocznie, na wsiach – 3147 kWh rocznie.

Wniosek

Żeby jednak skorzystać z tej obniżki, trzeba złożyć wspomniany już wniosek. Można to zrobić osobiście lub przez internet.

Złożenie wniosku jest dosyć proste, ale lepiej mieć przed sobą którąś z faktur od firmy energetycznej. Znajdują się tam dane (numer punktu energii elektrycznej), który trzeba koniecznie podać we wniosku. Wzór wniosku znajduje się: TUTAJ

Spółdzielnie także

Niższe stawki nie dotyczą tylko osób mieszkających w domach jednorodzinnych. Prezes Urzędu Regulacji Energetycznej już w marcu tego roku informował, że przepisy wyraźnie wskazują, że z obniżki mogą skorzystać zarówno spółdzielnie, jak i wspólnoty mieszkaniowe.

„Zgodnie z ustawą z 27 października 2022 r. odbiorcą uprawnionym jest m.in. odbiorca uprawniony w rozumieniu ustawy z 7 października 2022 r., gdy zużywa energię elektryczną powyżej maksymalnych limitów zużycia energii elektrycznej określonych w tej ustawie oraz odrębnie wymienione wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie mieszkaniowe w zakresie, w jakim nie są odbiorcą uprawnionym, o którym mowa powyżej, i zużywają energię elektryczną na potrzeby podstawowej działalności.

Zatem ochroną przewidzianą przez ustawę z 27 października 2022 r. objęte są spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe w zakresie zużycia energii powyżej limitów przewidzianych przez ustawę z 7 października 2022 r. na potrzeby tam wskazane oraz w zakresie pozostałych (niewymienionych w ustawie z 7 października 2022 r.) potrzeb związanych z podstawową działalnością” - wyjaśnia URE w piśmie do rzecznika praw obywatelskich.

06.06.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sc)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Bój kierowców o 50 groszy. Bo bez tego samochód odjeżdża na lawecie

Rzecznik praw obywatelskich staje po stronie kierowców, którzy odzyskali prawo jazdy, ale znowu mogą je stracić. Przez 50 groszy.

Trybunał Konstytucyjny orzekł 13 grudnia 2022 roku, że należy zmienić przepisy stwierdzające, że kierowcom odbierane jest prawo jazdy po przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. TK ocenił, że w takiej sytuacji dokument jest zatrzymywany na 3 miesiące na wniosek policji, ale sam ukarany nie ma praktycznie prawa do obrony. A przecież może dojść do pomyłki.

„Problem konstytucyjny w niniejszej sprawie dotyczył tego, czy postępowanie administracyjne przed starostą w sprawie o zatrzymanie prawa jazdy można uznać za postępowanie spełniające wynikające z art. 2 Konstytucji wymagania sprawiedliwej i rzetelnej procedury w sytuacji, w której kierujący pojazdem nie ma możliwości kwestionowania treści informacji organu kontroli ruchu drogowego i przedstawienia dowodów mogących świadczyć o nieprawidłowościach podczas pomiaru prędkości lub ustalenia liczby przewożonych pasażerów przez organ kontroli ruchu drogowego” – zauważyli sędziowie.

Przepisy są do zmiany, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Dopóki nie będzie nowego prawa, to wadliwe wciąż obowiązuje.

Chodzi o 50 groszy

Po 3 miesiącach od popełnienia wykroczenia znowu można jeździć. Ale uwaga, podczas kolejnej kontroli można mieć poważne kłopoty.

Tak było w przypadku pana Tomasza, taksówkarza, którego sprawa stała się głośna w połowie maja.

– Jeździłem tak przez blisko rok, aż do zwykłej kontroli policyjnej. Panie policjantki powiedziały mi wówczas, że mam zabrane prawo jazdy i nie mogę dalej jechać. Usłyszałem, że muszą mi odholować pojazd i będę miał sprawę o jazdę bez uprawnień – opowiadał w programie „Uwaga! TVN”.

Samochód odjechał na lawecie, a mężczyzna nie wiedział, o co chodzi. A chodzi o 50 groszy. Otóż obowiązuje mało znany przepis stwierdzający, że żeby odzyskać prawo jazdy, trzeba w miejscowym wydziale komunikacji wnieść opłatę w wysokości 50 gr. Dzięki temu urzędnik wprowadza do systemu CEPiK informację, że kierowca może ponownie prowadzić.

To przepis sprzed 3 lat. Wówczas zarządzono, że kierowca nie musi mieć przy sobie prawa jazdy, ale w przepisach jest także zdanie o tym, że zwrot prawa jazdy następuje po zapłacie w urzędzie opłaty ewidencyjnej w wysokości 50 groszy.

RPO interweniuje, politycy śpią

I to właśnie w tej sprawie interweniuje teraz rzecznik praw obywatelskich. Bezpośrednim powodem podjęcia działań nie jest przypadek pana Tomasza, ale innej osoby. Chodzi o kobietę, którą spotkało to samo, co jego. Bo takich kierowców jest znacznie więcej.

Kiedy kobieta stanęła przed sądem, ten nie był dla niej łaskawy. Dlatego RPO wniósł o kasację wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy. Zdaniem rzecznika nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby kierowca po odzyskaniu prawa jazdy nie mógł prowadzić pojazdu tylko dlatego, że nie zapłacił 50 gr.

„Kierowcy ukarani w podobnych okolicznościach mogą zgłaszać się do rzecznika praw obywatelskich i próbować w ten sposób dochodzić swojej racji. Absurd sytuacji, w której za brak wniesienia 50 groszy opłaty kierowcy narażają się na 30 tys. zł kary grzywny, w końcu dostrzegł i rząd, ale na efekty spóźnionej już pracy polityków przyjdzie nam jeszcze poczekać” – dodaje autokult.pl.

06.06.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sc)


  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed