Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Fuzja banków zagraża 150 miejscom pracy
Belgia: Prąd w ubiegłym roku potaniał. I to znacznie
Polska: Jesteś po zakrapianej imprezie? Tyle musisz poczekać, żeby znowu wsiąść za kółko
Belgia: Jest nas coraz więcej. Są wyniki spisu ludności
Pracownik belgijskiej agencji rozwoju zginął w zamachu bombowym w Strefie Gazy!
Belgia, biznes: Firm wciąż przybywa. Już ponad 1,1 mln!
Słowo dnia: Tasje
Niemcy podnoszą prognozę wzrostu PKB do 0,3% w 2024 roku
Belgia: 6 walońskich gmin zobowiązało się do wspierania dialektów regionalnych
Belgia: Wskaźnik zatrudnienia wśród migrantów osiągnął rekordowy poziom
Redakcja

Redakcja

Pandemia zapoczątkowała w Polsce cyfrową rewolucję. Na niespotykaną dotąd skalę cyfryzują się zarówno firmy, jak i urzędy

Polska wciąż ma do nadrobienia spore zaległości w obszarze cyfryzacji – zarówno po stronie firm, jak i administracji publicznej. Ta w ostatnich latach rozwija e-usługi, z których sztandarowa, czyli elektroniczny Profil Zaufany, tylko do września zanotowała przyrost aż o 3,4 mln użytkowników. Pandemia mocno przyspieszyła procesy cyfryzacji i wdrażania rozwiązań technologicznych. Z raportu Banku Światowego i PARP wynika, że co trzecia firma zwiększyła wykorzystanie internetu, aplikacji czy platform cyfrowych, co miało istotny wpływ na ich wyniki. Druga fala i nadchodzący kolejny lockdown będzie sprawdzianem dla firm i administracji, które musiały cyfryzować swoje usługi i działania w błyskawicznym tempie. Co ciekawe, za cyfryzacją nie stoją już tylko duże firmy. Aż 72 proc. laureatów konkursu PARP „100 najlepszych projektów na zwiększenie poziomu cyfryzacji w firmie” to mikrofirmy.

– Pandemia COVID-19 zmusiła nas do tego, abyśmy automatyzowali się w sposób szybszy, abyśmy prowadzili zdalne nauczanie, zdalną pracę i spotykali się online. To spowodowało również bardzo szybki proces cyfryzacji, w który weszła nie tylko Polska, ale i cały świat – mówi agencji Newseria Biznes Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.

Jak pokazuje raport Banku Światowego przygotowany we współpracy z PARP („COVID-19 Business Pulse Survey – Polska”), w wyniku pandemii 32 proc. polskich firm zaczęło używać (bądź zwiększyło użycie) internetu, mediów społecznościowych, wyspecjalizowanych aplikacji czy platform cyfrowych w celach biznesowych. Przedsiębiorstwa poprawiły w ten sposób głównie sprzedaż (45 proc.), marketing (38 proc.) i zarządzanie (24 proc.)

– Proces cyfryzacji do tej pory przebiegał – zarówno wśród mieszkańców, administracji, jak i instytucji publicznych i przedsiębiorców – w sposób dosyć ewolucyjny. A pandemia zapoczątkowała rewolucję w tym obszarze. Wiele instytucji i przedsiębiorców stwierdziło, że bez wprowadzenia rozwiązań cyfrowych nie mogą normalnie funkcjonować albo nie przetrwają na rynku – wyjaśnia Małgorzata Oleszczuk, prezes PARP. – Dotyczy to firm, które zaczęły np. prowadzić sprzedaż internetową. Ogromny rozwój branży e-commerce spowodował możliwość kontaktu z wieloma kontrahentami, już nie tylko lokalnymi. Dla firm, które wychodzą na rynki międzynarodowe, bodźcem była pandemia, natomiast żałują, że nie zrobiły tego wcześniej.

Chwila oddechu przed drugą falą pandemii nie zatrzymała procesów transformacji w polskich firmach. Nie tylko z powodu obaw przed trudniejszymi czasami, lecz także z powodu nagłych zmian w zachowaniach konsumentów. Pojawiły się nowe potrzeby produktowe, również te związane z procesem zakupu i obsługi klienta. Obecne obostrzenia, mające chronić polskie społeczeństwo tu i teraz, ograniczają dotychczasową formę pracy, życia i drogę rozwoju gospodarczego. Jednak – z drugiej strony – będą one miały długoterminowe skutki w postaci nowych modeli biznesowych, produktów i usług oraz mechanizmów współpracy w różnych sferach życia społecznego. Pandemia przyspiesza te procesy, ale faktycznym podłożem dla większości tych rozwiązań jest trend transformacji cyfrowej, z którego coraz więcej polskich firm chce korzystać.

– Firmy wprowadzają więc szeroko zakrojone zmiany. Zmieniają modele biznesowe i formy działania, kanały sprzedaży i obsługi klienta, ale także wprowadzają zmiany dotyczące wewnętrznej struktury. Wiedzą, że od tego nie da się już odejść – przekonuje Małgorzata Oleszczuk.

Statystyki GUS pokazują systematyczny rozwój cyfryzacji w sektorze przedsiębiorstw. W tym roku z usług chmury obliczeniowej korzystało 24,4 proc. firm (wzrost o prawie 7 pkt proc. względem poprzedniego), jednak to wciąż mniej niż w Finlandii, Szwecji czy Danii, gdzie z chmury korzysta ponad połowa firm. Niemal co 10. polskie przedsiębiorstwo prowadziło analizy Big Data, a 16,6 proc. używało urządzeń lub systemów internetu rzeczy.

– W Polsce biznes jest w wielu obszarach mocno zaawansowany cyfrowo. Sztandarową branżą, którą możemy się pochwalić, jest bankowość i mobilne aplikacje bankowe uznawane za jedne z najlepszych na świecie. Warto wspomnieć też ostatni sukces Allegro czy firmy telekomunikacyjne, które mocno wykorzystują usługi cyfrowe. Mamy wiele branż, o których możemy powiedzieć, że są w czołówce pod względem wykorzystania najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych – mówi Marek Zagórski, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

O tempie przyspieszenia cyfrowej transformacji w biznesie mogą świadczyć również zgłoszenia do konkursu PARP „100 najlepszych projektów na zwiększenie poziomu cyfryzacji w firmie”, którego wyniki poznaliśmy 26 października. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu dni aplikacje złożyło prawie 500 firm, głównie mikroprzedsiębiorcy, wskazując projekty, które niedawno zakończyli lub planują wdrożyć w najbliższym czasie. 

W programie finansowanym z funduszy unijnych (Program Operacyjny Inteligentny Rozwój) wzięli udział przedsiębiorcy ze wszystkich województw w Polsce. Wśród wnioskodawców przeważały firmy usługowe. Co piąta nagrodzona firma pochodzi z sektora produkcyjnego, w którym wprowadzenie tego typu zmian jest kosztowniejsze i bardziej długotrwałe. Różnorodność była jednak duża – aplikowały zarówno firmy, które wcześniej nie mały do czynienia z rozwiązaniami w obszarze cyfryzacji (zmieniając diametralnie np. sposób realizacji usług albo komunikacji z klientem), jak i firmy, których zgłoszone rozwiązania cechowały się bardzo wysoką wartością dodaną (projekt był przemyślanym, kolejnym etapem już toczącej się transformacji).

W czerwcu br. PARP przeprowadziła również badanie o tematyce COVID-19 wśród beneficjentów swoich programów realizowanych w ramach POIR oraz POPW. 75 proc. ankietowanych potwierdziło, że w wyniku pandemii wprowadziło pracę zdalną, 62 proc. zaczęło obsługiwać klientów przez Internet, a ponad połowa uruchomiła działania z obszaru marketingu internetowego.

– Przynajmniej w części firm te działania można było wprowadzić stosunkowo szybko, dlatego te wysokie odsetki są uzasadnione. Natomiast zwraca uwagę fakt, że sięgano również po bardziej pracochłonne i kapitałochłonne działania – co piąty beneficjent deklarował wprowadzenie automatyzacji procesów w firmie jako efekt pandemii, a 39 proc. uruchomiło działalność e-commerce – mówi Małgorzata Oleszczuk. – Te dane wskazują, że ogólna sytuacja na rynku mogła być analogiczna i szybkość oraz masowość zjawiska cyfryzacji będzie się pogłębiać. Mniejsze firmy nie zawsze w takiej konkurencji wygrywają, dlatego nasz konkurs skierowaliśmy również do takich podmiotów.

Przyspieszenie procesu cyfryzacji w ostatnich miesiącach nastąpiło także w administracji publicznej. Z e-usług – jak pokazują dane GUS – w ciągu ostatniego roku korzystało 42 proc. Polaków.

– W administracji najlepszym przykładem e-usług jest używanie przez Polaków środka identyfikacji elektronicznej, czyli Profilu Zaufanego, poprzez który każdy może załatwić cały szereg spraw urzędowych, np. e-PIT-y. W tym przypadku dane zgromadzone przez administrację pozwalają na to, żeby aktywność obywatela była ograniczona do minimum. Podobnie zresztą jak w przypadku danych w rejestrach wykorzystywanych chociażby po to, żebyśmy nie musieli zawsze jeździć z dowodem rejestracyjnym czy prawem jazdy – mówi Marek Zagórski.

Z danych resortu cyfryzacji wynika, że jeszcze w połowie lutego br. Profil Zaufany, który umożliwia m.in. złożenie online wniosku o nowy dowód, zgłoszenie narodzin dziecka, kupna lub sprzedaży samochodu czy zawnioskowanie o odpis aktu stanu cywilnego, miało 5 mln Polaków. Pod koniec września ta liczba wzrosła już do 8 mln. Od początku tego roku PZ założyło w sumie 3,4 mln osób, czyli prawie trzykrotnie więcej niż przez cały 2018 rok.

– Cyfryzacja to dla nas szansa, ale i wyzwanie w kontekście państwowych urzędów i wykorzystania Profilu Zaufanego. Tutaj warto przypomnieć, że zaczynaliśmy od 400 tys. beneficjentów tego systemu – wskazuje Olga Semeniuk.

W Polsce działania dotyczące rozwoju cyfryzacji koncentrują się na kilku obszarach. Poza rozwijaniem infrastruktury i e-usług są to także: tworzenie bardziej przyjaznej legislacji oraz podnoszenie cyfrowych kompetencji społeczeństwa. Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że w tym obszarze wciąż pozostało dużo do nadrobienia.

– Prawie połowa ludności Polski twierdzi, że nie ma kompetencji cyfrowych. To jest dosyć niepokojący wskaźnik i od dłuższego czasu podejmowane są działania, aby go poprawić – podkreśla Małgorzata Oleszczuk.

– Najpierw musi być internet, żeby móc z niego korzystać. Kiedy już mamy internet, potrzebne są kompetencje i usługi w tym internecie. Żeby jednak te usługi działały dobrze, potrzebujemy też dobrego prawa. Prawo często jest barierą dla cyfryzacji, ponieważ zostało wymyślone w czasie, kiedy internetu jeszcze nie było – dodaje sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Według danych GUS w ubiegłym roku 83,1 proc. gospodarstw domowych w Polsce miało przynajmniej jeden komputer, a ten wskaźnik rośnie z roku na rok – choć w coraz wolniejszym tempie. Aktualnie dostęp do internetu ma już 90,4 proc. gospodarstw (jeszcze w ubiegłym było to 86,7 proc.), ale jest on uzależniony m.in. od miejsca zamieszkania i stopnia urbanizacji. Najwięcej gospodarstw domowych mających dostęp do internetu znajduje się w aglomeracjach i dużych miastach. Z kolei wśród tych, które nie mają w domu internetu, najczęściej wskazywanym powodem jest brak takiej potrzeby. Drugi istotny powód to brak odpowiednich umiejętności.

 


07.11.2020 Niedziela.BE // tagi: Ministerstwo Cyfryzacji, cyfryzacja administracji publicznej, e-usługi w administracji, Profil Zaufany, cyfryzacja przedsiębiorstw, PARP, środki unijne, pandemia COVID-19, wpływ koronawirusa na gospodarkę, niedziela.be

(new seria kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

Anna Maria Wesołowska: Kończę pisać książkę na temat przemocy wobec kobiet. Ma ona za zadanie ratować rodziny

Prawniczka i sędzia w stanie spoczynku kończy obecnie prace nad książką. Tłumaczy, że chce dzięki niej przyczynić się do zminimalizowania liczby rozwodów w Polsce. Według niej wiele par decyduje się zakończyć związek małżeński zbyt pochopnie. Zaznacza, że rozstanie jest ostatecznością. Anna Maria Wesołowska uważa, że obecnie wielu młodych ludzi nie jest przygotowanych do codziennych obowiązków. Nie radzą sobie oni z rzeczywistością i tym samym nie potrafią utworzyć rodziny, gdy nadchodzi na to czas.

Prawniczka podkreśla, że rozwód rodziców zawsze jest przyczyną cierpienia dzieci. Właśnie dlatego małżeństwa powinny dokładnie przeanalizować wszystkie powody rozstania i poważnie się nad nim zastanowić.

– Kończę teraz książkę na temat przemocy wobec kobiet, która ma za zadanie ratować rodzinę. W Europie co drugi związek się rozpada. Z kolei w Polsce rozwodem kończy się co trzecie małżeństwo i to w pierwszych siedmiu latach po zawarciu związku małżeńskiego. To tysiące nieszczęśliwych małych dzieci – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle Anna Maria Wesołowska.

Sędzia zauważa, że młodzi ludzie często są zbyt przejęci karierą, by poświęcić się rodzinie. Od dziecka wpaja się im, że sukces życiowy uzależniony jest od pozycji zawodowej i sytuacji finansowej. To powoduje, że rozpoczynając dorosłe życie, nie potrafią zadbać o relacje z bliskimi im ludźmi. Gdy więź pomiędzy małżonkami nie jest wystarczająco głęboka, nawet drobne konflikty są w stanie doprowadzić do rozwodu.

– Zależy mi na tym, żeby ludzie zrozumieli, że warto powalczyć o rodzinę. Pralkę można wymienić na nową, bo to jest tańsze. Jednak człowieka nie powinno się zmieniać z dnia na dzień. Pytam kobietę, dlaczego się rozwodzi. Ma wszystko: dziecko, dobrą pracę, męża, dom. Tłumaczy, że prasowanie i gotowanie to nie są jej specjalności. Zna trzy języki, jeździ konno, gra w golfa – tłumaczy.

Anna Maria Wesołowska zaznacza, że rodzice ponoszą dużą winę za rozwody swoich dzieci. Według niej zbyt bezstresowe wychowanie jest przyczyną rozpadu relacji w dorosłym życiu. Tłumaczy, że pociechy od najmłodszych lat należy uczyć domowych powinności. Wówczas przygotowuje się je do dorosłego życia.

– Matka wyhodowała przepiękną roślinę, ale zapomniała o podstawowym obowiązku rodzica. Dzieci, które zamieszkują wspólnie z rodzicami, zobowiązane są pomagać w gospodarstwie domowym. Rodzicu, jeżeli wychowujesz swoje dziecko, musisz od niego wymagać. Ważne jest nie tylko to, by chodziło na pięć dodatkowych zajęć w tygodniu, ale również, żeby umiało żyć: prasować, gotować, sprzątać, wynosić śmieci – zaznacza.

Prawniczka tłumaczy, że jeśli chcemy zażegnać obecny kryzys rodziny, powinniśmy zastanowić się nad fundamentami, na których budujemy relację małżeńską, i dokładnie je przeanalizować. Przyznaje, że tradycyjne metody wychowawcze w niektórych sytuacjach są niezawodne.

– Ważne, żebyśmy wrócili do podstaw. Powinniśmy na chwilę się zatrzymać i zrozumieć, że jesteśmy fajnymi ludźmi, tylko potrzebne są zasady, których musimy się nauczyć przestrzegać – dodaje Anna Maria Wesołowska.

 


07.11.2020 Niedziela.BE // tagi: Anna Maria Wesołowska, książka, rodzina, e-book, rozwody, relacje międzyludzkie, wychowanie dzieci, niedziela.be

(new seria kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

Piotr Stramowski: Strajk kobiet zmienił się w strajk o wolność i nasze prawa. To straszne, że w 2020 roku dzieje się coś takiego

Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski są mocno zaniepokojeni tym, że napiętą sytuację w naszym kraju z premedytacją wykorzystują politycy, którzy wręcz nawołują do kolejnych konfliktów. Aktorów szczególnie zbulwersowało ostatnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Ich zdaniem nie było w nim żadnej empatii i próby zrozumienia protestujących. Pojawiło się za to nawoływanie do nienawiści i niepokojące wezwanie do obrony kościołów za wszelką cenę.

Aktorka zauważa, że rządzący naszym krajem umiejętnie wykorzystują niewiedzę dużej części naszego społeczeństwa i brak zrozumienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.

– Ta wojna ideologiczna jest już w rozkwicie. Ja to widzę na swoim Instagramie, kiedy wrzucam posty związane z tym strajkiem, to ludzie mi po prostu piszą: jak można zabijać niewinne dzieci? I ciągle jest to samo. To jest zupełne niezrozumienie, o co tutaj poszło. Tak samo jak było z Trybunałem Konstytucyjnym, ludzie w ogóle nie rozumieją, o czym mowa i że trzeba wytłumaczyć, o co chodzi – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Katarzyna Warnke.

Podkreśla, że pod szumnym hasłem „w obronie życia” kryją się ludzkie dramaty. Każda sytuacja jest inna, dlatego też każda kobieta powinna mieć prawo wyboru i sama decydować o swoim życiu.

– Jeżeli ktoś mówi, że życie ludzkie stoi najwyżej, to ja się pytam, czyje życie ludzkie, tzn. płodu bez mózgu czy matki z zagrożonym życiem i w przyszłości brakiem możliwości rodzenia kolejnych dzieci. Nie wiem, czyje życie ludzkie jest zagrożone, czy całej rodziny, która będzie miała traumę spowodowaną tym, że pojawi się nowy członek rodziny, który w żadnym wymiarze członkiem nie może być – mówi aktorka .

– Nie mówimy teraz o osobach niepełnosprawnych z zespołem Downa. Mówimy o skrajnych przypadkach, bo o to chodzi. To jest dramat, co się dzieje, brak mi słów – dodaje Piotr Stramowski.

Aktor podkreśla, że szczególnie duże emocje wzbudziło u niego wystąpienie prezesa Kaczyńskiego 

– Pan Kaczyński wygłosił swoje orędzie do narodu, które jest bardzo, bardzo podobne do orędzia sprzed lat, które wygłosił pan Jaruzelski. Jakby zestawić obydwa obok siebie, to jest to przerażające, bo wystarczy zobaczyć, że padają podobne słowa – mówi.

Zdaniem aktora w wypowiedzi polityka padły szokujące słowa, które zamiast uspokoić społeczne nastroje, mogą jeszcze zaognić konflikt. Szczególnie zbulwersowało go to, że w tak trudnym momencie prezes PiS przede wszystkim apeluje do sympatyków o obronę Kościoła.

– Jeżeli on mówi, że w tym momencie odbywa się zamach stanu na Polskę i że teraz, jeżeli tego ktoś nie zrobi, to Polska zginie, że Rzeczpospolita Polska już nie będzie taka, jak była wcześniej, to aż mam dreszcze. To jest straszne, że żyjemy w XXI wieku, w 2020 roku, w wolnym państwie, o które walczyli nasi rodzice, i dzieje się coś takiego. Ja dzisiaj jestem po dwóch snach o wojnie, po prostu obudziłem się, wojna mi się dzisiaj śniła – mówi Piotr Stramowski.

Według niego przerażające jest to, że w wolnym państwie wciąż trzeba walczyć na ulicach o swoją godność.

– Oczywiście ten strajk kobiet już nie jest strajkiem kobiet, tylko to się zamieniło w strajk o wolność, o nasze prawa – mówi.

 
Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski


07.11.2020 Niedziela.BE // fot. Lukasz Pawel Szczepanski / Shutterstock.com // tagi: orędzie Jarosława Kaczyńskiego, wyrok TK, aborcja, protesty, nastroje społeczne, niedziela.be

(new seria kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Opłaty i podatki będą rosły. To konsekwencja zwiększonych wydatków publicznych i zadłużania państwa

Mimo zapewnień, że podwyżki podatków nie będzie, już wiadomo o nowych opłatach, które w ramach „uszczelniania” systemu w przyszłym roku obciążą niektóre grupy podatników. Wśród nich jest tzw. opłata cukrowa nałożona na producentów i dostawców napojów słodzonych. Zapewne wejdzie w życie także podatek od sprzedaży detalicznej zapowiedziany już kilka lat temu. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego z Centrum im. Adama Smitha nowe obciążenia są nieuniknione, skoro rząd wydaje i zadłuża się na taką skalę.

Czeka nas fala nowych podatków, które dla zmyłki nie będą nazywane podatkami. Zresztą to nic nowego, bo od lat państwo udaje, że nas nie opodatkowuje. Przykładowo składka na ubezpieczenia emerytalne to nic innego jak podatek celowy na emeryturę. I to nie dla tych, którzy płacą ten podatek, tylko dla tych, którzy dzisiaj pobierają te świadczenia – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Robert Gwiazdowski, prof. Uczelni Łazarskiego, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha. – Będziemy więc mieli różnego rodzaju opłaty, ostatnio bardzo popularne, tudzież inne daniny publiczne. Państwo wydaje, więc musi mieć skądś na to pieniądze.

Według danych Ministerstwa Finansów po wrześniu br. deficyt budżetu państwa wyniósł 13,8 mld zł, ale znowelizowana w sierpniu ustawa zakłada niedobór na poziomie niemal 109,4 mld zł. Na środowej konferencji premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że na koniec roku deficyt będzie zapewne niższy niż założony w ustawie, a nadwyżka trafi na ratowanie przedsiębiorstw i miejsc pracy z najbardziej zagrożonych branż. Niewiele lepiej zapowiada się przyszły rok, gdy wydatki mają przekroczyć wpływy o 82,3 mld zł. Dlatego też rząd szuka pieniędzy, które pozwoliłyby mu zwiększyć dochody budżetu i pokryć wszystkie zobowiązania socjalne. Już uchwalono opłatę cukrową, którą to ustawę mimo apeli producentów napojów na bazie soków z owoców oraz branży sadowniczej podpisał prezydent Andrzej Duda.

Ważą się również losy podatku handlowego, konkretnie to, czy odwołanie Komisji Europejskiej od wyroku akceptującego wprowadzenie tego podatku w kształcie przyjętym przez rząd zostanie przyjęte, czy odrzucone. Rzecznik generalna TSUE uznała w połowie października, że polski podatek od sprzedaży detalicznej nie narusza unijnego prawa w dziedzinie pomocy państwa. Tę opinię mogą, ale nie muszą, brać pod uwagę sędziowie trybunału. Nowa danina pierwotnie miała obowiązywać od września 2016 roku, ale została zawieszona do końca tego roku.

– Po trzecie, będziemy mieć poza opłatą tzw. solidarnościową nowe podatki, które wymierzone będą w tych, którzy mają coś więcej, np. w posiadaczy nieruchomości – wylicza Robert Gwiazdowski. – Ci, którzy mają większą nieruchomość, zapłacą większy podatek od tzw. deszczówki. Na każdym kroku będzie coś, co spowoduje, że zapłacimy więcej. Generalnie wydaje mi się, że podwyżki różnych danin publicznych albo wprowadzanie nowych to jest tylko kwestia czasu.

Kolejny pomysł to podatek od deszczu – limit powierzchni, od której trzeba będzie odprowadzić daninę za zabudowanie więcej niż połowy działki, spadnie z 3,5 tys. mkw. do 600 mkw. (do tej pory podatek obowiązywał od zabudowania 70 proc. gruntu). A to oznacza obciążenia i dla właścicieli domów, i dla mieszkańców budynków wielorodzinnych.

Eksperci Pracodawców RP wskazują na jeszcze inne obciążenia, które dotkną przedsiębiorców i konsumentów – nowy podatek od alkoholu w małych butelkach oraz opodatkowanie spółek komandytowych, a także podwyżkę podatku od nieruchomości, ograniczenie ulgi abolicyjnej, z której korzystają polscy podatnicy zarabiający za granicą, oraz utrzymanie wyższych stawek VAT. Przedstawiciele przedsiębiorców apelują, by odłożyć w czasie wprowadzanie nowych obostrzeń.

– W naszej ocenie czas kryzysu to nie jest odpowiedni moment na zwiększanie obciążeń. Przeciwnie, potrzebne są działania proinwestycyjne, które pozwolą zminimalizować negatywne skutki recesji – oceniają reprezentanci Pracodawców RP.

 


06.11.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc. // tagi: deficyt budżetowy, podatek handlowy, opłata cukrowa, podatek od deszczu, pandemia, budżet państwa, daniny publiczne, niedziela.be

(new seria kmb)

 

 

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed