Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Słowo dnia: Reiziger
Belgia: Co roku w UE tonie 5 tys. ludzi. Ilu w Belgii?
Flandria walczy z komarami tygrysimi!
W belgijskim zoo urodził się rzadki nosorożec indyjski!
Temat dnia: Bruksela jak Dziki Zachód? „Wielka fala przemocy”
Belgia: Szerszenie azjatyckie zaatakowały drona!
Belgia: Uwaga na klocki hamulcowe z AliExpress. Zawierają azbest!
Belgia: Premier pod naciskiem. Partie domagają się działań przeciwko Izraelowi
Belgia: Oni śmiecą najbardziej
Belgia: Dwóch mężczyzn zatrzymanych za gwałty w Bois de la Cambre
Redakcja

Redakcja

W wielojęzycznej rodzinie lepsze efekty da swobodne podejście do nauki języka

Rodzice, którzy swobodniej podchodzą do uczenia się języków i przekazywania ich swoim dzieciom osiągają lepsze efekty dydaktyczne - wynika z badań rodzin wielojęzycznych. Obiektywne czynniki takie jak poziom biegłości językowej rodziców nie miały tak dużego wpływu na przyswajanie języków w domu - mówi PAP dr Sonia Szramek-Karcz z UŚ.

Językoznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego podkreśla, że wielojęzyczność to pojęcie złożone. Różni badacze i naukowcy różnie definiują to zjawisko.

“Jedni uważają, że aby być wielojęzycznym należy od urodzenia znać więcej niż dwa języki i biegle się nimi posługiwać. Jednak bardziej liberalne podejście - reprezentowane m.in. przez szwajcarskiego badacza François Grosjeana, mówi, że aby być osobą wielojęzyczną, wystarczy posługiwać się w stopniu komunikatywnym, w życiu codziennym, więcej niż jednym językiem i/lub dialektem” - tłumaczyła dr Szramek-Karcz.

Definicja zaproponowana przez F. Grosjeana, z którą zgadza się dr Szramek-Karcz, przedstawia wielojęzyczność jako prostszą do osiągnięcia - m.in. przez uczenie się języków na kursach językowych, zajęciach indywidualnych, czy w źródłach internetowych. Mimo to, badania wskazują, że przyswajanie języka od wczesnych lat, na gruncie domowym, jest bardziej skuteczne.

Badania prowadzone przez dr Szramek-Karcz, które objęły rodziny dwu- i wielojęzyczne w Polsce pokazały, że niektóre rodziny swobodnie i efektywnie komunikowały się w dwóch lub więcej językach, podczas gdy inne miały duże trudności we wdrożeniu takiego podejścia. Badanie zostało przeprowadzone w formie obserwacji, a także wywiadów i studiów przypadków. Dotyczyło m.in. zagadnień takich jak poziom znajomości języków obcych u rodziców, miejsca zamieszkania (pod uwagę brane były różne części Polski) czy problemów związanych z wdrażaniem wielu języków w życie rodziny.

Okazało się, że obiektywne czynniki, jak poziom biegłości językowej czy lokalizacja nie miały tak dużego wpływu na przyswajanie języków w domu, co indywidualne cechy takie jak ogólne podejście do życia i światopogląd. "Szukając czynników warunkujących prawidłowy przebieg dwujęzyczności zamierzonej u dzieci odkryłam, że tym czynnikiem jest rodzic i jego podejście do siebie, innych i świata” - tłumaczy autorka badania.

Wyniki pokazały, że osoby, które swobodniej podchodziły do uczenia się języków czy przekazywania ich swoim dzieciom, osiągały lepsze efekty i ich potomstwo chętniej posługiwało się drugim lub kolejnym językiem. Jak tłumaczy rozmówczyni PAP, dzieci są doskonałymi obserwatorami. "Jeśli chcemy nauczyć dziecko jakiegoś języka - uczmy się sami. Oglądajmy filmy, czytajmy książki, artykuły. Po prostu - żyjmy” - podsumowuje dr Szramek-Karcz. Na tyle, na ile jesteśmy gotowi - warto wejść w podejście akceptacji siebie i swoich ograniczeń - także tych językowych - przekonuje.

Podejście do wielojęzyczności wiąże się ściśle, zdaniem dr Szramek-Karcz, z emocjami, które przeżywamy, naszym samopoczuciem. Jak wyjaśnia, nasze osłabienie, przemęczenie, albo zdenerwowanie może wpływać na jakość posługiwania się danym językiem.

Samodzielna nauka języka czy przekazywanie go dzieciom, np. w ramach tzw. dwujęzyczności czy wielojęzyczności zamierzonej jest też, zdaniem rozmówczyni PAP, ściśle powiązane z naszymi przekonaniami o sobie, innych ludziach, czy świecie. Aby skutecznie i swobodnie mówić w wielu językach, warto porzucić podświadome przekonania o tym, że nasza komunikacja w danym języku zostanie negatywnie odebrana czy oceniona.

Przekonania hamujące naukę języków obcych, strach przed oceną i niskie poczucie własnej wartości mogą mieć swe źródło w przeżyciach szkolnych, stąd zaangażowanie rozmówczyni w ogólnopolski, nowatorski projekt nauki swobodnej i rozwijającej, który zostanie ogłoszony na bezpłatnej konferencji już 24 maja 2021, zapisy na www.sercakreacja.com

Dane o znajomości wielu języków obcych przez Polaków zostały ujęte w raporcie agencji badawczej TNS z 2015 r. Przedstawione w nim dane wskazywały m.in, że 38 proc. Polaków zna tylko jeden język obcy, 15 proc. społeczeństwa zna dwa języki obce, 3 proc. – więcej niż dwa, a pozostałe 44 proc. badanych nie zna żadnego języka obcego. Można więc wysnuć wniosek, że 15 proc. Polaków to osoby wielojęzyczne.

Co ciekawe, jeszcze w 2000 roku najpopularniejszym językiem znanym przez Polaków był język rosyjski, co wynikało z jego przymusowej nauki w poprzednim systemie politycznym. Raport z 2015 r. jednak, podobnie, jak dane ujęte w spisie powszechnym z 2011 r., wskazuje angielski i niemiecki jako najpopularniejsze języki, którymi mówią Polacy.


21.05.2021 Niedziela.BE // bron: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Gabriela Cąber // fot. Shutterstock, Inc.

(cm)

 

Badanie: mleko matki chorej na COVID-19 jest bezpieczne dla dziecka

Mleko matki nie jest źródłem zakażenia dziecka, a raczej stanowi ochronę immunologiczną; nie znaleziono w nim materiału genetycznego wirusa SARS-CoV-2, ale potwierdzono obecność przeciwciał IgA – wynika z badań dr hab. Aleksandry Wesołowskiej z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego WUM.

Ponadto jej zespół pracuje nad pozyskiwaniem z mleka matki wyselekcjonowanych przeciwciał, które w przyszłości mogłyby wzmacniać odporność – również dorosłych – na tego koronawirusa.

„W żadnej z 110 próbek mleka pobranych od ponad 30 kobiet chorych na COVID-19 nie wykryliśmy materiału genetycznego wirusa SARS-CoV-2. Owszem, w innych badaniach wykrywano pojedyncze takie przypadki, ale w naszym przekonaniu są to zanieczyszczenia manipulacyjne, czyli związane np. z tym, że chora mama dotknęła powierzchni butelki, która nie została następnie zdezynfekowana. Naukowcom nigdy bowiem nie udało się wyhodować z mleka kobiecego wirulentnej, czyli zakaźnej cząsteczki wirusa” – powiedziała PAP ekspertka.

Co więcej, w mleku kobiecym znajdują się różne składniki przeciwinfekcyjne. „Wśród przeciwciał najliczniejsze są przeciwciała IgA, a to one są najbardziej efektywne, jeżeli chodzi o neutralizację wirusa SARS-CoV-2. W przebadanej przez nas grupie u 80 proc. kobiet są one wykrywalne. Oczywiście nie można powiedzieć, że da to stuprocentową odporność dziecka na wirusa - ale jeżeli mama ma przeciwciała, a dziecko jest karmione mlekiem kobiecym, które w ogóle ma bardzo duży potencjał antyinfekcyjny, to zmniejszamy prawdopodobieństwo zachorowania” – dodała Wesołowska, która jest kierownikiem Uniwersyteckiej Pracowni Badań nad Mlekiem Kobiecym i Laktacją przy Regionalnym Banku Mleka w Szpitalu im. Św. Rodziny w Warszawie, adiunktem w Zakładzie Biologii Medycznej Wydziału Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego WUM oraz prezesem Fundacji Bank Mleka Kobiecego.

Te konkretne przeciwciała wzięli pod lupę badacze z dr hab. Wesołowską na czele. Jak bowiem tłumaczyła ekspertka, w mleku kobiety 90 proc. wszystkich immunoglobulin to wspomniane IgA. Z kolei w surowicy krwi, z której pobierane jest osocze do leczenia chorych na COVID-19, jest ich bardzo mało, m.in. dlatego – w jej ocenie – wyniki nad działaniem osocza ozdrowieńców nie są tak obiecujące, jak na początku się zdawało.

Badacze pracują więc nad pozyskiwaniem z mleka właśnie tej frakcji przeciwciał, które bardzo efektywnie eliminują wirusa SARS-CoV-2 i mogłyby wzmacniać odporność – nawet dorosłych – na tego koronawirusa. „Nie ukrywam, że jest dużo pytań, niewiadomych i wyzwań, ale w przypadku, gdy wciąż nie ma leku na COVID-19, nasze badania mogą mieć duże znaczenie poznawcze i być może praktyczne” – oceniła.

Dr hab. Wesołowska przypomniała również, że obecnie eksperci rekomendują, by u mam chorych na COVID-19 jedynie stosowanie farmakoterapii i ciężki przebieg choroby były uzasadnieniami dla karmienia sztucznego; we wszystkich innych przypadkach dzieci powinny być karmione mlekiem własnych mam. „Oczywiście należy to robić z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności np. mama musi mieć założoną maseczkę w czasie karmienia czy odciągania mleka, musi częściej myć czy dezynfekować ręce, powierzchnię itd.” – wskazała ekspertka.

Obecnie również rekomenduje się, by to mama – po uzyskaniu rzetelnej informacji na temat ryzyka i korzyści – miała prawdo zdecydować, czy chce się opiekować dzieckiem podczas swojej choroby, czy poczeka do czasu wyzdrowienia. „Nie mówię tu oczywiście o rzadkich przypadkach, kiedy przebieg choroby u mamy uniemożliwia jej opiekę nad dzieckiem czy kiedy ona wręcz walczy o życie, ale takich sytuacji, jeżeli chodzi o kobiety ciężarne w Polsce, na szczęście nie jest dużo” – powiedziała.

Dr hab. Wesołowska jest jedną z sygnatariuszy, którzy zajęli głos na łamach prestiżowego czasopisma „Lancet” w sprawie znaczenia karmienia piersią w czasie pandemii COVID-19. W przyjętym do druku liście do redakcji naukowcy polemizują z wynikami badań dotyczącymi możliwości zakażenia nowonarodzonego dziecka od chorej na COVID-19 matki oraz wskazują, że podważanie znaczenia karmienia piersią w czasie pandemii COVID-19 nie złagodzi skutków zdrowotnych kryzysu.

„W świetle aktualnej wiedzy szkody wynikające z zaprzestania karmienia piersią w czasie zachorowania na COVID-19 są nieproporcjonalnie wyższe niż ryzyko przeniesienia choroby na dziecko. To nie tylko skutki zdrowotne, ale też społeczne czy psychologiczne” – podsumowała Wesołowska. 


23.02.2021 Niedziela.BE // bron: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autor: Agnieszka Kliks-Pudlik // fot: Shutterstock, Inc.

(kmb)

 

Zdrowie: W 2020 r. w Polsce z banków mleka skorzystało ponad 3,6 tys. dzieci

Ponad 3,6 tys. dzieci skorzystało w Polsce w 2020 r. z mleka pochodzącego od blisko 400 dawczyń pokarmu kobiecego – wynika z danych Fundacji Bank Mleka Kobiecego. W środę 19 maja przypada Światowy Dzień Honorowej Dawczyni Mleka Kobiecego.

Banki mleka to profesjonalne laboratoria, których celem jest gromadzenie, badanie i dystrybucja mleka kobiecego wśród najbardziej potrzebujących pacjentów klinik neonatologii i intensywnej terapii noworodka. W Polsce jest 16 tych placówek, w Europie – ponad 250. Na świecie z mleka z banku mleka korzysta roczne około miliona dzieci.

I choć wśród odbiorców mleka z banku mleka przeważają dzieci przedwcześnie urodzone, przedstawiciele Fundacji postulują zwiększenie dostępu do tego pokarmu, ponieważ zapotrzebowanie jest większe.

„Każde nowonarodzone dziecko pozbawione dostępu do mleka biologicznej mamy ma prawo być karmione naturalnie, a więc także dzieci oddane do adopcji, dzieci kobiet leczących się onkologicznie w okresie okołoporodowym czy też po zabiegach mastektomii. Również dotyczy to maluchów pozbawionych mleka własnej matki z powodu panującej obecnie pandemii COVID-19” - podkreśliła przewodnicząca Rady Naukowej Fundacji Bank Mleka Kobiecego prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, cytowana w komunikacie przesłanym PAP.

Także prezes fundacji, dr hab. Aleksandra Wesołowska podała, że wskazania medyczne i przyczyny życiowe do korzystania z mleka z banku mleka są bardzo różne. „Od trudności w uruchomieniu laktacji po porodzie przedwczesnym, przez ciężką chorobę mamy uniemożliwiającą karmienie piersią z powodu przyjmowanych leków. Zdarza się też, że mlekiem z banku karmione są dzieci, które w przeciwnym razie nigdy nie otrzymałyby kobiecego mleka – dzieci osierocone czy też oddane do adopcji” – powiedziała.

W Polsce działa 16 placówek banków mleka pod patronatem Fundacji Bank Mleka Kobiecego, z czego większość została sfinansowana ze środków publicznych w ramach realizacji Programu „Za Życiem”.

Jak podano, w ubiegłym roku, mimo trudności wynikających z pandemii COVID-19, z mleka z banku mleka skorzystało w Polsce 3660 dzieci (o 200 mniej niż w 2019 r.). I choć liczba karmiących piersią kobiet zarejestrowanych jako dawczynie spadała – z 490 w 2019 r. do 380 w 2020 r. – to objętość oddanego mleka w obu okresach była porównywalna i wynosiła średnio po 5 tys. litrów.

Na stronie Fundacji przypomniano, dlaczego ważne jest karmienia dziecka – szczególnie chorego czy przedwcześnie urodzonego – mlekiem kobiecym. „Zawiera tysiące aktywnych składników, które mają wartość pozażywieniową i są nie do wyprodukowania na drodze procesu technologicznego. Poza tym mleko kobiece jest także idealnie dopasowane do potrzeb żywieniowych noworodka, zawiera wyłącznie gatunkowo specyficzne białka i jest najlepiej przyswajalnym pożywieniem” – czytamy.

Podano tam również, że karmienie dziecka mlekiem innej niż biologiczna matka kobiety wiąże się z pewnym ryzykiem, a jego wyeliminowanie nie jest możliwe bez badań pokarmu oraz samych dawczyń, włączając badanie statusu serologicznego dawczyń. Dlatego mleko z banku mleka jest badane pod kątem czystości mikrobiologicznej i pasteryzowane.

W informacji przypomniano ponadto, że dawczynią może zostać każda zdrowa kobieta w okresie laktacji, która karmiąc własne dziecko zdecyduje się oddawać swoje mleko na potrzeby innych dzieci. Z kandydatką przeprowadzany jest wstępny wywiad, w którym pyta się m.in. o tryb życia, historię dotychczasowych problemów zdrowotnych, przebyte choroby infekcyjne; następnie kieruje się ją na obowiązkowe badania.

Dawczyni pokarmu w okresie współpracy z bankiem mleka kobiecego nie może palić papierosów, pić alkoholu, wypijać dziennie dużej ilości napojów zawierających kofeinę, przyjmować niektórych leków, zażywać narkotyków. Dawczynią nie mogą zostać kobiety, które chorują na ostre lub przewlekłe choroby.

Tegoroczne obchody Światowego Dnia Honorowej Dawczyni Mleka Kobiecego są częścią projektu „Prozdrowotne znaczenie dzielenia się pokarmem kobiecym”, realizowanego dzięki dotacji z Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, którego liderem jest Warszawski Uniwersytet Medyczny, a parterami są: Fundacja Bank Mleka Kobiecego, Europejskie Stowarzyszenie Banków Mleka, Włoskie Stowarzyszenie Banków Mleka, Uniwersytecki Bank Mleka w Turynie, Krajowy Bank Mleka w Holandii w Szpitalu Dziecięcym w Amsterdamie.

Fundacja Bank Mleka Kobiecego powstała, aby promować w środowisku medycznym oraz wśród rodziców ideę dzielenia się naturalnym, przebadanym pokarmem kobiecym zgodnie z zaleceniami WHO/UNICEF.

O polskich badaniach dot. karmienia piersią w czasach pandemii można przeczytać w artykule "Badanie: mleko matki chorej na COVID-19 jest bezpieczne dla dziecka".


19.05.2021 Niedziela.BE // aktualizacja 20.05.2021 // bron: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // fot. Shutterstock, Inc.

(cm)

 

PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (na skrót www.PRACA.BE)

Polskojęzyczny serwis ogłoszeniowy portalu internetowego NIEDZIELA.BE jest coraz popularniejszy - znajdziesz tu pracę w Belgii, mieszkanie w Belgii, samochód w Belgii, busy do/z Polski, itp, itd.

Zapraszamy do umieszczania ogłoszeń jak również do korzystania z ogłoszeń już tam obecnych na http://OGLOSZENIA.NIEDZIELA.BE

Skrót do ogłoszeń Praca - zatrudnię to PRACA.BE

Jeśli szukasz pracy w Holandii to zaglądnij na holenderski portal Niedziela.NL - a setki ogłoszeń (ponad 740 wakatów codziennie!) znajdziesz na PRACA.NL

 


22.05.2021 NIEDZIELA.BE - polskojęzyczny portal internetowy Numer 1 w Belgii (wg rankingu firmy Amazon www.ALEXA.COM)

(kmb)

{jcomments off}

 

 

 

 

 

Subscribe to this RSS feed