Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 2 maja 2025, www.PRACA.BE)
Sport, tenis: Zaczęło się fatalnie, skończyło po mistrzowsku – Świątek górą nad Keys
Belgia: Domy tylko trochę droższe
Polska, alert burzowy: Gwałtowne zjawiska pogodowe przetoczą się przez Polskę
Linie lotnicze Air Belgium ogłosiły upadłość!
Polska obecność wojskowa na Ukrainie: Dowództwo odpowiada na spekulacje
Belgia, praca: Tylu ludzi pracuje w weekendy
Tragedia w Toruniu: Sławomir Wałęsa, syn Lecha Wałęsy, znaleziony martwy w wieku 52 lat
Temat dnia: Bezpieczeństwo żywności zagrożone? Wzrost zatruć pokarmowych w Belgii
Wstrząsający atak w szpitalu w Pruszkowie: Pielęgniarka zaatakowana przez pacjenta
Redakcja

Redakcja

Website URL:

WYBORY PL 2023: Polacy boją się agresywnej reakcji otoczenia na swoje poglądy polityczne. Dlatego unikają rozmów na ten temat

62 proc. Polaków mówi otwarcie o swoich poglądach politycznych i nie przejmuje się opiniami innych na ten temat. Jednak ponad połowa przyznała, że unika rozmów o polityce i poparciu dla partii politycznych, a 12 proc. nigdy nie porusza tego tematu – wynika z badania przeprowadzonego na Panelu Ariadna. Przyczyny są różne. Wśród nich są obawy o brak zrozumienia, a nawet agresywną reakcję rozmówcy. – Zanim zaczniemy się zastanawiać nad tym, co zrobić, żeby ludzie zaczęli się dzielić swoimi poglądami politycznymi, powinniśmy się zastanowić, dlaczego wiele osób nie akceptuje innych poglądów niż swoje – mówi prof. Dominika Maison, psycholożka z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Wyniki przeprowadzonego badania pokazały, że jest całkiem spora grupa Polaków, którzy boją się albo nie chcą mówić o swoich poglądach politycznych. W naszym badaniu aż 54 proc. Polaków powiedziało, że unika tematów politycznych i nie chce ich podejmować w swoim otoczeniu. I wynika to z bardzo różnych powodów. Pierwszym powodem jest to, że się boją, że mogą być źle zrozumiani, że mogą być źle ocenieni, ale niektórzy mówią wręcz o tym, że boją się ataków, niemalże agresji ze strony swojego otoczenia w odpowiedzi na swoje poglądy – mówi agencji Newseria Biznes prof. Dominika Maison.

Prawie połowa respondentów spotkała się z brakiem aprobaty własnych poglądów, a 39 proc. z agresywną reakcją. 29 proc. twierdzi, że straciło część znajomych przez dyskusje o polityce. Wśród tych osób są zdecydowanie częściej mężczyźni (36 proc.), osoby starsze (40 proc. osób powyżej 55. roku życia) oraz zwolennicy Lewicy (39 proc.) i Koalicji Obywatelskiej (34 proc.).

– Najczęściej brak akceptacji się zdarza wtedy, kiedy jesteśmy wśród grupy osób o odmiennych poglądach politycznych, czyli stanowimy mniejszość z naszymi poglądami. Wtedy może być tak, że ludzie doświadczają wręcz ataków ze strony swojego otoczenia i po prostu nie chcą się na to narażać. Nie chcą tracić swoich przyjaciół i dlatego decydują się na to, żeby na ten temat nie mówić otwarcie, nie pokazywać otwarcie swoich poglądów – podkreśla badaczka.

Wśród osób, które otwarcie mówią o polityce i własnych preferencjach politycznych, dominują mężczyźni (65 proc. vs. 59 proc. kobiet), osoby starsze i lepiej wykształcone.

– Kobiety mają dużo mniejszą pewność polityczną niż mężczyźni i dużo częściej ukrywają swoje poglądy, nie chcą się nimi dzielić. Dużo częściej też obawiają się różnego rodzaju ataków i agresji ze strony swojego otoczenia. Również, co może być zaskakujące, ujawniania swoich poglądów obawiają się młodzi ludzie, dużo bardziej niż osoby starsze. Właśnie te osoby, które teraz zaczynają mieć możliwość głosowania, wchodzą w ten okres, kiedy mogłyby głosować, często boją się ujawniania swoich poglądów politycznych – mówi prof. Dominika Maison.

Obawy przed ujawnianiem swoich poglądów różnie przedstawiają się także wśród zwolenników poszczególnych partii politycznych. Najbardziej otwarcie o swoich poglądach mówią zwolennicy Konfederacji (77 proc.) i Koalicji Obywatelskiej (75 proc.), a w najmniejszym stopniu chcą ujawniać swoje poglądy zwolennicy Trzeciej Drogi (55 proc.).

– Obawa o konsekwencje ujawnienia swoich poglądów politycznych jest jedną z przyczyn rozbieżności między sondażami przedwyborczymi a rzeczywistym wynikiem wyborów. Nasze badania pokazały, że największe obawy przed ujawnianiem swoich poglądów mieli zwolennicy Trzeciej Drogi i to jest jedno z wyjaśnień, dlaczego wyniki tego ugrupowania najbardziej nas zaskoczyły. W rzeczywistości osób głosujących na to ugrupowanie było dużo więcej niż tych, którzy przyznawali się do tych sympatii w swoim otoczeniu, i tych, którzy otwarcie ujawniali swoje poglądy w sondażach – komentuje ekspertka.

Badanie przeprowadzono na początku października i zapytano w nim także o chęć mówienia na temat udziału w wyborach. 35 proc. respondentów raczej unika odpowiedzi na takie pytanie, 2 proc. nie odpowiada nigdy. W tych grupach dominowały osoby młode i te, które nie zamierzały wziąć udziału w tych wyborach. Z kolei 45 proc. wprost przyznało, na kogo będzie głosować. Tak samo liczne jest grono tych wyborców, którzy nie ujawniają swojej decyzji.

Zdaniem ekspertki wyniki badań są bardzo niepokojące, bo pokazują rosnący brak poczucia bezpieczeństwa w wyrażaniu własnych poglądów i rosnącą w polskim społeczeństwie agresję na tle politycznym.

– Poglądy polityczne bardzo mocno ocierają się o światopogląd i głębokie wartości, a o tym bardzo trudno się dyskutuje. Po prostu się w pewne rzeczy wierzy, wyznaje się i trudno dyskutować – mówi prof. Dominika Maison. – Zanim zaczniemy się zastanawiać nad tym, co zrobić, żeby ludzie zaczęli się dzielić swoimi poglądami politycznymi, powinniśmy się zastanowić, dlaczego wiele osób nie akceptuje innych poglądów niż swoje i reaguje agresją na odmienność poglądów politycznych. Najpierw musimy zmienić zachowania tych atakujących i wtedy prawdopodobnie również ci, którzy ukrywają, przestaną się bać, bo będą mniej narażeni na te ataki.

Jak podkreśla, debaty na tematy fundamentalne, dotyczące wyznawanych poglądów, można się nauczyć. Do tego potrzeba jednak pewnej edukacji politycznej i edukacji dyskusji od wczesnych lat w szkole.

– Pewnie pomogłoby, gdyby ludzie nauczyli się, że można mieć odmienne poglądy, można z nimi dyskutować i niekoniecznie od razu trzeba atakować i walczyć – ocenia psycholożka UW.

23.10.2023 Niedziela.BE // bron: new seria // tagi: wybory parlamentarne 2023, rozmowy o polityce, preferencje wyborcze, poglądy polityczne, podziały polityczne w społeczeństwie // mówi: prof. dr hab. Dominika Maison, psycholożka, Wydział Psychologii, Uniwersytet Warszawski // fot. Anton Watman / Shutterstock.com

(nco)

Belgia: „Wynajem mieszkań nielegalnym imigrantom powinien być zakazany”

Władze Flandrii chcą tak zmienić przepisy, by nielegalni imigranci nie mogli legalnie wynajmować tu mieszkań - zapowiedział Matthias Diependaele, minister mieszkalnictwa we flamandzkim rządzie regionalnym.

To reakcja na niedawny zamach w Brukseli, czytamy w dzienniku „De Tijd”. Nielegalny imigrant z Tunezji Abdesalem Lassoued zastrzelił przed meczem piłkarskim Belgia-Szwecja dwóch kibiców ze Szwecji. Po wielogodzinnej policyjnej obławie zamachowiec został zastrzelony przez belgijskie służby.

Zamachowiec mieszkał w Belgii już od lat i mimo że miał nakaz opuszczenia tego kraju, to wynajmował tu mieszkanie.

Obecnie ludzie wynajmujący mieszkanie w Belgii przed podpisaniem umowy wynajmu muszą podać numer rijksregisternummer (numéro de registre national) przyznawany każdej osobie mogącej legalnie przebywać na terenie Belgii. Jeśli jednak dana osoba nie posiada takiego numeru, to może też podać jedynie datę i miejsce urodzenia.

Władze Flandrii, a więc północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii, chcą to zmienić. Minister Diependaele uważa, że ludzie nieposiadający takiego numeru - a więc np. obcokrajowcy, którym nie udało się uzyskać w Belgii statusu uchodźcy - nie powinni mieć możliwości wynajmu mieszkań na terenie Flandrii.

Aby taka zmiana mogła wejść w życie, konieczna jest jednak zgoda na poziomie federalnym. Minister poprosił rząd federalny o taką decyzję, ale jeszcze nie dostał odpowiedzi - informuje „De Tijd”.

Po zamachu w Brukseli pomysł ten cieszy się sporą popularnością we Flandrii, ale ma też swoich przeciwników. Organizacja Orbit ostrzega, że taka zmiana przepisów może doprowadzić do drastycznego wzrostu liczby bezdomnych w Belgii.

Efekt może być odwrotny do zamierzonego, ostrzegają działacze tej organizacji. Jeśli nielegalni imigranci wylądują na ulicy, jeszcze trudniej będzie ich monitorować, a poziom frustracji wśród nich będzie jeszcze większy, a to może sprzyjać radykalizacji - argumentują przeciwnicy zmian w przepisach.

23.10.2023 Niedziela.BE // fot. Olga Nino, DE / shutterstock.com

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: Mieszkanie w Walonii, praca we Flandrii? Jest nowy plan

Flamandzki Urząd Pracy VDAB porozumiał się ze swoim walońskim odpowiednikiem Forem w sprawie planu znalezienia pracy we Flandrii dla 12,5 tys. walońskich bezrobotnych.

Flandria to północna, niderlandzkojęzyczna część Belgii. Region ten jest zamożniejszy niż Walonia, a więc południowa, francuskojęzyczna część kraju. Także bezrobocie we Flandrii jest niższe niż w Walonii czy w Regionie Stołecznym Brukseli.

Już teraz na terenie Flandrii pracuje około 58 tys. mieszkańców Walonii. Wiele flamandzkich firm wciąż ma jednak problemy ze znalezieniem chętnych do pracy. Bezrobotni z Walonii mogliby tu być dobrym rozwiązaniem.

Aby ułatwić flamandzkim firmom znajdowanie kandydatów do pracy w Walonii, urzędy VDAB i Forem będą ściślej współpracować. VDAB będzie przekazywać Forem więcej ogłoszeń o pracę, opisuje dziennik „De Tijd”. Chodzi tu głównie o takie stanowiska pracy, w których znajomość niderlandzkiego nie jest konieczna. Wielu mieszkańców Walonii nie zna bowiem tego języka.

Flamandzki rząd regionalny premiera Jambona już zgodził się na realizację tego planu. Waloński rząd regionalny premiera Di Rupo takiej zgody jeszcze oficjalnie nie wydał. Część walońskich przedsiębiorców jest bowiem przeciwna takiemu rozwiązaniu. Obawiają się oni, że w efekcie takiej współpracy najlepiej wykwalifikowani bezrobotni znikną z walońskiego rynku pracy, bo będą wybierać oferty flamandzkich pracodawców.

23.10.2023 Niedziela.BE // fot. AliaksaB / shutterstock.com

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Zostawcie nam nasze województwo! 25 lat temu powstało 16 regionów. Rozległy się protesty

Jesteśmy przyzwyczajeni do podziału Polski na 16 województw. Młodszym trzeba przypomnieć, że nie zawsze tak było, a dokonanie obecnego podziału nie było takie proste.

18 lipca 1998 r. Sejm przyjął ustawę o nowym podziale administracyjnym Polski. Reforma została wprowadzona 1 stycznia 1999 r. i oznaczała nowy trójstopniowy podział terytorialny państwa. To układ, który obecnie dobrze znany:

gminy,
powiaty,
województwa.

Utworzono wówczas 308 powiatów i 65 miast na prawach powiatu oraz zmniejszono liczbę województw z 49 do 16. Bez zmian pozostał podział na gminy, których było 2489.

Tarcia w regionach

Młodszym przypomnijmy, że zanim Polska została podzielona tak, jak jest obecnie, to była poszatkowana. Na 49 województw. Tak było od 1975 roku.

Z czasem Polacy się do tego przyzwyczaili i wielu było trudno zaakceptować nową propozycję. Zwłaszcza że dla wielu miast oznaczało to utratę funkcji administracyjnej na poziomie województwa. Tak było np. z Radomiem, który przestał być miastem wojewódzkim i stał się częścią województwa mazowieckiego. Tak także stało się z Chełmem, który stał się miastem na prawach powiatu w nowym województwie lubelskim. Tak było również z Ostrołęką, która dołączyła do województwa mazowieckiego.

Zanim zmiany się dokonały, dochodziło do protestów i manifestacji. Np. mieszkańcy wspomnianego Radomia bardzo nie chcieli być częścią województwa świętokrzyskiego ze stolicą w Kielcach. W tym przypadku chodziło o wzajemne animozje. Był też sprzeciw wobec włączenia do Mazowsza, bo radomianie obawiali się, że z perspektywy Warszawy staną się niewidoczni. Nie tyle oni, co ich problemy. Bój o swoje województwo stoczyli też opolanie.

Takich konfliktów było więcej i żeby jakoś dojść do porozumienia przy tworzeniu woj. kujawsko-pomorskiego wojewoda urzęduje w Bydgoszczy, a marszałek województwa w Toruniu. Chodziło o to, aby każde z tych miast było w jakiś sposób docenione.

Pora na zmiany?

Reforma miała być odpowiedzią na nowe wyzwania. Rząd Jerzego Buzka tłumaczył, że większymi województwami i mniejszą ich liczbą łatwiej będzie zarządzać. Polska szykowała się także do wejścia do Unii Europejskiej, a mniej województw miało sprawić, że fundusze regionalne będzie można sprawniej podzielić i wykorzystać.

Nie da się ukryć, że nie wszyscy – nawet jeszcze dziś – z reformy są zadowoleni. Są rejony, których mieszkańcy uważają, że zostali poszkodowani. Południowe Podlasie będące częścią woj. lubelskiego może być takim przykładem. Lokalni politycy woleliby, żeby ten rejon został włączony do województwa podlaskiego. A najlepiej, gdyby powstało nowe województwo.



I takie pomysły padają. W ciągu kilku ostatnich lat było przynajmniej kilka zapowiedzi zmian. Zazwyczaj ze strony PiS. W 2015 r. politycy tej partii mówili o powołaniu nowych województw: częstochowskiego, środkowopomorskiego i warszawskiego. Były także mętne zapowiedzi powstania nowego samorządu stworzonego z Południowego Podlasia.

Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Za są to nowe pomysły. Niedawno dr Łukasz Zaborowski zaproponował dwie koncepcję. W pierwszej liczba województw zostałaby bez zmian, ale obszar Mazowsza zostałby zmniejszony.

W drugim wariancie powstają nowe województwa, które liczbą ludności i strukturą klasycznego regionu węzłowego nawiązują do obecnego układu. Za najbardziej brakującą jednostkę w strukturze kraju autor uznał województwo kaliskie.


23.10.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sp)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed