Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, biznes: Belgia eksportuje więcej towarów niż Polska!
Polska: Płaca minimalna w 2025 roku. Na co może liczyć grubo ponad 3 miliony Polaków?
Belgia: W trakcie śledztwo skonfiskowano luksusowe samochody i zajęto willę
Polska: Unia gra twardo. Podatek od aut spalinowych raczej jest nieunikniony
Belgia: Żyli razem 50 lat. Zabił ją młotkiem i poszedł spać
Polska: Przed nami majówka i wielkie grillowanie. Zrobimy majówkowe zakupy w niedzielę?
Belgia: Trzy osoby ranne w masowej bójce w Geel
Polska: W sanatoriach nie ma nic za darmo. Chcesz spać w czystej pościeli, zapłać
Belgia, Burcht: Mężczyzna zadźgany nożem, partnerka aresztowana
Dzik po raz pierwszy zauważony w brukselskim Parc de Woluwe
Redakcja

Redakcja

Straty brukselskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego STIB wynoszą już 118 mln euro

Kryzys wywołany epidemią koronawirusa już teraz kosztował brukselskie przedsiębiorstwo komunikacyjne STIB ok. 118 mln euro (do sierpnia włącznie) – przekazała brukselska minister ds. transportu, Elke Van den Brandt.

Przedsiębiorstwo transportowe STIB poniosło straty w wysokości 108 mln euro, jeśli chodzi o przychody, zaś kolejnych 30 mln euro przeznaczyło na środki bezpieczeństwa mające chronić pasażerów i personel przez zakażeniem Covid-19 (włączywszy w to częstsze dezynfekcje pojazdów oraz zakup wyposażenia ochronnego). Co więcej, doszło do cięcia kosztów w wysokości ok. 20 mln euro.

„To znaczące straty” - przekazała Van den Brand, podkreślając przy tym, że to jedynie wstępne dane. Dodała również, że z dnia na dzień stopniowo zwiększa się liczba pasażerów i obecnie pojazdy STIB jeżdżą z 65-procentowym obłożeniem (w porównaniu do okresu przed pandemią).

Z drugiej strony, z powodu wymogu zachowania bezpiecznego, 1,5-metrowego dystansu, ważne jest, aby pojazdy nie były przepełnione.

04.11.2020, Niedziela.BE // Fot. Bruno Mazzetti / Shutterstock.com

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Emigracyjne rozmyślania (cz.70)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Emigracyjne rozmyślania

W ubiegłym tygodniu odwiedziliśmy mojego szwagra. Okazją do tego były urodziny jego najstarszego syna. Przyjemne spotkanie w bardzo małym gronie, aby nie prowokować wirusa. Weszłam do domu i zobaczyłam rozwieszone w pokoju dekoracje. Balony oraz girlandy powiesiła młodsza siostra solenizanta – jak impreza, to impreza. Na oknie wisiały dwa kolorowe balony obwieszczające ile młody człowiek skończył lat. Ale jak!? Patrzyłam na nie i nie mogłam uwierzyć. Jak to się stało? Kiedy? Co ja przegapiłam?

Na oknie wisiały dwa baloniki - 2 i 5. Patrzyłam na nie i zastanawiałam się, czy to nie pomyłka. No, ale przecież, logicznie rozumując, nikt nie dekoruje pokoju i wywiesza błędną liczbę upływających lat, prawda? To nie był błąd, to ja nie zwróciłam uwagi, że już tyle czasu upłynęło. Ten chłopiec skończył 25 lat… jaki chłopiec? Przecież to mężczyzna i to nie od dziś!

Moja zafrapowana twarz nie umknęła uwadze solenizanta, który jeszcze długo uśmiechał się na myśl, że jego ciocia jest aż tak zakręcona.

Wróciliśmy do domu a ja nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Gdy poznałam tego chłopca, byłam młodsza od niego dzisiaj. Miałam 21 lat, on prawie 4. Pamiętam jego ciekawskie oczy, zabawnie przekrzywioną czapeczkę z daszkiem i wypchane słodkościami policzki.

Nie potrafiłam przestać myśleć o upływającym czasie, o tym jak wiele wydarzyło się od tamtej chwili, jak wiele się zmieniło. Liczyłam cały czas i nagle do mnie dotarło, że jeszcze coś mi umknęło. Zapomniałam o istotnej rocznicy w moim życiu - miesiąc temu. Powinnam wtedy, choć na chwilę, zatrzymać się i o tym pomyśleć. Nie zauważyłam, więc robię to teraz. Na początku września mogłam oświadczyć, że właśnie w tej chwili połowę mojego życia mieszkam poza granicami Polski. Od tamtego dnia szala przechyla się na emigracyjną stronę.

Niezauważenie wkroczyłam w nowy etap mojego emigracyjnego życia. Dziwnie jest myśleć, że zdecydowanie więcej mnie jest tutaj niż tam.

A jakie to etapy? Z pewnością wszystko zależy od osoby i podejścia do nowego miejsca. Ale zazwyczaj na początku bycie emigrantem to przygoda. Odkrywanie nowego świata, poznawanie tego, co inne oraz fascynowanie się odmiennością.

Potem dopada rzeczywistość. Człowiek zdaje sobie sprawę, że nie jest stąd i nigdy stąd nie będzie. Poczucie wyobcowania przytłacza. Na tym etapie ważną rolę odgrywa również to, co tutejsi myślą o miejscu, z którego pochodzimy. To myślenie ma wpływ na to, jak jesteśmy traktowania a to wpływa na to, jak się czujemy. W tym okresie boleśnie odczuwa się brak tego, co znane a to, co wcześniej było fascynujące, zaczyna irytować.

Można się poddać i pozostać w tym stanie ciągłego wyobcowania, negacji i irytacji lub zacząć kolejny etap, którym jest tworzenie własnego miejsce. Proces upewnianie się, że ten kawałek świata, na którym stoją moje stopy należy do mnie. Niezwykle ważna jest również akceptacja tego, że ludzie są różni i to, że jeśli ktoś jest inny, wcale nie oznacza złych intencji lub błędnego myślenia.

To skąd pochodzimy określa nas tylko w pewnym stopniu. Na to, kim jesteśmy składa się znacznie więcej. W oczach innych i nas samych definiuje nas przecież tak wiele. Kim jesteśmy, skąd pochodzimy i co osiągnęliśmy. Jacy jesteśmy, gdy inni na nas patrzą i gdy nikt nas nie widzi. Co mówimy i co myślimy. Czy składamy ręce w modlitwie, czy wierzymy, że to my wpływamy na nasze życie. Gdzie jesteśmy i gdzie byliśmy. Ile razy upadliśmy i ile razy podnieśliśmy się… I jeszcze znacznie więcej.

A to nie koniec, ponieważ etapów emigracyjnego życia jest znacznie więcej. Ale o tym może napiszę innym razem.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka

04.10.2020 Niedziela.be

(AS)

 

Belgia, sport: Lech wygrał w Charleroi i awansował do Ligi Europy!

Sporting Charleroi przegrał w czwartek na własnym terenie z Lechem Poznań 1-2 i stracił szansę na grę w fazie grupowej tegorocznej edycji Ligi Europy.

Mecz miał dramatyczny przebieg: trzy gole, trzy słupki, niewykorzystany rzut karny, czerwona kartka, zmarnowana stuprocentowa akcja w ostatnich minutach…
Spotkanie lepiej rozpoczął Lech, który na przerwę schodził z prowadzeniem 2-0 po dwóch świetnych strzałach z dystansu Ramireza i Puchacza. Gospodarze też byli groźni, a po jednym z ich strzałów piłka trafiła w słupek.

Na początku drugiej polowy Bednarek obronił rzut karny, ale w 56. minucie kontaktowego gola dla Charleroi zdobył w końcu Fall i nadzieje gospodarzy na awans do fazy grupowej Ligi Europy znów odżyły. Tym bardziej, że przez ostatni kwadrans grali w przewadze, bo w 77. minucie Satka zobaczył drugą żółtą kartkę.

Także w końcówce wiele się działo. Po dwóch strzałach – raz Lecha, raz Charleroi – bramkarzy ratował słupek. W drugiej minucie doliczonego czasu gry idealną sytuację zmarnował Kamiński, który minął bramkarza, ale potknął się i nie zdołał umieścić piłki w pustej bramce.

W dużo gorszych nastrojach niż kibice Lecha byli w czwartek fani Legii Warszawa. Mistrzowie Polski przegrali na własnym terenie 0-3 z Karabachem (Azerbejdżan) i pożegnali się z europejskimi pucharami.

W piątek odbyło się losowanie grup Ligi Europy. Lech znalazł się w grupie D, a jednym z rywali poznańskiego klubu znów będzie belgijska drużyna, tym razem Standard Liège. Oprócz tego w grupie D znalazły się portugalska Benfica i szkocki Rangers FC.

W fazie grupowej zagrają trzy kluby z Belgii. Oprócz Standardu Liège są to Antwerp FC oraz KAA Gent. Mecze fazy grupowej Ligi Europy rozgrywane będą od 22 października do 10 grudnia (początek o godz. 18:55 lub 21:00).

Klub z Antwerpii trafił do grupy J, w której zmierzy się z Tottenham Hotspur (Anglia), Łudogorcem Razgrad (Bułgaria) i LASK Linz (Austria). Drużyna z Gandawy o awans do fazy pucharowej rywalizować będzie w grupie L z Crvena Zvezdą Belgrad (Serbia), Hoffenheimem (Niemcy) i Slovanem Liberec (Czechy).

W Lidze Mistrzów Belgię reprezentuje w tym sezonie Club Brugge. Drużyna z Brugii trafiła do grupy F, w której są też Borussia Dortmund, Lazio i Zenit Petersburg.

02.10.2020 Niedziela.BE

(łk)

 

  • Published in Sport
  • 0

Belgia: Nieślubna córka króla Alberta II oficjalnie zyskała tytuł księżniczki

Pod koniec stycznia 2019 roku, po niemal 6-letniej batalii sądowej, udało się dowieść, że były król Belgii, Albert II, jest ojcem artystki i szlachcianki, Delphine Boël. Teraz kobieta oficjalnie zyskała prawo do używania tytułu „księżniczki Belgii”.

Belgijska artystka, Delphine Boël, od wielu lat walczyła o udowodnienie, że król Albert jest jej biologicznym ojcem. Adwokaci reprezentujący emerytowanego monarchę robili wszystko, co w ich mocy, aby uniemożliwić przeprowadzenie badań DNA. Ostatecznie zostali postawieni pod ścianą – sąd zagroził, że za każdy dzień zwłoki król będzie musiał zapłacić wysoką grzywnę.

Pozytywny wynik badań DNA oznaczał, że Boël może domagać się praw do dziedziczenia części majątku króla, ale jako dziecko pozamałżeńskie, nie ma żadnych praw do tronu. 27 stycznia 2020 król wydał oficjalne oświadczenie, w którym uznał Delphine za swoje dziecko.

Dziś nieślubna córka króla oficjalnie zyskała tytuł księżniczki Belgii – zdecydował tak brukselski sąd apelacyjny. Wyrok miał zapaść dopiero 29 października, ale niespodziewanie poinformowano o nim już teraz. W związku z tym, Delphine postanowiła zmienić nazwisko na nazwisko swojego biologicznego ojca, czyli Saxe-Coburg-Gotha. Jej dzieci, Joséphine i Oscar, również otrzymali tytuł kolejno księżniczki i księcia Belgii.

02.10.2020, Niedziela.BE

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed