Minister Zdrowia Publicznego Maggie De Block potwierdziła, że jedzenie belgijskich jajek jest bezpieczne. Jak wykazały badania przeprowadzone przez federalną agencję ds.bezpieczeństwa żywności (FAVV), zawartość fipronilu w organizmach belgijskich kurcząt oraz w jajach jest znacznie poniżej europejskich norm bezpieczeństwa.

Bardzo niski poziom fipronilu został potwierdzony w badaniach 21 belgijskich ferm drobiu. Najwyższy poziom pestycydu wynosił 0,092 miligrama na kilogram, podczas gdy europejska norma wynosi 0,72 mg/kg.

Pomimo pomyślnych wyników badań, organizacja konsumentów Test-Aankoop domaga się ujawnienia kodów zanieczyszczonych jajek. Zdaniem organizacji konsumenci powinni sami zdecydować, czy chcą jeść zanieczyszczone jajka, nawet, jeśli ilość pestycydu jest bardzo niewielka.

09.08.2017 MŚ Niedziela.BE

Jak pokazują najnowsze badania, belgijskie społeczeństwo stale się bogaci. W latach 1985-2013 odnotowano wzrost przychodów wśród wszystkich obywateli Belgii. Jednakże najbardziej poprawił się poziom zamożności wśród najbogatszych Belgów – najbiedniejsza część społeczeństwa pozostaje daleko w tyle.

W miniony poniedziałek (07.08.2017) dziennik "De Standaard" opublikował wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie w Antwerpii przez Wima Van Lanckera. Jasno z nich wynika, że lepsza sytuacja społeczno-gospodarcza najbardziej poprawiła sytuację Belgów cieszących się najwyższymi zarobkami. W latach 1985-2013 realny przychód 5 % najuboższych belgijskich gospodarstw domowych wzrósł zaledwie o 16%, gdy tymczasem 5% bogatej części społeczeństwa wzbogaciło się o 46%. Pokazuje to bardzo istotną zależność: im bogatsza grupa, tym wzrost przychodu jest wyższy: otóż w przypadku 1% najbogatszych Belgów wzrost zarobków wynosił aż 60%. Z kolei klasa średnia odnotowała realny wzrost płac na poziomie 40%.

„Różnica pomiędzy klasą średnią, a klasą zamożną wciąż jest znacznie mniejsza niż pomiędzy klasą średnią, a najuboższą częścią społeczeństwa. Grupy o niskich dochodach wciąż pozostają w tyle" – konstatuje Van Lancker.

Zdaniem naukowca, belgijskie społeczeństwo w dużej mierze składa się ze stabilnej klasy średniej z wysokimi wydatkami społecznymi, choć ryzyko ubóstwa w Belgii jest wciąż znaczące.

09.08.2017 KK Niedziela.BE

To nie pierwszy tego rodzaju wybryk księcia Laurenta, który pojawił się ostatnio na imprezie w Ambasadzie Chin w Brukseli z okazji 90-lecia Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Choć nie otrzymał oficjalnego pozwolenia na udział w imprezie, włożył na siebie swój mundur wojskowy, zaś relację z wydarzenia zamieścił na prywatnym koncie na facebooku.

To kolejny skandal z udziałem "czarnej owcy" belgijskiej rodziny królewskiej. Tym razem premier Belgii, Charles Michel, wydaje się niewzruszony: uznał, że niesubordynację Laurenta należy sowicie ukarać. Już w przeszłości książę dopuszczał się różnych wybryków. Ostatnio na przykład przyjął zaproszenie na spotkanie ze zwolennikami prezydenta Turcji, Erdogana, ale zostało ono w ostatniej chwili odwołane.

Kilkakrotnie też złożył niezapowiedzianą wizytę w swoim własnym imieniu – w związku z czym już wielokrotnie otrzymywał ostrzeżenia. Istnieje zresztą specjalny zapis, w myśl którego Laurent każdorazowo musi prosić o oficjalną zgodę rządu federalnego na udział w spotkaniach z zagranicznymi przywódcami (jest to w zwyczaju każdego członka rodziny królewskiej, ponieważ w Belgii za politykę zagraniczną odpowiada rząd).

W przypadku ostatniej imprezy w Ambasadzie Chin, ani rząd, ani Pałac Królewski, nie zostały poinformowane, zaś niepokorny książę pochwalił się udziałem w wydarzeniu na jednym z portali społecznościowych.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję premiera: Charles Michel domaga się odpowiednich sankcji dla Laurenta. Jak przekazał rzecznik prasowy premiera, Barend Leyts, w praktyce może to oznaczać utratę dużej części państwowych dotacji, jakie otrzymywał dotychczas książę (a wynoszą one obecnie ponad 300 tys. euro w skali roku).

Przedstawiciel rodziny królewskiej został już poinformowany o sytuacji i dziś spotka się w tej sprawie z Michelem.

08.08.2017 KK Niedziela.BE

Belgijski Minister Rolnictwa, Denis Ducarme, przekazał że 57 firm w Belgii jest obecnie badanych w związku z ostatnim skandalem, w wyniku którego wyszło na jaw, że część wyprodukowanych jajek była skażona toksycznym Fipronilem. Informacje te potwierdziła Federalna Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności (FAVV), która poinformowała, że praca 57 przedsiębiorstw została wstrzymana - w celu ochrony konsumentów. Jednakże: wyniki badań kontrolnych wciąż nie zostały opublikowane.

W ostatnich dniach wyszło na jaw, że duża liczba wyprodukowanych w Belgii jajek mogła zawierać toksyczną substancję znaną pod nazwą Fipronil, która używana jest w celu zwalczania pasożytów żyjących na drobiu. Choć stosowanie środka jest oficjalnie zakazane, tym razem doszło do złamania prawa.

Federalna Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności (FAVV) sprawę wykryła dość późno, bowiem standardowe testy, którym poddawane są przeznaczone na rynek jajka, nie obejmują badania zawartości Fipronilu. Afera ujrzała światło dzienne, ponieważ FAVV dostał sygnał bezpośrednio od jednego z producentów. Obecnie badana jest sytuacja w 57 różnych zakładach. Praca przedsiębiorstw została na ten czas zablokowana.

Eksperci przekonują, że nie ma powodu do paniki. Jeśli rzeczywiście na rynek trafiły jajka z Fipronilem, poziom substancji jest na tyle niski, że w żaden sposób nie zagraża zdrowiu konsumentów. Aby negatywne skutki toksycznego środka miały wpływ na nasze zdrowie, dziecko o wadze 23 kg musiałoby spożyć przynajmniej 5 jajek w ciągu 24 godzin, zaś dorosły o wadze 70 kg – więcej niż 12 jajek

08.08.2017 KK Niedziela.BE