Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, Zeebrugge: Mężczyzna pobity na śmierć
Belgia: 13-latek przyłapany na dostarczaniu kokainy w Antwerpii
Polska: Oszustwo na robota. Chwila nieuwagi może nas sporo kosztować
Polska: Droższy alkohol i słodzone napoje. Nawrocki się nie zgadza
Belgia: Za mało się ruszamy!
Belgia: Czy jesteśmy zadowoleni z własnej sytuacji finansowej?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek, 25 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Planujesz przeprowadzkę? Sprawdź to, by uniknąć problemów
Belgia: Co trzeci profesor kobietą
Belgia: Stare i zniszczone. Tyle mieszkań „do niczego”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Sara James w finale America's Got Talent. Które miejsce zajęła nastolatka z Polski?

14-letnia Sara James zachwyciła jurorów i widzów programu. Znane są już finałowe wyniki Amrica's Got Talent.

Ten amerykański program bije rekordy popularności, a format sprzedawany jest do innych krajów. W Polsce nosi nazwę Mam Talent. Zwycięzcy „America's Got Talent” z miejsca stają się gwiazdami. I taką właśnie szansę otrzymała 14-letnia Polka Sara James.

O tej dziewczynie świat usłyszał rok temu. To wtedy – dzięki zwycięstwu w programie TVP „Szansa na sukces” – Sara dostała możliwość reprezentowania Polski w konkursie Eurowizja Junior i wystąpiła na scenie w Paryżu.

To nie jedyne osiągnięcie młodej wokalistki. Wcześniej świetnie zaprezentowała się w programie The Voice Kids. W zwycięskiej dla niej „Szansie na sukces” Sara zaśpiewała „My Heart Will Go On” z repertuaru Céline Dion, skomponowany specjalnie na potrzeby filmu „Titanic”. Zaprezentowała także singiel z piosenką „Somebody”, którą wykonała w Paryżu.

Konkursu nie wygrała, ale pokazała się z bardzo dobrej strony, a to szerzej otworzyło jej drogę do kariery.

Sara James: rodzina

– Sara pochodzi z muzykalnej rodziny. Śpiewa, odkąd pamięta, gry na pianinie uczy się od szóstego roku życia, a od czterech lat szlifuje umiejętności wokalne w Słubickim Miejskim Ośrodku Kultury – tak opisywała młodą gwiazdę TVP. I dodała, że poza śpiewaniem lubi eksperymentować w kuchni i ma trójkę młodszego rodzeństwa. Mieszka w Ośnie Lubuskim.

Sara James jest córką Polki Arlety Dancewicz i Nigeryjczyka Johna Jamesa. Ojciec dziewczynki także jest piosenkarzem. Wystąpił w jednym z talent show.

Sara James „America's Got Talent”

Sara pojechała do USA i śmiało wyszła na scenę telewizyjnego show. Zaśpiewała „Rocket Man” z repertuaru Eltona Johna. Zasady programu są jasne. Jeżeli jury spodoba się występ, to artysta przechodzi dalej. W kolejnych odcinkach walczy z innymi uczestnikami o możliwość wystąpienia w finale, w którym nagrodą jest milion dolarów.

Ale w przypadku Sary było inaczej. Wypadła tak dobrze, że od razu została zakwalifikowana do finału.

– Nigdy nie myślałam, że trafię do finałów. Pochodzę z małej wioski w Polsce, gdzie mieszka 5 tys. osób, w której jest 5 sklepów i 2 stacje benzynowe. Nigdy nie marzyłam, że udam się do Ameryki – powiedziała Sara w finałowym odcinku.

O jej zwycięstwie lub przegranej miały zdecydować głosy widzów. O ich sympatię walczyła szalenie obecnie popularną piosenką Kate Bush „Running Up That Hill”. To był występ idealny.

– Występy twoich poprzedników były bardzo dobre. Potem wychodzisz ty, 14-latka z Polski, i rozwalasz jedną z najbardziej kultowych piosenek na świecie. To wyjątkowy wieczór z tobą i po prostu dajesz sobie szansę, mówię ci – wygłosił Simon Cowell, twórca programu i łowca talentów.

„America's Got Talent”: wyniki

Wiemy już, jak poszło Sarze w USA. W czasie finałowego odcinka, już po zamknięciu głosowania, Sara James wystąpiła wspólnie z grupą Black Eyed Peas. Potem z wskazano najlepszą 5 finalistów. W tym gronie zabrakło jednak Sary.

Finał należał nie do piosenkarzy, ale do tancerzy. O zwycięstwo walczyli libańska grupa Mayyas i artystka Kristy Sellars.

Zwyciężyła Mayyas, zdobywając czek na milion dolarów.




15.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Screen NBC

(sw)

 

Praca zdalna coraz rzadsza. Ilu ludzi znów dojeżdża do pracy samochodami?

Obecnie już 57% pracowników w Belgii znów dojeżdża do pracy samochodami. To tyle samo, co przed pandemią - poinformował dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Badanie na ten temat przeprowadziła prof. Anja Van den Broeck z Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium na zlecenie agencji pośrednictwa pracy Tempo-Team.  

Uczestnicy ankiety przyznali jednak, że częściej niż przed pandemią zdarza im się pracować zdalnie. W efekcie więcej dni roboczych spędzają w domu i nie muszą wtedy dojeżdżać autem do pracy.

Około 44% ankietowanych dojeżdża do pracy własnym samochodem, a 12% autem służbowym. Inne popularne środki transportu wykorzystywane przez pracowników to rowery i hulajnogi elektryczne (19%) i transport publiczny (13%). Około 7% belgijskich pracowników chodzi do pracy piechotą.

Wielu z belgijskich pracowników poświęca na dojazd do pracy ponad godzinę dziennie. Im więcej czasu poświęcamy na dojazd do pracy, tym mniejsza motywacja do pracy, zaangażowanie i zadowolenie z sytuacji zawodowej - wynika z ankiety.

15.09.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
 
(łk)

 

Polskie Wody nie zgadzają się na podwyżkę opłat za wody i ścieki. Samorządy załamują ręce

Zdaniem samorządów, jeśli nie wzrosną opłaty za wodę i ścieki, to nie wytrzymają tego spółki wod-kan. Polskie Wody odpowiadają: niech pomogą im gminy. Przedsiębiorcy pytają: skąd wezmą na to pieniądze?

Do Polskich Wód wpłynęło 400 wniosków o skrócenie obowiązującej taryfy wodno-ściekowej i zatwierdzenie nowej stawki. Polskie Wody odrzuciły ich już 150, uzasadniając to tym, że  nie godzą się na dalsze przerzucanie kosztów na mieszkańców. Spółki wod-kan odpowiadają, że ta decyzja uderzy przede wszystkim… w mieszkańców.

Zgodnie z prawem – jak przypomina serwis Prawo.pl – taryfa na zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków jest ustalane raz na trzy lata. Wnioskują o to gminy i przedsiębiorstwa wod-kan, a zatwierdza ją Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Ostatnio większość taryf została zatwierdzona w 2021 roku.

Dlaczego spółki wod-kan chcą podwyżek?

– Wysoka inflacja, podwyżki cen gazu, energii elektrycznej, materiałów chemicznych związanych z funkcjonowaniem wodociągów i oczyszczaniem ścieków – wylicza powody Krzysztof Dąbrowski, prezes Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”, cytowany przez Prawo.pl. – Te wzrosty są na tyle duże, że widmo coraz większych strat spółek wodno-kanalizacyjnych stało się faktem.

70 proc. spółek wodociągowych  zakończyło pierwszy kwartał tego roku na minusie. Dlatego przedstawiciele miast i gmin oraz przedsiębiorstw wod-kan przekonują, że podwyżki opłat za wodę i ścieki są nieuniknione.

Jeśli wodociągi nie otrzymają zgody na korekty taryf, to – zdaniem prezesa Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie – spółki wstrzymają inwestycje, ograniczą remonty, zaczną zwalniać ludzi, co z kolei przełoży się na funkcjonowanie przedsiębiorstw.

Co na to Wody Polskie?

Że masowych korekt nie będzie. Że cześć  kosztów, jakie ponoszą teraz spółki wodociągowe, powinny wziąć na siebie gminy. 
– To, że zbiorowe zaopatrywanie w wodę i odprowadzanie ścieków zostało przeniesione na przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne, nie zwalnia samorządów z odpowiedzialności. W obecnej sytuacji gminy powinni wzmocnić przedsiębiorstwa wod-kan i dofinansować je, żeby nie składały ponownych wniosków o podwyżki cen – podkreśla Rusiecki, cytowany przez Prawo.pl.

I dodaje: – Przez wiele lat niektóre samorządy wykorzystywały spółki wod-kan jako dodatkowy dochód na inne zadania gminy. Czas, żeby te środki z powrotem wróciły do sektora wodno-kanalizacyjnego.

13,7 miliarda złotych to za mało

W Sejmie trwają teraz prace nad zmianą ustawy o dochodach jednostek samorządowych. Wśród wszystkich samorządów zostanie rozdysponowane 13,7 mld zł.  Rząd przekonuje, że te pieniądze pokryją potrzeby gmin.

Izba Gospodarcza Wodociągi Polskiej odpowiada: tylko przez podwyżki cen prądu branża wodociągowa zapłaci od 9 do 12 mld zł więcej. W tej sytuacji dodatkowe 13,7 mld zł, jakie mają otrzymać samorządy, nie pokryją nawet kosztów dostarczania wody i odprowadzania ścieków.


16.09.20222 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Brakuje nam pieniędzy, więc szukamy promocji. Mięso na czele listy

Polujemy na okazje, żeby jak najmniej wydawać na zakupy. Zwłaszcza że inflacja skutecznie czyści nam kieszenie. Co trzeci Polak szuka w sklepach promocji na mięso, a 29 proc. na olej, masło i margarynę.

To ustalenia raportu „Inflacja 2022. Gdzie są najlepsze promocje? I na czym Polacy oszczędzają w dyskontach?”, który przygotowały UCE Research i Proxi.cloud, a opisała Interia.

Co wynika z raportu?

Że Polacy najczęściej poszukują promocji na mięso. Wskazało je 33,1 proc. uczestników badania. To – jak podkreśla Paweł Kołodziej, analityk UCE Research – nie dziwi, bo wielu Polaków nie wyobraża sobie jadłospisu bez mięsa.

Co więcej… – …od długiego czasu jest to jeden z najbardziej drożejących towarów, nie tylko wśród żywności – dodaje Kołodziej.

W ścisłej czołówce najczęściej poszukiwanych produktów w promocjach są także tłuszcze (olej, masło, margaryna) – 28,9 proc. wskazań. Cukier, mąkę, ryż, makron i sól wskazało 27 proc. pytanych. Niewiele mniej, bo 25,5 proc. wskazań, miał nabiał (mleko, śmietany, kefiry, sery) i wędliny (24,7 proc. wskazań).

Najmniejszą popularnością wśród produktów w promocji cieszą się artykuły wyposażenia wnętrz, na które wskazało 3 proc. pytanych, książki – 3,6 proc. oraz papierosy i tytoń – 5,2 proc.

Z czego Polacy rezygnują?

Ze względu na rosnącą inflację i wysokie ceny w sklepach rezygnujemy z zakupu niektórych produktów. Na czele tego zestawienia znalazły się słodycze i słone przekąski – 20,5 proc. wskazań.

– To ograniczenie może psychologicznie powodować odczucie zmniejszenia wydatków, a więc i satysfakcję w trudnych ekonomicznie czasach – uważa Iwony Kołodziejek z Proxi.cloud,  współautorka badania.

Co piąty respondent (18,3 proc.) rezygnuje z zakupu mocnych alkoholi (whisky, wódka), a także odzieży i obuwia (18 proc. wskazań).

Podczas zakupów w dyskontach nie ogranicza się 16,5 proc. ankietowanych.

Wśród produktów, z których Polacy nie rezygnują, są karmy dla zwierząt domowych, produkty dla dzieci (kaszki, mleko, zupki, pieluchy, chusteczki), warzywa, i pieczywo.

Jakie mięso kupujemy? To nie są dobre wiadomości

Portal Spożywczy opisał raport na temat jakości mięsa w czołowych sieciach handlowych działających w Polsce. Jego autor – Stowarzyszenie Otwarte Klatki – sprawdził, jak często w mięsie drobiowym z supermarketów występuje syndrom białych włókien, które obniżają jego jakość. Wnioski?

– Mięso z supermarketów jest podłej jakości. Nie są to dane wyssane z palca. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Otwarte Klatki. Wynika z nich, że syndrom białych włókien dotyczy aż 99,1 proc. opakowań filetów – cytuje portal. – Gdyby klienci kupujący kurczaka w sklepie wiedzieli, co jest przyczyną występowania białych pasków na mięsie, z dużą dozą prawdopodobieństwa zrezygnowaliby z zakupu –. Podkreślają autorzy opracowania.

Głównym powodem występowania tego schorzenia jest – jak podkreślają Otwarte Klatki – gwałtowny rozrost masy ciała kurczaków.

– Rozrost ten cechuje nieproporcjonalny wzrost objętości mięśnia piersiowego, który rzecz jasna ma na celu zwiększenie obrotów firm spożywczych, bez uwzględniania zdrowia kurczaków i osób, które później spożywają mięso pochodzące z tychże kurczaków – ostrzegają Otwarte Klatki.

15.09.2022 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed