Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Słowo dnia: Woede
Belgia, Zeebrugge: Mężczyzna pobity na śmierć
Belgia: 13-latek przyłapany na dostarczaniu kokainy w Antwerpii
Polska: Oszustwo na robota. Chwila nieuwagi może nas sporo kosztować
Polska: Droższy alkohol i słodzone napoje. Nawrocki się nie zgadza
Belgia: Za mało się ruszamy!
Belgia: Czy jesteśmy zadowoleni z własnej sytuacji finansowej?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek, 25 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Planujesz przeprowadzkę? Sprawdź to, by uniknąć problemów
Belgia: Co trzeci profesor kobietą
Redakcja

Redakcja

Website URL:

W Polsce to zupełna nowość. Można ubezpieczyć dziecko od hejtu

Firmy ubezpieczeniowe wprowadzają do swojej oferty nowe rozwiązania. To ubezpieczenie od hejtu. Na czym polega?

Jedna trzecia nastolatków spotyka się z nienawistnymi lub poniżającymi komentarzami w sieci – takie wyniki badania EU Kids Online przywołuje fundacja Orange. Wylicza także, że 9 proc. młodych ludzi staje się ofiarami hejtu, a nie muszą to być pełne dane, bo wiele spraw nie jest zgłaszanych. Raport Glogal Dignity wskazuje, że 28 proc. nastolatków w wieku 12-14 lat było hejtowanych. W przypadku grupy wiekowej 15-16 lat wskaźnik przekracza 50 proc.

– Hejt definiujemy jako nienawistne, poniżające treści, niekoniecznie w formie pisemnego komentarza, ale też grafik (w tym memów), wideo, nagrań... Nie mieści się w kategorii krytyki – przekracza bowiem granice kulturalnej wypowiedzi. Jednocześnie nie oznacza to, że jest wulgarny – choć może. Najłatwiej jest się z nim spotkać w social mediach, komentarzach pod artykułami czy na forach – tak hejt opisuje fundacja.

I właśnie te rosnące wskaźniki sprawiają, że coraz więcej firm oferuje ubezpieczenie od hejtu. Jedno z towarzystw działających w Polsce chce 36 zł rocznej składki za wykupienie takiego rodzaju polisy. W reklamach firmy mówią także o pieniądzach. Pada np. kwota 15 tysięcy złotych.

Czy właśnie takie odszkodowanie otrzyma osoba pokrzywdzona? Sprawdziliśmy tego rodzaju oferty i okazuje się, że na pieniądze nie ma co liczyć. Warunki ubezpieczenia są bardziej skomplikowane, a wskazana kwota określa granicę wydatków po stronie ubezpieczyciela. 
Co zatem oferuje takie ubezpieczenie? Można się dowiedzieć tego, analizując dokładnie jego zakres.

Firma nie oferuje gotówki. Zobowiązuje się jednak do udzielania konsultacji prawnych, udzielenia informacji o obowiązujących procedurach, przygotowania opinii prawnych i wzorów pism procesowych.

Wynajęci i opłaceni przez firmę prawnicy zajmą się także przygotowaniem opinii czy – jak czytamy – „podejmowaniem działań z zakresu postępowania reklamacyjnego, pojednawczego i mediacyjnego, oraz pomoc w złożeniu na policji lub w prokuraturze zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, oszustwa, pomówienia lub znieważenia”.
Ich zadaniem będzie także podejmowanie działań przed sądem pierwszej instancji.

Firma oferuje także opłacenie specjalisty, który zajmie się zabezpieczeniem urządzeń, z których korzysta ubezpieczony, oraz pokryje koszty konsultacji z psychologiem. Takie jednak odbędą się online, a ich liczba jest ograniczona do 10.

Każda tego rodzaju usługa podlega wielu wyłączeniom. Jak jest w tym przypadku?

- Ubezpieczenie nie obejmuje utraconych korzyści w związku z naruszeniem dobrego imienia lub prawa do prywatności ubezpieczonego w internecie.

- Firma nie pomoże także w przypadku gdy hejtowe zdarzenia wywołało samo dziecko. W dokumentach jest mowa o działaniu umyślnym oraz „rażącym niedbalstwie”.

Ubezpieczenia od hejtu są dostępne także dla osób dorosłych, tyle że roczna składka jest wyższa.

17.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Do lasu wrócili złodzieje. Kradną drewno opałowe, bo nie ma węgla

Lasy Państwowe potwierdzają, że nasiliły się kradzieże drewna opałowego. A będzie jeszcze gorzej, gdy spadną temperatury. To efekt braku węgla i jego ceny. Dal wielu Polaków – zaporowej.

Brak węgla spowodował, że drewno opałowe jest wykupowane na pniu. Do końca sierpnia Lasy Państwowe (LP) sprzedały o 46 proc. więcej gałęzi opałowych niż przed rokiem.

Niektóre nadleśnictwa wprowadziły nawet limity i zapisy dla zainteresowanych. Co prawda LP nie podnoszą cen, ale sami przedsiębiorcy przebijają się na licytacjach.

Jeszcze wiosną za metr drewna kominkowego dobrej jakości trzeba było zapłacić ok. 300 złotych. Z każdym tygodniem ta cena rosła i obecnie jest dwa razy wyższa. Przynajmniej dwa razy, bo sprzedawcy często życzą sobie jeszcze więcej. Za metr sześcienny grabu trzeba zapłacić około 700 zł, za dąb 680 zł. Przed rokiem te ceny dochodziły do góra 400 zł.

Drewna na sprzedaż już nie ma

Problemem jest nie tylko cena, ale też jego dostępność. Drewna opałowego zwyczajnie brakuje. Powodem jest zatrzymany import z Ukrainy (dla budownictwa czy branży meblarskiej), a także panika, jaka udzieliła się Polakom. Obawiając się kłopotów z ogrzewaniem, każda dostępna szczapa jest wykupowana na pniu. To sprawia, że w wielu nadleśnictwach drewna na sprzedaż już nie ma. Często skończyło się już w czerwcu.

W rezultacie nasiliły się kradzieże drewna z lasu. Nie jest to nowy proceder, ale teraz przybrał na sile.

– W ostatnich miesiącach obserwujemy nieznaczne zwiększenie liczby przypadków nielegalnego pozyskiwania drewna z lasów publicznych – przyznał rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.

I dodał: – Złodzieje najczęściej kradną drewno na opał, zarówno nielegalnie wyrębując pojedyncze drzewa, jak i wywożąc drewno z przygotowanych stosów. Zdarzały się też kradzieże drewna na handel przez zorganizowane grupy.

Kilka dni temu takich złodziei złapano w gminie Piotrków Kujawski. Łup pakowali już do bagażnika fiata seicento. Policję zawiadomił przypadkowy świadek. Okazało się, że dwóch mężczyzn chciało ukraść drewna za 18 tysięcy złotych.

W kwietniu w Nadleśnictwie Karczma Borowa mężczyzna wyciął drzewa i zamierza je wywieźć. W momencie, kiedy został zatrzymany, łup wart był 2 tys. zł.

Nie w każdym rejonie Polski sytuacja wygląda tak samo. Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, informuje, że na jego terenie leśnicy nie zauważyli, żeby kradzieży nagle przybyło.

Honorata Galczewska, rzeczniczka RDLP w województwie kujawsko-pomorskim, powiedziała nam, że wzrost kradzieży jest, ale jednocześnie zastrzegła: – Jak zwykle o tej porze roku.

Nie zauważamy, żeby w ostatnim czasie takich przypadków znacząco przybyło poza większą ilością związaną z sezonowością i spadkiem temperatury.

Kiedy o sprawę pytamy w poszczególnych nadleśnictwach, słyszymy podobną wersję.

– Ale sądzę, że trzeba będzie wzmóc patrole. Im zimniej, tym kradzieży będzie więcej. Ludzi nie stać na drogie drewno, a taniego z Lasów Państwowych już prawie nie ma. Nielegalne wycinki będą – zwiastuje jeden z leśniczych w województwie lubelskim.

Leśnicy przed kradzieżami bronią się na dwa sposoby. To fotopułapki i patrole straży leśnej. – Robimy wszystko, żeby zabezpieczyć mienie skarbu państwa – podkreśla rzeczniczka Galczewska.

Jaka kara?

Za kradzież drewna z lasu grozi nawet do 5 lat więzienia. Trzeba także pamiętać, że karze podlega nie tylko złodziej, ale także osoba, który trefny towar kupiła. Może odpowiadać za paserstwo. Aby uniknąć takich kłopotów, trzeba sprawdzić, skąd pochodzi drewno. Lasy Państwowe radzą, żeby poprosić sprzedawcę o dokumentację towaru. Złodziej musi liczyć się także z karą finansową. Sąd może orzec nawiązkę za rzecz poszkodowanego, czyli Lasów Państwowych.

13.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Lasy Państwowe

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Pensja minimalna będzie jeszcze wyższa. Podwyżkę napędza galopująca inflacja

W przyszłym roku podwyżka najniższej pensji ma być większa, niż zakładano. Pracodawcy załamują ręce, a inflacja dalej czyści kieszenie Polaków.

Pensja minimalna – przypomnijmy – zmienia się co roku 1 stycznia. W ostatnich latach te podwyżki były znaczące. Obecnie nie można w Polsce (jeżeli ktoś pracuje w pełnym wymiarze godzinowym) zarabiać mniej niż 3010 zł brutto, czyli 2363 zł netto. Minimalna stawka godzinowa to 19,70 zł brutto, czyli 13,91 zł netto.

Pensja minimalna 2023

Od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie wzrośnie do 3383 zł brutto. Więcej otrzyma także pracownik, który rozlicza się z pracodawcą w systemie godzinowym. Będzie to 22,10 zł. Tak przynajmniej wynikało z dotychczasowych zapowiedzi rządu.

Bardzo wysoka inflacja sprawiła, że nie będzie to jedyna podwyżka. Bo zgodnie z przepisami, jeżeli inflacja przekracza 5 proc., to pensja minimalna wzrasta dwa razy w ciągu roku.

Przypomnijmy, że obecnie wynosi 16,1 proc. Dlatego od lipca najniższa krajowa znowu pójdzie w górę.

Płaca minimalna zostanie wtedy podwyższona do 3450 zł, o 440 zł więcej w stosunku do tego roku. Stawka godzinowa od lipca będzie wynosiła 22,50 zł.

Eksperci oceniają, że to i tak zbyt mało w stosunku do wysokości inflacji. Jak argumentują – w 2023 r. inflacja w szczytowym momencie może wynieść nawet około 19 proc.

Jeszcze więcej

Rynek potwierdza ten czarny scenariusz. Z najnowszego „Indeksu cen w sklepach detalicznych” UCE Research i Wyższych Szkół Bankowych, w sierpniu 2022 roku w sklepach wszystko podrożało średnio o 23,7 proc. (wskaźnik z lipca wyniósł 18,6 proc.). W górę poszły nawet ceny owoców i warzyw – i to aż o 15 proc.! – mimo że mamy pełnię sezonu na takie produkty.

To jest właśnie główny powód, że pensja minimalna w 2023 r. będzie wyższa niż podawano dotychczas. Według „Dziennika Gazety Prawnej” – od stycznia 3450 zł brutto, a od lipca 3500 zł.

Ma to być realizacja obietnic szefa PiS, który we wrześniu 2019 r. na partyjnej konwencji w Lublinie ogłosił, że... – ...na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4000 zł.

Dodajmy, że pensję minimalną w Polsce otrzymuje około 2 mln osób.

13.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

Chcesz zbudować sobie taras czy basen? Nie musisz nikogo prosić o zgodę

Zmiany w prawie budowlanym. Ministerstwo Rozwoju i Technologii rozszerza listę inwestycji, których nie trzeba będzie zgłaszać ani starać się o pozwolenia na budowę.

Projekt nowelizacji prawa budowlanego przygotowywany przez resort rozwoju opisał serwis Prawo.pl. Część ekspertów ocenia, że dostosowywanie prawa do utrwalonej praktyki to właściwy kierunek zmian. Inni z kolei twierdzą jednak, że takie upraszczanie przepisów jest ryzykowne dla bezpieczeństwa użytkowników obiektów budowlanych.

Tarasy, oczka wodne i baseny

Niebawem bez żadnych formalności – jak relacjonuje Prawo.pl – będzie można budować zadaszone tarasy do 35 mkw. Tarasy powyżej 35 mkw. wystarczy zgłosić to do właściwego urzędu.

Również na zgłoszenie będzie można urządzać zbiorniki na wody opadowe lub roztopowe o pojemności większej niż 5 msześc., ale nie większej niż 15 msześc.,  oraz wyloty do cieków naturalnych.

Zastrzeżenia specjalistów budzi paragraf dotyczący budowy zadaszonych tarasów.

– To przecież nic innego jak rozbudowa domu, a co najmniej ingerencja w elementy konstrukcyjne, bo na czymś zadaszenie trzeba oprzeć – mówi w rozmowie z Prawo.pl Mariola Berdysz, dyrektorka fundacji Wszechnica Budowlana. – Dodatkowo, z obowiązku uzyskiwania pozwolenia na budowę zwolniono już ganki i oranżerie, więc wkrótce wolno będzie bez pozwoleń zwiększyć powierzchnię domu nawet o 175 mkw.

Natomiast pozytywnie rozmówczyni serwisu ocenia rezygnację z formalności przy budowie oczek i basenów do 50 mkw. na działkach rekreacyjnych.

– To rozwiązanie jest dobre. Skoro zwolnione są z obowiązku zgłoszenia i pozwolenia na budowę oczka i baseny przy domach jednorodzinnych, to powinno tak być w wypadku domów letniskowych – uważa Mariola Berdysz.

Domy jednorodzinne na zgłoszenie

Projekt resortu rozwoju i technologii zakłada również, że wszystkie domy jednorodzinne budowane na zgłoszenie byłyby objęte taką samą uproszczoną procedurą, z której obecnie korzystają domy do 70 mkw. Wystarczy złożyć wniosek z dokumentacją projektową i trzema oświadczeniami. Taka inwestycja nie będzie wymagała kierownika ani dziennika budowy.

– Takie rozwiązanie jest dobre w państwach, które mają sprawny nadzór budowlany. W Polsce niestety tak nie jest. Istnieje też niebezpieczeństwo, że taka inwestycja zostanie uznana za niezgodną z obowiązującym przepisami i trzeba będzie ją rozebrać – ostrzega Mariola Berdysz w rozmowie z Prawo.pl.

Garaż już możesz sobie budować

Natomiast zgodnie z prawem każdy może już sobie postawić garaż na tzw. zgłoszenie. Jest to możliwe po wcześniejszej zmianie prawa budowlanego. Trzeba tylko spełnić następujące wymogi:

- metraż garażu nie może przekraczać 35 mkw.,
- na każde 500 mkw. działki mogą przypadać nie więcej niż dwa takie obiekty,
- budowany garaż musi być wolnostojący i parterowy.

Nie ma przy tym znaczenia, czy garaż będzie drewniany, murowany czy blaszany.

Bez pozwolenia na budowę można też postawić wiatę dla aut do 50 mkw.

Chcąc zbudować garaż, musimy także pamiętać o zachowaniu odpowiednich odległości od sąsiednich działek. Tak jak to jest w przypadku domów. Minimalna odległość garażu od granicy działki to 3 m w przypadku ścian bez okien i drzwi oraz 4 m, jeżeli są w niej otwory drzwiowe lub okienne.

12.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed