Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Trzy sokoły wypuszczone na wolność w Anderlechcie
Polska: Połowie młodych Polaków jest obojętne, czy żyją w demokracji
Belgijki poza turniejem Euro – nie zdołały awansować dalej
Polska: Popełniasz ten błąd? Kolejne miasto zakazuje tak wyrzucać śmieci
Belgia: Uwaga na osy! „Jest ich więcej, pojawiły się szybciej”
Polska: Nie zdziw się, jak już nikt nie będzie szukał sprzątaczki i niani. Takie mamy przepisy
Temat dnia: W porcie w Antwerpii skonfiskowano mniej kokainy. Postęp? Nie do końca
Polska: Żeby dostać świadczenie ZUS, swoje trzeba odstać. Znamy powód
Słowo dnia: Fileleed
Belgia: Turyści z Belgii „utknęli” na Maderze. Oto powód
Redakcja

Redakcja

Belgia jednym z pierwszych krajów, które wprowadzają cyfrowe certyfikaty Covid! Już 16 czerwca!

Od środy, 16 czerwca, Belgia zacznie wydawać europejskie, cyfrowe certyfikaty Covid-19, które umożliwią obywatelom swobodne przemieszczanie się po Unii Europejskiej. Tym samym Belgia będzie jednym z pierwszych krajów, w których pojawi się cyfrowy certyfikat.

Już niedługo (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, od 1 lipca) certyfikaty będą wydawane przez kraje członkowie UE, aby umożliwić zaszczepionym osobom swobodne przemieszczanie się po krajach Unii Europejskiej. Poza zaszczepionymi osobami, prawo do uzyskania certyfikatu będą miały również osoby, które posiadają negatywny wynik testu na obecność koronawirusa, a także „ozdrowieńcy”, którzy naturalny sposób wytworzyli przeciwciała.

W Belgii certyfikaty pojawią się 2 tygodnie wcześniej, czyli w dniu 16 czerwca. Dokument będzie dostępny w formacie cyfrowym i papierowym, w zależności od wyboru użytkowników, i będzie zawierał kod QR. Akceptowane będą wszystkie szczepionki zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków (EMA), czyli Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca oraz Johnson & Johnson.

14.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Zdrowie: Kleszczowe zapalenie mózgu – fakty, które warto znać

Wraz z nowym sezonem na kleszcze wielu z nas zetknęło się już bądź zetknie z tymi groźnymi pajęczakami i roznoszonymi przez nie chorobami. Jedną z potencjalnie najbardziej niebezpiecznych jest kleszczowe zapalenie mózgu (KZM), którego częstość występowania w Polsce jest zdaniem ekspertów niedoszacowana. Dowiedz się, po czym można tę chorobę rozpoznać, jak duże wiąże się z nią ryzyko wystąpienia trwałych powikłań neurologicznych i jak można jej zapobiegać.

Pierwsze objawy kleszczowego zapalenia mózgu pojawiają się zwykle w ciągu dwóch tygodni od ukąszenia przez zakażonego kleszcza. Niestety, można w ogóle nie zwrócić na nie uwagi lub też je zlekceważyć, gdyż często są one łagodne i dość mało specyficzne - wskazujące np. na „zwykłe” przeziębienie czy grypę. Należą do nich m.in.:

  •     bóle głowy,
  •     gorączka,
  •     nudności i wymioty,
  •     bóle mięśni i stawów,
  •     nieżyt górnych dróg oddechowych.

„W przypadku, gdy wirusy przedostaną się do ośrodkowego układu nerwowego, po krótkim okresie od ustąpienia objawów zakażenia, może się rozwinąć druga faza choroby z objawami zapalenia rdzenia kręgowego i opon mózgowo-rdzeniowych lub zapalenia mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych. W większości przypadków kleszczowe zapalenie mózgu przebiega łagodnie, jednak mogą wystąpić powikłania powodujące trwałe następstwa” – ostrzegają specjaliści z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH).

Jakie objawy mogą wskazywać na rozwój drugiej fazy KZM?

Warto wiedzieć, że pierwsza faza zakażenia trwa zwykle 1-9 dni. Po niej część chorych wraca do zdrowia, jednak u niektórych osób, po krótkim, kilkudniowym okresie remisji, może rozwinąć się druga, groźniejsza faza choroby - związana z przedostaniem się wirusów KZM do układu nerwowego. Może ona trwać wiele tygodni, a nawet miesięcy, manifestując się takimi objawami jak np.:

  •     nagły skok gorączki (ok. 40 stopni),
  •     zmiana nastroju,
  •     nękające bóle i zawroty głowy,
  •     światłowstręt, oczopląs, widzenie podwójne,
  •     niedosłuch,
  •     spadek ciśnienia krwi,
  •     niedowłady,
  •     zaburzenia świadomości.

Na tym niestety nie koniec. W efekcie zajęcia ośrodkowego układu nerwowego przez wirusa może dojść u chorych do wielu groźnych powikłań, do których należą m.in.: porażenia nerwów rdzeniowych i czaszkowych, zaburzenia czucia, porażenia kończyn, zaburzenia procesów poznawczych (m.in. uwagi, pamięci, kojarzenia), zaburzenia psychiczne (np. zespoły depresyjne, neurasteniczne, charakteropatie), a także zaburzenia wegetatywne (pobudliwość nerwowa, męczliwość, wybuchowość, zmienność nastrojów, potliwość).

Pocieszający jest jednak fakt, że do bardzo ciężkiego przebiegu infekcji i wspomnianych wyżej powikłań dochodzi u relatywnie niedużego odsetka ogółu osób zakażonych wirusem KZM. Maciej Kondrusik z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku podaje, że zakażenia objawowe stanowią maksymalnie 30 proc. wszystkich zakażeń wirusem KZM. Podobnie ocenia tę kwestię NIZP-PZH, który w swoim najnowszym raporcie epidemiologicznym dotyczącym KZM informuje ponadto, że w grupie osób z objawowym przebiegiem zakażenia „jedynie” w około 40 proc. przypadków dochodzi do rozwoju objawów drugiej fazy (z zajęciem ośrodkowego układu nerwowego). Nawet jednak i na tym etapie mamy wciąż spore szanse na wyjście z opresji obronną ręką.

„Do trwałych powikłań neurologicznych dochodzi u 35–58 proc. chorych z zajęciem ośrodkowego układu nerwowego, a u około 1/100 chorych zakażenie kończy się zgonem” – czytamy w fachowym opracowaniu na temat KZM dostępnym na stronie „Szczepienia Info”.  

Zatem zdecydowana większość zakażeń wirusem KZM ma przebieg bezobjawowy, skąpoobjawowy lub łagodny, podobnie jak w przypadku zakażeń nowym koronawirusem.

„Objawowe zakażenia stwierdza się najczęściej u osób powyżej 20. roku życia. Ciężkość przebiegu choroby wzrasta z wiekiem. Młodzież i dorośli chorują ciężej niż małe dzieci. Im człowiek jest starszy tym częściej występują powikłania i przypadki śmiertelne. Wśród chorych przeważają mężczyźni” – informują eksperci NIZP-PZH.

Nie tylko kleszcze!

Zdecydowana większość zachorowań na KZM rozwija się wskutek pokąsania przez kleszcze zakażone wirusami KZM (są to wirusy RNA, z rodziny Flaviviridae – czyli flawiwirusy). Warto jednak wiedzieć, że są też inne możliwe drogi zakażenia wirusem KZM: np. wypicie niepasteryzowanego mleka (zwłaszcza koziego) lub transfuzja krwi czy przeszczep narządów od dawcy, który był nim zakażony.  

Zapobieganie, diagnozowanie i leczenie KZM

Choć powyższe statystyki dają pewne powody do optymizmu, to jednak w praktyce nikt rozsądny nie powinien lekceważyć ryzyka związanego z potencjalnym zakażeniem KZM. Na szczęście można się przed nim dobrze zabezpieczyć.

„Szczepionki przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu cechuje wysoka skuteczność – na 100 szczepionych powyżej 95 osób wytwarza przeciwciała ochronne zabezpieczające przed powikłaniami” – czytamy na stronie „Szczepienia Info”.

Warto jeszcze dodać, że aby uzyskać silną i trwałą odporność szczepienia przeciw KZM realizowane są poprzez podanie kilku dawek szczepionki w odpowiednich odstępach czasowych (dawek podstawowych i przypominających).

Inne środki zapobiegawcze, takie jak stosowanie repelentów (środków odstraszających kleszcze), odpowiedniej odzieży czy też unikanie miejsc, w których najczęściej występują kleszcze (takich jak gęste zarośla w lasach lub na ich obrzeżach, wysokie trawy) również są polecane przez medyków, choć nie gwarantują już tak wysokiego stopnia ochrony jak szczepienia.  

W kontekście KZM warto jeszcze wiedzieć, że tak naprawdę nie istnieje leczenie przyczynowe tej choroby.

„Leczenie jest wyłącznie objawowe” – podkreślają eksperci NIZP-PZH.

W praktyce zatem, jeśli ktoś chce się ustrzec groźnych powikłań tej choroby, to nie może za bardzo liczyć na leki. Wysoką skuteczność ochrony zapewnić można sobie jedynie poprzez szczepienie – zgodnie podkreślają lekarze.

Warto jeszcze w kontekście KZM dodać, że w związku z brakiem objawów odróżniających kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) od innych neuroinfekcji wirusowych, rozpoznanie tej choroby wymaga potwierdzenia laboratoryjnego.

„Podstawą potwierdzenia laboratoryjnego zachorowania na kleszczowe zapalenie mózgu jest wykrycie swoistych przeciwciał w surowicy i/lub płynie mózgowo-rdzeniowym” – informują eksperci NIZP-PZH, wskazując też konkretnie, jakiego rodzaju testy są aktualnie najczęściej używane do rozpoznawania zakażenia KZM (są to m.in. swoiste testy immunoenzymatyczne - ELISA, testy immunofluorescencji pośredniej oraz testy zahamowania hemaglutynacji).

Występowanie KZM w Polsce i Europie

Na koniec warto przytoczyć jeszcze najnowsze dane epidemiologiczne na temat występowania KZM w naszym kraju.

„W Polsce rejestruje się 200-300 zachorowań rocznie. Od wielu lat zachorowania ograniczone są do ok. 30 proc. obszaru Polski. Tereny endemiczne znajdują się głównie w województwach: podlaskim oraz warmińsko-mazurskim i pokrywają się z najwyższą liczbą przypadków KZM – odpowiednio ok. 45 proc. i 25 proc. wszystkich zgłoszonych zachorowań na KZM, a ponadto w województwach: mazowieckim, lubelskim, świętokrzyskim, małopolskim, opolskim i dolnośląskim, śląskim, wielkopolskim i zachodnio-pomorskim oraz w centralnej Polsce” – czytamy w najnowszym raporcie NIZP-PZH na temat występowania KZM w Polsce.

Autorzy raportu przyznają jednak, że powyższe dane dotyczące występowania KZM z pewnością są niedoszacowane. Dlaczego?

„Od lat utrzymuje się wysoki odsetek rozpoznań neuroinfekcji bez potwierdzenia etiologicznego, co skutkuje niedoszacowaniem rzeczywistej liczby zachorowań, a w konsekwencji zmniejszeniem czułości i swoistości nadzoru epidemiologicznego KZM” – czytamy we wspomnianym raporcie, co oznacza, że z różnych powodów, w większości stwierdzanych przypadków infekcji neurologicznych nie określa się tego, jaki konkretnie patogen je wywołał.

Z opracowania wynika, że w całej Europie obserwowany jest trend wzrostowy zachorowań na KZM, co jest efektem ekspansji terytorialnej kleszczy oraz wydłużenia okresu ich aktywności. Wiąże się to ze zmianami klimatycznymi, w tym przede wszystkim z globalnym ociepleniem.

Nie ma co jednak wpadać w panikę. Warto pamiętać, że nie wszystkie kleszcze są zakażone wirusem KZM. Naukowcy szacują, że w Polsce dotyczy to nie więcej niż co szóstego przedstawiciela tego gatunku.


13.06.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Serwis Zdrowie // fot. Shutterstock, Inc.

(cc)

 

14 czerwca Dzień Krwiodawcy. Fakty i mity na temat donacji

Czy wiesz, że nie musisz zakładać peleryny, aby zostać bohaterem? Wystarczy podzielić się bezcennym płynem, który krąży w twoich żyłach. Mowa oczywiście o krwi, której nie da się wyprodukować w żadnym laboratorium. Donacja to prosty zabieg, który trwa zaledwie chwilę, a może uratować życie drugiego człowieka.

Co 1 minutę ktoś potrzebuje krwi

I nie chodzi tylko o poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Transfuzję przeprowadza się również osobom, których własna krew jest niepełnowartościowa lub obarczona zmianami chorobowymi.  Korzystają z niej pacjenci w każdym wieku, a zapotrzebowanie czasem występuje nagle, np. podczas zabiegu operacyjnego. Nigdy nie ma pewności, że sami nie będziemy w takiej potrzebie.

Nie da się jej wyprodukować

Wyjątkowość krwi polega na tym, że dotychczas nie udało się stworzyć jej pełnowartościowego substytutu. Jej rola polega głównie na transportowaniu w organizmie tlenu, składników pokarmowych i hormonów. Co prawda istnieją już zamienniki krwi, ale ich właściwości wciąż nie są doskonałe.

„Badania nad stworzeniem sztucznej krwi trwają od wielu lat i napotykają na liczne trudności (problemy techniczne, działania niepożądane obserwowane po przetoczeniu, krótki czas działania). Trudno w tej chwili przewidzieć, kiedy któryś z badanych obecnie lub w przyszłości preparatów zostanie dopuszczony do rutynowego stosowania w krajach Unii Europejskiej.” – czytamy na stronie Instytutu Hematologii i Transfuzjologii.

Jak wygląda donacja?

Przed oddaniem krwi należy zarejestrować się i wypełnić ankietę dotyczącą stanu zdrowia. Następnie pielęgniarki za pomocą niewielkiej próbki określają poziom hemoglobiny. Przed podejściem do zabiegu, przechodzi się również proste badanie w gabinecie lekarskim. Jeśli pacjent jest w wieku 18 – 65 lat, jego waga przekracza 50 kg i personel nie widzi przeciwwskazań, może przystąpić do donacji. Jednorazowo od pacjenta pozyskuje się 450 ml krwi, a samo jej pobieranie trwa zwykle ok. 10 minut. Cała procedura zajmie nam średnio jedną godzinę, w zależności od liczby osób oczekujących w kolejce. Po wszystkim na każdego dawcę czeka słodka równowartość kaloryczna oddanej krwi (4500 kcal) w postaci pudełka z czekoladami.

Jak przygotować się do zabiegu?

Aby oddać krew, trzeba udać się do dowolnego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. W niektórych miastach tworzone są też specjalne akcje, podczas których krew przyjmowana jest w mobilnych punktach. Przed zabiegiem donacji należy dobrze się wyspać. Nie powinno się przychodzić do centrum krwiodawstwa na czczo. Wskazane jest lekkie, węglowodanowe śniadanie. Do wizyty trzeba przygotowywać się już dzień wcześniej, poprzez zwiększone przyjmowanie płynów. Zaleca się wypicie 2-3 litrów płynów, w tym herbaty, wody i soków.

Mity na temat krwiodawstwa

Choć wiele osób rozpowszechnia tę błędną informację, oddawanie krwi nie powoduje jej nadprodukcji w organizmie i nie ma obawy, że trzeba ją będzie "upuszczać" już do końca życia. Nieprawdą jest również rzekome ryzyko zakażenia się podczas zabiegu, ponieważ personel stosuje tylko jednorazowy sprzęt. Krążą też opinie o tym, że krwią w Polsce handluje się, a jej regularne oddawanie powoduje zmianę koloru na niebieski – są to oczywiście informacje, które nie pokrywają się z prawdą. Wbrew niektórym przekonaniom, nie trzeba też znać swojej grupy krwi. Jest ona oznaczana przy każdej donacji.

Dlaczego warto?

Nikt nie wie tego lepiej, niż zasłużeni krwiodawcy. Radosław Terebus oddał w swoim życiu już prawie 30 litrów krwi. Jego przygoda z donacjami zaczęła się w 1998 r.

- Pierwszy raz oddałem krew dlatego, że moja dziewczyna też to robiła. Jako facet poczułem, że nie mogę być słabszy. Okazało się, że kiedy wyszedłem z zabiegu, doznałem wyjątkowego uczucia. Poczułem się lekko i świeżo. Wiedziałem, że zrobiłem coś ważnego – wspomina Radosław. Przyznaje też, że oddając dziś krew, ma w tym swój „interes”. – Po 20 latach nadal oddaję krew, ale mam dziś też kilka innych powodów. Głównym jest chęć bycia na bieżąco ze stanem swojego zdrowia. Do lekarza chodzę rzadko, a przed donacją mierzone jest ciśnienie, osłuchiwane są płuca. Krew poddawana jest natomiast szczegółowym badaniom pod kątem różnych chorób, więc w razie nieprawidłowości dostałbym informację z RCKiK, że coś jest nie tak." – tłumaczy.

Z kolei Radosław Apanowicz, który na swoim koncie ma już 15 litrów oddanej krwi, uważa, że najlepszym powodem, dla którego warto oddawać krew, jest sam fakt, że może to robić.
- Oddaję krew, bo mogę. Nie mam przeciwwskazań i jestem zdrowy. Krwi nie można wyprodukować nawet za miliony dolarów, a jest niezbędna podczas zabiegów i operacji. Potrzebują jej osoby starsze, jak i małe, niewinne dzieci – zauważa. Przypomina też, że mogą potrzebować jej nasi najbliżsi. – Nie bądźmy samolubni. Nie zostawiajmy krwi i jej składników wyłącznie dla siebie. Nie może zabraknąć życiodajnego płynu, bo w potrzebie może znaleźć się nasz dziadek, mama albo dziecko. To nie boli, a daje ogromną satysfakcję – przekonuje Radosław.

14.06.2021 Niedziela.BE // Bron: News4Media // fot.: iStock

(el)

 

Belgia, EURO 2020: Belgowie wśród faworytów turnieju! Jakie szanse dają im bukmacherzy?

W piątek wieczorem rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. W meczu otwarcia Włochy pokonały Turcję 3-0.

Włosi należą do faworytów tych mistrzów, przynajmniej w opinii bukmacherów. Największe szanse na końcowy tryumf brytyjscy bukmacherzy dają jednak Francji. Za jednego funta postawionego na zwycięstwo Francuzów w EURO 2020 dostaniemy około 4,50 funta, jeśli to faktycznie oni wygrają ten turniej.

W przypadku zwycięstwa Anglików zarobimy na jednym funcie około 5,5-6 funtów, a w grupie faworytów jest też Belgia. Za jednego funta postawionego na złoto dla Czerwonych Diabłów dostaniemy w przypadku ich końcowego tryumfu około 6,5-7 funtów, wynika z analizy zamieszczonej na stronie oddschecker.com.

Szanse Włochów na zdobycie mistrzostwa brytyjscy bukmacherzy oceniają na 1-7, a szanse Portugalczyków, Hiszpanów i Niemców na 1-8. Polska nie należy w opinii futbolowych ekspertów do faworytów EURO 2020. Na jednym funcie postawionym na mistrzostwo Biało-Czerwonych zarobić można od 66 do 84 funtów (w zależności od firmy bukmacherskiej).

Pierwszy mecz Belgów na EURO 2020 zaplanowano na sobotę. Czerwone Diabły zmierzą się w Petersburgu z Rosją. Początek spotkania o godz. 21:00.
W drugim meczu (17 czerwca, godz. 18:00), Belgowie zagrają w Kopenhadze z Danią. Ostatnie spotkanie fazy grupowej odbędzie się w poniedziałek 21 czerwca o godz. 21:00. Reprezentanci Belgii zmierzą się wtedy w Petersburgu z Finami.

Polska znalazła się w grupie E wraz z Hiszpanią, Szwecją i Słowacją. Biało-Czerwoni rozegrają dwa mecze w Petersburgu (14 czerwca ze Słowacją i 23 czerwca ze Szwecją) oraz jeden w Sewilli (19 czerwca z Hiszpanią). Początek pierwszego meczu Biało-Czerwonych, czyli poniedziałkowego starcia ze Słowacją, o godz. 18:00.

14.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

 

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed